W wielu częściach świata sprawowana jest władza, która „żywi się uciskiem i przemocą”, „dąży do powiększenia własnej przestrzeni”, „narzucając swoją dominację i ograniczając podstawowe wolności”- powiedział papież Franciszek w sobotę w Bahrajnie, podczas mszy w intencji pokoju i sprawiedliwości.
CZYTAJ TAKŻE: Franciszek wyrusza do Bahrajnu - to pierwsza w historii wizyta papieska w tym kraju. Lot ma być „przyjazny dla środowiska”
Na mszę na stadionie narodowym w mieście Ar-Rifa w północnej części Bahrajnu przybyło około 30 tysięcy wiernych z całego regionu Zatoki Perskiej; to w większości pracujący tam imigranci. Już na trzy godziny przed rozpoczęciem mszy stadion był prawie pełny, a ludzie gromadzili się w jego pobliżu przed świtem.
Wierni entuzjastycznie powitali Franciszka, który objechał murawę stadionu w papamobile.
W homilii papież przytoczył słowa proroka Izajasza o Mesjaszu: „Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic”.
Wydaje się to sprzecznością: na scenie tego świata często widzimy zatem, że im bardziej dąży się do władzy, tym bardziej zagrożony jest pokój. Natomiast prorok zapowiada niezwykłą nowość: Mesjasz, który nadchodzi, jest rzeczywiście silny, ale nie na sposób wodza, który prowadzi wojnę i panuje nad innymi, lecz jako Książę Pokoju
— zauważył.
Wielkość jego mocy nie posługuje się siłą przemocy, lecz słabością miłości; oto właśnie moc Chrystusa: miłość
— dodał papież.
Wyjaśnił następnie:
I nam również udziela On tej samej mocy, mocy miłowania, miłowania w Jego imię, miłowania tak, jak On umiłował. Jak? Bezwarunkowo: nie tylko wtedy, gdy sprawy toczą się dobrze i czujemy, że kochamy, ale zawsze; nie tylko wobec naszych przyjaciół i osób bliskich, ale wobec wszystkich, nawet naszych nieprzyjaciół.
„W sposób wręcz niepojęty doznajemy zła”
Franciszek zwrócił uwagę na „realistyczne” podejście Jezusa.
Mówi wyraźnie o „ludziach złych” i „wrogach”. Wie, że w obrębie naszych relacji toczy się codzienna walka między miłością a nienawiścią; i że również w nas, każdego dnia dokonuje się starcie pomiędzy światłem i ciemnościami, między tak wieloma dobrymi intencjami i pragnieniami, a taką grzeszną słabością
— dodał.
Papież zauważył:
Pomimo wielu szczodrych starań, nie zawsze otrzymujemy dobro, którego się spodziewamy, a czasem, w sposób wręcz niepojęty doznajemy zła.
Jezus „widzi i cierpi widząc w naszych czasach, w tak wielu częściach świata, sprawowanie władzy, które żywi się uciskiem i przemocą, które dąży do powiększenia własnej przestrzeni, zawężając przestrzeń innych, narzucając swoją dominację i ograniczając podstawowe wolności, uciskając słabych” - podkreślił.
Franciszek wyjaśnił, że w obliczu konfliktów, ucisku i wrogości propozycja Jezusa jest „zaskakująca, odważna, śmiała; prosi swoich o odwagę podjęcia ryzyka w czymś, co wydaje się pozornie skazane na porażkę; prosi, by trwać zawsze, wiernie, w miłości, mimo wszystko, nawet w obliczu zła i nieprzyjaciela”.
Prosta ludzka reakcja zmusza nas do logiki „oko za oko, ząb za ząb”, ale to oznacza wymierzanie sprawiedliwości taką samą bronią zła, jakiego doznaliśmy
— zaznaczył.
„To królowi zawdzięczamy wizytę papieża”
Jezus „ośmiela się zaproponować nam coś nowego, coś innego, coś nie do pomyślenia, coś swojego” - wskazywał Franciszek i przywołał słowa:
Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi.
Jak zauważył, nie chodzi o to, by marzyć o świecie ożywionym braterstwem, ale „zaangażować się, zaczynając od nas samych, zaczynając żyć powszechnym braterstwem w sposób konkretny i odważny, trwając w dobru, nawet gdy doświadczamy zła, przerywając spiralę zemsty, rozbrajając przemoc, demilitaryzując serce”.
Wyjaśnił: ten, który podąża za Księciem Pokoju, musi zawsze dążyć do pokoju.
A pokoju nie da się przywrócić, jeśli na jedno złe słowo odpowiada się jeszcze gorszym, jeśli po jednym policzku następuje drugi: nie, trzeba „rozbroić”, przerwać łańcuch zła, złamać spiralę przemocy
— dodał.
Wiernych z Bahrajnu, Kuwejtu, Kataru i Arabii Saudyjskiej, a także z innych krajów Zatoki Perskiej i różnych terytoriów Franciszek zapewnił: „przynoszę dziś miłość i bliskość Kościoła powszechnego, który patrzy na was i obejmuje was, kocha was i dodaje wam odwagi”.
Przed mszą wznoszono okrzyki także na cześć króla Bahrajnu Hamada ibn Isa al-Chalify, który urodził się w Ar-Rifa.
To królowi zawdzięczamy wizytę papieża. To on go zaprosił. Mieszkam w Bahrajnie 15 lat i nigdy nie przypuszczałam, że zobaczę tu papieża
— powiedziała PAP młoda kobieta z Filipin, Maria.
Jedna z najbardziej międzynarodowych mszy papieża
Na mszę przybyli katolicy także z innych krajów regionu, między innymi z Kuwejtu, Kataru i Arabii Saudyjskiej. To w większości imigranci z Filipin oraz Indii, także ludzie pracujący przy wydobyciu ropy naftowej.
W czasie mszy zabrzmiały różne języki: angielski, hiszpański, arabski, tamilski oraz konkani, używany na zachodnim wybrzeżu Indii i tagalski - jeden z najważniejszych języków na Filipinach.
Franciszek mówił wiernym: „Przynoszę dziś miłość i bliskość Kościoła powszechnego, który patrzy na was i obejmuje was, kocha was i dodaje wam odwagi”.
Ze względu na liczbę narodowości wiernych była to jedna z najbardziej międzynarodowych mszy Franciszka.
To pierwsza wizyta papieża w Bahrajnie i druga w rejonie Zatoki Perskiej. W 2019 roku był w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/620891-papiez-w-wielu-czesciach-swiata-wladza-zywi-sie-uciskiem