Ani osoba, ani miejsce, ani czas pojawienia się tego wywiadu nie są przypadkowe. Osobą jest kardynał Jean-Claude Hollerich, arcybiskup Luksemburga, przewodniczący COMECE (Komisja Konferencji Biskupów Unii Europejskiej) oraz wiceprzewodniczący Rady Biskupów Europy, mianowany przez Franciszka sprawozdawcą generalnym obecnego synodu o synodalności. W Watykanie uchodzi on za jednego z najbliższych ludzi Franciszka. Miejsce, w którym ukazała się rozmowa ze wspomnianym dostojnikiem, to dziennik „L’Osservatore Romano”, czyli główny organ prasowy Stolicy Apostolskiej, prezentujący oficjalne stanowisko Watykanu. W końcu ów nieprzypadkowy czas to moment ogłoszenia dokumentu roboczego na europejski etap synodu.
Ponieważ kardynał Hollerich został wyznaczony przez Franciszka na osobę, która ma kierować pracami watykańskiego synodu o synodalności, jego zdanie na temat przyszłych obrad tego zgromadzenia jest szczególnie miarodajne. Można zatem potraktować śmiało jego wypowiedzi jako przygotowanie gruntu pod przyszłoroczne wydarzenie.
Potrzebna zmiana paradygmatu
W rozmowie z dziennikarzami „L’Osservatore Romano” kardynał Hollerich stwierdził, że Kościół w duszpasterstwie musi wychodzić od rzeczywistości, zaś elementem tej rzeczywistości są zmiany antropologiczne, przy czym – jak zaznaczył luksemburski hierarcha – „nie mówimy o antropologii kulturowej, ale o zmianach, które dotyczą również sfery biologicznej, przyrodniczej.” To sprawia, że – jego zdaniem – Kościół musi być gotowy do poddania się przemianie.
Innymi słowy: Kościół musi uwzględniać w swym nauczaniu „zmiany antropologiczne”, dotyczące także „sfery biologicznej, przyrodniczej”. Jakie to może mieć konsekwencje, przekonujemy się w dalszej części wywiadu, w której kardynał mówi:
Dla dzisiejszej młodzieży najwyższą wartością jest niedyskryminacja. Nie tylko płci, ale także narodowości, pochodzenia, klasy społecznej. Oni naprawdę przejmują się dyskryminacją! Kilka tygodni temu spotkałem dwudziestoletnią dziewczynę, która powiedziała mi: «Chcę opuścić Kościół, ponieważ nie akceptuje on par homoseksualnych”; zapytałem ją: «Czy czujesz się dyskryminowana, ponieważ jesteś homoseksualna?«; a ona: «Nie, nie! Nie jestem lesbijką, ale moja najbliższa przyjaciółka tak. Znam jej cierpienie i nie zamierzam należeć do tych, którzy ją osądzają». To dało mi dużo do myślenia.
W odpowiedzi dziennikarze „L’Osservatore Romano” zauważyli, że wspólnoty protestanckie, które zaakceptowały homoseksualizm, a nawet błogosławią pary jednopłciowe, wcale nie znajdują z tego powodu większej akceptacji wśród młodzieży. Odnosząc się do tej uwagi, kardynał Hollerich odpowiedział:
Oczywiście nie. Bo to nie wystarczy. Potrzebna jest głębsza zmiana paradygmatu kulturowego i nawrócenie duchowe. (…) Jesteśmy wezwani do ogłaszania dobrej nowiny, a nie zbioru zasad czy zakazów.
Przygotowanie gruntu pod synod w Watykanie
W dalszej części rozmowy purpurat powiedział:
Papież Franciszek często przypomina o potrzebie tego, by teologia potrafiła wywodzić się i rozwijać z ludzkiego doświadczenia, a nie pozostawać jedynie owocem akademickiego opracowania. Tak wielu naszych braci i sióstr mówi nam, że bez względu na pochodzenie i przyczynę ich orientacji seksualnej, na pewno jej nie wybrali. Nie są to «złe jabłka«. Są także owocem stworzenia. A w Bereszit czytamy, że na każdym etapie stworzenia Bóg jest zadowolony ze swej pracy, mówiąc: «…i widział, że to było dobre«. To powiedziawszy, chcę stwierdzić jasno: nie sądzę, aby było miejsce na sakramentalne małżeństwo między osobami tej samej płci, ponieważ nie ma to celu prokreacyjnego, który je charakteryzuje, ale nie znaczy to, że ich związek emocjonalny nie ma wartości.
Z powyższej wypowiedzi wynika, że kardynał Hollerich jest w stanie zaakceptować uznanie przez Kościół związków homoseksualnych, choć bez nadawania im rangi małżeństwa sakramentalnego. Zresztą już wcześniej opowiadał się publicznie za tym, żeby Kościół zmienił swoje nauczanie w sprawie aktów homoseksualnych.
W odpowiedzi dziennikarze „L’Osservatore Romano” przywołali przykład biskupów Flandrii, którzy ogłosili niedawno liturgiczny obrzęd błogosławienia par jednopłciowych w świątyniach katolickich. Choć od tamtego czasu minął ponad miesiąc, decyzja flamandzkich hierarchów nie spotkała się z żadną reakcją Stolicy Apostolskiej, która przeszła nad tym do porządku dziennego. Także kardynał Hollerich nie uznał wspomnianego aktu belgijskich dostojników za naganny, zadając m.in. swym rozmówcom retoryczne pytanie, czy Bóg może kiedykolwiek powiedzieć coś złego o dwojgu ludzi, którzy się kochają.
Nie sposób wyobrazić sobie, aby jeden z najbardziej zaufanych ludzi Franciszka mógł udzielić takiego wywiadu w oficjalnym organie prasowym Stolicy Apostolskiej bez wiedzy i zgody najważniejszej osoby w Watykanie. Niewątpliwie jego wypowiedź jest przygotowaniem gruntu pod przyszłoroczny, rzymski etap synodu – tym bardziej, że prace synodalne w wielu krajach zachodnich (np. we Francji, Szwajcarii, Belgii, Irlandii etc.) zakończyły się postulatem, by Kościół zmienił swą naukę w sprawie homoseksualizmu i zaczął błogosławić pary jednopłciowe w świątyniach.
Część watykanistów uważa, że o to właśnie rozegra się wkrótce w świecie katolickim teologiczna bitwa. Inni z kolei uważają, że żadnej bitwy nie będzie. Będzie kapitulacja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/620137-przygotowanie-gruntu-pod-rzymski-etap-synodu