Mineło kilka dni od historycznej decyzji o odrzucenia]u Roe v. Wade, a Watykan, delikatnie mówiąc, powstrzymał się od mocniejszego poparcia decyzji, która z pewnością zmniejszy liczbę aborcji w Stanach Zjednoczonych.
Jak zauważyli już niektórzy analitycy, papież nie wspomniał ani jednym słowem o orzeczeniu Sądu Najwyższego. Orzeczeniu które w swojej istocie jest zwycięstwem nad „cywilizacją śmierci” (termin użyty po raz pierwszy przez św. Jana Pawła II, nie zapominajmy). Choć miał ku temu doskonałą okazję, bo dzień po decyzji zamknął X Światowy Kongres Rodzin w Watykanie.
CZYTAJ TAKŻE Przełomowa decyzja Sądu Najwyższego USA! Orzeczono, że amerykańska konstytucja nie gwarantuje prawa do aborcji
Co prawda, 24 czerwca Papieska Akademia Życia wydała oficjalne oświadczenie, jednak nie zawiera ono wyrazów radości z ratowania nienarodzonych istnień. Wzywa natomiast do „refleksji” i „wolnej od ideologii debaty” po tej decyzji. Jednym słowem, dokument ten brzmi jak relacja z wiecu partyjnego. Kompletnie inaczej niż dokument, w którym biskupi amerykańscy wyraźnie wyrazili radość po decyzji amerykańskiego sądu.
Niedługo po jej ogłoszeniu szef Papieskiej Akademii, arcybiskup Vincenzo Paglia udzielił wywiadu, w którym po zniesieniu konstytucyjnej ochrony aborcji wezwał amerykańskich katolików do zaangażowania się w walkę o zakaz broni i zniesienie kary śmierci. Podobny komentarz, powściągliwy i chłodny, zamieścił w watykańskiej gazecie L’Osservatore Romano, bliski papieżowi dziennikarz Andrea Tornielli.
O co tutaj chodzi?
Na pewno nie o to, że ktoś w Watykanie relatywizuje zło aborcji (przynajmniej nie świadomie). Papież Franciszek kilkakrotnie wypowiadał się o nim surowo. Mówił o nim jako o „płatnym morderstwie”.
Przyczyny powściągliwości Watykanu nie są zatem teologiczne, ale polityczne. Jak się wydaje, Stolica Apostolska widzi w zniesieniu Roe v. Wade tylko część „wojny kulturowej”, która toczy się w Stanach Zjednoczonych, zwykłą kwestię polityczną, wobec której należy zachować dystans.
Jednak ten pogląd jest błędny. Tak, sprawa aborcji jest również kwestią polityczną i należy być tego świadomym. Jednak najważniejsza jest istota tej sprawy – ochrona najsłabszych z nas.
I tak, to pytanie polaryzuje. Jednak polaryzują także inne kwestie – takie jak traktowanie migrantów, kontrola broni czy kara śmierci. Dlaczego zatem prałaci watykańscy określają te walki jako ważne i całkowicie ignorują inne?
Robiąc to, pozostawiają dokładnie takie wrażenie, jakiego chcieli uniknąć – że w „wojnie kulturowej” stoją tylko po jednej stronie. To nie jest podejście ewangeliczne, to tania polityka.
Amerykańscy katolicy stoją w obliczu trudnych dni. Niezadowolenie środowisk lewicowo-liberalnych jest ogromne i już skierowane przeciwko nim. Jeśli katolicy w Stanach Zjednoczonych będą atakowani i prześladowani, co jest bardzo prawdopodobnym scenariuszem, jak zareaguje na to Stolica Apostolska?
Czy ta przemoc zostanie wyraźnie potępiona? A może Watykan swoim zwyczajem zajmie postawę „zdystansowania” od wojny kulturowej w Stanach Zjednoczonych i powściągliwości, nawet w przypadku takiej społecznej niesprawiedliwości?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/604559-czy-ktos-w-rzymie-jest-zadowolony-z-odrzucenia-roe-v-wade