„Na obecność Boga w Eucharystii chcemy odpowiadać naszym dziękczynieniem, naszym wyznaniem wiary i ostatecznie naszą miłością. Stąd procesje Bożego Ciała, adoracja, która nie odbywa się w jednym punkcie, w jednym miejscu, ale odbywa się poprzez cały czas i przestrzeń procesji, jest symbolem tej afirmacji, która powinna być rozciągnięta na całość naszego życia, na nasze codzienne sprawy, po prostu na naszą egzystencję” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz, teolog, etyk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Dzisiaj obchodzimy uroczystość Bożego Ciała. Jakie znaczenie ma to święto dla katolików?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: To oczywiście bardzo ważne święto, ukazujące żywą obecność Boga w naszym życiu. Jest ono dopełnieniem uroczystości Wielkiego Czwartku, które skoncentrowane są na obecności Chrystusa w Eucharystii, ale przeżywanej w kontekście Męki. Tutaj natomiast w uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, czyli jak mówimy Bożego Ciała, przeżywamy tę obecność od strony solidarności Boga z nami. Stąd nasze procesje, śpiewy, w których śpiewamy zgodnie z tradycją o Bogu, który „zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się jego dzieciom powodzi”. To jest właśnie to doświadczenie żywej obecności Boga pośród naszej codzienności, pośród naszych wszystkich spraw.
Jest to również afirmacja Pana Boga i szczególny dzień uczczenia Go w Eucharystii.
Tak, oczywiście, bo na tę obecność chcemy odpowiadać naszym dziękczynieniem, naszym wyznaniem wiary i ostatecznie naszą miłością. Stąd procesje Bożego Ciała, adoracja, która nie odbywa się w jednym punkcie, w jednym miejscu, ale odbywa się poprzez cały czas i przestrzeń procesji, jest symbolem tej afirmacji, która powinna być rozciągnięta na całość naszego życia, na nasze codzienne sprawy, po prostu na naszą egzystencję.
Ksiądz Profesor powiedział, że ta afirmacja powinna być rozciągnięta na naszą egzystencję. Można tu zadać pytanie o stosunek wielu, i to nie tylko osób świeckich, ale także duchownych do Eucharystii. Sama spotkałam się z przypadkiem księdza, który zwrócił mi uwagę, że nie powinnam klękać przed Panem Jezusem w Eucharystii przyjmując Komunię Świętą, ponieważ wspólnota tego nie robi, a to wspólnota jest najważniejsza.
To rzeczywiście bardzo bolesne i karygodne zarazem doświadczenie - karygodne w odniesieniu do kapłana, który takie słowa wypowiada. To nie wspólnota rodzi Chrystusa, to Chrystus rodzi wspólnotę. Niestety takie pomysły, czy takie sugestie odnajdujemy także chociażby w obecnym synodzie o synodalności, gdzie bodajże 4. punkt tych tematów synodalnych mówi o wspólnotowym celebrowaniu Eucharystii. To może rodzić taką sugestię, że my dokonujemy tego przyjścia Chrystusa na ziemię. Oczywiście, Chrystus posługuje się naszymi rękami, sakramentem kapłaństwa, ale to On ustanowił nas kapłanami, to On powierzył nam siebie, a więc ostatecznie to On rodzi zarówno nasze kapłaństwo, nasz Kościół, naszą wspólnotę. Zawsze przed Tym, który jest Panem i Bogiem, godzi się klękać, dlatego że w ten sposób wyrażamy prawdę naszego życia. To nie jest wyraz jakiejś - przepraszam za określenie - taniej pobożności. To jest wyraz najgłębszej wiary i najgłębszej mądrości ukazującej prawdę stworzenia i prawdę Zbawienia.
Jakie byłyby konsekwencje odwrócenia tego naturalnego przecież porządku?
Niestety te konsekwencje obserwujemy właśnie w miesiącu czerwcu i to coraz mocniej i coraz dobitniej. Chociaż jest to temat bolesny w tym kontekście, ale pozwolę go sobie podjąć. Właśnie w obliczu tych procesji Prawdy i Miłości, które odsłaniają nam prawdę w relacji Boga do człowieka i człowieka do Boga i rodzą miłość ludzką, która jest odpowiedzią na nieskończoną Miłość Boga, w opozycji do tego właśnie w wyniku odwrócenia tego porządku mamy te szpetne marsze, „parady dumy”. Nie waham się użyć słowa „szpetne”, bo one są rzeczywiście zaburzające estetykę, ale to też nie jest nic dziwnego, bo Bóg jest źródłem piękna, a odrzucenie Go jest odrzuceniem Prawdy, Miłości, Dobra, ale także piękna. Stąd właśnie ta szpetota - krzykliwa, wręcz prymitywna i ordynarna. Przede wszystkim jednak możemy zaobserwować to, co jest konsekwencją odrzucenia tego naturalnego porządku. Obserwujemy agresję, dumę z tego, co jest zaburzeniem normy i normalności. Obserwujemy manifestację, która próbuje wyszydzić, wykpić Boga, ale tak naprawdę to jest wyszydzenie i okaleczenie człowieczeństwa. To jest najkrótsza droga dotarcia do tego, by dostrzec, czym może stać się i czym staje się odrzucenie Prawdy i Miłości, które świętujemy właśnie w uroczystość Bożego Ciała.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/603005-ks-bortkiewicz-procesja-dziekczynieniem-za-obecnosc-boga