Ukraina broni się dziś przed brutalnym atakiem ze strony Rosji. Konfrontacja między Moskwą a Kijowem ma jednak charakter nie tylko militarny, lecz także cywilizacyjny, związany z kwestiami historycznymi, kulturowymi i religijnymi. Świadomość tego sporu, który rozgrywa się na płaszczyźnie duchowej, miał już ponad dwadzieścia lat temu św. Jan Paweł II, kiedy w 2001 roku odwiedził po raz pierwszy i jedyny Ukrainę. W Kijowie rządził wówczas prezydent Leonid Kuczma, starający się balansować między Moskwą a Zachodem, zaś Ukraińcy tkwili w postkolonialnym syndromie, odznaczającym się kompleksem niższości wobec „starszego brata”.
Kijów jak Jerozolima, Dniepr jak Jordan
Karol Wojtyła, przedstawiający się jako papież-Słowianin, przybył wówczas nad Dniepr z przesłaniem, że to nie Kijów jest młodszym bratem Moskwy, lecz Moskwa jest młodszą siostrą Kijowa. Przemówienia wygłaszał w języku ukraińskim, a więc w mowie, która zarówno w czasach carskich, jak i sowieckich deprecjonowana była przez rosyjskie władze jako niedorozwinięta, wieśniacka i prymitywna, zaś jej używanie traktowano jako oznakę nieokrzesania i niskiego wykształcenia. Jan Paweł II dowartościował wówczas ukraińską mowę, czyniąc ją językiem papieskiego nauczania.
Jeszcze bardziej dowartościował jednak tożsamość narodową i tradycję kulturową Ukraińców, pokazując im, że odwołując się do własnej historii mają powód do nieskrywanej dumy. Przedstawił bowiem wielką historiozoficzną wizję Ukrainy, którą umieścił w szerokim planie dziejów zbawienia.
Papież przypomniał, że chrzest Rusi dokonał się w roku 988 roku na terenie Wielkiego Księstwa Kijowskiego (dodajmy od siebie: w czasie, gdy na miejscu dzisiejszej Moskwy rozpościerały się błota i szumiały lasy). Sięgnął przy tym po niezwykłą paralelę. Porównał bowiem Kijów do Jerozolimy, a Dniepr do Jordanu. Podkreślił, że dzisiejsza stolica Ukrainy była „matką słowiańskiego chrześcijaństwa w Europie Wschodniej” oraz „prekursorem Pańskim pośród licznych narodów”. Przypomniał też tradycję, zgodnie z którą na ziemiach naddnieprzańskich (tam, gdzie dziś znajduje się Kijów) miał prowadzić swoją misję jeden z uczniów Jezusa – św. Andrzej Apostoł.
Kijów nie jest „wice-Moskwą”
Komentując papieską mowę, publicysta paryskiej „Kultury”, ukraiński politolog Bohdan Osadczuk pisał:
„To największy komplement, jaki Ukraińcy słyszeli w swojej historii. Bez wątpienia takie słowa będą dużym impulsem do samoidentyfikacji Ukraińców. Nikt jeszcze tak nad Dnieprem nie mówił w ciągu ostatnich dziesięciu lat, nikt nie wzniósł się do tej pory na takie wyżyny intelektu, dokonując syntezy dziejów ukraińskich w kontekście chrześcijańskim i cywilizacji europejskiej.”
W podobnym duchu wypowiadał się profesor Bohdan Cywiński:
„Trzeba odrzucić polityczne pretensje imperium rosyjskiego i przypomnieć, że to nie Moskwa, ale właśnie Kijów jest sercem ruskiego prawosławia. Kijów nie jest tu «wice-Moskwą«, jest autentycznym i pierwszym partnerem katolików w rozmowie obu wyznań. To Moskwa jest w tym wypadku nuworyszem, nieposłuszną prowincją, która zachciała odgrywać rolę decydenta i drogą politycznych zabiegów ten status osiągnęła. Papież nie przyjmuje do wiadomości tych politycznych zmian, dokonywanych od XV do XX wieku i przyjeżdżając na Ruś, zaczyna od jej dawnej, pierwszej stolicy.”
Ówczesne przesłanie Karola Wojtyły wywarło niewątpliwie wpływ na kształtowanie się ukraińskiej świadomości narodowej na progu XXI wieku. Wiedzieli o tym dobrze prawosławni duchowni patriarchatu moskiewskiego, którzy jeździli potem śladami papieża po ulicach Kijowa i Lwowa, kropiąc wodą święconą wszystkie miejsca, w których przebywał Jan Paweł II. Podwładnym patriarchy Aleksego II (agenta KGB o pseudonimie Drozdow) nie udało się jednak egzorcyzmować Ducha Świętego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/594787-przeslanie-jana-pawla-ii-do-ukrainy-nadal-aktualne