Naprawdę jesteśmy świadkami ludobójstwa przeciwko naszemu narodowi. To jest wojna ideologiczna w celu wyeliminowania całego narodu - powiedział w środę zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK), arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk.
„Wojna w Ukrainie – perspektywa kościelna”
Abp Szewczuk wziął w środę udział w konferencji prasowej „Wojna w Ukrainie – perspektywa kościelna”, która odbyła się w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.
Jak zaznaczył hierarcha, „najważniejszym celem tej wojny był atak wojsk rosyjskich na Kijów”.
Oni planowali w ciągu trzech dni wziąć Kijów i w taki sposób zniszczyć państwo ukraińskie. Ale Pan Bóg nam pobłogosławił. Jestem żywy, Kijów jest ukraiński, państwo ukraińskie istnieje, a wojsko ukraińskie było zdolne wypędzić okupantów z okolic Kijowa
— podkreślił.
Jak zastrzegł, Ukraińcy nie wierzyli do ostatniej chwili, że „coś podobnego może się przytrafić, że na początku trzeciego tysiąclecia jeden kraj może w sposób zbrojny zaatakować inny kraj”.
Rosjanie do ostatniej chwili zaprzeczali, że przygotowują atak na Ukrainę
— przypomniał abp Szewczuk.
Obrazy bombardowania Kijowa to był dla nas wszystkich wielki szok. Nikt z nas nie był na to gotowy
— zastrzegł.
Abp Szewczuk poinformował, że w momencie wybuchu wojny ujawnili się dywersanci, którzy byli obecni w Kijowie od wielu miesięcy.
Oni byli członkami grup młodzieży, nawet śpiewali w chórze naszej katedry, a pewnego dnia ujawnili się z bronią, aby nas wszystkich wyeliminować (…). Oni szukali mnie osobiście, ponieważ dywersanci mieli listy osób do wyeliminowania, gdzie były: imię, nazwisko, zawód i adres zamieszkania
— mówił.
Hierarcha podkreślił, że „teraz odkrywają się wszystkie zbrodnie militarne”.
Wszystkim znane są nazwy miast: Hostomel, Bucza, Irpiń. To są przedmieścia Kijowa, gdzie odkrywamy mogiły zbiorowe, gdzie zakopano setki ludzi. Świadkowie tych zdarzeń mówią, że oni (rosyjscy żołnierze - PAP) przychodzili i pytali: kim jesteś? gdzie pracujesz? Aha, jesteś nauczycielem - kimś, kto naucza Ukraińców i uczy w języku ukraińskim - do jamy! Jesteś sportowcem? Do jamy! Jesteś artystą? Przedstawicielem władz lokalnych? Do jamy! Naprawdę jesteśmy świadkami ludobójstwa przeciwko naszemu narodowi
— ocenił.
Zdaniem abp. Szewczuka „to jest wojna ideologiczna w celu wyeliminowania całego narodu”.
Przypomniał, że dwa tygodnie temu rosyjska agencja Ria Novosti ogłosiła „podręcznik ludobójstwa przeciwko Ukraińcom”.
Mówią, że naród ukraiński nie istnieje, że to jest część narodu rosyjskiego, a ten, kto uważa się za Ukraińca musi być albo wyeliminowany albo przekształcony i musi odpokutować za ten grzech, bo Ukrainiec równa się nazista. Mówią, że państwo ukraińskie nie ma racji istnienia, jest obrazą godności państwa rosyjskiego. Ten, który nie chce przekształcić się w Rosjanina musi być wyeliminowany. I to jest zadeklarowane jako cel ideologii tej wojny
— zaznaczył.
Abp Szewczuk przypomniał o „przestępstwach przeciwko ludzkości”, które miały miejsce w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Kobiety, dzieci zgwałcone - coś niesamowitego
— mówił.
Podkreślił, że przez pierwsze dni Ukraińcy przeżywali szok.
Ciężko było pozbierać się i zrozumieć, jak odpowiadać na to wszystko
— powiedział.
„Jeżeli my, jako naród mamy taki mur, jakim jest naród polski, państwo polskie, to możemy walczyć dalej”
Hierarcha dziękował Polsce za przyjęcie milionów uchodźców z Ukrainy, za pomoc humanitarną, za modlitwę Polaków oraz za to, że „głos Polski we wspólnocie europejskiej jest głosem na rzecz Ukrainy”.
W centrum logistycznym naszego kościoła znalazłem paczki z Polski. Na jednej z nich było napisane: +Murem za Ukrainą+. Naprawdę wzruszyło mnie to do łez. Jeżeli my, jako naród mamy taki mur, jakim jest naród polski, państwo polskie, to możemy walczyć dalej
— ocenił.
Hierarcha zaznaczył, że po pierwszym szoku, jakim była rosyjska agresja, Ukraińcy zaczęli się spontanicznie organizować, żeby chronić ludzi przed dywersantami i bombami. Przypomniał, że od pierwszych dni bombardowania kijowska katedra zamieniła się w schron, w którym ocalenia przed bombami szukało codziennie ok. 500 osób.
Przez pierwsze dni ja chroniłem się razem z nimi (…). Mieliśmy tam kuchnię, żeby ich nakarmić, ponieważ w ciągu kilku godzin wszystkie sklepy, zwłaszcza spożywcze, zostały zamknięte i gdzie ludzie mieli kupić żywność? To wszystko zorganizowaliśmy w naszej katedrze
— mówił.
Abp Szewczuk przypomniał słowa mera Kijowa Witalija Kliczki, który zaznaczył, że w tych czasach bardziej niż chleba i odzieży potrzebne są słowa nadziei i pocieszenia.
Chcę podziękować wszystkim dziennikarzom, którzy przekazują słowo prawdy i nadziei, bo wielka wojna zawsze jest powiązana z wielkim kłamstwem. Ten front informacyjny w trakcie wojny hybrydowej jest bardzo ważny. Dla nas jest bardzo ważne, że ktoś się o nas troszczy, ktoś o nas pisze, ktoś o nas pamięta, ktoś nas wspiera
— ocenił.
Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego podkreślił, że „jest bardzo dumny z ukraińskich księży i biskupów”, którzy zostali na Ukrainie, żeby być ze swoimi wiernymi.
Zaznaczył, że jest w stałym kontakcie z biskupem Charkowa, gdzie obecnie toczą się ciężkie walki.
Akurat dzisiaj całe miasto siedzi w schronach, ponieważ jest tak silne bombardowanie. Nasz biskup jest tam i nasza katedra przekształciła się w centrum służby socjalnej. W centrum Charkowa, wokół naszej katedry karmi się ludzi tym, co dostaną w naszej katedrze. Tak samo żyje Odessa, Mikołajew, Zaporoże, a najgorzej było w Sumach, Czernicach, północnej części Ukrainy, która należy do mojej diecezji
— ocenił abp Szewczuk.
Opowiedział historię księdza (grekokatolickiego) ze Sławutycza, który zdecydował się pozostać w Ukrainie razem ze swoją ciężarną żoną i dwójką dzieci.
Jego żona urodziła dziecko bez światła, bez ogrzewania, przy świecach. I kiedy mówiłem mu, że może będziemy szukać sposobu, żeby ich uwolnić z tego otoczenia, on odpowiedzią: otrzymałem dekret na tę parafię, zostanę z moim ludem
— mówił.
Zaznaczył, że sytuacja w różnych częściach Ukrainy wygląda inaczej. Na części terytoriów, zwłaszcza na Wschodzie i na południu Ukrainy, toczą się walki.
Tam najpierw jest potrzeba ewakuowania ludzi. Rosjanie atakują dworce kolejowe, drogi, którymi ewakuują się ludzie
—zastrzegł. Dodał, że w ataku na dworzec w Kramatorsku zginęło ok. 60 osób a 100 zostało rannych.
Dzieci, kobiety bez rąk i nóg. To wszystko było zalane krwią. I to ludzie z Donbasu, którzy mówią językiem rosyjskim. Ci ludzie, o których (Rosjanie - PAP) mówili, że przychodzą, żeby ich obronić przed nazistami ukraińskim. A teraz atakują tych uchodźców
— powiedział.
Dodał, że Kościół wciąż stara się dostarczyć pomoc humanitarną na tereny, gdzie toczy się wojna.
Zaznaczył, że kolejnym obszarem są terytoria przylegające do miejsc gdzie toczą się walki.
To jest pierwsze miejsce, gdzie ludzie mogą odpocząć, kiedy uciekają ze swoich miast. To jest centralna Ukraina. Tam staramy się organizować dla nich nocleg, posiłek i pomóc im ruszyć dalej na Zachód
— poinformował. Dodał, że Kijów jest centrum logistycznym, gdzie rozpoznawane są potrzeby i organizowana jest pomoc.
Trzeci obszar to region zachodni, gdzie przyjmujemy uchodźców, ponieważ nie wszyscy decydują się na wyjazd z Ukrainy (…). Staramy się ich przyjąć i im pomóc
—wyjaśnił.
„Naszym zadaniem jest zakończyć tę wojnę pokojem”
Naszym zadaniem jest zakończyć tę wojnę pokojem, ale pod warunkiem, że będziemy kontrolować całkowicie terytorium Ukrainy. Jeżeli tego nie zrobimy, to za jakiś czas Putin znowu będzie chciał powrócić do swoich pierwotnych planów odnowienia imperium rosyjskiego - powiedział w środę Andrij Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce.
Ambasador wziął udział w konferencji prasowej „Wojna w Ukrainie – perspektywa kościelna”, która odbyła się w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.
Deszczyca podkreślił, że od momentu agresji rosyjskiej na Ukrainę jest pod wrażeniem tego, jak zachowuje się naród Polski wspierając naród ukraiński.
To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to serdeczność, z którą Polacy przyjmowali Ukraińców, którzy uciekli od wojny, od ataków Rosji, od bestialstwa Armii Rosyjskiej. To warte podziwu. To jest prawdziwa chrześcijańska miłość - otwarte serca, a przy tym także otwarte drzwi domów. Czegoś takiego ja nie pamiętam, chociaż jestem historykiem, później dyplomatą, a teraz zajmuję się wojną
— powiedział Deszczyca.
To będzie wzór dla tych państw i narodów jak trzeba przyjmować bliźniego swego
— wskazał dyplomata.
Zapewnił, że jest w stałym kontakcie z polskimi władzami centralnymi, regionalnymi, organizacjami pozarządowymi oraz zwykłymi obywatelami.
„Wierzę w zwycięstwo Ukrainy”
Deszczyca zaznaczył, że obecnie jest bardziej optymistycznie nastawiony wobec przyszłości Ukrainy.
Wierzę w zwycięstwo Ukrainy. Wierzę, że za jakiś czas uda się nam przełamać całkowicie ofensywę rosyjską, chociaż oni szykują się do większej ofensywy na Donbasie
— powiedział Deszczyca.
Zwrócił uwagę, że Ukraina ma mocno zmotywowaną armię i oddziały Obrony Terytorialne.
Mamy za sobą półtora miesiąca walk a więc doświadczenie bojowe przeszły dziesiątki tysięcy osób. Mamy za sobą duże zwycięstwo, jakim było obronienie Kijowa, który jest pod kontrolą Ukrainy. Mamy za sobą twarde wsparcie naszych sąsiadów i przyjaciół oraz aliantów, których poparcie jest coraz mocniejsze
— powiedział ambasador Ukrainy w Polsce.
Przyznał, że wcześniej część państw Zachodu była niepewna, czy wspierać Ukrainę, czy wytrzyma ona natarcie Rosji.
Obecnie widzę pewien przełom.
Potrzebna jest jednak praca dyplomacji ukraińskiej wspólnie z partnerami z innych państw
— powiedział Deszczyca. Ocenił, że „potrzeba także wpływać na opinię publiczną w innych państwach, żeby przekonać społeczeństwa Zachodu, że nie można dopuścić, aby takie obrazki jak w Buczy - pojawiły się w takich miastach jak: Warszawa, Berlin, czy Paryż”.
Naszym zadaniem jest zakończyć tę wojnę pokojem, ale pod warunkiem, że będziemy kontrolować całkowicie terytorium Ukrainy
— podkreślił ambasador Ukrainy w Polsce.
Jeżeli tego nie zrobimy, to za jakiś czas Putin znowu będzie chciał powrócić do swoich pierwotnych planów odnowienia imperium rosyjskiego
— wyjaśnił Deszczyca.
Zwrócił uwagę, że Putin po aneksji Krymu i okupacji Donbasu, nie został ukarany. Przyznał, że w 2014/2015 roku były jakieś sankcje, ale jak ocenił „nie adekwatne i dlatego Putin zdecydował się pójść dalej”.
Musimy się odrobić tę lekcję i musimy zakończyć tak wojnę, żeby rosyjskie wojska zostały wyrzucone z terytorium Ukrainy
— podkreślił.
Wskazał, że ważną rolę do odegrania ma także Kościół.
Misją Kościołów jest pomagać i wspierać ludzi duchowo, bo ten duch walki musi być wspierany Duchem Boga w imię pokoju
— powiedział Deszczyca.
Wierzę, że wspólnym wysiłkiem wkrótce będziemy mogli spokojnie i w pokoju modlić się w kościołach nie tylko w Polsce, ale i w Ukrainie
— podsumował Deszczyca.
„Zwycięstwo zależy od pomocy, która przychodzi od Boga”
Postawa patriarchy Cyryla jest wybitnie antyewangeliczna i w żaden sposób nie da się jej Ewangelią usprawiedliwić - powiedział w środę przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki.
Abp Gądecki wziął udział w konferencji prasowej „Wojna w Ukrainie – perspektywa kościelna”, która odbyła się w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.
Przewodniczący KEP podkreślił, że z Ksiąg Machabejskich wiadomo, iż „zwycięstwo nie zależy od siły wojsk, ale od pomocy, która przychodzi od Boga”.
Przypomniał, że biskupi Rosji i Ukrainy otrzymali od niego list z prośbą o modlitwę w intencji pokoju.
Skierowałem też dwa listy do patriarchy Cyryla. Na ten pierwszy otrzymałem odpowiedź, na drugi nie. Z pierwszej odpowiedzi, którą otrzymałem przez abp. Hilariona wynikało, że patriarcha wyobraża sobie naszą rolę w Polsce jako uspokajanie polityków i mitygowanie ich wystąpień agresywnych przeciwko Rosji
— wyjaśnił.
Gdy idzie o samą postawę patriarchy (Cyryla - PAP) to ona jest wybitnie antyewangeliczna i w żaden sposób nie da się jej Ewangelią usprawiedliwić
— ocenił.
Przypomniał, że spotkał się także z papieżem Franciszkiem, z którym rozmawiał o sytuacji na Ukrainie.
Ojciec Święty przy tej okazji wyraził duży szacunek wobec księdza arcybiskupa Światosława Szewczuka
— zastrzegł.
Dodał, że spotkał się także z prawosławnym patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I.
Starałem się zwrócić uwagę na to, że prawosławie nie jest jednorodne i że prawosławie ma różne oblicza. W szczególności właśnie to prawosławie konstantynopolitańskie, które jednoznacznie potępia agresję i wojnę z Ukrainą. Pozwoliłem sobie na niedyskrecję i zapytałem patriarchę, co on by zrobił na miejscu patriarchy Cyryla? I wtedy patriarcha Bartłomiej odpowiedział, że zrezygnowałby ze stanowiska i powiedział, co mówi Ewangelia o wojnie
— zaznaczył. Zdaniem abp. Gądeckiego wizyta patriarchy Bartłomieja w Polsce była „ratowaniem twarzy prawosławia”.
Przewodniczący KEP przypomniał, że Kościół w Polsce modli się o pokój na Ukrainie a w świątyniach śpiewane są suplikacje.
Ludzie są świadomi tego, co to znaczy zagrożenie pokoju, również dla Polski, bo to wszystko dzieje się bardzo blisko
— stwierdził.
Przypomniał, że Polska przyjęła już 2,6 mln uchodźców z Ukrainy.
Ta solidarność polska jest tym razem chwalona. Ogromnie cieszymy się z tego, że można pokazać prawdziwie chrześcijańskie oblicze Polaków, którzy tak bardzo otwierają się na Ukraińców
— ocenił.
Abp Gądecki zaznaczył, że Kościół katolicki udostępnia swoje świątynie, żeby prawosławni i grekokatolicy mogli sprawować w nich swoją liturgię. Podkreślił, że dotyczy to także wiernych Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego.
Ta ostatnia forma napotyka duży sprzeciw ze strony Kościoła prawosławnego w Polsce, który nie może sobie dać rady z tym, że to jest odrębny Kościół i działa na swoich zasadach. Ale my staramy się wyjść również do duchownych z Ukraińskiej Cerkwii Prawosławnej, żeby i oni mogli spotykać się ze swoimi wiernymi
— wyjaśnił.
Zdaniem przewodniczącego KEP na atakowanej Ukrainie „obok zła rodzi się dobro”.
Niektóre narody nie mogą się zjednoczyć wewnętrznie bez zewnętrznej wojny, bez bycia zaatakowanymi. Zdaje mi się, że taka sytuacja ma miejsce na Ukrainie. Dowodem tego jest zachowanie ludzi języka rosyjskiego na Ukrainie Wschodniej, którzy po rozpoczęciu wojny wszyscy stwierdzili, że są Ukraińcami
— ocenił.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/594355-abp-szewczuk-naprawde-jestesmy-swiadkami-ludobojstwa