„Jan Paweł II pokazywał nam niezmiennie, że tą jego podstawą wszelkiej rzeczywistości jest Bóg i to mocą tej właśnie wiary w Boga potrafił przekraczać progi nadziei. Dlatego jeżeli szukamy przyszłości, to warto rzeczywiście odkrywać tę przyszłość w tym kluczu interpretacyjnym, jaki zostawił nam Jan Paweł II” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralny i etyk, wykładowca UAM w Poznaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 17 lat temu odszedł św. Jan Paweł II. Abp Mokrzycki wspomina pielgrzymkę na Ukrainę: „Przyjechał do nas jako apostoł pokoju”
wPolityce.pl: Obchodzimy dzisiaj 17. rocznicę odejścia do Domu Ojca św. Jana Pawła II. Mam wrażenie, że z każdą kolejną rocznicą św. Jan Paweł II staje bardziej na pomniku, a mniej w naszym życiu. Czy podziela Ksiądz Profesor ten pogląd? Z czego to wynika?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Niestety po części muszę podzielić ten pogląd, bo faktycznie przekonujemy się, że wiele ze słów Jana Pawła zostało zapomnianych, że wielu w ogóle nie poznaliśmy, że stajemy dzisiaj w obliczu różnych dylematów moralnych, społecznych i jesteśmy zagubieni, choć te słowa są na wyciągnięcie ręki. Mówię zarazem, że w dużej części podzielam słowa tej diagnozy, dlatego że próbuje się ratować tym, że chociażby to, co przeżywamy w tej chwili w postaci tej solidarności naszego narodu z narodem ukraińskim, to mimo wszystko jest jakiś efekt, jakaś spuścizna słów nauczania Jana Pawła II. Te billboardy, które widzimy w niektórych miastach w tych dniach właśnie, od czasu rozpoczęcia wojny i solidarności z uchodźcami, to jest właśnie przypomnienie słów z pierwszej pielgrzymki: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi”. Myślę, że to nie jest przypadek.
Generalnie jednak niestety stwierdzam, że nie jest dobrze, a wynika to najkrócej mówiąc z tego, że myśmy tak naprawdę nigdy tego nauczania nie wzięli jakoś głęboko do serca, nie uczyniliśmy swoim. Bazowaliśmy na emocjach, a w tej chwili te emocje po prostu wygasły i pozostała pewna pustka.
To być może jest bardziej widoczne na Zachodzie niż w Polsce, bo Polska jest nadal jednak przywiązana do tych wartości, które św. Jan Paweł II zawarł w swojej nauce o rodzinie czy ludzkiej seksualności – na Zachodzie to wygląda o wiele gorzej. Zastanawiam się jednak, na ile sam Kościół katolicki od tych twardych stosunkowo jednak wytycznych mocno osadzonych w Magisterium i zaczął dryfować w kierunkach niekoniecznie zgodnych ze swoim powołaniem?
Myślę tutaj o trzech sprawach. Po pierwsze, że nauczanie Jana Pawła na temat seksualności, ta słynna teologia ciała uchodzi zdaniem wielu teologów za najcenniejszy element jego pontyfikatu, jego doktryny. I zarazem ta właśnie część nie została praktycznie przełożona na język katechetyczny i duszpasterski. To jest problem, który stanowi po prostu wyrzut i powinien stanowić wyrzut dla nas, teologów, duszpasterzy, że myśmy tego nie przełożyli i nie wprowadziliśmy w krwiobieg życia Kościoła. To jest jedna sprawa.
Druga to ta, że faktycznie na Zachodzie mamy w tej chwili niestety wielu duszpasterzy, wielu duchownych, którzy jawnie zaprzeczają nauce Kościoła, promując chociażby związki homoseksualne. Wystarczy tylko jednym zadaniem wspomnieć o drodze synodalnej w Niemczech, o jej prominentnych przedstawicielach, a więc przewodniczącym episkopatu a także kard. Marxie, czy innych hierarchach – także w Wiedniu kard. Schönbornie i wielu jeszcze innych duchownych. Niektórych znamy z różnych przekazów medialnych, jak chociażby o. Jamesa Martina, amerykańskiego jezuitę często goszczącego u papieża. Trzeba z pewnym bólem powiedzieć, że także samo nauczanie papieża Franciszka pozostaje na tyle niejednoznacznym, że umożliwia też interpretacje odbiegające od dotychczasowej doktryny Kościoła.
Trzecia sprawa to jest kondycja naszego Kościoła w Polsce. Tutaj też trzeba powiedzieć, że faktycznie jeżeli chodzi o samą doktrynę, ona jest o wiele bardziej spójna i zgodna z nauczaniem Magisterium Kościoła, ale jednak zarówno niektórzy duchowni, jak i nawet hierarchowie śmiem twierdzić zdają się niekiedy uchylać pewne furtki właśnie do takiej interpretacji, w której jest więcej powiewu doktryny zachodniej, liberalnej, niż świeżości doktryny Magisterium Kościoła – tego nauczania, które głosił Jan Paweł II.
Koncepcja Kościoła realizowana przez św. Jana Pawła II to nie była koncepcja Kościoła „milutkiego”, inkluzywnego, postępowego w sensie otwartego na nowe trendy ideologiczne, ale był to Kościół wymagający, oparty o Magisterium. Było tam otwarcie się na Ducha Świętego, na działanie Pana Boga, co było zresztą widać podczas pierwszej pielgrzymki papieża do Polski, ale św. Jan Paweł II stawiał wiernym konkretne granice i konkretne wymagania i być może tu tkwi tajemnica tego, że porwał tak wiele serc. Jak Ksiądz Profesor sądzi?
Właśnie. Może zabrzmi to niezbyt taktownie, ale niejednokrotnie zestawiam sobie te dwa słynne przesłania papieskie adresowane do ludzi młodych: przesłanie Jana Pawła II, który głosił i wzywał „Musicie od siebie wymagać, choćby nawet inni od was nie wymagali” – zresztą adresował je nie tylko do ludzi młodych, przypomniał je bodajże w Gorzowie w 1997 roku adresując je do wszystkich wiernych różnego wieku i różnych stanów – ale generalnie znamy to przede wszystkim z przesłania do młodych, i to osławione wezwanie papieża Franciszka wzywające młodych, aby „zeszli z kanapy, założyli buty i wyszli”. Przyznam szczerze, że nie bardzo rozumiem sens tego przesłania. Rozumiem, że jest to wezwanie do jakiejś aktywności, ale bliżej nieokreślonej. Z jednej strony mamy wezwanie mówiące o odpowiedzialności i wymaganiu, a z drugiej strony wezwanie do aktywności, która może być realizowana w różnych kręgach i być może, że część młodych ludzi, którzy uczestniczyli w jesiennych strajkach 2020 roku w ten sposób pojmowała swoją reakcję na wezwanie papieża Franciszka.
Rzeczywiście, Jan Paweł II stawiał przed nami wymagania i niezależnie od tego, że w tej chwili trzeba powiedzieć – wracając do początku naszej rozmowy – wiele z tych wymagań zostało zarzuconych i zapomnianych, to jednak wtedy, kiedy one były artykułowane, myśmy je czuli, doświadczaliśmy ich mocy i dziękowaliśmy papieżowi za nie. Być może winą naszego Kościoła stało się to, że zabrakło i brakuje w tej chwili człowieka czy ludzi, którzy by mieli odwagę z taką wyrazistością te wymagania nam wzajemnie stawiać.
Św. Jan Paweł II bardzo kochał młodych ludzi. Fakt, że młodzi z czasów jego pontyfikatu dojrzali, a wyzwania duszpasterskie zmieniły się wraz z przemianami społecznymi. Jak Ksiądz Profesor sądzi, co św. Jan Paweł II powiedziałby współczesnym młodym?
Myślę, że powiedziałby to, co mówił czterdzieści kilka lat temu. Dla mnie niezwykle ważnym i wciąż odkrywanym pozostaje jego przemówienie z początku inauguracji pontyfikatu. Odkrywam w nim takie trzy podstawowe elementy. Po pierwsze wyznanie wiary – wyznanie wiary Piotra pod Cezareą, które papież czyni swoim własnym wyznaniem. Po drugie, na mocy tego wyznania wiary, papież rzuca pełne odwagi słowa „Nie lękajcie się” i jednocześnie wraz z tymi słowami wielkiej odwagi wskazuje źródło, wraca do źródła tej odwagi – to jest ten punkt trzeci „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. A więc wiara, odwaga nadziei i przywiązanie, bliskość z Chrystusem – te trzy elementy myślę że papież postawiłby także jako szansę, jako punkt wyjścia w naszej rzeczywistości. Zapominamy chyba, że ten pontyfikat był oparty na naprawdę głębokiej, mistycznej wierze w Jezusa Chrystusa i to mocą tej wiary dokonało się to, co się dokonało. I znowu przepraszam za takie porównanie, ale w przemówieniu inauguracyjnym na początku swojego pontyfikatu papież Franciszek mówił o Świętym Józefie jako opiekunie Kościoła i wyraźnie odnosił tę posługę opieki nad Kościołem do posługi papieskiej. To jest oczywiście w pełni zasadne, ale istnieje różnica, którą chyba widać właśnie w porównaniu obu tych pontyfikatów – tam mieliśmy do czynienia z pontyfikatem wiary zdolnej przemieniać rzeczywistość tego świata, tu mamy niekończące się próby reformy i opieki nad Kościołem, które niestety w przeciwieństwie do opieki Świętego Józefa przynoszą powiedziałbym bardzo różne konsekwencje. I to jest myślę, jedna z tych różnic.
Papież na pewno powtórzyłby i zachęcił nas do włączenia się w jego osobiste wyznanie wiary, takie jakie złożył Piotr pod Cezareą Filipową: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego”.
Z tego, co Ksiądz Profesor mówi przebija uniwersalizm nauki Jana Pawła II. Widać jak na dłoni, że jego nauka ma zastosowanie w każdej rzeczywistości. Czy to wynika z tego głębokiego zakotwiczenia św. Jana Pawła II, jego duchowości, jego serca, jego umysłu właśnie w nauczaniu Chrystusa?
Zdecydowanie tak. Przy czym myślę, że też trzeba pamiętać o tym, że papież był naprawdę bardzo głębokim intelektualistą, otwartym na rzeczywistość współczesnego świata. Jego sposób oglądania świata, jak to wykazał kiedyś jeden z włoskich filozofów i historyków filozofii, papież oglądał świat i wędrował do Boga trzema drogami europejskiej kultury, mianowicie drogą sztuki, drogą mądrości czyli filozofii i drogą wiary czyli teologii. Sam był artystą, sam był filozofem, sam był teologiem, więcej nawet – mistykiem. To pozwalało mu, tak jak pisał Giovanni Reale, podejmować te drogi europejskiej, zachodniej cywilizacji w odkrywaniu świata, w opisywaniu świata i zarazem wędrowaniu do Boga. Miał ten szczególny dar ten szczególny przywilej, który dodatkowo wzmacniał uniwersalny charakter jego spojrzenia na rzeczywistość.
Świat zachodni, zresztą nie tylko on, niestety odchodzi od Boga. Na ile w tym kontekście ważne jest to, aby powrócił do nauczania Jana Pawła II?
To jest ratunek dla świata, dla ludzkości, dla każdego z nas – ten powrót do nauczania Jana Pawła II. Dlatego że ono jest po pierwsze bardzo przejrzyste, bardzo spójne. Jest nauczaniem, które dotyka zarówno spraw uniwersalnych, jak i spraw szczegółowych, bo przecież było adresowane też do bardzo konkretnych grup ludzi, do bardzo konkretnych osób, duchownych, ludzi cierpiących, artystów, dzieci, młodzieży, ludzi starszych, małżonków, osób życia zakonnego, różnych profesji. Każdy więc może odnaleźć w tym nauczaniu coś dla siebie. Ale jest to nauczanie, które naprawdę w sposób zupełnie jednoznaczny odwołuje się do Chrystusa, do Boga, a tutaj cytując tym razem papieża Benedykta XVI z jego pielgrzymki do Niemiec „tam gdzie jest Bóg, tam jest przyszłość”. Jan Paweł II pokazywał nam niezmiennie, że tą jego podstawą wszelkiej rzeczywistości jest Bóg i to mocą tej właśnie wiary w Boga potrafił przekraczać progi nadziei.
Dlatego jeżeli szukamy przyszłości, to warto rzeczywiście odkrywać tę przyszłość w tym kluczu interpretacyjnym, jaki zostawił nam Jan Paweł II.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/592710-ks-bortkiewicz-jp2-moca-wiary-przekraczal-progi-nadziei