„Mówimy, że Putin jest głównym winowajcą, jak Hitler czy Stalin, ale w pewnym sensie jest on o wiele gorszy, bo Stalin i Hitler byli ateistami, a Putin określa się jako człowiek wierzący” - powiedział kard. Gerhard Müller podczas autorskiego spotkania wokół książek „Jedność wiary. Odpowiedzialność Rzymu za Kościół powszechny” oraz „Prawda. Raport o stanie Kościoła”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Papież Franciszek: Niech jak najszybciej skończy się haniebna dla całej ludzkości wojna na Ukrainie. Modlimy się o to
My jesteśmy bezradni. Ten świat objaśnia nam Bóg. Od początku świata staramy się stworzyć sobie raj na ziemi. Poprzez filozofię oświecenia, a potem późniejszą, również marksizm wszyscy ci ludzie mówili nam, że możemy sobie tłumaczyć świat, że Bóg nam nie jest do tego potrzebny
— mówił.
Jeżeli lekarz postawi złą diagnozę, będzie niewłaściwa terapia
— zauważył, podkreślając, iż „Bóg nam mówi, że problem leży w grzechu pierworodnym. Z tego bagna nie możemy wyciągnąć się sami za włosy”.
Do końca świata będziemy mieć do czynienia z cierpieniem osób niewinnych
— uświadamiał dodając, iż „my też jesteśmy świadkami, a być może nawet męczennikami krwi, ale na pewno świadkami”.
Mówimy, że Putin jest głównym winowajcą, jak Hitler czy Stalin, ale w pewnym sensie jest on o wiele gorszy, bo Stalin i Hitler byli ateistami, a Putin określa się jako człowiek wierzący. Papież poświęcił Rosję i Ukrainę Najświętszemu Sercu Maryi zgodnie z obietnicą z Fatimy, aby się nawrócili i abyśmy my zyskali, że nasze serca się zmienią, żebyśmy i my się zmienili
— mówił.
Wiemy, że ci mordercy, którzy sieją wojnę i zamęt, którzy tylu ludzi zabili i zranili, że oni nie mają ostatniego słowa i że oni za to odpowiedzą
— konstatował.
Nasze serca są przebite, ale wiemy, że Putin nie ma ostatniego słowa i że jesteśmy zbawieni. Dlatego nie popadamy w zwątpienie, bo wiemy, że łaska Boga jest silniejsza od zła
— podkreślał wskazując na Maryję jako na Matkę Boga, której serce przeniknął miecz.
Pytany, dlaczego Franciszek nie dokonał jednoznacznego potępienia Rosji i Putina, jako tych, którzy tę wojnę wywołali, kard. Müller odpowiedział historią cesarza Teodozjusza, który usłyszał od biskupa Ambrożego: „Ręce, które są splamione krwią, nie mogą dotknąć ciała Chrystusa, a usta nie są w stanie dotknąć krwi Chrystusa. Cesarz, jak każdy urodzony i ochrzczony człowiek jest w Kościele a nie poza Kościołem”.
Teodozjusz się nawrócił
— mówił kard. Müller.
Życzyłbym sobie, żeby patriarcha Cyryl podszedł do Putina, złapał go za uszy i powiedział: „Dość, jesteś ekskomunikowany”. Cóż, zapewne Putin by w wtedy powiedział ile zrobił dla kościoła prawosławnego, ile cerkwi zbudował, ale lepiej gromadzić się i celebrować w katakumbach niż w kościele, w którym nie ma Ducha Chrystusa
— przyznał były Prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Odnosząc się do walki prowadzonej przez naród ukraiński z rosyjskim najeźdźcą kard. Müller przypomniał:
Każdy człowiek ma prawo bronić swojego życia. Rodzina i naród ma prawo bronić się przed imperialistycznym atakiem. Jeśli zostaniemy napadnięci z użyciem siły militarnej, z użyciem siły militarnej musimy się bronić.
My jako chrześcijanie nie jesteśmy ani pacyfistami, ani zwolennikami wojny. Legalna władza musi przemyśleć, jakimi środkami się bronić, aby dla narodu nie powstała szkoda. Jest to teologicznie i moralnie trudne do wyważenia, ale możemy iść za linią św. Tomasza z Akwinu czy św. Augustyna
— podkreślał.
„Centrum Kościoła jest Chrystus, nie może być nim synodalność”
Odnosząc się do kwestii synodalności w Kościele, kard. Müller zauważył:
Myślę, że jest trochę ideologiczne użycie słowa „synodalność”. Czymżesz jest synod? Synod jest tym, że biskupi spotykali się w pierwszych wiekach, aby coś rozważyć, walczyć z herezjami.
Centrum Kościoła jest Chrystus, nie może być nim synodalność
— uświadamiał.
W takich czasach, kiedy ludzie oddalają się od wiary potrzebne są słowa ideologiczne, żeby dopingować ludzi do tego, żeby się zgromadzili. Trzeba się jakoś do nich zwrócić. To ma trzy wymiary. Po Soborze Watykańskim II mówiono o „kolegialności” - też kolejny abstrakt. Chodzi o to, że biskupi wspólnie z papieżem podejmują decyzję i ponoszą odpowiedzialność za cały Kościół i nie można robić z abstraktu zasady. Chrystus nie umarł za abstrakty, ale za ludzi. To wszystko skończy się wielkim rozczarowaniem. Przeznacza się bowiem dużo środków na rozpędzenie czegoś, co nie przełoży się na dobry efekt dla ludzi. Teraz mówi się o „synodalności”, ale zapomniało się o słowie „congregation” - to też było spotkanie, którzy zbierali się po to, żeby coś postanowić, żeby być razem. Zastąpiono słowo kościelne „kongregacja” słowem świeckim „dykasteria” i się zamieszało
— wyjaśniał.
Jest to tym bardziej bolesne, że to stworzone dla papieża gremium nie jest konsultowane. To tak jakby biskup powiedział, że moich opiniach nie będę się kierował opiniami duchowieństwa, ale wynajmę sobie kancelarię i z nią będę konsultował sprawy Kościoła
— obrazował.
Zwrócił uwagę, że „Kościół nie jest zbudowany na supermenach, tylko na zwykłych ludziach”.
Niemiecki model synodu
Pytany, czy niemiecki model synodu nie stanie się przykładem dla Kościoła powszechnego i w którym kierunku to zmierza, kard. Müller odpowiedział:
W Niemczech mamy Komitet Centralny Katolików, który sprawdzał się w czasach Bismarcka, ale teraz stał się jakimś klubem. Oni sobie wyobrażają, że Kościół to jest przedsiębiorstwo i można dla niego wymyślić jakąś nową politykę firmową. Oni w ten sposób zeświecczają Kościół.
To jest bardzo duży problem, ta dezorientacja związana z kwestią pytań o wiarę, z kwestiami wiary
— przyznał.
Zwrócił uwagę, że tym, co nas jednoczy jest prawdziwa wiara i przy niej musimy trwać, żeby zachować jedność.
Dopytywany, jak widzi przyszłość Kościoła i skąd prosty człowiek wiary ma czerpać siłę i nadzieję, skoro zamęt sięga nawet pasterzy Kościoła, kard. Müller odpowiedział:
Historia uczy nas, że kryzysów Kościoła było już wiele, jak chociażby ten związany z arianizmem - wielu biskupów przeszło na stronę ariańską. Hieronim powiedział, że „świat zasnął, a jak się obudzi, zobaczy, że jest ariański”. Potem pojawił się donatyzm. Też w okresie Oświecenia czy Rewolucji Francuskiej byli biskupi, którzy odeszli od wiary. Podchodzili do funkcji biskupa jako prestiżowej posady. Ale w XIX -XX wieku udało się powołać dobrych papieży i niewielu biskupów mogło zostać uznanych za heretyków. Doświadczamy tego, że są biskupi i kardynałowie, który są heretyccy.
Zwrócił uwagę, iż z punktu widzenia dogmatycznego to, co mówi kard. Marx i podzielający jego stanowisko duchowni, spełnia cechy herezji.
Kongregacja i Ojciec Święty powinni spełnić swoje zadanie i bronić wiary, bez względu na to, czy będą chwaleni przez świeckie media, czy nie. Kiedyś staną przed Sądem Ostatecznym i nie będą pytani czy dobrze sprzedali się danej gazecie
— dodał.
Małżeństwo to kobieta i mężczyzna, nawet jeżeli niektórzy uważają inaczej
— powiedział były Prefekt Kongregacji Nauki Wiary odnosząc się do genderowych inklinacji części przedstawicieli niemieckiego Kościoła.
Musimy prowadzić innych sami dając się prowadzić prawdzie. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście staromodni czy starokatoliccy. Jezus nie zamienił wina w wodę, tylko wodę w wino. Kierunek jest zawsze do góry, a nie w dół
— zwrócił się do Polaków.
Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/591722-kard-muller-wiemy-ze-putin-nie-ma-ostatniego-slowa