Czy Kościół nie pomaga Ukrainie? Nic bardziej mylnego. Oprócz modlitw o pokój (które - wbrew złośliwościom niektórych - także są ważne i także pomagają), wciąż pojawiają się kolejne inicjatywy pomocowe. Zbiórki prowadzi nie tylko Caritas. Pierwszy pakiet pomocowy dla Ukrainy, opiewający na sumę miliona euro, przygotowała z darczyńcami fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Znana jest także historia polskiej elżbietanki, która w dniu wybuchu wojny wyruszyła na Ukrainę, gdzie obecnie pełni posługę.
CZYTAJ TAKŻE:
Czy Kościół nie pomaga uchodźcom?
Krytyka - czy wręcz ataki pod adresem Kościoła, w których hierarchowie, duchowni, ale także świeccy katolicy, oskarżani są o brak pomocy dla Ukrainy - są powszechne szczególnie w mediach społecznościowych. Wpisy uderzające w Kościół zamieszczali nie tylko anonimowi internauci, ale również politycy czy „autorytety”, jak np. prof. Magdalena Środa.
Gdy czytasz tylko swoje felietony i masz pretensje, że Kościół milczy 🤦🤦🤦
Jak wygląda prawda? Otóż hierarchowie nie milczą - wystarczy zobaczyć chociażby poruszający list przewodniczącego KEP abp Stanisława Gądeckiego do patriarchy Cyryla. Od kolejnych polskich biskupów i arcybiskupów płyną wezwania do modlitwy i pomocy uchodźcom. Pomocy udziela także Kościół i jego przedstawiciele.
Caritas i PKWP
Przykładem może być Caritas Polska. Organizacja prowadzi zbiórki pieniężne, ale również organizuje pomoc rzeczową. Dary przekazywane do Caritas płyną później do siostrzanych organizacji w Ukrainie, aby służyć pomocą osobom poszkodowanym w wyniku wojny.
Rośnie skala pomocy przekazywanej przez @CaritasPolska siostrzanym organizacjom w #Ukraina – rzymskokatolickiej Caritas-SPES i grekokatolickiej Caritas Ukraina, które pomagają osobom poszkodowanym w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Kolejną organizacją związana z Kościołem, która w ostatnim czasie szczególnie pochyla się nad nieszczęściem Ukraińców jest kierowana przez ks. prof. Waldemara Cisłę Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Ks. prof. W. Cisło w @TV_Trwam @RadioMaryja: Dziękuję naszym Darczyńcom. Dzięki Państwu możemy pomagać. Od razu po wybuchu wojny przekazaliśmy (@PomocKosciolowi @acn_int) milion euro dla Kościoła na Ukrainie.
Jak pomagają parafie?
Fundacje i stowarzyszenia to nie jedyne przykłady. W sieci pojawiają się też relacje dotyczące pomocy udzielanej Ukraińcom przez pojedyncze osoby czy parafie.
Moja parafia p/w Miłosierdzia Bożego w Puławach w murach plebanii ugości około 20 osób z Ukrainy, o zbiórkach Caritas nie wspomnę. Te osoby z Ukrainy mają żyć na koszt parafian, będą regularne zbiórki w trakcie ich pobytu. To tak na okoliczność, że Kościół nic nie robi…
Parafia św. Boromeusza w Poznaniu przyjęła trzy rodziny do siebie. Kościół nawiedzenia NMP, również w Poznaniu, będzie z kolei organizował szkołę dla dzieci z Ukrainy.
W parafii księży @marianiepl na #Marymont zamieszkały już 32 osoby z #Ukraina. Grupa Pomocy Uchodźcom, organizuje dla nich mieszkania i pomoc materialną. W sobotę #parafia zaprasza na różaniec (8:30), Mszę św. (18:00) i adorację do 21:00
Zgodnie z apelem @bpAndrzejCzaja również w naszej parafii po Mszach św. odbywa się dziś zbiórka pieniędzy, które za pośrednictwem diecezjalnej Caritas zostaną wykorzystane na pomoc dotkniętym wojną na Ukrainie oraz uchodźcom https://diecezja.opole.pl/index.php/homepage/aktualnosci/3071-apel-biskupa-andrzeja-czai-w-zwiazku-z-inwazja-rosyjska-na-ukraine
Polska elżbietanka wraca na Ukrainę
Pomoc to nie tylko udzielenie schronienia, zbiórki pieniędzy czy artykułów pierwszej potrzeby. To również posługa na miejscu, w samym środku dramatycznych wydarzeń.
Wybuch wojny zastał ją na rekolekcjach w Polsce. Natychmiast zdecydowała o tym, że wraca na swoją placówkę w Czarnomorsku, nieopodal Odessy. „Moja współsiostra została w naszym klasztorze zupełnie sama. W mieście nie ma kapłana. Sama organizuje modlitwę i najpilniejszą pomoc materialną” – mówi Radiu Watykańskiemu siostra Jonasza Bukowska, która czas w Polsce wykorzystuje na zebranie jak największej pomocy humanitarnej
— czytamy na portalu Vatican News.
W Ukrainie siostra Jonasza pracuje od ponad roku. Szybko pokochała kraj posługi i zdecydowała, że to tam jest jej miejsce. Organizując wsparcie dla Ukraińców, spotkała się z ogromną życzliwością.
Zbiórka humanitarna wyszła spontanicznie. Znajomi rzucili pomysł, żebyśmy zapakowali moje auto po brzegi, bo ja postanowiłam, że jednak trzeba wrócić i jak najwięcej rzeczy zabrać, tych bardzo potrzebnych
— mówi polska elżbietanka w rozmowie z Radiem Watykańskim.
Jak wspomina zakonnica, w międzyczasie skontaktowała się z nią znajoma, policjantka z Odessy, prosząc przede wszystkim o niezbędne Ukraińcom medykamenty, gazy, opatrunki.
Do zbiórki dołączyła się moja rodzinna parafia, w której obecnie przebywam. Ludzie przynoszą najróżniejsze rzeczy, dostałam nawet kanistry z benzyną na drogę. Wartość tego ładunku jest nieoceniona. Będziemy też pakować torby na dach
— podkreśla.
Siostra Jonasza przyznaje, że jest w niej zaufanie, że bezpiecznie dotrze na miejsce. Wie, że czeka na nią współsiostra.
Wyczuwam w jej głosie ogromny strach, są i łzy. Wiem, że naprawdę mocno trzyma ją to, że powiedziałam, iż nie zostawię jej samej. Jest mi trudno o tym mówić, bo jest to wyjątkowa sytuacja i zdaję sobie sprawę, że jak pojadę, to mogę nie wrócić
— zaznacza.
Siostry elżbietanki stanowią ogromne wsparcie dla bardzo nielicznej wspólnoty katolickiej w Czarnomorsku, ale drzwi ich klasztoru otwarte są dla wszystkich głodnych i potrzebujących.
Jesteśmy tam tylko we dwie, mamy tylko siebie i naszych parafian. W tej chwili zabrakło nam kapłana. Siostra Anna przyjmuje ludzi u nas w klasztorze. Przychodzą się modlić, organizuje adoracje. Cały czas jesteśmy w kontakcie, staram się podtrzymywać ją na duchu, żeby psychicznie też nie wysiadła w tej sytuacji
— mówi rozmówczyni Radia Watykańskiego.
Jak wspomina elżbietanka, przez pierwsze dni wojny w domu sióstr słychać było wybuchy.
Siostra Anna też mówi, że coraz więcej ludzi głodnych przychodzi do nas do domu. Przyszła też kobieta w ósmym miesiącu ciąży z małym chłopczykiem za rękę i pytała, czy mamy w klasztorze piwnice. Niestety nie mamy piwnicy. Jest to takie miasto, w którym nie ma ani schronu, ani piwnic w domach. Jest bardzo trudno. Ja jestem całym sercem tam i nie umiem spokojnie siedzieć w Polsce i myśleć o tym wszystkim
— podkreśla.
To, co dzieje się w Ukrainie jest w obecnie elżbietanki niewyobrażalne.
Zaczynają się ruchy wojsk w stronę Odessy. Zaczyna się robić niespokojnie, dlatego muszę tam dotrzeć jak najszybciej, zanim się to wszystko zacznie, bo mogą być potem drogi zupełnie nieprzejezdne. Będę jechać sama. Ufam, że Pan Bóg bezpiecznie mnie poprowadzi
— mówi siostra Jonasza.
Zakonnica wyznaje również, że jej ulubiony święty to Archanioł Michał - nie tylko patron policji, ale również patron Ukrainy.
Uważam, że to nie przypadek, że tam jestem, że tam służę i że tam zostałam posłana. Wiem, że on mnie pilnuje i że naprawdę mi we wszystkim pomaga
— podkreśla.
Siostry elżbietanki pomagają także w Polsce, udzielając uchodźcom schronienia w swoich klasztorach.
aja/Twitter, vaticannews.va
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/588217-tak-kosciol-pomaga-ukrainie-milion-euro-od-pkwp