Od kilku dni światowe media publikują artykuły na temat raportu, który niemiecka kancelaria prawna Westpfahl-Spilker-Wastl przedstawiła jako efekt swoich badań dotyczących przestępstw seksualnych popełnionych przez księży archidiecezji monachijskiej w latach 1945-2019.
Badania zostały zlecone przez samą archidiecezję monachijską. Ustalono, że we wspomnianym okresie ofiarą wykorzystywania seksualnego przez księży padło 497 osób.
O wiele większym echem odbiło się twierdzenie prawników, że papież senior Benedykt XVI., jako były arcybiskup-metropolita Monachium, tuszował pedofilię księży archidiecezji monachijskiej.
Raport, co prawda, nie znalazł żadnych konkretnych dowodów na winę Ratzingera. Natomiast, zdaniem prawników, papież senior rzekomo źle prowadził cztery sprawy.
Spośród tych czterech przypadków, najwięcej mówi się o tym dotyczącym ks. Petera Hullermanna, pedofila-recydiwisty, o którym niemieckie media obszernie pisały. Hullerman został przyłapany na molestowaniu dzieci w swojej diecezji Essen w 1980 roku, a następnie jego biskup wysłał go na leczenie psychiatryczne do archidiecezji monachijskiej.
Prawnicy twierdzą teraz, że Benedykt XVI zdawał sobie sprawę z zarzutów pod adresem księdza, a mimo to pozwolił mu wznowić pracę duszpasterską. Benedykt XVI zaprzeczył wszelkim stawianym mu zarzutom i przygotowuje na nie kompleksową odpowiedź.
Tylko pretekst?
Nie ma wątpliwości, że chodzi tutaj o coś więcej niż konkretne przypadki nadużyć w archidiecezji monachijskiej.
Po publikacji raportu, jest coraz więcej głosów analizujących oskarżenia wobec papieża seniora w świetle innych wydarzeń w Kościele w Niemczech.
Kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary powiedział, że Ratzinger jest atakowany, ponieważ jest „symbolem ortodoksji w Kościele” i jako taki niepokoi wielu.
Niemiecki historyk Kościoła Michael Hesemann powiedział, że w przeciwieństwie do większości dziennikarzy, którzy o tym piszą, przeczytał cały raport. Mówi, że nie ma w nim dowodów na winę Ratzingera.
„Stawianie Benedykta w centrum uwagi jest oczywiście łatwym sposobem na ukrycie wykroczeń kilku jego następców, zwłaszcza kardynała Reinharda Marxa, który od 2008 roku jest arcybiskupem Monachium i Freisingu”,
— twierdzi Hesemann.
Najważniejszy głos poparcia dla Benedykta XVI pochodzi z samego Watykanu. Należy do Andrei Tornielliego, włoskiego dziennikarza katolickiego i dyrektora wydawniczego w Dykasterii ds. Komunikacji Stolicy Apostolskiej.
Tornielli napisał tekst na stronie Vatican News i przypomniał w nim, że to Benedykt XVI., najpierw jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, a potem jako papież, zmienił stosunek Kościoła do pedofilii we własnych szeregach. Po „wyborze na papieża wydał niezwykle surowe przepisy przeciwko duchownym krzywdzicielom, zwalczające pedofilię”.
A to najważniejsze słowa tekstu Tornielliego:
Rekonstrukcje raportu monachijskiego, który, proszę pamiętać, nie jest dochodzeniem sądowym, nie mówiąc już o ostatecznym wyroku, będą mogły przyczynić się do walki z pedofilią w Kościele, jeśli nie ograniczą się do szukania kozłów ofiarnych i ferowania wyroków. Tylko unikając tego ryzyka, mogą przyczynić się do poszukiwania sprawiedliwości w prawdzie i do zbiorowego rachunku sumienia za błędy przeszłości.
Po tych słowach pojawia się pytanie:
Kto z Benedykta XVI próbuje zrobić kozła ofiarnego?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/583495-kto-z-benedykta-xvi-probuje-zrobic-kozla-ofiarnego