Poniżej prezentujemy homilie polskich biskupów i arcybiskupów wygłoszone w pasterkę. Nie zabrakło mocnych słów, w których duchowni przypominali o istocie świąt Bożego Narodzenia.
Abp Górzyński: Człowiek odwrócony od Boga pogrąża się w ciemności
Człowiek odwrócony od Boga pogrąża się w ciemności i staje się bezradny wobec swojego stanu - mówił w sobotę podczas pasterki metropolita warmiński abp Józef Górzyński. Wskazał, że „człowiek powołany do istnienia z zamysłu Bożego, zrywając relację z Bogiem przez grzech, traci ową Bożą myśl, która już nie przenika jego człowieczego życia swą Boską światłością, czyli Bożą mądrością”.
Człowiek bez Boga „pozostaje sam i doświadcza pogrążenia w ciemności”.
Nie potrafi rozeznać sensu swojego istnienia i celów działania. Traci zdolność harmonijnej relacji z Bogiem, ze światem i z drugim człowiekiem. Traci wewnętrzną harmonię. Pozostaje w bezradności, bo mimo zabiegów i starań nie jest zdolny z siebie zaradzić tej sytuacji
— zaznaczył abp Górzyński.
Jak mówił metropolita warmiński, człowiek „nie potrafi się też przyznać do tej bezradności”.
Dopiero Bóg przychodzi człowiekowi z pomocą. Bóg objawia się i wskazuje drogę. Nie przekreśla jednak swego daru stworzenia. Nie zmienia natury człowieka jako bytu świadomego i wolnego, ale oferuje pomoc naprawy tej skażonej przez człowieka natury. Czyni to w sposób tak niebywały jak samo dzieło stworzenia. Na sposób właściwy i możliwy tylko Bogu
— podkreślił.
Jak mówił abp Górzyński, „jeśli jest to miłość, to zakłada wolność”.
Dlatego wymaga otwarcia i gotowości przyjęcia. Oto czego oczekuje moc Boża i mądrość Boża od człowieka. (…) Kiedy może nastąpić otwarcie człowieka? Wtedy, kiedy uczciwie rozpozna swój stan, swoją sytuację bezradności, swoje zanurzenie w ciemności. Rozpozna prawdę o sobie
— podkreślił.
Abp Górzyński powiedział, że „Bóg wkracza z mocą, nieograniczoną boską mocą, ale człowiek otwiera się na Niego ciszą”.
Stan nocy i jej głębokiej ciszy to stan człowieka i świata gotowego na przyjęcie Boga. To świadomość swojej kondycji i postawy, by usłyszeć Boga. Bo On przychodzi jako Słowo
— zaznaczył hierarcha.
Wskazał, że „nie dzieje się to w jakimś świecie, ale w naszym świecie”.
Nie dotyczy jakiegoś życia, ale naszego życia. Jak konkretny był czas i miejsce narodzenia Pana Jezusa, o czym słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii, tak konkretne jest Jego przyjście dzisiaj do nas. I jak wtedy tak i dziś, przyjdzie do tych, którzy są gotowi; bo świadomi potrzeby Boga w swoim życiu, bo świadomi swojej grzechowej ciemności, i wyciszeni na tyle, by usłyszeć Boga, Jego Boskie Słowo
— podkreślił.
Jak mówił, „świat tymczasem i człowiek robi tyle hałasu, tak jakby świadomie nie chciał usłyszeć Boga”.
Ogłosił się oświeconym. Nie chce widzieć siebie jako pogrążonego w mroku. Nie chce słuchać Boga, bo boi się Boskiego Słowa Prawdy. Dlatego twierdzi, że żaden bóg nie ma mu nic do powiedzenia. To on-człowiek mówi dzisiaj jakiego chce mieć boga. Minął już czas wsłuchiwania się w głos Kościoła jako głos Boga mówiącego jaki winien być świat. Teraz świat mówi jaki winien być Kościół i jakiego słowa z nieba oczekuje. Mijają wieki a noc betlejemska ciągle się powtarza. Słowo Boga zstępuje z nieba a świat Go nie zauważa, bo nie na takiego boga oczekuje
— dodał.
Szczęśliwie dla świata powtarza się także i to, że są i tacy, którzy dzisiaj na Boga czekają, że są gotowi Go spotkać i przyjąć. To ci, którzy nie udają, że żaden mrok niewiedzy czy grzechu ich nie dotyczy. I stać ich na wewnętrzną ciszę, by mogli usłyszeć Słowo, które Bóg do nich posyła. Dla nich Boże Narodzenie to radość i nadzieja
— mówił abp Górzyński.
Abp Jędraszewski: Świat żyje, jakby Boga nie było
W swych najbardziej głośnych tendencjach dzisiejszy świat nie tylko coraz bardziej żyje, etsi Deus non daretur - „jakby Boga nie było” i jakby nie było wydarzeń Nazaretu i Betlejem, ale coraz usilniej dąży do całkowitego wymazania Go z ludzkiej pamięci i świadomości - mówił podczas pasterki w sanktuarium w Ludźmierzu metropolita krakowski, abp Marek Jędraszewski.
Abp Jędraszewski przywołał tu opublikowany niedawno przez Komisję Europejską tzw. „wewnętrzny przewodnik komunikacji inkluzywnej”, w której KE zalecała, aby nie używać wyrażenia „Boże Narodzenie”, ponieważ ktoś mógłby poczuć się urażony takim sformułowaniem.
Wobec głośnych protestów Komisja wycofała się z tej propozycji, twierdząc, że przewodnik domaga się jeszcze pewnych korekt. Czym się to zakończy? Tego dzisiaj nie wiemy. Rodzi się jednak jeszcze bardziej istotne pytanie: w jaki sposób prawda o Bożym Narodzeniu, głoszona w Europie od prawie dwóch tysięcy lat, która tak głęboko wniknęła w jej tkankę kulturową, że w pewnym sensie bez niej Europa nie jest w stanie siebie do końca zrozumieć, może kogoś urazić?
— stawiał pytanie metropolita krakowski.
Jeśli „Boże Narodzenie” zostanie wyparte z naszego kontynentu, to wtedy nie będzie już więcej Europy w jej kulturowym, a więc najgłębszym znaczeniu, lecz tylko skrawek Eurazji zamieszkały przez ludzi pozbawionych swych duchowych korzeni
— mówił podczas homilii w Ludźmierzu metropolita krakowski.
CZYTAJ TAKŻE: Ważne słowa ks. abp. Jędraszewskiego: Świat żyje, jakby Boga nie było. Nastał czas, że i na naszej ziemi musimy krzyża bronić
Abp Wojda: Brońmy Bożego Narodzenia, brońmy prawdy o narodzeniu Jezusa
Brońmy Bożego Narodzenia, brońmy prawdy o narodzeniu Jezusa w Betlejem, brońmy tej prawdy w naszych rodzinach i w miejscach publicznych - mówił w kazaniu podczas sobotniej pasterki metropolita gdański, arcybiskup Tadeusz Wojda.
Hierarcha mówił, że Jezus Chrystus przychodząc na świat wybrał „chwilę wyciszenia, kiedy nie ma już męczącego zgiełku i rozpraszającego hałasu”, bo tylko wtedy „człowiek jest w stanie usłyszeć go przychodzącego i zauważyć jego obecność”.
Bóg choć wielki w swojej skromności narodził się w prostocie – zimnej szopie. Nie było tam nic prócz zwierząt i siana, więc go położono w żłobie na sianie. Ale on się nie obraża. Taki jest Bóg, zawsze pełen zrozumienia dla człowieka, czeka w pokorze, kiedy człowiek go zauważy i przyjdzie do niego. To rzeczywistość nie tylko tamtych czasów, ale także i dzisiejsza. Również dzisiaj Bóg przychodzi do nas. Ale czy go zauważamy? Czy na niego czekamy?
— pytał wiernych zgromadzonych w Katedrze Oliwskiej abp Wojda.
Podkreślił, że „tamtej pamiętnej betlejemskiej nocy” Bóg zwrócił na siebie uwagę „pasterzom, ludziom z marginesu społecznego”, których nazywano wówczas nieczystymi.
Jakże łatwo jest sklasyfikować innych i na siłę wtłaczać ich we własne modele myślenia nie zważając na to, że Bóg patrzy na człowieka inaczej. Bóg nie patrzy na człowieka jak tylko przez jego serce, bo tam najlepiej widzi, czym jest tak naprawdę człowiek i czym żyje
— przekonywał metropolita gdański.
Dodał, że do czasu narodzenia Jezusa człowiekowi wydawało się, że „Bóg był daleki, niedostępny i groźny”.
Potrzebujemy Bożego Narodzenia, aby uświadomić sobie tę właśnie prawdę o miłości Boga do każdego z nas. Potrzebujemy Bożego Narodzenia, aby zrozumieć, co znaczy być człowiekiem. W świetle tej prawdy tym bardziej jest smutne gdy słyszymy, że ktoś kto sam nie obchodzi Bożego Narodzenia chce nam je spłycić i zmienić w jakąś zimową legendę, ograniczyć jego sens tylko do tradycji i prezentów
— powiedział arcybiskup.
Zwrócił uwagę, że w krajach zachodniej Europy w „wielu miejscach, niestety, nie ma już miejsca na szopkę, na żłóbek z Jezusem, ani nawet na choinkę”, a także zmienia się lub opuszcza imię Jezusa Chrystusa, aby „nie raziło uczuć wyznawców innych religii”.
Pytam, czyżby współczesny człowiek był aż tak bardzo dotknięty chorobą znieczulicy, że nie czuje już żadnej potrzeby Boga? Można się łudzić, że Bóg jest niepotrzebny, ale każdemu przyjdzie kiedyś stanąć twarzą w twarz z Bogiem, aby mógł powiedzieć o swoim życiu, o swojej drodze zbawienia
— zaznaczył
Brońmy więc Bożego Narodzenia, brońmy prawdy o narodzeniu Jezusa w Betlejem. Brońmy tej prawdy w naszych rodzinach i w miejscach publicznych, szkołach i uczelniach (…) I nawet jeśli ktoś próbuje uczynić z chrześcijańskiej Europy nieprzyjazne dla Jezusa Betlejem pozostańmy jemu wierni
— zaapelował abp Wojda.
Zwrócił się z prośbą do zebranych w kościele, aby otworzyć „na oścież” swoje serce dla Chrystusa.
Niech twoje serce stanie się ciepłą, przyjazną, gościnną grotą betlejemską, do której Jezus zechce przyjść i pozostać na zawsze
— nadmienił.
Abp Polak: Najważniejszą rzeczą jest człowiek, choćby leżał w żłobie
To jest właśnie wielka myśl i objawienie Betlejem, że najważniejszą rzeczą jest człowiek, choćby leżał w żłobie, w pieluszkach, okazując się w całej swej nędzy - powiedział w trakcie pasterki odprawianej w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie prymas Polski, abp Wojciech Polak.
Metropolita gnieźnieński w homilii przypomniał o losie ludzi „koczujących w przygranicznych lasach, odartych ze swej ludzkiej godności, zbrodniczo wykorzystanych jako żywa tarcza w wojennych zapędach białoruskiego dyktatora”.
Przywołując słowa błogosławionego kard. Stefana Wyszyńskiego, prymas przypomniał w homilii, że Bóg w ciszy betlejemskiej nocy przychodzi na świat w sposób najprostszy - jako dziecko zrodzone przez matkę. Podkreślił, że Bóg stał się człowiekiem, „abyśmy poznali i zobaczyli, jak wielki i ważny w oczach Bożych jest każdy człowiek”.
To jest właśnie wielka myśl i objawienie Betlejem - tłumaczył nam błogosławiony Prymas Tysiąclecia - że najważniejszą rzeczą jest człowiek, choćby leżał w żłobie, w pieluszkach, okazując się w całej swej nędzy; chociażbyśmy bardzo się na nim zawiedli, z czym rzeczywistość codzienne nas styka. W żłobie, w pieluchach jest człowiek, dziecię, niemowlę, ale przecież Człowiek! Jest prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek
— powiedział.
Przywołując słowa swojego błogosławionego poprzednika, prymas zaznaczył, że w ten sposób Bóg na nowo pokazał człowieka i jego wielką godność.
Ta święta noc wciąż nam przypomina, że najważniejszą rzeczą jest człowiek, w całej prawdziwie i wielkości swego człowieczeństwa i swej ludzkiej godności. Człowiek pod sercem matki, od poczęcia! Człowiek, w ciągu całego swego życia, często naznaczonego cierpieniem, niepewnością i odrzuceniem przez innych. Człowiek doświadczony chorobą, lękiem i rozpaczą. Człowiek, który dziś ucieka przed wojną, głodem, niepewnością i zagrożeniem, zraniony w swoim człowieczeństwie. Człowiek, który koczuje w przygranicznych lasach, odarty ze swej ludzkiej godności, zbrodniczo wykorzystany jako żywa tarcza w wojennych zapędach białoruskiego dyktatora. Człowiek sponiewierany przez innych i oszukany przez mechanizmy konsumpcyjnego użycia. Człowiek zalękniony, ogarnięty strachem i przybity trudnym doświadczeniem
— mówił.
Abp Wojciech Polak podkreślił, że należy „uważnie patrzeć w tajemnicę żłobu betlejemskiego, gdzie spoczął Bóg-Człowiek, aby nauczyć nas szacunku dla człowieka”.
Jak bardzo nam tej nauki dziś potrzeba. Jak bardzo nam tej nauki potrzeba w naszych rodzinach, w Kościele, w tak bardzo zwaśnionym i podzielonym społeczeństwie. Potrzeba tej nauki rządzącym i rządzonym. Potrzeba wszystkim, byśmy odważnie upominali się o godność człowieka, szukając dróg, by ją ocalić. Potrzeba, bo jak wołał Prymas Tysiąclecia: straszna rzecz człowiek - dla tyranów. Wielka rzecz człowiek - dla jego przyjaciół, dla przyjaciół ludzi i przyjaciół Boga
— powiedział prymas Polski.
Abp Guzdek: Boże Narodzenie jest znakiem niezwykłego zaufania Boga do ludzi
W trosce o dobro polskiego i białoruskiego narodu konieczne jest opamiętanie i dialog, by odbudować zaufanie i dobrosąsiedzkie relacje - uważa metropolita białostocki, abp Józef Guzdek. W homilii w czasie pasterki mówił przede wszystkim o zaufaniu.
Boże Narodzenie jest znakiem niezwykłego zaufania Boga do ludzi (…). Z tego wydarzenia płynie niezwykle ważne przesłanie - zaufaj Bogu i ludziom, naśladuj Boga i buduj na zaufaniu, wszak to najpewniejszy fundament każdej wspólnoty: małżeńskiej i rodzinnej, wspólnoty pracy i służby
— mówił podczas uroczystości, którym przewodniczył w nocy z piątku na sobotę w archikatedrze w Białymstoku.
Abp Guzdek, metropolita białostocki i administrator apostolski ordynariatu polowego WP, podkreślał w homilii, że bez wzajemnego zaufania nie sposób budować wspólnotę religijną, narodową i państwową, mówił, że jest ono również niezbędne w budowaniu poprawnych, przyjaznych relacji międzynarodowych.
Podejrzliwość jest często początkiem sporów, tych wielkich i małych
— powiedział, nawiązując do postaci króla Heroda, którego określił mianem „mistrza nieufności i chorobliwej podejrzliwości”. Podkreślał, że w wymiarze wspólnoty narodowej podejrzliwość jest „zarzewiem sporów i niesnasek, wzajemnych oskarżeń i pomówień”.
Ona burzy harmonijną współpracę dla dobra naszej ojczyzny, a w skali międzynarodowej brak zaufania prowadzi do nasilenia zbrojeń, eskalacji konfliktów i wybuchu wojen
— mówił abp Guzdek.
Dodał, że Kościół „nieustannie wzywa wszystkich ludzi dobrej woli do budowania lepszej przyszłości na fundamencie wzajemnego zaufania”.
Dziś, gdy na granicy wschodniej naszego państwa doświadczamy głębokiego kryzysu, konieczne są opamiętanie i wzajemny dialog, aby odbudować zaufanie, dobrosąsiedzkie relacje, w trosce o dobro polskiego i białoruskiego narodu
— mówił metropolita białostocki. Apelował, by czynić wszystko, co służy ratowaniu „każdego wspólnego dobra”.
Nieustannie pokonujmy wszelkie przeciwności z nadzieją na lepszą przyszłość. Zaufanie, solidarność i odpowiedzialność, to trzy filary, na których można budować dziś i jutro każdej wspólnoty (…). W tę świętą noc życzmy sobie nawzajem, abyśmy byli ludźmi zaufania, nie pozwólmy zasiewać w naszych umysłach i sercach podejrzliwości i nieufności. Niech przestrzeń kościołów będzie szkołą wzajemnego zaufania oraz miejscem i przestrzenią otwartą dla wszystkich, bez podziałów i wykluczenia. Tu wszyscy jesteśmy równi, jako dzieci tego samego ojca, jako bracia i siostry Jezusa, który narodził się w Betlejem
— dodał.
Prosił o modlitwę, by w Polsce było „więcej wyciszenia i przyjaznego dialogu”. Na początku nabożeństwa podkreślał, że modlitwa jest dzisiaj niezwykle ważna.
Modlitwa przemienia ludzkie umysły
— powiedział.
Dodał, że przy granicy, która jest strzeżona przez żołnierzy, Straż Graniczną i policję, ponad 25 kapelanów odprawia msze święte i towarzyszy tym, „którzy - tak jak kiedyś pasterze w Betlejem - czuwają, oni też chcą spotkać Nowonarodzonego”.
Abp Depo: Bóg jest bliższy nas niż niejednokrotnie jesteśmy sami sobie
Bóg jest nie tylko Bogiem z nami, ale jest bliższy nas niż my niejednokrotnie jesteśmy sami sobie – powiedział na pasterce w Częstochowie tamtejszy metropolita, abp Wacław Depo.
W homilii wygłoszonej w trakcie pasterki w Archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie abp Depo nawiązał do odczytanego wcześniej tekstu z Księgi Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach uznał jasność wielką, nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło. (…) Dziecię się nam narodziło, syn został nam dany”.
Wskazał, że słowo „światło” powraca też w liście św. Pawła do Tytusa: „ukazała się łaska Boga, która niesie światło zbawienia wszystkim ludziom, abyśmy rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie”. Również ewangelista św. Łukasz opowiada, że „pasterzom, którzy trzymali nocną straż nad swoją trzodą ukazała się chwała boża i zewsząd ich oświeciła”. Z kolei św. Jan w swoim pierwszym liście napisał: „Bóg, który się objawia, jest światłością i nie ma w nim żadnej ciemności”.
To Bóg sam przez swojego Syna objawił nam prawdę o sobie I człowieku, którego przyszedł zbawić przez miłość okazaną w prostocie betlejemskiej groty, ale również i w dramaturgii krzyża i śmierci na Golgocie. Chcemy tej nocy pozwolić Bogu działać w sobie, aby ta wewnętrzna światłość wiary przeniknęła do naszych serc i rozpaliła promień bożej miłości
— zaznaczył abp Depo.
Nie pozwólmy więc, by różne wiatry naszych czasów, kłamstwa i pełzającego zła ateizmu, zgasiły ten rozpalony przez wiarę płomień
— wezwał.
Myślenie o prawdzie narodzin Syna Bożego, Emmanuela, będącą nie tylko prawdą wiary przyjmowaną przez chrześcijan, ale i datą zapisaną w historii świata za cesarza Oktawiana Augusta - blisko 750 lat od założenia Rzymu, domaga się od nas dodatkowej refleksji. Z jednej strony fakt historyczny, z którym już nikt nie dyskutuje, a z drugiej - fakt zbawczy. Kim jest to Dziecię – Jezus zrodzony z Maryi?
— zapytał hierarcha.
Ocenił, że obecny czas to czas tzw. postprawdy, „czyli bez odniesień wartości ludzkiego życia przed Bogiem”.
Dlatego odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się wokół nas, spoczywa nie tylko na parlamentach Europy i świata, na rządzących, ale nad każdym człowiekiem, każdym z nas
— uznał.
Depo przytoczył opinię zmarłego w 1937 r. Antonia Gramsciego, jak zaznaczył, filozofa, działacza komunistycznego i teoretyka marksizmu, który rozważając sytuację ideologiczną Europy ocenił, że chrześcijaństwo jest tarczą obronną kultury zachodniej: to ono jest kolebką cywilizacji kapitalistycznej.
Aby zdobyć zachód, aby zdobyć ludzi, trzeba zachód i tych ludzi zdechrystianizować, innymi słowy uderzyć w kulturę chrześcijańską, zwyczaje, tradycje, które są wyrazem wiary; trzeba uderzyć w naturalną komórkę, związek dwojga ludzi, którzy wychowują dziecko, uderzyć w rodzinę. Trzeba zaznaczyć, że Antonio Gramsci nawrócił się na katolicyzm bezpośrednio przed śmiercią. Czy to jest tylko głos przeszłości?
— zapytał.
Weźmy pod uwagę kilka faktów. W grudniu 2010 r. Komisja Europejska wydała kalendarz dla gimnazjalistów w 3 mln egzemplarzy, gdzie widnieją święta różnych religii, nawet hinduskiej i muzułmańskiej; jest święto Halloween, a nie ma nic o Bożym Narodzeniu i święcie Wielkiej Nocy
— mówił Depo
W ostatnich miesiącach usłyszeliśmy o przewodniku Komisji, wymazującym nasze chrześcijańskie korzenie, zwłaszcza w odniesieniu do świąt Bożego Narodzenia. Prace na razie wstrzymano, w ramach Unii równości, ale projekt tzw. komunikacji inkluzywnej ma być poddany korekcie
— dodał.
A czym są plakaty z miast: Warszawy, Poznania, Szczecina, Łodzi, a nawet Świdnicy, na których trudno doszukiwać się szopki, Jezusa czy charakteru świąt Bożego Narodzenia?
— znów zapytał arcybiskup, który następnie przywołał świadectwo nawrócenia prof. Leszka Kołakowskiego.
„Człowiek o świadomości wyzwolonej z poczucia sacrum zasługuje na współczucie, bo żyje bez sensu, a sens tylko płynie z sacrum, a ono jest częścią naszej kultury” - można za tym głosem stwierdzić: kto pominie prawdę o Chrystusie, zacznie żyć bez sensu
— stwierdził metropolita częstochowski.
Doceńmy więc ten dar spotkania i przybliżenia się do Chrystusa (…), przyzywając również wstawiennictwa Maryi i św. Józefa. Dlatego życzę wam i modlę się o umocnienie wiary i radosnego odkrywania, że Bóg jest nie tylko Bogiem z nami, ale jest bliższy nas, niż my niejednokrotnie jesteśmy sami sobie
— zakończył abp Depo.
Abp Skworc: Przesłaniem Bożego Narodzenia jest bliskość Boga do człowieka
To jest treść przesłania Bożego Narodzenia: Bóg jest bliski człowiekowi - mówił na pasterce w Katowicach metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc. Umocnieni bliskością Boga, idźmy, gdzie ludzie, bliźni, potrzebują naszej pomocy; pomocy i boskiego światła – wezwał.
W homilii wygłoszonej w trakcie pasterki w Archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach abp Skworc wskazał, że zdarzają się wiadomości i wydarzenia, które burzą codzienny bieg rzeczy: powodują sytuacje bez wyjścia, wymagające poddania się i dostosowania do zaskakujących warunków i sytuacji.
Kiedy mieszkający w Nazarecie, zaślubieni sobie Józef i Maryja wraz z całym społeczeństwem ówczesnej Palestyny usłyszeli o zarządzonym w dalekim Rzymie przez cesarza Oktawiana Augusta spisie ludności, musieli się podporządkować rozkazom rzymskiego okupanta. Co oznaczało opuszczenie Nazaretu i długą wędrówkę z Galilei do Judei, do Betlejem, skąd Józef pochodził
— przypomniał.
Nie było wyjścia: trzeba było przynajmniej na jakiś czas opuścić znane środowisko i iść przez góry, co z pewnością było poważnym wyzwaniem dla Maryi – kobiety w stanie błogosławionym. A po dotarciu do celu podróży nie znaleźli miejsca noclegu – sytuacja bez wyjścia, sytuacja kryzysowa
— zaznaczył.
Sytuacje bez wyjścia spotykają i nas. Doświadczamy ich szczególnie od niespełna dwóch lat. Nieznany wirus, o wywołującym spory pochodzeniu, zmienił drastycznie nasze życie, a wielu je odebrał – o czym słyszymy w codziennych komunikatach
— podkreślił hierarcha.
Nie ma nikogo, co by nie był pośrednio lub bezpośrednio dotknięty pandemią lub jej skutkami. Z dnia na dzień musieliśmy zmienić nasze przyzwyczajenia, codzienny bieg rzeczy – i dostosowywać się do zarządzeń Ministerstwa Zdrowia, a równocześnie kreatywnie, twórczo, szukać nowych metod i sposobów funkcjonowania: żyć na dystans i go zachowywać, działać zdalnie, uczyć się dźwigać poczucie niepewności i nie tracić nadziei na powrót do normalności
— zaznaczył.
Wskazał, że syn Maryi, zwiastowany przez archanioła Gabriela: Boży i ludzki syn, rodził się w ekstremalnie trudnej sytuacji – w sytuacji opuszczenia przez wszystkich. W warunkach, które trudno sobie wyobrazić dokonała się tajemnica Bożego Narodzenia: tajemnica zaistnienia bliskości Boga i człowieka.
To jest treść przesłania Bożego Narodzenia: Bóg jest bliski człowiekowi, każdemu i dlatego wszyscy braćmi jesteśmy. Tak Bóg świat umiłował, człowieka, że Syna swego dał, bo nie mógł znieść dystansu między nim, a swoim stworzeniem – koroną swego stworzenia, wszak stworzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę
— mówił abp Depo.
A jego Syn od początku dzieli człowieczy los, utworzony w łonie matki. Urodził się, cierpiał i umarł między nami. Ostatecznie – za nas i dla naszego zbawienia
— zaznaczył.
I prawda o wspólnocie losowej pozwala nam sytuacje bez wyjścia, sytuacje kryzysowe, łącznie z kryzysem śmierci przeżywać ze spokojem – a przede wszystkim, zobaczyć te sytuacje w nowym świetle: światłości Zbawiciela
— zaakcentował.
Bóg staje się ludziom tak bliski, jak to jest tylko możliwe - i dlatego nasza ciemność staje się światłością, co było i jest odwiecznym pragnieniem człowieka
— stwierdził metropolita katowicki, odwołując się do Księgi Izajasza.
Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką
— zacytował ów tekst, a także odwołał się do listu św. Pawła do Tytusa: „ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom”.
Tej nocy świat śpi, a my, chrześcijanie, celebrujemy nasze zbawienie. Przypominamy i uobecniamy wielką łaskę Boga: Boże Narodzenie, święto bliskości Boga i człowieka - i to w czasie, kiedy poleca się nam unikać bliskości, żyć na dystans i legitymować się, pewnie dla dodania pewności siebie i innym, że jesteśmy zaszczepieni
— ocenił.
Metropolita katowicki zastrzegł, że wszystko to wywołuje głęboką zmianę w życiu osobistym, zawodowym, rodzinnym i kościelnym – duszpasterskim również. Zaznaczył, że pojawiają się pytania i wątpliwości.
Bóg jest nam bliski, co wymaga wzajemności ze strony człowieka, a wiemy, że z tym bywa różnie. Niektórzy zostawiają Boga, bo wydaje się im, że Bóg zdystansował się od świata i człowieka XXI wieku. Wielu jednak daje świadectwa, że właśnie w aktualnym doświadczeniu: dystansu, samotności, opuszczenia przez człowieka, nawet przez najbliższych, doświadczyło bliskości Boga
— stwierdził.
Jak ocenił, ułatwia tę bliskość i odbudowuje ją Boże Narodzenie.
Wszak trudno nie przyjąć dziecka
— przyznał.
Ułatwia ją też doświadczenie wierzących zebrane już nie przy betlejemskiej grocie, a przy ołtarzu, gdzie dziś się rodzi Jezus Chrystus w ustanowionej przez siebie eucharystii. Jest nam bliski, jak chleb, staje się dla nas chlebem codziennym, daje życie, bo eucharystia daje życie
— podkreślił abp Skworc.
Bóg był i jest nam bliski. Kiedyś przedstawił się człowiekowi w następujących słowach: jestem, który jestem - wieczne „jestem” ofiaruje nam swoją bliskość, niezależnie od sytuacji kryzysowych i okoliczności podobnych do tych betlejemskich czy pandemicznych. Umocnieni bliskością Boga, idźmy, gdzie ludzie, bliźni, potrzebują naszej pomocy – pomocy i światła
— zaapelował metropolita katowicki.
Abp Ryś: Pan Bóg potrafi czynić dobro, wykorzystując nawet złe zachowania ludzi
Pan Bóg potrafi czynić dobro, wykorzystując nawet najbardziej brutalne, agresywne, złe zachowania ludzi - podkreślił metropolita łódzki, abp. Grzegorz Ryś w homilii wygłoszonej na pasterce, która odbyła się w odbudowywanym po pożarze kościele w łódzkich Mileszkach.
Nie w archikatedrze - jak w poprzednich latach - lecz w nieukończonym jeszcze, odbudowywanym po pożarze kościele pw. św. Doroty i św. Jana Chrzciciela w Mileszkach metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś odprawił tegoroczną pasterkę.
Nawiązując do Ewangelii, arcybiskup mówił o cesarzu Oktawianie Auguście, zarządzającym spis ludności - w tym Żydów, bo Ziemia Święta była wówczas podbita przez Rzymian. Zdaniem kapłana, cesarz w sposób brutalny chce tym zarządzeniem pokazać swoją władzę i potęgę Rzymu; liczy swoich poddanych jak pasterze swoje owce. Z drugiej strony abp. Ryś zwraca uwagę, że decyzja cesarza służy zamysłom bożym, bo dzięki niej Józef i Maryja wędrują do Betlejem i tam rodzi się Mesjasz, jak ogłaszały to proroctwa.
Pan Bóg potrafi czynić dobro, wykorzystując nawet najbardziej brutalne, agresywne, złe zachowania ludzi. Potrafi pisać prosto po bardzo krzywych liniach, jakie człowiek stawia. Myślę o tym, jakie dobro może dokonywać się tu, w tym miejscu. Oczywiście to żadne szczęście - to jest dramat, pożar tego kościoła, jego zniszczenie - znacie ten dramat lepiej ode mnie, zwłaszcza że doszło do niego niedługo po dopiero co ukończonej renowacji świątyni
— zaznaczył metropolita.
Podkreślił jednocześnie, że to wszystko już się stało, natomiast na tym dramacie pan Bóg może zbudować jakieś wielkie dobro.
Może was zebrać jeszcze bardziej jako wspólnotę ludzi wierzących; może jeszcze bardziej uświadomić wam, jak wielkim dobrem jest świątynia, jakim jest ważnym znakiem. Może też uświadomić to, że najważniejszą świątynią, jaką Bóg kocha, w jakiej mieszka z największą radością i satysfakcją, jest człowieczeństwo każdej i każdego z was - wy jesteście świątyniami Boga. W takim momencie, gdy świątyni brakuje, człowiek może sobie uświadomić to, co najbardziej istotne. Zapraszam do refleksji, która jest pełna radości i nadziei
— mówił.
Metropolita łódzki podkreślił zaangażowanie parafian z Mileszek, którzy w ciągu kilku dni tak przygotowali miejsce, będące wciąż placem budowy, że można było odprawić w nim mszę św.
Ja też bardzo chciałem tu być dzisiaj na pasterce. Ufam - i bardzo wam tej ufności życzę - że wokół tej odbudowy, tego wielkiego waszego wysiłku, powstanie na nowo mocny kościół, z żywych kamieni, jakimi wy jesteście. Ten czas oczekiwania na świątynię skonsoliduje was i uczyni świątyniami Boga, bardziej świadomymi tego, co najważniejsze”
— dodał.
Arcybiskup mówił też o znakach, jakimi mieli kierować się pasterze zmierzający do Zbawiciela - anioł powiedział im, że znajdą dziecię owinięte w pieluszki i złożone w żłobie.
Starożytny kościół wskazywał, że Jezus złożony w żłobie pokazuje się nam jako pokarm - to znak, że kiedyś stanie się dla nas chlebem. (…) Bóg nas zbawia w ten sposób, że nas karmi sobą. Warto nad tym przez chwile pomyśleć - kiedy Bóg nas karmi, każdy z nas staje się silny; pokarm jest po to, by każdy z nas wzmocnił się wewnętrznie, po to, by człowiek był zdrowy i silny, by mógł stawić czoła rozmaitym okolicznościom. Ten pokarm - ciało i krew Chrystusa - jest szczególny, bo mamy takie poczucie, gdy go spożywamy, że ten pokarm przemienia nas w siebie. To jest coś niezwykłego - mieć doświadczenie Bożego życia w sobie, mieć poczucie, że krew Jezusa płynie w moich żyłach, że jednoczę się z Chrystusem, wchodząc z nim w komunię ciała i krwi - to dla człowieka źródło wielkiej siły
— wyjaśnił abp Ryś.
Jak zaznaczył, zbawienie dokonuje się w ten sposób, że Pan nas wzmacnia, natomiast człowiek ma pokusę, by zbawienie polegało na tym, że Pan zmienia wszystko na zewnątrz.
Spożywamy Chrystusa i stajemy się dojrzali, mężni, stajemy się dorośli i możemy stawiać czoła rozmaitym okolicznościom, a nie czekać na Jezusa, aby nam to wszystko zmieniał, cudownie skinieniem różdżki czarodziejskiej
— dodał.
Od tej pasterki nie zmieni się to, że nie będziemy się bali wojny, która lada chwila może się wydarzyć na Wschodzie. Nie zmieni się to, że w Polsce ludzie są ze sobą pokłóceni do granic ostatecznych ani to, że jest inflacja, covid, ale wszyscy możemy wyjść z niej innymi ludźmi. Wszyscy możemy wyjść inni dlatego, ze spożywamy pokarm, jakim jest dla nas Bóg i to jest zbawienie, że wychodzisz napełniony nim i stajesz wobec wszystkiego złego dookoła i potrafisz chodzić po falach, które normalnie by cię zatopiły - a ty żyjesz
— podkreślił metropolita.
Jak objaśnił, żłób - według niektórych ojców Kościoła - jest też symbolem ludzkiego grzechu, dlatego, że jak zwierzęta wracają do żłobu, by zjeść, tak człowiek wraca do swojego grzechu.
Bóg powinien być w pięknych kościołach, a on chce być w stajni, bo przychodzi po to, by zmagać się z naszym grzechem. Pan nas zmienia wewnątrz, bo problemy, jakie mamy, też są w nas. To my musimy być zmienieni, bo to my jesteśmy źródłem problemów w świecie - nie zewnętrzne okoliczności. Zło, które dzieje się dookoła, ostatecznie zawsze ma źródło w ludzkim grzechu
— zauważył abp Ryś.
Zdaniem metropolity najważniejszym słowem w odczytanej w sobotę Ewangelii było „dzisiaj”.
„Dzisiaj narodził się wam Zbawiciel”. Nie rozważaliśmy tego słowa po to, by myśleć o tym, co było 2 tys. lat temu albo by poczekać na spełnienie tego słowa następne 10 lat. Albo żeby mówić jak św. Augustyn do pana Jezusa „jutro, jutro, jutro, tylko nie dzisiaj”. Pan chce nas zbawiać dzisiaj. Dzisiaj się nam daje zjeść. Dzisiaj się nie godzi z naszym grzechem i chce nas wyzwolić z tego zła, które nosimy w sobie. Dzisiaj daje nam możliwość tak urosnąć wewnętrznie, aby to zło, które popełniamy nas nie zabiło
— zaznaczył abp Ryś.
Do pożaru, w którym zniszczeniu uległ XVIII-wieczny kościół w Mileszkach, doszło w 2015 roku. Świątynia z 1766 r., zbudowana w z bali modrzewiowych i pokryta gontem, była jednym z najcenniejszych i najstarszych zabytków w Łodzi. Wśród zabytkowego wyposażenia świątyni były m.in. trzy ołtarze późnorenesansowe z początku XVII w., trzy rzeźby gotyckie z początku XV w., ołtarze boczne z barokowymi obrazami św. Anny i św. Walentego czy cztery barokowe konfesjonały. Wszystko to doszczętnie spłonęło. Obecnie świątynia jest odbudowywana pod nadzorem konserwatora; jej rekonstrukcja ma potrwać jeszcze co najmniej rok.
Bp Śmigiel: Niech te święta będą okazją, abyśmy przyjęli Boga do serca w czasie Mszy św.
Niech święta Bożego Narodzenia będą okazją, abyśmy przyjęli Boga do serca w czasie Mszy świętej — powiedział podczas pasterki biskup toruński Wiesław Śmigiel. Wskazał, że Bóg stale rodzi się na nowo — w najbardziej widoczny sposób w eucharystii.
Podczas pasterki w toruńskiej katedrze świętych Janów bp Śmigiel podkreślił, że zdarza się dzisiaj często próba odarcia świąt Bożego Narodzenia z kontekstu religijnego, chrześcijańskiego. Nawet — jak mówił — w zakresie zastępowania kolęd przez miłe i radosne pieśni, ale niezwiązane z wiarą.
Tłumaczył, że święta bez Boga, bez zrozumienia istoty eucharystii, tajemnicy mszy świętej, są zaprzeczeniem idei kierującej życiem ludzi wierzących.
Bp Śmigiel przywołał w kazaniu historię św. Franciszka z Asyżu, który w 1223 w Greccio urządził pierwszą w historii bożenarodzeniową szopkę.
Św. Franciszek dokonał wielkiego dzieła ewangelizacji. Jego nauczania przeniknęło do serc chrześcijan i pozostało aż do naszych dni. Chciał przez swoje działanie dać wyraz prawdzie, że Bóg wcielił się w świat w Jezusie, nie tylko w wydarzeniu w Betlejem, ale że on stale na nowo się rodzi — w kościele, ale w najbardziej widoczny sposób w eucharystii
— podkreślił bp Śmigiel.
Boże Narodzenia i eucharystia ukazują tę samą prawdę
— mówił w homilii przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny.
Niech więc te święta Bożego Narodzenia będą okazją, abyśmy przyjęli Boga do serca w czasie mszy świętej. (…) Jezus Eucharystyczny to ten sam Jezus, który urodził się w Betlejem — bezbronny, ale jednak potężny. Oddający się w ręce ludzi, ale po to, aby człowieka nauczać miłości
— wskazał ordynariusz toruński.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/579370-abp-gorzynski-czlowiek-odwrocony-od-boga-staje-sie-bezradny