Już od początku oraz w czasie trwania, a zwłaszcza po zakończeniu Soboru Watykańskiego II (Vat II) znajdowali się kardynałowie, biskupi, księża i wierni, którzy ten Sobór bardzo krytykowali. Byli nawet biskupi sprzeciwiający się niektórym dokumentom soborowym, ale w szczególny sposób zademonstrował swój sprzeciw arcybiskup Marcel Lefebvre, który nie uznał Soboru i jego uchwał a ostatecznie wypowiedział posłuszeństwo ojcu świętemu Pawłowi VI, wyświęcając bez zgody Stolicy Apostolskiej czterech biskupów.
Chociaż od soboru minęło już ponad 50 lat, to jednak nadal wiele osób podziela punkt widzenia arcybiskupa Marcela. Nie są oni odłączeni od Kościoła, ale często okazują swoje niezadowolenie i krytykę zwłaszcza wobec reformy liturgicznej Soboru. Te głosy krytyczne nasiliły się po opublikowaniu motu proprio Traditionis custodes papieża Franciszka, w którym porządkuje sprawy związane z celebrowaniem tzw. mszy świętej trydenckiej.
Na wielu portalach, co ciekawe prawicowych, jak Polonia Christiana 24 (PCH24), Media Narodowe (MN) i w innych, niektórzy publicyści wypowiadają swoje negatywne opinie nie tylko na temat tego dokumentu, ale także o samym papieżu Franciszku i o soborze Vat II. Bardzo aktywni w tym temacie są między innymi redaktorzy Paweł Chmielewski, Krystian Kratiuk i Paweł Lisicki.
W tym nurcie krytyki ukazała się niedawno pozycja redaktora Pawła Lisickiego wywiad – rzeka: z biskupem Athanasiusem Schneiderem z Kazachstanu pt.: Wiosna Kościoła, która nie nadeszła. Jest tam wiele zarzutów odnośnie dokumentów soborowych, na przykład co do Konstytucji o świętej liturgii Sacrosanctum Concilium, deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, a także deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae. Biskup krytykuje sobór Vat II, uznając, że wiele jego dokumentów szkodzi Kościołowi i przyczyniło się do obecnego kryzysu. Podważa on nawet słuszność kanonizacji wielkich świętych papieży Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II.
Aby odpowiedzieć szczegółowo na wszystkie zarzuty biskupa Athanasiusa trzeba by napisać grubą księgę i dlatego spróbuję tylko dotknąć istoty krytyki, jakiej dokonuje hierarcha z Kazachstanu, a także wyżej wymienieni redaktorzy. Chodzi o główną tezę tych zarzutów dotyczących soboru Vat II jakoby był wielką pomyłką i przyczyną obecnego kryzysu Kościoła. Sam tytuł książki, że wraz z Soborem miała przyjść wiosna Kościoła, ale nie nadeszła jest kontrowersyjny ponieważ Kościół ze swojej istoty jest nieustanną wiosną od momentu, kiedy Słowo stało się Ciałem aż po Paruzję. Nawet bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16,18).
Zobaczmy elementy nauczania Soboru, które są zazwyczaj przedmiotem krytyki: w Konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym Dei Verbum, Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium i Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et Spes.
Konstytucja o świętej Liturgii – Sacrosanctum Concilium.
Jednym z najważniejszych uczonych i twórców odnowy liturgicznej soboru Vat. II jest ojciec Louis Bouyer, który między innymi w książce „Eucharystia” (wyd. Kerygma – Lublin 2015), przytacza starożytne pisma opisujące Eucharystię pierwszych wieków przez ojców Kościoła św. Justyna, św. Cyryla Jerozolimskiego, Orygenesa, św. Hipolita i wielu innych. Warto zaznajomić się z tym dziełem poprzedzonym w polskim wydaniu wstępem Ojca Krzysztofa Broszkowskiego OP.
Liturgia jest centrum życia duchowego Kościoła i jest wyrazem publicznego kultu całego Kościoła, czyli na który składa się Głowa – Jezus Chrystus i Jego Ciało, czyli wierni. Odnośnie do samej zmiany dotyczącej sposobu odprawiania Mszy świętej przodem do Bożego ludu prawda jest taka, że to nie tylko sam Jezus reprezentowany przez kapłana zwraca się do Ojca Niebieskiego obrócony tyłem do ludu w czasie Eucharystii, ale to Głowa i Ciało, którym jest lud wiernych, uwielbia Boga w świętej Liturgii, dziękując Mu za dar zwycięstwa Jezusa nad śmiercią przez swoją ofiarę na krzyżu i zmartwychwstanie.
Eucharystia wyłania się z paschy żydowskiej, w której Jezus uczestniczył z apostołami, aby nie tylko antycypować o jeden dzień śmierć na krzyżu i zwycięstwo nad nią w poranek wielkanocny, ale przez sam kontekst ukazać, że Jego misterium ma korzenie w historycznym wydarzeniu, którym było wyjście narodu wybranego z niewoli egipskiej i nieustanna interwencja Boga podczas całej historii zbawienia. Jezus wychodząc od niej, doprowadza do jej wypełnienia w sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii. Historia Wyjścia w Eucharystii materializuje się w dwóch elementach: nabożeństwie synagogalnym oplecionym domowym sederem paschalnym.
Kontekst rodzinnego sederu paschalnego jest kluczowy; patrząc na jego przebieg, na potrawy i ich symbolikę, a zwłaszcza na znaczenie chleba i wina możemy zrozumieć, dlaczego Jezus przemienił właśnie chleb i wino w swoje Ciało i Krew. Chleb spożywany w czasie żydowskiej paschy symbolizował ciężar niewoli egipskiej i nazywano go chlebem łez, udręczenia, a kielich z winem tzw. kielich Berachy, ostatni po uczcie paschalnej nazywano kielichem błogosławieństwa (berakoht), czyli po grecku Eucharystein i symbolizował wolność w Ziemi Obiecanej objętej w posiadanie. Ciało Jezusa umęczone i powieszone na krzyżu jest obrazem innej niewoli, naszych grzechów a Jego Krew przelana na krzyżu obrazem wolności danej nam przez zmartwychwstanie. Msza święta jest zatem sakramentem zwycięstwa nad niewolą grzechu, nad śmiercią i przejścia w strefę życia wiecznego. Stąd jest pełna radości i uwielbienia, jest wydarzeniem kosmicznym.
Jednym z poważnych zarzutów środowiska tradycjonalistów jest to, że reforma liturgii Eucharystii na soborze i po nim zagubiła wymiar ofiary. Oto, co na ten temat pisze Benedykt XVI: …idea ofiary zawsze była wiązana nie z offertorium, lecz z modlitwą eucharystyczną, z kanonem. Nie ofiarujemy Bogu tej, czy innej rzeczy, nowość Eucharystii polega na obecności Ofiary Chrystusa… (Joseph Ratzinger - OPERA OMNIA – tom XI str.317 wyd. KUL, Lublin 2012). To nie my ofiarujemy Bogu cokolwiek we Mszy świętej, ale Jezus ofiaruje samego siebie dla naszego zbawienia.
Przez różnego rodzaju dodatki do Mszy świętej, jakie miały miejsce w historii Kościoła, dokonywało się odchodzenie od jej pierwotnego piękna przez wprowadzanie elementów, które nie miały nic wspólnego z pierwotną Eucharystią. Działo się to w czasie kiedy do Kościoła wchodziły narody pogańskie i nie było możliwości powolnego, głębokiego wtajemniczenia w chrześcijaństwo, jak to miało miejsce do V wieku, kiedy istniała instytucja katechumenatu. Dlatego wprowadzano te dodatki na wzór pogańskich obrzędów, ponieważ poganie taką religijność praktykowali przynosząc swoim bożkom ofiary i modlitwy, a także przez nieznajomość, jak celebrowano Eucharystię wcześniej. Przez tego typu ingerencje w Eucharystię przysłonięta została jej istota: krzyż Jezusa i Jego zmartwychwstanie. Wymiar paschalny zawsze był obecny we Mszy świętej, ale zasłonięty został z czasem także przez różne scholastyczne interpretacje. Dla chrześcijan pierwszych wieków nie trzeba było pisać traktatów, np. w jaki sposób jest Jezus obecny pod postaciami Chleba i Wina, gdyż oni doświadczali Jezusa zmartwychwstałego, który przeprowadził ich do życia wiecznego. Dla nich Eucharystia była tajemnym, periodycznym doświadczeniem tego przejścia.
Następnym zarzutem jest sposób przyjmowania Komunii świętej. Ojciec święty Benedykt XVI tak mówi na ten temat: Wiemy, że do IX wieku Komunię przyjmowano, stojąc i na rękę. Nie znaczy to, rzecz jasna, że zawsze musiało tak pozostać, bo o wielkości i pięknie Kościoła decyduje także możność rozwijania się, dojrzewania i głębszego zrozumienia Tajemnicy (…) Gdy czytamy pisma ojców, widzimy, z jak wielkim szacunkiem przystępowali do Komunii. Szczególnie piękny tekst pochodzi z IV wieku z pism Cyryla Jerozolimskiego. W jednej z katechez opisuje postawę, jaką powinni mieć przyjmujący Komunię. Powinni podchodzić z rękoma tworzącymi kształt tronu, prawą dłoń kładąc na lewej, tak żeby były tronem dla Króla, a jednocześnie przypominały krzyż. (…) Kto się nad tym zastanowi, przyzna, że fałszywe byłoby spieranie się tu o taką, czy inną postawę. Spierać się trzeba i można o to przede wszystkim, o co Kościół przed IX wiekiem i potem walczył, a mianowicie o bojaźń serca, które pochyla się przed tajemnicą Boga, oddającego się w nasze ręce. Nie powinniśmy przy tym zapominać, że nieczyste są nie tylko nasze ręce, lecz także nasz język i nasze serce oraz, że językiem częściej grzeszymy niż rękoma”. (Joseph Ratzinger, OPERA OMNIA, wyd. KUL Lublin 2012 str. 319-320).
Dlatego reforma soboru Vat II i Pawła VI miała na celu odsłonięcie tych elementów, które były obecne w Eucharystii pierwszych wieków i oczyszczenie jej z tych, które zostały dodane później w trakcie procesu degradacji chrześcijańskiej wiary. Z pewnością dla wiernych, pełniejsze przeżycie Eucharystii daje liturgia po soborze Watykańskim II, niż liturgia trydencka, ponieważ czytelniej oddaje istotę całej tajemnicy wielkanocnej, jej głębię, dynamikę, radość i uwielbienie Boga za tak wielki dar przejścia ze śmierci do życia.
Jest także prawdą, że wielu duszpasterzy nie zrozumiało reformy liturgicznej soboru Vat. II, czyli nie odkryli istoty liturgii Eucharystycznej, która jest celebracją misterium paschalnego Jezusa, Jego śmierci i zmartwychwstania i dlatego poszli w fałszywym kierunku, celebrując Mszę świętą jako braterską ucztę bez odniesienia do tajemnicy paschalnej Jezusa. Oczywiście, że takie sprawowanie Eucharystii nie było zamierzone przez ojców soborowych, którzy czerpali z wiedzy wielkich teologów, specjalistów od historii Kościoła i historii liturgii. Poza tym często reforma soborowa została wprowadzona pospiesznie i zewnętrznie bez głębokiej katechezy na temat korzeni Eucharystii, Jej celebracji w Wieczerniku, w pierwotnym Kościele i w następnych stuleciach. Przytaczam fragment ze wstępu do wspomnianej książki „Eucharystia” O. Krzysztofa Broszkowskiego. Pisze o obawach bagatelizowania głębi reformy soboru Vat II: Wszędzie tam natomiast, gdzie braknie odpowiedniego wprowadzenia i zainteresowania tajemnicą paschalną w odniesieniu do Eucharystii grozi tendencja dostosowania Mszy do gustów „człowieka dzisiejszego”, człowieka, o którym powiada się, że jest całkowicie zeświecczony. Według niektórych pasterzy doby soborowej oznaczało uczynienie Mszy świętej zrozumiałą bez potrzeby żadnego wcześniejszego przygotowania. Takie podejście według naszego Autora (L. Bouyer), jeśli wpłynęłoby na kształt reformy liturgii Eucharystii, groziłoby jej całkowitą deformacją. Teraz, gdy już reformę tekstów przeprowadzono, grozi spowodowaniem, że jej wprowadzenie w życie dozna uszczerbku lub wręcz zostanie całkowicie wypaczone (s. XV).
Konstytucja dogmatyczna o Kościele – (Lumen gentium)
Prawdziwym i jedynym światłem dla ludzi jest Jezus Chrystus Mesjasz-Syn Boga, który żyje w swoim Kościele i jest jego Głową. Kościół jest Ciałem Jezusa a my jego członkami, których oczyścił z grzechów, jako że wszyscy jesteśmy potomkami Adama i Ewy. Kościół został ustanowiony po to, aby być światłem i solą (Mt 5,13-16). Jest ciągle w reformie, w odnowie (Ecclesia semper reformanda est). Dlatego sakramenty: chrzest, pokuta-nawrócenie, eucharystia i inne są po to, abyśmy się uświęcali, doskonalili w wierze. Po to także są sobory, synody, rekolekcje i inne dary Kościoła. Dlatego wszelka reforma musi dokonywać się wewnątrz Kościoła w jedności z Piotrem. Tak robili wielcy święci Bazyli, Benedykt, Franciszek z Asyżu, Dominik, Ignacy Loyola, Franciszek Salezy, Jan Bosko i wielu innych. Zaczynali od siebie i pod wpływem Ducha Świętego swoje życie reformowali, stawali się pokorni, nie krytykowali Kościoła, ale zakładali dzieła, które służyły nieustannej Jego odnowie. Katastrofą były reformy, które robili Pelagiusz, Ariusz, czy Luter krytykując Kościół, odchodząc od niego i czyniąc rozłam. Nie były to reformy, ale jeszcze większe rany zadane Ciału Chrystusa.
Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym – (Dei Verbum)
To objawienie dokonuje się przez Jezusa Mesjasza-Syna Boga, będącego Głową swojego Ciała – Kościoła. Czyli to nie jest ani inicjatywa człowieka, jak w religiach naturalistycznych, ani woluntaryzm jak pelagianizmie, ani rygoryzm jak u jansenistów w historii Kościoła. To objawienie dokonało się ze względu na człowieka, dla jego dobra i zbawienia, a wszystkie prawa i przepisy są po to, aby mu pomóc w drodze do Boga. Nie prawo, ale człowiek jest ważny; prawo ma służyć człowiekowi w drodze do Boga (Mk 2,27).
Narzędziem przekazu Objawienia jest Słowo Boże, zarówno Starego jak Nowego Testamentu. Dlatego tak ważne jest zrozumienie tego słowa, ponieważ jest ono naszym pokarmem (Mt 4,4) i słowem kerygmatu, przez które przychodzi wiara (Rz 10,17). To słowo w przepowiadaniu Kościoła musi być zrozumiałe dla wierzącego, stąd pojawił się słuszny postulat, by teksty liturgii i Pisma św. przetłumaczyć trafnie na języki narodowe.
Dlatego upieranie się tradycjonalistów przy łacinie, jako sakralnym języku jest absurdem i postawą, która nie ma nic wspólnego z troską o zbawienie człowieka. Dlaczego nie upierają się przy grece – sakralnym i natchnionym języku Nowego Testamentu?
Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym (Gaudium et spes)
W trafny sposób ukazuje misję Kościoła, który został powołany, aby czynić uczniów ze wszystkich narodów poprzez głoszenie Ewangelii (Mk 28,18-20). Kościół nie żyje dla siebie, żyje dla innych, grzeszników oczekujących zbawienia.
To nam przypomina sobór Vat II, a historia Kościoła uczy, że Sobór trydencki, na który tak chętnie powołują się tradycjonaliści, został powołany głównie po to, by odpowiedzieć na reformację Lutra. Wśród innych wyzwań tamtego czasu było odkrycie nowych lądów, nowego świata. Nim powołano sobór, Bóg powołał św. Ignacego Loyolę, aby poprzez jego zakon, Towarzystwo Jezusowe, wprowadzić w Kościele katolickim jego reformę i położyć tamę reformie luterskiej.
Podobnie przed Soborem Vat II Bóg przygotował sobie drogę do jego przeprowadzania przez wiosny: patrystyczną, biblijną i liturgiczną a następnie ożywił starożytny charyzmat wtajemniczenia chrześcijańskiego, by owoce Soboru zostały zmaterializowane w praktyce chrześcijańskiej. Mam tu szczególnie na uwadze charyzmat drogi neokatechumenalnej najpełniej nawiązujący do wtajemniczenia wczesnochrześcijańskiego. Jednak podobnie, jak wiele innych wspaniałych rzeczy w Kościele, także te nowe rzeczywistości kościelne są krytykowane przez biskupa Schneidera, biskupa Lengę i środowisko, o którym wspomniałem na początku.
Biskup Athanasius nie zauważa ile wspaniałych darów wylał Duch Święty na swój Kościół po soborze Vat II, ile nowych wspólnot odnowy życia duchowego powstało nie tylko z inicjatywy biskupów i księży, ale często byli to świeccy, których obdarzył Bóg szczególnymi łaskami, aby kontynuować reformę wewnątrz Kościoła, chociażby patrząc na nasze polskie podwórko. Trzeba zobaczyć ilu ludzi jest formowanych przez Ćwiczenia Duchowe św. Ignacego Loyoli, ile dobra znajduje się w formacji Domowego Kościoła ks. Blachnickiego i innych wspólnotach o zasięgu światowym. Sobór Vat II jest darem dla Kościoła i negowanie jego dokumentów oraz zamykanie oczu na jego owoce może być poważnym grzechem przeciw Duchowi Świętemu.
Z taką postawą łączy się inny problem, mianowicie krytyka świętych papieży Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II. W interesującej książce „Grób Rybaka”, pan Lisicki ukazał postać św. Piotra, jako zastępcę Chrystusa na ziemi i dlatego jego relikwie były i są tak ważnym świadectwem jedności wszystkich chrześcijan. Piotr jest skałą i Kościół jest na niej zbudowany. Skała nie oznacza doskonałości moralnej Piotra, ale Jego wiarę i świadectwo krwi przelanej dla Chrystusa.
Dlatego tym bardziej przykro słuchać publicznych wypowiedzi redaktora Pawła Lisickiego, postponujących papieży, co w ten sposób zaprzecza całemu swojemu dorobkowi w książce: „Grób Rybaka”, bo każdy papież jest następcą św. Piotra. Co się stało z Panem redaktorem? Krzywdzące są opinie, że zreformowana liturgia Mszy św. przez Pawła VI nie ma nic wspólnego z tradycją Kościoła, bo liczy sobie tylko 60 lat. Ukazałem absurd tych zarzutów wyżej.
W wywiadzie w Rado Wnet z 26.09.2019 roku pan redaktor Lisicki pozwala sobie publicznie wypowiadać słowa, że „krew go zalewa”, na dokument podpisany przez papieża Franciszka w Abu Zabi 4.02.2019 roku na temat braterstwa z wyznawcami innych religii oraz, że ten dokument jest zdradą i wyznawaniem masońskich idei. Pan redaktor przeoczył okoliczność, że to spotkanie i podpisanie dokumentu o braterstwie nawiązywało także do 800 rocznicy spotkania św. Franciszka z sułtanem Malikiem al – Kamilem. Już wtedy jedyną formą ewangelizacji nie były dyskusje, ale dawanie cichego świadectwa bycia chrześcijanami, a nawet świadectwo męczeństwa. Podobna krytyka była skierowana pod adresem Jana Pawła II za wspólną modlitwę o pokój na świecie z przywódcami innych religii w Asyżu w 27.10.1986 r.
Przecież w kwietniu 1963 Jan XXIII napisał encyklikę „Pacem in terris”, która była skierowana nie tylko do katolików, ale do wszystkich ludzi dobrej woli. Ukazuje w niej również wkład Kościoła w budowanie prawdziwego pokoju, jak to śpiewamy w prefacji o Chrystusie Królu: „królestwa prawdy i życia, królestwa świętości i łaski, królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Warto przy tej okazji wspomnieć, że oprócz św. Franciszka wielu świętych właśnie na terenach muzułmańskich dawało świadectwo Chrystusowi nie przez prozelityzm, ale przez swoją obecność, miłość do tych ludzi, a nawet przez śmierć męczeńską, jak bł. Karol de Foucauld, czy błogosławieni trapiści z Algierii. To właśnie Sobór Vat II zwłaszcza w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym wychodzi do świata z orędziem Jezusa Chrystusa. To nie Sobór jest winien kryzysowi w dzisiejszym Kościele, ale potężne prądy laicyzacji, świadomy i totalny atak na chrześcijaństwo ze strony marksistowskich ideologii, które przybierają nowe formy ataku na te wartości, które przyniósł Jezus Chrystus i dalej przynosi w swoim Kościele.
Borys Pasternak w „Doktorze Żywago” opisuje scenę, jak pośród czerwonego komunistycznego terroru wiele lat po rewolucji październikowej główny bohater powieści Jurij Andrijewicz Żywago z Larysą i jej córeczką uciekli z miasteczka Juriatino do samotnie stojącego gospodarstwa na wsi Warykino. Tam zamieszkali, czując się bezpiecznie mając dom zaopatrzony na długie miesiące. Była zima i pomimo pozornego spokoju Jurij wychodząc przed dom spostrzegł watahę wilków, które zbliżały się do domu. Miał to być czas spokoju, a ciągle groziło niebezpieczeństwo.
Zobaczyłem w tym obrazie Kościół, który jest miejscem Bożej obecności, jest miejscem zbawienia, ale ciągle przychodzą niebezpieczeństwa z zewnątrz i jest to zrozumiałe, bo szatan jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1P 5,8). Najgorsza sytuacja jest wtedy, kiedy przychodzą fałszywi prorocy, a wilk przebiera się w owczą skórę (Mt 7,15-20) i dostaje się do owczarni. Takimi wilkami byli ci, którzy zamiast reformować siebie, nawracać się do Boga, krytykowali Kościół i papieży, jak to robili Pelagiusz, Nestoriusz, Ariusz, Luter i inni zadając potężne rany Kościołowi, ale Kościół dalej wykonuje zbawczą misję.
Pragnę przywołać inny obraz: Jezus z apostołami w łodzi przebywał na jeziorze Genezaret, kiedy nadeszła nawałnica a przestraszeni uczniowie zbudzili Go mówiąc, ratuj - giniemy. Kościół jest taką łodzią, którą miotają różne fale, również dzisiaj, bardzo groźne, niebezpieczne, ale Jezus powiedział do apostołów, czemu bojaźliwi jesteście małej wiary. Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru i nastała głęboka cisza (Mt 8,23-27).
Domykając ten esej, nadmienię o jednej rzeczy: Sobór Watykański II zapoczątkował również reformę języka teologicznego (nauczania teologii i przepowiadania kościelnego), która niestety utknęła. Mamy poważny problem z językiem teologicznym, który, zgodnie z postulatami Soboru, należy ożywić kategoriami i duchem Pisma Św. Warunek takiego ożywienia tkwi w powrocie do oryginału greckiego. Wtedy nastanie jeden środek komunikacji w chrześcijaństwie a nie istna wieża Babel.
O. Henryk Dziadosz SJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/569941-o-henryk-dziadosz-sj-czy-nadeszla-wiosna-kosciola