Po Soborze Watykańskim II w Ameryce Łacińskiej, w tym również w Argentynie, skąd pochodzi papież Franciszek Kościół katolicki otworzył się na lewicowe prądy tworząc „teologię wyzwolenia”. Teraz, gdy przedstawiciel tego kontynentu zasiadł na Tronie Piotrowym, po „teologii wyzwolenia” przyszedł czas na również lewicową „teologię ekologizmu”, która wydaje się coraz bardziej dominować życie i kierunek działań Watykanu. Skutek takiego podejścia może okazać się dla Kościoła opłakany, o czym w historii już się przekonaliśmy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Są chwile, kiedy nie rozumiem posunięć papieża Franciszka. I to jest jeden z tych momentów
Konsternację katolickich publicystów i komentatorów wywołało spotkanie papieża Franciszka ze znaną zwolenniczką aborcji, spikerką Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi. Nastąpiło ono w momencie dość szczególnym – przed zaplanowaną na listopad konferencją poświęconą sprawom klimatycznym COP26 – i oburzyło nie tyle faktem, iż się odbyło, ile tym, że ze strony Watykanu nie padło żadne oświadczenie, że celem papieża Franciszka było nawrócenie Nancy Pelosi z jej aborcjonistycznych błędów na prawdziwą wiarę. Pytanie jednak, czy taka próba nawrócenia spikerki mogła mieć miejsce w sytuacji, gdy papież i amerykańska polityk mają podobne zapatrywania na problemy tego świata i to nimi zajęli się przede wszystkim? A przynajmniej tak to wygląda.
Lewicowy zamęt
To był duchowy, osobisty i oficjalny zaszczyt mieć dziś rano audiencję u Jego Świątobliwości Papieża Franciszka. Przywództwo Jego Świątobliwości jest źródłem radości i nadziei dla katolików i wszystkich ludzi, wzywając każdego z nas do bycia dobrymi szafarzami Bożego stworzenia, do działania na rzecz klimatu, przyjęcia uchodźców, imigrantów i ubogich oraz uznania godności i boskość w każdym
— zachwalała rezultaty spotkania Nancy Pelosi w oficjalnie wydanym oświadczeniu.
Encyklika Jego Świątobliwości „Laudato Si” jest potężnym wyzwaniem dla globalnej społeczności, aby podjąć zdecydowane działania w obliczu kryzysu klimatycznego, ze szczególnym uwzględnieniem społeczności najbardziej narażonych. Wyraziłam wdzięczność osobom pracującym nad działaniami klimatycznymi na Kongresie za ogromną moralną jasność i pilną potrzebę, jaką Jego Świątobliwość nadal wnosi do kryzysu klimatycznego, oraz za to, że nadal cenimy jego przemówienie na Wspólnej Sesji Kongresu w 2015 roku
— dodała.
Warto zwrócić uwagę na język, jakim to oświadczenie zostało napisane – jakby papież Franciszek był po prostu kolejnym politykiem promującym lewicową ideologię, a nie głową Kościoła katolickiego! I chociaż papież – wbrew temu, co zapowiadano – nie weźmie jednak udziału w COP26, to w tym kontekście milczenie Watykanu i brak ustosunkowania się do wygłaszanych przez Pelosi herezji są dla katolików szczególnie bolesne.
„Laudato Si”
Kilka lat wcześniej konsternację konserwatywnej części Kościoła katolickiego wywołała papieska encyklika „Laudato Si”, w której Franciszek zawarł wezwanie do ochrony środowiska. W tym ostatnim nie byłoby zapewne niczego bulwersującego, gdyby nie fakt, że do dokumentu został wpisany forsowany przez ONZ zrównoważony rozwój zawierający antynatalistyczne tzw. prawa reprodukcyjne (aborcję, antykoncepcję i permisywną edukację seksualną). Nie jest przy tym tajemnicą, że lewicowi zwolennicy ideologii klimatyzmu z pomocą aborcji i antykoncepcji chcą doprowadzić do zmniejszenia liczby ludności na ziemi (mówili o tym wielokrotnie przy różnych okazjach), ponieważ to ich zdaniem służyłoby zatrzymaniu zmian klimatycznych i generalnie „dobrze przysłużyłoby się” planecie. Teoria ta nie ma żadnych realnych, naukowych podstaw, ale jest forsowana od lat, między innymi przez Klub Rzymski, ale również innych lewicowych aktywistów.
W jaki sposób zrównoważony rozwój trafił do papieskiej encykliki? Trudno odpowiedzieć na to pytanie i może Franciszek kiedyś tej odpowiedzi udzieli. Jedno jest pewne – brak jednoznacznego przekazu Watykanu w sprawie Nancy Pelosi, uzasadniającej swoje zaangażowanie po stronie aborcji wiarą katolicką, będzie jedynie mnożył podejrzenia.
Tym bardziej, że – jak poinformował serwis Vaticannews.va - papież spotkał się również z innymi politykami, uczestnikami spotkania przygotowawczego do nadchodzącej Konferencji Klimatycznej COP26, ponownie podkreślając potrzebę prawdziwego ekologicznego nawrócenia i inkluzywnego modelu rozwoju.
Wcześniej zaś skierował przesłanie w podobnym duchu do około 400 młodych aktywistów klimatycznych, wśród których była m.in. Greta Thunberg. Padły w nim zastanawiające słowa:
Między ludźmi, mężczyznami i kobietami oraz środowiskiem musi być harmonia. Nie jesteśmy wrogami, ale nie jesteśmy neutralni. Jesteśmy częścią tej kosmicznej harmonii (cyt. za Vaticannews.va).
„Teologia ekologizmu”
COP26 w Glasgow jest wezwany do dania efektywnych odpowiedzi na bezprecedensowy kryzys ekologiczny oraz kryzys wartości, jakiego obecnie doświadczamy i tym sposobem dać konkretną nadzieję przyszłym pokoleniom. Towarzyszmy mu naszą duchową bliskością
— napisał na Twitterze papież Franciszek.
Widać zatem wyraźnie, że mamy do czynienia ze zintensyfikowanymi naciskami na nawrócenie na ekologizm, a prawdziwe i wyimaginowane problemy środowiska powoli zaczynają przysłaniać Jezusa Chrystusa oraz Jego naukę.
Pierwszą troską każdego człowieka-katolika powinna być troska o życie wieczne, niezależnie od tego, czy jest to hierarcha czy świecki wierny – jeżeli tego zabraknie wcześniej czy później dojdzie do cichej, ale za to skutecznej apostazji. Mamy zresztą tego przykłady w historii.
Teologia wyzwolenia w Ameryce Południowej zaowocowała brakiem powołań kapłańskich i zakonnych i de facto podkopała tamtejszy Kościół katolicki, gdyż zamiast na Jezusie Chrystusie i Ewangelii koncentrował się on na sprawach społecznych. Efekt? Liczba katolików znacząco spadła – w samej Brazylii z 90 proc. do 50 proc. społeczeństwa. W pozostałych krajach Ameryki Łacińskiej te statystyki wyglądały podobnie. Szkoda, że z tej lekcji nie wyciągnięto żadnych wniosków. Niestety podobny los czeka cały Kościół katolicki, jeżeli zastąpi nauczanie Magisterium „teologią ekologizmu”. Skierowanie oczu wiernych na prawdziwe i wymyślone problemy środowiska naturalnego musi skutkować zgubieniem Jezusa Chrystusa tym bardziej, jeżeli gdzieś po drodze zagubimy synostwo Boże na rzecz ekosystemu czy – idąc za Kościołem amazońskim – „matki Ziemi”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/569812-skutki-teologii-ekologizmu-nie-moga-byc-dobre