„Fatima” jest filmem niezwykle ważnym szczególnie współcześnie, gdy świat pogrąża się w coraz bardziej wojującym ateizmie. Tym bardziej boli, że do polskiego tłumaczenia filmu – w kraju, który przecież w sposób szczególny umiłował Matkę Bożą – wdarły się elementy okultystyczne, których nie ma w oryginalnej wersji.
Akcja filmu rozgrywa się w 1917 roku, kiedy świat pogrążony jest w odmętach Pierwszej Wojny Światowej, a zarówno w Hiszpanii, jak i Portugalii rosną nastroje antykatolickie – zamyka się kościoły, a księża doświadczają społecznego ostracyzmu. Wówczas trójce dzieci z małej portugalskiej wioski – Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie - ukazuje się Matka Boża, aby przekazać orędzie dla świata.
Umieszczając objawienia w konkretnym kontekście historycznym twórcy filmu podkreślili znaczenie owych objawień. W sposób bardzo realistyczny ukazali również dramatyczne przeżycia widzących, którzy spotkali się z niewiarą, kpinami, a czasem nawet wrogością lokalnej społeczności, z której tylko część uwierzyła w relację pastuszków. Nie ukrywali również walki, jaką lokalne, ateistyczne elity podjęły w celu ośmieszenia objawień, z aresztowaniem widzących włącznie.
Mimo wszystko wieść o cudownych wydarzeniach poruszyła cały kraj. Zewsząd przybywają do wioski kolejni pielgrzymi. Obecność Maryi oraz cuda, których dokonuje eksponują metafizyczny wymiar świata, którego teraz nie da się już ukryć pod płaszczem żadnej idei. Transcendentny wymiar rzeczywistości, który zaprowadził Łucję wprost do zakonu karmelitanek, aby tam kontynuowała misję powierzoną jej przez Matkę Bożą.
Fascynujący jest dialog między osiemdziesięcioletnią siostrą Łucją (Sônia Braga) a fikcyjną postacią profesora Nicholsa (Harvey Keitel) uosabiającą ateizm. To zderzenie głębokiej wiary z głębokim sceptycyzmem przeplata się przez cały film pokazując, na jakie bariery natrafiają osoby duchowne pragnące nawrócenia niewierzących intelektualistów. To niesamowite studium przypadku pychy i uprzedzenia a zarazem przykład, do jak wielkiej ślepoty może prowadzić wiara we własną wiedzę ograniczona do akademickich rozpraw bez otwarcia się na transcendencję.
Orędzie fatimskie jest niezwykle ważne również teraz, gdy przesiąknięty ideologiami świat odwrócił się od Boga tworząc bożka z samego siebie. Jest to zatem ważny film, tym bardziej że jego scenariusz jest oparty na bardzo szerokiej dokumentacji i zawiera wiele nieznanych szczegółów z historii tych objawień. Jego twórcy rozwiewają również kilka krzywdzących mitów, które narosły przez lata wokół tej historii, w tym źle sformułowane opisy mamy i taty Łucji.
Do tego dochodzi świetna, niezwykle wyrazista gra aktorów, realizm ukazywanych scen i znakomita gra światłem nadająca całemu obrazowi niezwykłą atmosferę. Integralnym elementem obrazu jest poruszająca muzyka autorstwa włoskiego kompozytora Paolo Buonvino – szczególnie porywająca w kluczowej scenie cudu.
Należy jedynie ubolewać, że do polskojęzycznego tłumaczenia dialogów przedarły się okultystyczne sformułowania, które mogą zrobić wiele zamętu w umysłach odbiorców. Otóż słowo „widzący” zostało w polskiej wersji - przynajmniej w tej, którą dane mi było widzieć - przetłumaczone jako „jasnowidz”. To zdumiewające, ponieważ objawienie nie ma nic wspólnego z jasnowidzeniem – okultystyczną praktyką, działaniem szatana. Efekt tego może być taki, że osoby nieznające katolickiej wiary będą kojarzyły Maryję z praktykami okultystycznymi. Do tego nie można dopuścić, więc pozostaje mieć nadzieję, że tłumaczenie filmu zostanie poprawione zanim obraz trafi do kin.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/568936-fatima-nieznane-szczegoly-objawien-i-swad-szatana