Beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia nareszcie stała się faktem. Wszelkimi sposobami próbowano ją udaremnić, a gdy okazało się to niemożliwe, umniejszyć jej rangę. Wielka postać kard. Stefana Wyszyńskiego niektórym wciąż żywo przeszkadza. Komuniści, którzy bezskutecznie próbowali go złamać, nigdy nie przestali z nim walczyć. Dlaczego? Bo siła jego przekazu, wołanie o odnowę narodu i trwanie w wierności Bogu i Ojczyźnie, wciąż mają moc. Bo prawda jego słów, porywa i zachęca do przemiany, a przestrogi i recepty nie straciły na aktualności. Oby więc ta beatyfikacja nie była tylko wzruszającą uroczystością, w której zatrzymamy się na miłych cytatach jak „czas to miłość”. Powinna być początkiem głębokiego namysłu nad testamentem, który Prymas Tysiąclecia zostawił Polsce.
Odnowa Narodu
Mamy naturalną tendencję do upraszczania, do umilania i zatrzymywania się na powierzchowności. Taka pokusa towarzyszy człowiekowi od zawsze. A prawda tkwi w głębi i do sięganie po nią Prymas Tysiąclecia nieustannie namawiał. W czasie, gdy Polska przygotowywała się do świętowania tysiąclecia Chrztu, wielokrotnie podkreślał, że nie można poprzestać na zewnętrznych znakach. Wołał o głęboką odnowę wewnętrzną. Nie ma więc wątpliwości, że i dziś, przy okazji swojej beatyfikacji, apelowałby o to samo.
Nie wystarcza przygotowanie się do obchodów tysiąclecia chrztu, jeszcze ważniejsze jest, aby Naród polski odnowił się duchowo na następne tysiąclecie. (…) Byłoby rzeczą tragiczną, gdyby Naród szanujący wolność (…) sam dla siebie stał się grabarzem
— apelował kard. Wyszyński. Jego milenijne przesłanie było wielkim wołaniem o rozciąganie „orlich skrzydeł” i pokonywanie najtrudniejszych przeciwności.
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość naszej Ojczyzny. Będziecie wtedy mogli jak orły przebić się przez wszystkie dziejowe przełomy, wichry i burze nie dając się spętać żadną niewolą. Pamiętajcie – orły to wolne ptaki, bo szybują wysoko. […] – Pamiętajcie, że i Wy jesteście z pokolenia orłów. Niech to będzie dla was znakiem, programem i ukazaniem drogi. […] „Wylęgajcie się” wszyscy na ziemi polskiej, która jest „gniazdem orłów” dla przyszłych pokoleń. W ramionach Jasnogórskiej Pani, Waszej Najlepszej Matki i Królowej Polski, szybujcie wysoko ku przyszłości Ojczyzny i Kościoła
— mówił w swoim millenijnym przesłaniu wygłoszonym w Gnieźnie w 1966 roku. I nie były to słowa człowieka oderwanego od rzeczywistości, siedzącego bezpiecznie przy biurku. Prymas Tysiąclecia przeszedł przez dotkliwe represje aparatu władzy. Zaledwie dekadę wcześniej wyszedł z więzienia, gdzie przebywał kilka lat, bez prawa do uczciwego sądu i obrony. Ale to właśnie w tamtym czasie, wierny przesłaniu Prymasa Augusta Hlonda, który w 1946 roku zawierzył naród Matce Bożej, a umierając zapowiedział, że Polska zwycięży przez Maryję, wypracował koncepcję Ślubów Jasnogórskich. We wrześniu 1953 r. kard. Wyszyński został aresztowany. Przetrzymywany przez UB w Prudniku Śląskim nie przestawał myśleć o ratowaniu Polski:
Myśli o odnowieniu Kazimierzowskich Ślubów w ich trzechsetlecie zrodziły się w mej duszy w Prudniku, w pobliżu Głogówka, gdzie król i prymas przed trzystu laty myśleli nad tym, jak uwolnić Naród z podwójnej niewoli: najazdu obcych sił i niedoli społecznej. (…) Czytając Potop Sienkiewicza, uświadomiłem sobie właśnie, że trzeba myśleć o tej wielkiej dacie”.
Więziony w ciężkich warunkach fizycznych i psychicznych w Komańczy, pracował nad tekstem zawierzenia. 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze, przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, zostały złożone Jasnogórskie Śluby Narodu, które jak pisał kard. Wyszyński, „mają być programem naszej odnowy religijnej i moralnej”. I choć Prymasa Tysiąclecia komunistyczni oprawcy więzili przez kilka lat, bez procesu i prawa do obrony, jego modlitwa, jego wołanie i wewnętrzna walka o uwolnienie Polski z totalitarnego jarzma, przynosiły owoce. „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził” – napisał w dzienniku Pro memoria w Wigilię 1953 roku, którą spędził w Stoczku Klasztornym na Warmii. Trzymał się tej zasady nie tylko przez lata więzienia, ale do końca swoich dni. Miał jednocześnie jasny ogląd sytuacji i jednoznacznie oceniał zło. Ostrzegał, że albo Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale.
Jak oprzeć się rewolucji?
Metody i skutki rewolucji bolszewickiej były prymasowi Wyszyńskiemu doskonale znane. Dziś w jej nowej, neomarksistwskiej odsłonie, widać te same cele. Aktualna pozostaje przestroga, którą sformułował w opublikowanej w 1938 r. książce „Inteligencja w straży przedniej komunizmu”:
Rewolucja nigdy nie jest zjawiskiem nieoczekiwanym, czymś nieprzewidzianym, nagłym; jej zbliżanie się można poznać po pewnych znakach ją poprzedzających. Rewolucja jest zorganizowanym barbarzyństwem, do którego tak łatwo się nie schodzi, jeśli przedtem długotrwała praca rozkładowa nie dokona ewolucji wewnętrznej w dół. Ten proces może być powstrzymany tylko wtedy, gdy siłom rozkładowym przeciwstawi się całe społeczeństwo mocą swego zdrowego ducha”.
Walczyć o godność i ochronę życia
Prymasowskie „non possumus” było jego stanowczą i jednoznaczną postawą wobec zła. Nigdy nie zabiegał o poklask, głosił trudne prawdy, szukał najlepszych rozwiązań. W czasach, gdy aborcja była sprawą powszechną, apelował do kobiet o szacunek wobec życia i ochronę własnej kobiecości, własnej godności. Założył pierwszy w Polsce dom samotnej matki, by pomagać tym, które pomimo trudnych warunków, decydowały się na urodzenie dzieci.
Matka ma prawo do swego ciała, ale nie ma prawa do poczętego dziecięcia, bo ono jest własnością Boga i narodu
— mówił w Warszawie 28 grudnia 1975.
Z jeszcze mocniejszym apelem Prymas wystąpił pięć lat wcześniej w Kobyłce. Wołał o oprzytomnienie i odnowę moralną.
Pamiętajcie, nowa Polska nie może być Polską bez dzieci Bożych! Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek! Polską pijaków! Polską ludzi niewiary, bez miłości Bożej! Nie może być Ojczyzną ludzi bez wzajemnej czci jedni dla drugich, bez ducha ofiary i służby, bez umiejętności dzielenia się owocami pracy z tymi, którzy sami nie są w stanie zapracować na życie i utrzymanie.
— mówił napiętnują egoistyczny i konsumpcyjny styl życia.
Obyście nie poddali się wygodnictwu, egoizmowi i wrogości życia! Obyście nie naśladowali modnych lalek, których pełne są teatry, kabarety, kawiarnie, redakcje. Obyście nie naśladowali kobiet, wyśmiewających matki, które urodziły Polsce i Kościołowi trzecie, czwarte, czy piąte dziecko
— alarmował kard. Wyszyński w Kobyłce 8 września 1970.
Łatwizna życiowa największym wrogiem Polski
Prymas nawoływał do ofiarnej służby społecznej, choć wiązało się to wówczas z ryzykiem. Podkreślał jednak, że nie zwalnia to nikogo z odpowiedzialności.
Bądźcie odpowiedzialni za ład społeczny i moralny, ład myśli i uczuć, odpowiedzialni za przyjęte na siebie obowiązki, za miejsce, jakie zajmujecie w Ojczyźnie, w narodzie, w państwie, w życiu zawodowym. Tą drogą idzie się do wielkości. A narodowi potrzeba wielkości. Nie myślcie, że naród może wypełnić swoje zadanie tylko z pomocą ludzi bez wyrazu, którzy żyją byle jak, aby przeżyć, aby jakoś się odkuć… Łatwizna życiowa jest największym wrogiem współczesnej Polski. Nie tylko niekompetencje, ale i nieuczciwość ludzi kompetentnych, wykształconych, znających swoje zadania, nawet dobrze uposażonych, może doprowadzić do straszliwej katastrofy naszej Ojczyzny
— ostrzegał w 1979 roku.
Pomoc innym i „ordo caritatis”
Wyjątkowo gorące dyskusje wywołuje w ostatnim czasie sytuacja na granicy polsko-białoruskiej i rzekoma konieczność udzielenia pomocy przebywającym tam migrantom. Do części opinii publicznej z trudem przebija się przekaz o wojnie hybrydowej prowadzonej przez Białoruś, o programowej akcji „Śluza”, o celowym wywoływaniu kryzysu uchodźczego. Opozycja z zapałem powołuje się na Ewangelię i żąda uczynków miłosierdzia. Nie przeszkadza jej to w tym samym czasie walczyć o aborcję na żądanie. Warto jednak przypomnieć jedną z podstawowych zasad katolickiej nauki społecznej, jaką jest „ordo caritatis”. Prymas Tysiąclecia wyjaśnił ją wyczerpująco już kilka dekad temu.
Ład w miłowaniu (ordo caritatis) wymaga, aby człowiek, który staje na czele jakiejś grupy społecznej i przyjmuje na siebie odpowiedzialność za nią, pamiętał najpierw o obowiązkach wobec dzieci swego Narodu, a dopiero w miarę zaspokajania i nasycania najpilniejszych, podstawowych potrzeb własnych obywateli, rozszerzał dążenie do niesienia pomocy na inne ludy i narody, na całą rodzinę ludzką
— mówił kard. Stefan Wyszyński. Prymas Tysiąclecia przestrzegał, że Polska musi się zająć w pierwszej kolejności „własnymi dziećmi”. Mówił o tym już w 1976 roku:
Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej Ojczyzny — podkreślał, dodając że najpierw trzeba umocnić własną Ojczyznę, a dopiero w dalszej kolejności myśleć o innych, o sąsiadach:
Niestety, u nas dzieje się trochę inaczej – „zbawia” się cały świat, kosztem Polski. To jest zakłócenie ładu społecznego, które musi być co tchu naprawione, jeżeli nasza Ojczyzna ma przetrwać w pokoju, w zgodnym współżyciu i współpracy, jeżeli ma osiągać upragniony ład gospodarczy. Nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej Ojczyzny.
To tylko kilka myśli z wielkiego skarbca, jaki zostawił Polsce Prymas Tysiąclecia. Dzisiejsza beatyfikacja powinna być momentem zbiorowego otwarcia jego testamentu. Powinniśmy zaczytywać się w jego przesłaniu i zacząć żyć jego nauką. Słowo, które zostawił jest dziś wyjątkowo żywe, a zapisane recepty niezwykle aktualne. Obyśmy potrafili z tego należycie skorzystać. W przeciwnym razie zostanie nam kila miłych powiedzonek, które będziemy wypisywać na okolicznościowych kartkach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/566028-co-zrobimy-z-beatyfikacja-prymasa-5-wskazan-wyszynskiego