Kardynał Wyszyński był wyważonym realistą - z jednej strony, tak jak każdemu Polakowi, śniła mu się niepodległość. Z drugiej - zachowywał taką trochę pozytywistyczną postawę - że trzeba wywalczyć to, co się da, ale również podtrzymywać ducha narodu i polską tożsamość(…) Dla dobra Polski, Kościoła, dusz ludzkich, zbawienia, był gotów rozmawiać z każdym, nawet z komunistami - powiedział portalowi wPolityce.pl prof. Wojciech Polak, historyk.
CZYTAJ TAKŻE:
„Uosobienie polskich aspiracji niepodległościowych”
Nadeszło długo oczekiwane przez nas i przez wielu Polaków wydarzenie - Kościół Katolicki ma nowych błogosławionych: to kard. Stefan Wyszyński oraz s. Róża Czacka. Zapytaliśmy historyka, prof. Wojciecha Polaka o to, dlaczego życie i nauczanie, działalność duszpasterska Prymasa Tysiąclecia były i są tak cenne dla Polaków - nie tylko w latach posługi kard. Wyszyńskiego, ale i obecnie.
Można powiedzieć, że kard. Stefan Wyszyński był uosobieniem polskich aspiracji niepodległościowych. Po 1945 r. mamy właściwie ciągle okres niewoli narodowej, rządów komunistycznych. Prymas był najwyższym autorytetem dla Polaków, przez wielu Polaków uważany był za interrexa, gdy nie było właściwie władzy, która miałaby jakiś mandat społeczny. Mieliśmy władzę komunistyczną, dyktatorską, narzuconą i zainstalowaną przez sąsiednie mocarstwo
— wyjaśnił nasz rozmówca.
Dlatego też Polacy zwracali się do tego symbolu polskiej suwerenności, do Prymasa, do interrexa , który w czasach bezkrólewia zamiast władzy cywilnej ustanowionej, tymczasowo zarządzał władzą i duchowną, i świecką. Tak wielu Polaków to rozumiało
— dodał.
W sercu kardynała, który „wszystko postawił na Maryję” istotne miejsce zajmowały także ojczyzna i naród.
Kardynał miał również wielki autorytet, umiejętność rządzenia duszami ludzkimi. Ukazywał Polakom, że walka o niepodległość to jedna sprawa, ale musimy również walczyć ze swoimi słabościami, wadami narodowymi, grzechami, przywarami, ograniczyć kłótnie, swary, bo bez tego tej niepodległości nie wywalczymy. Poza tym są sprawy także natury moralnej, które służą również zbawieniu człowieka, więc Polacy muszą być nie tylko wolni, niepodlegli, ale przede wszystkim - lepsi. I tego właśnie od nas wymaga
— wskazał prof. Polak.
Jako polityk kardynał Wyszyński był wyważonym realistą - z jednej strony, tak jak każdemu Polakowi, śniła mu się niepodległość. Z drugiej - zachowywał taką trochę pozytywistyczną postawę - że trzeba wywalczyć to, co się da, ale również podtrzymywać ducha narodu i polską tożsamość. Jeżeli rządy komunistyczne na to pozwalają, to należy to wykorzystać i jak najbardziej tę ilość wolności zdobywać, wywalczać, dla nadziei
— dodał historyk.
Kardynał był gotów rozmawiać z każdym - nawet z komunistami
Nasz rozmówca zaznaczył przy tym, że prymas Wyszyński „dla dobra Polski, Kościoła, dusz ludzkich, zbawienia, był gotów rozmawiać z każdym”.
Nawet z komunistami
— podkreślił.
Choć część środowisk w Polsce próbuje dziś na różne sposoby zdyskredytować kardynała Wyszyńskiego, przypisując mu m.in. rzekomy antysemityzm, zdają się zapominać przy tym, że nowy błogosławiony Kościoła Katolickiego niejednokrotnie nawoływał do wybaczania. Sam również dał piękne świadectwo miłości i przebaczenia, modląc się za Bolesława Bieruta.
Był z jednej strony gotowy do męczeństwa - bo to trzyletnie zamknięcie w więzieniu trzeba nazywać męczeństwem. Można powiedzieć, że to były „tylko 3 lata”, ale przecież Prymas wówczas tego nie wiedział. Mógł wyobrażać sobie, że zamkną go do końca życia, bo wtedy nic nie było wiadomo. Był więc gotów ponosić największe ofiary, a z drugiej strony - był gotów modlić się za swoich oprawców, zbrodniarzy takich jak Bolesław Bierut i wykazywać troskę o ich zbawienie. Tak jak po śmierci Bieruta, kiedy zasępił się, jak trudno będzie teraz temu człowiekowi ujrzeć Boskie oblicze
— przypomniał historyk.
Dlaczego „Prymas Tysiąclecia”?
Wokół prymasa Wyszyńskiego narosło wiele krzywdzących i nieprawdziwych opinii, jak np. posądzenia o rzekomy antysemityzm - tymczasem historia pokazuje, że jest dokładnie odwrotnie. Przyszły prymas Polski, jeszcze jako młody ksiądz, pomagał ukrywać dwoje żydowskich dzieci: Szmulka i Gołdę, a także ich ojca w Żułowie k. Lublina. W 1968 r. kardynał jednoznacznie wypowiadał się przeciwko antysemickiej nagonce, a w czasie wojny prosił wiernych, aby pomagali Żydom uciekającym podczas powstania w getcie warszawskim.
Każdemu, kto w ogóle wypowiada się na temat Żydów od razu imputuje się antysemityzm. Tego typu zarzuty pojawiają się, pojawiają się również zarzuty zbyt daleko idącej uległości wobec komunistów w niektórych okresach historii Polski. Niemniej, wielu historyków twierdzi, zapewne nie bez racji, że w dłuższej perspektywie ta polityka prymasa się broni i że to właśnie w dużej mierze dzięki kard. Wyszyńskiemu Polacy przetrwali te najgorsze okresy w historii, zachowali swoją tożsamość, swoją wiarę
— podkreślił prof. Wojciech Polak.
Widzimy więc, że określenie „Prymas Tysiąclecia” nie jest na wyrost, że jak najbardziej odpowiada znaczeniu historycznemu kard. Wyszyńskiego.
Formalnie rzecz biorąc, to określenie wzięło się stąd, że to właśnie w okresie jego posługi przeżywaliśmy to Millenium, to tysiąclecie Chrztu Polski - zresztą w wywołanej przez komunistów atmosferze głębokiej konfrontacji. Ale nie była to wina Prymasa, Kościoła czy wiernych, to była wina Gomułki i jego kliki
— przypomniał nasz rozmówca.
To określenie ma oczywiście jeszcze inny wymiar - był to nie tylko prymas, który poprowadził Polskę do rocznicy tysiąclecia, ale również taki prymas, który pojawia się raz na tysiąc lat - najwybitniejszy prymas Polski, duszpasterz, ale także najwybitniejszy mąż stanu w naszych dziejach
— podsumował.
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/566022-tylko-u-nas-polak-prymas-umial-rzadzic-duszami-ludzkimi