W najbliższą niedzielę 12 września w Świątyni Opatrzności Bożej odbędzie się beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. W opinii tygodnika „Polityka” jest to doskonały moment, aby pokazać kondycję polskiego Kościoła, co uczynił były jezuita prof. Stanisław Obirek. Teolog zarzucił prymasowi Wyszyńskiemu antysemityzm i porównywał go do Władysława Gomułki. Stwierdził również, że obecnie Kościół jest oderwany od rzeczywistości.
CZYTAJ TAKŻE:
— Prymas Wyszyński ostrzegał przed bezbożnymi rewolucjami. Warto dzisiaj przypomnieć jego słowa
Problem z prymasem
Prof. Obirek przyznał, że „ma problem” z kard. Stefanem Wyszyńskim, a pokazywanie go jako „męża stanu, niezłomnego Prymasa Tysiąclecia” to tylko „połowa prawdy”. W jego ocenie, „prawdziwy Wyszyński” daje się poznać na wielkich zgromadzeniach.
Dziś moglibyśmy powiedzieć, że to Wyszyński radiomaryjny, promujący emocjonalny, niepogłębiony przekaz wiary, zredukowany do ludowej, katolickiej bańki. (…) To Wyszyński, który patrzył na środowiska intelektualistów katolickich jako przeszkodę w realizacji jego projektu ewangelizacyjnego. I obawiam się, że dziś właśnie to zostało – płytki, konfrontacyjny przekaz oblężonej twierdzy
– mówił były jezuita.
Teolog odniósł się również do tekstów, które ukazywały się w „Ateneum kapłańskim”, którego prymas był redaktorem naczelnym. W jego ocenie kardynał był antysemitą, bo pozwalał na drukowanie tekstów wskazujących na to, by polskie dzieci nie bawiły się z żydowskimi.
Wyszyński antysemita to nie jest figura retoryczna. To konkretne teksty drukowane w jego piśmie i jego bulwersujące zachowania już po Zagładzie
– stwierdził.
Obirek uznał, że kard. Wyszyńskiego wiele łączy z Władysławem Gomułką. Dlaczego? Obirek tłumaczył, że obaj mieli chłopskie korzenie, byli więzieni mniej więcej w tym samym czasie za przekonania i mieli ogromne społeczne poparcie.
Mieli jasną, populistyczną wizję, że tylko oni mają rację
– powiedział teolog.
Kondycja polskiego Kościoła
Odnosząc się do sytuacji Kościoła w Polsce, Obirek powiedział, że widoczne jest, że skończyła się jakaś epoka, ale nie ma jeszcze nowej. Co więcej, skończył się również „model Wyszyńskiego”, czego nie widzą biskupi.
I dla mnie jest to przykład ich absolutnego oderwania się od rzeczywistości. To myślenie w kategoriach, które nie przystają w żaden sposób do świata, w którym żyjemy – niedostrzeganie pluralizmu i tego, że hierarchia i kler stracili jakikolwiek mandat społeczny, by wypowiadać się w sprawach moralnych
– przekonywał były jezuita dodając, że hierarchowie kościelni „stworzyli własną rzeczywistość”, a jeśli coś do nich dotrze, to są przerażeni.
Obirek mówił również o tym, że Kościół jest zdziwiony tym, że ktoś chce go „traktować na równi z innymi”, co – w jego ocenie – odbiera „jako atak i prześladowanie”, a „wszyscy poza Kościołem widzą, że jest on kastą uprzywilejowaną w sposób niewyobrażalny w demokracji”.
Dopytywany, czy nie jest zaskoczony tym, jak „ oprócz dóbr materialnych Kościół chce zawłaszczać kolejne sfery życia obywateli”, były jezuita oświadczył, że to nie powinno dziwić, bo gdy tylko Kościół uzyska polityczne wpływy, „zaczyna narzucać własną doktrynę wszystkim”. Obirek mówił też, że kiedy jeszcze był jezuitą, wierzył, że po 1989 uda się stworzyć Kościół otwarty, którego rzecznikiem jest Jan Paweł II, a „katolicyzm w Polsce stanie się jednym z wielu głosów w pluralistycznym społeczeństwie, tak jak na Zachodzie”.
Jednak okazuje się, że Obirek ma problem nie tylko z prymasem Wyszyńskim, ale także z Janem Pawłem II. A kłopot z papieżem zaczął się od pielgrzymki w 1993 roku – wówczas miał on zobaczyć, że Jan Paweł II „nie rozumie pluralizmu i demokracji; chce narzucić swojej umiłowanej ojczyźnie model, który uznawał za jedyny słuszny”.
Jak dodał, kiedy wyrażał swój pogląd głośno, był upominany, bo „Kościół musi zachować jedność”.
To była właśnie szkoła Wyszyńskiego – owszem, różnimy się, ale na zewnątrz mówimy zawsze jednym głosem. Myślę, że dziś jest to problem bp. Grzegorza Rysia, uznawanego za jednego z najbardziej otwartych i liberalnych. Ale on nic nie mówi! Nie wypowiada się na temat ukrywania pedofilii, skandalicznego zachowania hierarchów. To jest problem – Wyszyński połączony z Gabrielą Zapolską: brudy pierzemy we własnym domu
– powiedział.
Główny hamulcowy?
Obirek porównywał też Kościół w Polsce do Kościoła na świecie. W jego ocenie polski Kościół to wyjątek, a jako przykład podał katolickie media. Jak dodał, w innych krajach też działają katolickie stacje radiowe i telewizyjne, ale są „jednym z wielu głosów i wcale nie najważniejszym”, ale problemem Polski jest to, że nie ma innego medium niż Radio Maryja.
Dlatego biskupi i politycy tam pielgrzymują. Nie ma alternatywy. (…) Mimo że duża część elit kościelnych jest wykształcona na Zachodzie, nic z tego nie wynika. W imię tzw. większego dobra gładko wchodzą w kulturę klerykalną i zaczynają mówić tutejszym głosem, bo tak się broni systemu
– przekonywał teolog dodając, że Kościół „stał się głównym hamulcowym demokratycznych przemian”.
Zwrócił uwagę na przykład Zachodu i państw skandynawskich, gdzie Kościół – jak stwierdził – dobrze funkcjonuje w demokratycznych warunkach, ale zostało to na nim wymuszone. W jego ocenie również w Polsce zbiera się masa krytyczna. Pochwalił działania liberalnych mediów, „które już nie boją się stawiać hierarchom trudnych pytań i nagłaśniają kolejne afery i skandale”. Chwalił także protesty Strajku Kobiet, bo społeczne naciski to jedyna droga fo reformy Kościoła.
CZYTAJ TAKŻE:
Kościół dzieli, polaryzuje i wyklucza?
Obirkowi nie podoba się również to, że kiedy w czasie protestów Strajku Kobiet niszczone i atakowane były kościoły, świątyń bronił ONR. Drwił z pielgrzymek kibiców na Jasną Górę, a hierarchowie samu „wykreowali” sobie wroga, którym jest ideologia LGBT. Stwierdził też, że metropolita krakowski ks. abp Marek Jędraszewski nie został ukarany za słowa o „tęczowej zarazie”, bo „jest traktowany jak bohater, fetowany i nagradzany”. Wyraził zmartwienie tym, że Kościół „wybrał z zasobu tradycji to, co najgorsze”.
Mógłby czerpać z myśli ks. Jana Ziei, z przesłania Róży Czackiej, ks. Korniłowicza i środowiska Lasek, a wybiera antysemicki „Mały Dziennik” Kolbego i ONR. Sam się skazuje na sekciarską bańkę, z którą jest coraz bardziej utożsamiany
– przekonywał teolog.
W jego ocenie po wyborach w 2015 roku „ Kościół na własne życzenie stał się przybudówką populistycznego rządu”, a „PiS udała się diabelska sztuczka kupienia Kościoła przywilejami”.
Brak refleksji: gdzie myśmy zabrnęli. To nie tylko odklejenie od rzeczywistości, ale i od moralności.(…) Biskupi nie potrafią wyjść ze sfery komfortu. Dlaczego żaden z nich nie pojawił się na granicy, gdzie koczuje grupka uchodźców? (…) Polski katolicyzm w tej formie instytucjonalnej, w jakiej go dzisiaj znamy, nie jest religią. Jest polityką
– oświadczył były jezuita dodając, że „Kościół dziś dzieli, polaryzuje i wyklucza. Możemy tylko mieć nadzieję, że taki Kościół to nie jest dla Polski jedyny scenariusz na przyszłość”.
Ciekawe, że najwięcej do powiedzenia o Kościele mają osoby, które nie mają z nim zbyt wiele wspólnego…
wkt/”Polityka”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/565566-ohydna-nagonka-na-kard-wyszynskiego-przed-beatyfikacja