„Nie wiem, o jakie opiłowywanie tutaj chodzi: czy opiłowywanie pilnikiem, czy opiłowywanie piłą, którą przerzynani byli kiedyś chrześcijanie prześladowani przez swoich wrogów. Tak czy inaczej to są słowa, które świadczą o poziomie zarówno moralnym, jak i intelektualnym pana posła Nitrasa” – mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralny i etyk, wykładowca UAM w Poznaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Antyklerykalizm PO w pełnej krasie. Nitras chciałby „ukarać” Kościół?! „Nie wiem, czy nam jest potrzebny przyjazny rozdział”
Z jednej strony my, katolicy, liczymy się z tym, że naszą domeną jest jakość a nie ilość. Chrystus Pan powiedział do nas, swoich uczniów, że mamy być solą ziemi i światłością świata, a to są pojęcia jakościowe, a nie ilościowe. Oczywiście, że z drugiej strony zależy nam na tym, żeby Ewangelia się szerzyła i żeby liczba wierzących wzrastała. Jestem przekonany, że te dwa tysiące lat Kościoła pokazują, że prognozy pana Nitrasa są mówiąc delikatnie chybione, dlatego że liczba katolików ogólnie jednak wzrasta mimo rozlicznych trudności i prądów kulturowych i politycznych także. Dlatego byłbym tutaj mimo wszystko optymistą i pełnym nadziei, a nie ulegałbym tutaj diagnozom pana Nitrasa
— mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz komentując słowa Sławomira Nitrasa, który stwierdził, że „nawet za naszego życia katolicy w Polsce staną się mniejszością”.
Odnosząc się do pozostałej części wypowiedzi Nitrasa ze spotkania Campusu Polski Przyszłości wykładowca UAM w Poznaniu podkreśla:
Sprawa druga dotyczy wywierania pewnych presji czy reperkusji w stosunku do Kościoła, zwłaszcza tego „opiłowywania z przywilejów”, a w zasadzie dwie sprawy. Pierwsza pokazuje pewien charakter nastawienia nie tylko tego pana, ale i jego formacji politycznej do Kościoła katolickiego - to jest mniej lub bardziej skrywana postawa represji i wyraźnej, aroganckiej zresztą awersji w stosunku do Kościoła katolickiego, która zaprzecza wszystkim tym stwierdzeniom na temat neutralności światopoglądowej państwa, tolerancji i pluralizmowi.
W tym miejscu przypominają się słowa Jana Pawła II sprzed trzydziestu lat z Lubaczowa, gdy mówił o tym, że mówiąc o neutralności światopoglądowej państwa mamy mieć na uwadze wolność wyznawania religii, ale z drugiej strony nie można absolutnie utożsamiać tej neutralności z postulatem ateizacji
— wskazuje podkreślając, iż „w gruncie rzeczy właśnie polityczne postulaty programowe tej formacji politycznej, którą reprezentuje pan Nitras, zmierzają w sposób jednoznaczny do prób ateizacji i dyskryminacji Kościoła katolickiego”.
„Takie słowa powinny być nie tylko niedopuszczalne, ale po prostu też karalne”
Potwierdza to ten postulat „opiłowywania z przywilejów”. Nie wiem, o jakie opiłowywanie tutaj chodzi: czy opiłowywanie pilnikiem, czy opiłowywanie piłą, którą przerzynani byli kiedyś chrześcijanie prześladowani przez swoich wrogów. Tak czy inaczej to są słowa, które świadczą o poziomie zarówno moralnym, jak i intelektualnym pana posła Nitrasa
— konstatuje etyk.
Myślę, że w jego formacji powinien znaleźć się ktoś, kto wyrazi pewien dystans w stosunku do tych słów. Jeżeli tego nie ma i nie będzie, to pokazuje poziom tej formacji politycznej, którą pan poseł reprezentuje
— dodaje.
Pytany, czy tego typu poziom agresji jest dopuszczalny w demokracji, ks. prof. Bortkiewicz odpowiada:
To jest bardzo istotne pytanie. Zauważmy, że z jednej strony toczą się dzisiaj spory na temat tzw. języka nienawiści. Jest rzeczą ciekawą, że z jednej strony wypowiedzi strony konserwatywnej, strony katolickiej, które protestują przeciwko zjawiskom zakłamania, zjawiskom demoralizacji są nazywane językiem nienawiści, podczas kiedy to są w gruncie rzeczy słowa wyrażające sprzeciw w imię prawdy, dobra, piękna. One są nie tylko krytykowane, ale za takie słowa przedstawiciele strony konserwatywno-katolickiej są pociągani do odpowiedzialności karnej, do odpowiedzialności dyscyplinarnej zarówno w przestrzeni sądów, jak i w przestrzeni na przykład uczelni, czego sam w swoim czasie doświadczyłem. Natomiast takie słowa, jak te, które stanowią przedmiot naszej rozmowy, są traktowane jako język dyskursu politycznego, podczas gdy są to ewidentne słowa agresji, chamstwa, wulgaryzmu, które absolutnie nie powinny mieć miejsca w przestrzeni debaty publicznej, tym bardziej w przestrzeni debaty polityków decydujących, w jakiś sposób wpływających przynajmniej na kształt życia politycznego naszego państwa.
Dlatego myślę, że tutaj jednoznacznie trzeba byłoby stwierdzić, że takie słowa powinny być nie tylko niedopuszczalne, ale po prostu też karalne
— podkreśla teolog moralny.
CZYTAJ TAKŻE:
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/564248-tylko-u-nas-ks-bortkiewicz-o-jakie-opilowanie-chodzi