W Kościele dziś obchodzona jest uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Z tej okazji ulicami szeregu polskich miast przeszły uroczyste procesje.
CZYTAJ TAKŻE:
Jasna Góra
Największym skarbem Kościoła jest Eucharystia; to ona jest centrum wiary, słońcem, które pozwala wydawać chrześcijanom słodkie owoce – mówił podczas czwartkowych uroczystości Bożego Ciała na Jasnej Górze bp Andrzej Przybylski z Częstochowy.
W poprzednich latach zwykle procesje w uroczystość Bożego Ciała odbywały się w Częstochowie naprzemiennie trasą z Jasnej Góry do miejscowej archikatedry lub z archikatedry do sanktuarium. W tym roku – podobnie, jak w ubiegłym – ze względu na pandemię obchody odbywały się w obu tych miejscach oddzielnie. Procesja na Jasnej Górze przeszła po klasztornych wałach.
Wcześniej witający wiernych przy ołtarzu polowym na Szczycie przeor klasztoru Samuel Pacholski mówił, że wychodzenie w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa z Najświętszym Sakramentem na ulice miast i wsi służy związywaniu codziennego życia z tajemnicą Eucharystii.
Boże Ciało to obok Narodzenia Pańskiego i Wielkanocy uroczystość, która dzięki swej niezwykłej oprawie buduje w nas atmosferę głębokiej modlitwy i – więcej – głębokiej wiary
— wskazał.
Choć co jakiś czas odżywa dyskusja, podczas której podaje się w wątpliwość potrzebę organizowania procesji, budowania ołtarzy, wstrzymywania ruchu drogowego, a nawet utrzymywania tego dnia jako wolnego od pracy, my wyruszamy, bo Kościół wciąż idzie, zawsze jest w drodze. Taka jest jego misja – pójście z orędziem zbawienia do świata
— zaznaczył przeor.
Może dzieje się to powoli, nawet zbyt ociężale, z trudnościami, dokładnie jak podczas procesji Bożego Ciała, a jednak weźmiemy w niej udział, bo ona jest obrazem naszego życia, które także zmienia się powoli, ale nieustannie – i zawsze w określonym kierunku. Pójdziemy z Jezusem wierząc, że on w tym trudnym roku znów z wielką czułością i troską „zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się jego dzieciom powodzi”
— dodał o. Pacholski.
W homilii przewodniczący uroczystości bp Andrzej Przybylski akcentował, że największym skarbem Jasnej Góry nie jest tamtejszy Cudowny Obraz, a najważniejszą modlitwą nie jest apel jasnogórski, lecz są nimi – podobnie jak każdego kościoła na świecie - Najświętszy Sakrament oraz msza święta.
Bp Przybylski opowiadał, że gdy pewien czas temu pytał Boga w jasnogórskiej kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu, co ma robić Kościół w obecnych trudnych czasach, jak budzić żarliwość księży, jak pomagać ludziom biednym, rozbitym, po tej modlitwie podszedł do niego jeden z zakonników i dał mu książkę „In sinu Jesu”, będącą świadectwem irlandzkiego kapłana, który w kryzysie powołania doświadczył mocy adoracji eucharystycznej.
Ja w tej książce, w słowach Jezusa, znalazłem odpowiedzi na wszystkie dylematy, problemy i pytania, bo wspólnym mianownikiem tych wszystkich jest właśnie Najświętszy Sakrament. Bo co będzie z Kościołem, co ma robić Kościół, żeby nie tracić swojej żywotności? Jezus mówi: beze mnie nic nie uczynicie; możecie robić akcje, eventy, możecie mieć mnóstwo nowych programów duszpasterskich, ewangelizacji - beze mnie nic nie możecie uczynić
— mówił biskup.
Bo co zrobić, żeby rozpalić żarliwość chrześcijan, żeby nie wygaśli, nie zobojętnieli? Można to tylko zrobić w ogniu, który jest w Eucharystii. Bo kiedy martwimy się o zdrowie, o pandemię, to przypomnijmy sobie, że mamy takiego lekarza i takie lekarstwo – tylko dlaczego zamykamy je w tabernakulum, tylko dlaczego nie idziemy do tego boskiego lekarza. Szukamy zdrowia, a ono jest na wyciągnięcie ręki w każdym kościele, w każdej kaplicy
— wskazał.
Zimną mamy wiosnę w tym roku. Mówią, że nawet we Francji wymarzły niektóre winnice. Może to Pan Bóg chce nam przypomnieć, że to ważne, żebyśmy mieli chrześcijańskie korzenie, że to bardzo ważne, żebyśmy mieli wodę Chrztu Świętego. Ale winne grona, które schowają się w cieniu, nie wyjdą na słońce, wydadzą cierpkie owoce i kwaśne, nienadające się na dobre wino
— zobrazował.
Dla nas, Chrześcijan, takim słońcem, centrum naszej wiary jest Eucharystia. Jeśli nie będziemy się jako Kościół, jako ludzie wystawiać na to słońce, ogrzewać się w blasku Najświętszego Sakramentu, nie wydamy słodkich, dobrych owoców
— podkreślił bp Przybylski.
Kalisz
Wnośmy w społeczność naszego miasta i ojczyzny ducha solidarności i jedności - zaapelował w czwartek do wiernych podczas uroczystości Bożego Ciała w Kaliszu biskup diecezji kaliskiej Damian Bryl.
Potrzebujemy miłości i solidarności, czyli miłości, która wychodzi, służy, wspiera, troszczy się o innych. Wspierajmy się wzajemnie, dbajmy o tych, którym jest trudno w tym szczególnie trudnym czasie - zaapelował biskup kaliski.
Uroczystość rozpoczęła się mszą św. na Rynku Głównym, którą celebrował biskup diecezji kaliskiej.
Pozwólmy, żeby spotkanie z Jezusem Eucharystycznym mocno nas dotknęło i poruszyło, bo żyć z Eucharystią to także podjąć pewien styl życia. Trzeba wyznawać wiarę, że Jezus prawdziwy jest obecny w Eucharystii. Trzeba dbać o to, żeby w czasie Eucharystii sercem w niej uczestniczyć, a gdy się zakończy, tą miłością kochać wszystkich
— powiedział duchowny.
Biskup przywołał słowa Jana Pawła II, który powiedział, że „Eucharystia jest szkołą miłości”.
Dbajmy więc o to, by to co się dzieje w naszej codzienności było spójne z tym, co się dzieje w kościele w czasie Eucharystii. Nasze życie ma być czymś jednym, dbajmy, żeby nie było rozdźwięku. Miłość, której doświadczamy na Eucharystii, pobudza nas i wzywa, byśmy kochali na wzór Chrystusa siebie nawzajem, byśmy byli gotowi do miłości, która służy. Tak bardzo teraz tego potrzebujemy
— zaznaczył biskup.
Ks. Damian Bryl zaprosił wiernych do pielęgnowania miłości służebnej i solidarnej.
W tych trudnych czasach nie bądźmy dla siebie obojętni. Wsłuchujmy się w potrzeby innych. To jest wielkie wyzwanie Eucharystii. Dzisiaj bardzo potrzeba nam ducha jedności, wzajemnego słuchania, szacunku, wspierania i szukania tego, co jest dobrem wspólnym
— podkreślił.
Po mszy św. ulicami Kalisza przeszła procesja do czterech ołtarzy.
Tegoroczna trasa została zmodyfikowana ze względu na prowadzone prace remontowe ulicy Śródmiejskiej.
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, potocznie nazywana w Polsce Bożym Ciałem, ustanowiona została dla całego Kościoła przez papieża Urbana IV w 1264 r. bullą „Transiturus”. Jest to święto ruchome, w Polsce przypada w czwartek po uroczystości Trójcy Przenajświętszej.
W Polsce Boże Ciało jest dniem wolnym od pracy. Katolicy zobowiązani są do uczestnictwa w tym dniu w mszy świętej.
Łowicz
Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią setki wiernych i turystów ponownie uczestniczyło w czwartkowych uroczystościach Bożego Ciała w Łowiczu (Łódzkie). Religijne wydarzenie w tym mieście jest wpisane na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
W Łowiczu odbywają się największe i najbarwniejsze uroczystości ku czci Najświętszego Sakramentu w regionie łódzkim. Ze względu na towarzyszący procesji kolorowy korowód w tradycyjnych regionalnych pasiakach jest ona uznawana za najsłynniejszą w kraju.
W tym roku święto Bożego Ciała znów przyciągnęło do Łowicza tłumy wiernych z całej Polski. Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią procesja wróciła też na dawną trasę po ulicach Łowicza.
Przed rokiem było skromniej niż zawsze, ale tradycja to dla nas rzecz święta. W Łowiczu to najważniejszy dzień w roku i nie mogłyśmy doczekać się, żeby znów było tak pięknie, gwarno i tłumnie. To nasz symbol zwycięstwa nad wirusem
— mówiła jedna z mieszkanek Łowicza ubrana w tradycyjną księżacką spódnicę, koszulę, kamizelkę i korale.
Uroczystości rozpoczęły się od mszy św., tym razem odprawionej na Starym Rynku i celebrowanej przez ordynariusza diecezji łowickiej bp. Andrzeja Franciszka Dziubę.
Oto wyczekiwane przez bardzo wielu łowickie Boże Ciało. Wyjdziemy po eucharystii aby przejść ulicami naszego miasta, aby włączyć się naszą procesją w niekończący się korowód procesji Bożego Ciała w całym świecie. Chcemy wpisać się w to wielkie dziedzictwo wiary, które u nas w Łowiczu jest także wielkim dziedzictwem kultury
— podkreślił w homilii duszpasterz.
Zaznaczył, że eucharystyczne bycie z Jezusem sprawi zbliżenie się do siebie, ale z respektowaniem zasad sanitarnych i troski o życie.
Niech dziś najważniejszym miejscem na tym rynku będzie ołtarz, który przypomina bogactwo naszych przodków i będzie wytyczał autentyczne nadzieje ku przyszłości
— dodał.
Po mszy jej uczestnicy przeszli w procesji do zlokalizowanych w centrum miasta czterech ołtarzy, przygotowanych przez Ojców Pijarów, Cech Rzemiosł Różnych i Małej Przedsiębiorczości w Łowiczu, mieszkańców Zabostowa Małego oraz wspólnotę neokatechumenalną. Przyozdobiono je polnymi kwiatami, zbożami, brzozowymi gałązkami i nawiązujących bezpośrednio do folkloru tych ziem.
Odgrodzona barierkami eucharystyczny szlak był bardzo barwny – z monstrancją w kształcie pelikana będącego herbem Łowicza oraz parafialnymi chorągwiami adorowanymi przez mężczyzn w tradycyjnych regionalnych strojach Księżaków Łowickich, m.in. z charakterystycznymi pasiastymi spodniami i pasem. Trasę tradycyjnie ubarwiały kwiatami dzieci oraz kobiety ubrane w białe koszule z łowickimi wyszywankami, wielobarwne pasiaste spódnice, korale, kwieciste chusty i wianki.
Orszakowi Najświętszego Sakramentu towarzyszyły również wyszywane ręcznie sztandary oraz figury i obrazy, grupa rekonstrukcyjna dawnego wojska, a także orkiestra i ludowy chór.
W czwartek do Łowicza przyjechały rodziny z całego woj. łódzkiego i innych regionów Polski.
Przyjechaliśmy nacieszyć oczy i cieszyć się z ponownego bycia razem, bo w pandemii i czasie spędzonym w izolacji niewiele było okazji do takiej celebracji
— powiedziała PAP pani Joanna z Poznania. Wierni podkreślali, że tak radosne obchody święta Bożego Ciała „niosą nadzieję na lepszy czas”.
Oby można tu było wracać już zawsze, bo procesja w tym miejscu ma wyjątkową oprawę. To wielkie przeżycie modlić się w takich okolicznościach
— dodał pan Piotr z Łodzi.
W tym roku ze względu na obostrzenia sanitarne zrezygnowano z Parady Pasiaków, czyli barwnego przejazdu ze Starego na Nowy Rynek z udziałem Księżanki i Księżaka Roku. Zaplanowano jednak prezentację sztuki ludowej i koncerty z udziałem zespołów ludowych w muszli koncertowej w parku Błonie. Stragany, czyli tzw. bobiki w tym roku wyjątkowo zostały rozstawione na targowisku miejskim.
W 2014 r. łowicka procesja Bożego Ciała - ze względu na szczególną oprawę - została wpisana na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. To święto jest głęboko zakorzenione w tradycji Łowicza i celebrowane właściwie od kiedy zostało wprowadzone do Polski w XIV w. Uroczystość odbywa się według kultywowanej od lat w niezmienionej formie tradycji.
Lublin
Eucharystia wzywa nas do miłości Boga i bliźniego – mówił metropolita lubelski abp Stanisław Budzik podczas uroczystości Bożego Ciała. Podkreślił, że udział w tej „szczególnej wspólnocie stołu”, powinien nas kierować do tych, którzy potrzebują pomocy.
Eucharystia jest sakramentem miłości i wzywa nas do miłości Boga i bliźniego. Nie może bowiem kochać Boga ten, który nie miłuje człowieka. Miłość Boga z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił, musi się sprawdzić w kontekście naszych międzyludzkich relacji, w praktyce naszego życia codziennego
— powiedział abp Budzik w czwartek w Lublinie podczas uroczystości Bożego Ciała.
Metropolita podkreślił, że msza święta jest przede wszystkim ofiarą, ale jest także ucztą, na którą zaprasza sam Chrystus. Przypomniał, że Jezus, jak podają Ewangelie, chętnie siadał z ludźmi do stołu – np. u Łazarza i jego sióstr w Betanii, w domu Zachariasza w Jerycho, u Szymona Piotra w Kafarnaum - a także karmił tysiące ludzi, którzy za nim szli i słuchali jego słów.
Szczególną wspólnotę stołu stworzył Jezus w wieczerniku ustanawiając Eucharystię. Jak słyszeliśmy w Ewangelii: „bierzcie i jedzcie”, „bierzcie i pijcie” - te słowa są przecież zaproszeniem na ucztę, na świętą wieczerzę
— powiedział arcybiskup.
Zaznaczył, że Jezus wyraźnie poleca apostołom, aby „pielęgnowali tę wspólnotę jedności i miłości wokół jednego stołu, aby składali dziękczynienie, aby łamali chleb, aby przyjmowali pokarm i napój”.
Abp Budzik przypomniał, że Kościół zachęca wiernych, by regularnie gromadzili się na mszy świętej i uczestniczyli w niej w sposób pełny przyjmując Jezusa w komunii świętej.
To Chrystus zaprasza nas na ucztę, bo przygotował dla nas wspaniały dar, którym jest on sam, który daje siebie za pokarm
— mówił metropolita.
Ten jego gest, ten jego czyn trzeba nieść dalej do tych, którzy potrzebują naszej pomocy, wyciągniętej ręki, szczerego słowa, dobrego serca
— dodał.
Według metropolity lubelskiego udział w uczcie eucharystycznej powinien „znaleźć swoją kontynuację” w świecie, w którym żyjemy na co dzień.
To my, którzy uczestniczyliśmy we mszy świętej, którzy posililiśmy się ciałem Chrystusa, winniśmy dotrzeć zaproszeniem do tych, którzy są głodni Boga i głodni chleba, do tych, którzy z trudnością wiążą koniec z końcem, do tych, którzy zagubili się na drodze życia, do tych, którzy utracili sens
— powiedział.
Warszawa
Jeśli rola Kościoła słabnie, Kościół nie jest proszony o mediacje, trzeba sobie stawiać pytanie, czy dziś Kościół jest naprawdę dla wszystkich, jednakowo dla wszystkich? - mówił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz podczas procesji Bożego Ciała w Warszawie.
W związku z aktualną sytuacją epidemiczną w tym roku w archidiecezji warszawskiej nie odbyła się centralna procesja Bożego Ciała.
Obchody w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela rozpoczęła msza św. pod przewodnictwem biskupa polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka.
Po liturgii, z archikatedry wyruszyła procesja z Najświętszym Sakramentem, która przeszła ulicami Starego Miasta do katedry polowej Wojska Polskiego przy ul. Długiej. Cztery ołtarze usytułowane były przed kościołami: sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ul. Świętojańskiej, kościołem Ducha Świętego przy ul. Długiej, kościołem św. Jacka przy ul. Freta i Katedrą Polową Wojska Polskiego przy ul. Długiej.
Na zakończenie uroczystości kard. Kazimierz Nycz wygłosił homilię i udzielił błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
Jak zaznaczył, uczestnicząc w procesji Bożego Ciała „zachowujemy zwyczaj tego dnia, w którym Kościół wychodzi z Jezusem Eucharystycznym na ulice miast i wiosek, aby wyznać swoją wiarę w Jego miłość do człowieka, w Jego bliskość, a przede wszystkim w Jego obecność we wszystkich ludzkich sprawach”.
W tym roku 2021 jest to jeszcze procesja ograniczona z powodu istniejącej już drugi rok pandemii koronawirusa. Ale powoli zaczynamy już Panu Bogu dziękować za poważne zmniejszenie się trzeciej fali w Europie, świecie i Polsce
— powiedział kard. Nycz.
Podkreślił, że „przychodzimy dziękować za wytrwałą pracę lekarzy, pielęgniarek, pracowników służby zdrowia oraz za wszystkich odpowiedzialnych za nasze życie i zdrowie”.
Dziękujemy też, za osiągnięcia ludzi nauki, odkrywców, za praktycznie jedyną dotychczas jaką mamy alternatywę dla pandemii, jaką są szczepienia, szczepionki dostępne na świecie
— zaznaczył.
Metropolita warszawski zastrzegł, że jednocześnie nie przestajemy się modlić o ustanie pandemii.
Ktoś powie, że to są zwykłe, ziemskie sprawy. Rzeczywiście. Ale są to przecież głęboko ludzkie sprawy. I do takich spraw przychodzi Jezus Chrystus
— zauważył kard. Nycz.
Nawiązując do zbliżającej się beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego metropolita warszawski przypomniał, że Prymas Tysiąclecia będzie beatyfikowany 12 września razem z założycielką Dzieła Lasek matką Różą Czacką.
Przez 40 lat bowiem razem i blisko szli drogą świętości. I działali tworząc wielkie dzieła w tym samym Kościele. On dla całej Polski, Europy i świata, ona cicho i spokojnie w warszawskich Laskach dla niewidomych, dla Towarzystwa dla Niewidomych, dla sióstr, które założyła i środowiska, które stworzyła razem z ks. Korniłowiczem
— podkreślił.
Dodał, że beatyfikacja ta będzie „znakiem roku 2021 r. dla Kościoła w Polsce i w Europie”.
Kard. Nycz przywołał słowa memoriału do władz wypowiedziane przez kard. Wyszyńskiego podczas procesji Bożego Ciała 8 maja 1953 r.: „Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nie można. Non possumus”.
To tutaj w Boże Ciało 50 lat temu mówił na tym straszliwym wirażu dziejowym: „trzeba mieć mocną głowę, aby nie wypaść z łodzi Piotrowej Kościoła”
— przypomniał metropolita warszawski.
Pytają mnie nieraz ludzie, w przeddzień beatyfikacji - księża, świeccy - w czym naśladować prymasa, Różę Czacką i w ogóle świętych danych przez Kościół jako przykłady i wzory. Z pewnością nie powtórzymy dokładnie ich drogi do świętości, ani także sposobu osiągania tej świętości. Nie chodzi o tworzenie wzorców czy kalkowanie ich życia. Aktualne są zaś problemy i sprawy, które oni napotykali
— zastrzegł.
Jak zaznaczył kard. Nycz, „nie jeden człowiek wypada dziś z łodzi Kościoła, a nawet będąc poza nią próbuje szkodzić temu Kościołowi”.
Bywa i gorzej - tkwiąc w łodzi Kościoła zachowuje się tak, jakby z niego wypadł. Czy z powodu braku mocnej głowy, jak pytał prymas? Czy z powodu innych współczesnych problemów, zgromadzonych wokół wolności, godności człowieka, sensu życia, czy z powodu braku zwykłej, chrześcijańskiej miłości bliźniego, która musi być często posunięta aż do miłości nieprzyjaciół?
— pytał.
Zdaniem kard. Nycza „taką miłością odznaczał się Prymas Tysiąclecia gdy podpisywał ‘List biskupów polskich do biskupów niemieckich’ w roku 1965, gdy mówił o ludziach nieprzyjaznych a nawet wrogich sobie, gdy w latach 60. mówił: ‘kto nienawidzi już przegrał’”.
Przypomniał priorytety, które przyświecały kard. Wyszyńskiemu.
Takim priorytetem był człowiek i jego godność, prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci (…), takim priorytetem były sprawy rodziny, w której zawsze widział podstawę i przyszłość narodu. Takim priorytetem była Ojczyzna, której służył. Była to jego nieustanna troska o naród, o dobro wspólne
— zaznaczył.
Zdaniem kard. Nycza, Prymas Tysiąclecia „był człowiekiem wiarygodnym dla ówczesnych”.
Często on sam i Kościół, który prowadził, był proszony o spotkania o charakterze mediacyjnym (…). Był zatroskany o Polskę i to ponad podziałami. Był dla jednych i dla drugich
— przypomniał hierarcha.
Taka też bywa i czasem powinna być - a nie jest to pierwsza - rola Kościoła w społeczeństwie dziś. Jeśli rola czasem słabnie i zanika, Kościół nie jest proszony o mediacje, to trzeba sobie zrobić rachunek sumienia z własnej bezstronności i stawiać sobie pytanie, czy dziś Kościół - biskupi i kapłani, osoby życia konsekrowanego, wierni świeccy - jesteśmy naprawdę dla wszystkich, jednakowo dla wszystkich?
— pytał kard. Nycz.
Przypomniał, że 12 września w Warszawie odbędzie się beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Róży Czackiej, której termin z powodu pandemii została już raz przełożony.
Beatyfikację musimy zrobić godnie, skromnie i zrobić ją taką, jaka jest możliwa z powodu wymogów czasu pandemii
— podkreślił.
Zdaniem metropolity warszawskiego na obecne czasy „potrzeba nam nowych orędowników i patronów”.
Świat będzie niewątpliwie inny, życie będzie inne, Kościół będzie inny. Najważniejsze jednak jest to, żeby ci, którzy chcą, szli za Chrystusem drogą zbawienia w imię Trójcy Świętej i byli gorliwie prowadzeni przez swoich pasterzy
— zaznaczył kard. Nycz.
Poznań
Komunia jest środkiem zaradczym na zagrażającą dziś wszystkim samotność; daje poczucie, że jesteśmy umiłowani przez Boga we wspólnocie Jego ludu – powiedział w czwartek abp Stanisław Gądecki. Jak dodał, chrześcijanie nie mogą odrzucać źle mających się bliźnich.
W homilii wygłoszonej na placu przed poznańską katedrą w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, metropolita poznański skupił się na rozważaniach dotyczących samotności Chrystusa, samotności człowieka oraz sposobu, w jaki Eucharystia i jej doświadczenie wychodzi naprzeciw człowieka obecnych czasów, w jego opuszczeniu i izolacji.
Nawiązując do słów Benedykta XVI przewodniczący KEP wskazywał, że w Eucharystii Jezus nas karmi, jednoczy z sobą, z Ojcem, z Duchem Świętym i między nami. Mówił też, że Eucharystia daje człowiekowi udział w miłości, łączącej nas z Bogiem i między sobą.
Msza święta jest objawieniem się wspólnoty wierzących. Ten dar jest szczególnie dostrzegalny na tle podziałów i konfliktów między poszczególnymi ludźmi, grupami i całymi narodami
— podkreślił.
Abp Gądecki wskazał, że Komunia jest środkiem zaradczym na zagrażającą dziś wszystkim samotność, bo daje poczucie, że „jesteśmy umiłowani przez Boga we wspólnocie Jego ludu”.
Jednym z paradoksów zglobalizowanego społeczeństwa jest to, że pomimo zmniejszenia się odległości dzięki łatwo dostępnym środkom przemieszczania się, komunikacji i dostępu do informacji, ludzie zdają się w rzeczywistości oddalać od siebie, o czym świadczy choćby wzrastająca liczba rozwodów i dzieci wychowywanych przez jednego rodzica. Żadna społeczność chrześcijańska nie da się wytworzyć, jeżeli nie ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Eucharystii; od niej zatem trzeba zacząć wszelkie wychowanie do ducha wspólnoty
— zaznaczył.
Abp Gądecki wskazał, że sprawowanie Eucharystii będzie prawdziwe i pełne, jeśli będzie prowadzić zarówno do różnych dzieł miłości i wzajemnej pomocy, jak i do akcji misyjnej, a także do różnych form świadectwa chrześcijańskiego.
Nie ma szczęścia „bez innych”, człowiek nie osiąga szczęścia sam. Eucharystia uzdalnia nas do tego, aby rozejrzeć się dokoła i odszukać ludzi, którzy mogą potrzebować naszej solidarności. W naszym najbliższym sąsiedztwie albo w kręgu znajomych mogą znajdować się ludzie chorzy, starzy, migranci, którzy szczególnie boleśnie odczuwają swoją samotność, ubóstwo i cierpienie. Odwiedzić chorych, zdobyć żywność dla ubogiej rodziny, poświęcić kilka godzin konkretnej formie wolontariatu – wszystko to z pewnością może stać się sposobem realizacji w życiu miłości Chrystusa, zaczerpniętej przy eucharystycznym stole
— powiedział.
Jak zauważył, odwrotne zjawisko, tj. odrzucanie źle się mających: chorych, starych, niepełnosprawnych, pechowców, samotnych „niestety funkcjonuje nadal wśród ochrzczonych”.
Najczęściej słyszymy: „Bóg cię kocha, ale ja nie chcę mieć z tobą nic do czynienia” albo: „Bóg cię kocha, ale my ciebie tu nie potrzebujemy”. Język polski dysponuje wielkim bogactwem zwrotów służących nam do spławienia z naszego otoczenia niepożądanych osób. Świadectwem tego wybiórczy charakter wielu wspólnot działających w Kościele. Nie neguję potrzeby istnienia grup towarzyskich, jednak opatrywanie ich etykietką „chrześcijańskie”, „katolickie” lub „duszpasterstwa” wydaje się poważnym nadużyciem
— powiedział abp Gądecki.
Jak podkreślił, wykluczanie ubogich Pana, czyli ludzi, z którymi Jezus najbardziej się utożsamiał, albo sprowadzanie ich wyłącznie do roli obiektów cudzej dobroczynności, „na pewno nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, ani tym bardziej z katolicyzmem”.
Stosunek do tajemnicy cierpienia jest tym, co odróżnia chrześcijaństwo od innych tradycji duchowych. Osiem błogosławieństw stawia na głowie porządek tego świata. Przyjęcie czegoś tak radykalnego jednoczy ludzi o wiele skuteczniej niż podobna sytuacja rodzinna, poziom wykształcenia, pozycja społeczna czy ekonomiczna
— powiedział.
Metropolita poznański mówił też, że w Eucharystii spotykamy się ze śmiercią Zbawiciela. W ten sposób perspektywa samotności - w czekającej nas naszej własnej śmierci – zostaje przezwyciężona dzięki Eucharystii.
Żadna społeczność chrześcijańska nie pokona samotności i nie stworzy wspólnoty, jeśli nie ma ona korzenia i podstawy w sprawowaniu Eucharystii. Od niej trzeba więc zacząć wszelkie wychowanie do ducha wspólnoty. Eucharystia jest sercem komunii kościelnej
— podkreślił metropolita poznański.
Przewodniczący KEP przypomniał, że każda procesja Bożego Ciała zmierza zawsze w kierunku świata.
Dobroci Chrystusa - którego niesiemy w postaci Jego Ciała - powierzamy nasze ulice, domy, nasze życie codzienne. Jemu przedstawiamy cierpienia chorych, samotność młodych i starców, nasze pokusy, lęki, całe nasze życie, bo pragniemy, aby nasze drogi stały się Jego drogami. Aby nasze domy stały się Jego domami. Aby nasze życie codzienne zostało przeniknięte Jego obecnością
— powiedział abp Gądecki.
Gdańsk
Prawdziwego spotkania z Jezusem Chrystusem w Eucharystii nie można przeżyć za pomocą telewizji czy ekranu komputerowego - mówił w czwartek podczas mszy św. z okazji Bożego Ciała w Bazylice Mariackiej w Gdańsku metropolita gdański arcybiskup Tadeusz Wojda.
Hierarcha powiedział, że Boże Ciało to „jedno z najpiękniejszych świąt katolickich”.
Jest ono żywą manifestacją naszej wiary, przestrzenią tajemniczego zjednoczenia naszego życia z życiem Jezusa Chrystusa
— dodał.
Prawdziwego spotkania z Jezusem Chrystusem w Eucharystii nie można przeżyć za pomocą telewizji czy ekranu komputerowego. One są wyłącznie namiastką tego, co się dokonuje na żywo, tu i teraz, kiedy uczestniczymy w Eucharystii, która jest pamiątką ofiary Jezusa na krzyżu
— mówił w kazaniu w Bazylice Mariackiej w Gdańsku abp Wojda.
Zaznaczył, że jest to „nader ważne gdy wychodzimy z pandemii koronawirusa”, która „nas ograniczyła w przeżywaniu i uczestniczeniu w tym wielkim darze Eucharystii”.
Za uczniami Chrystusa należy zapytać: „Panie, gdzie chcesz, abyśmy przygotowali tę nową Paschę?”. Logiczna odpowiedź brzmiałaby „w Kościele, na ołtarzu”. Myślę jednak, że ta odpowiedź nie do końca satysfakcjonuje Jezusa. Jezus oczekuje dzisiaj od nas odpowiedzi głębszej i bardziej konkretnej. Oczekuje, że przygotowanie Eucharystii, nowej Paschy, dokona się przede wszystkim w świątyni naszego serca, na ołtarzu naszego serca
— mówił metropolita gdański.
Podkreślił, że „trzeba dołożyć starań, aby świątynia naszego serca nie była zagracona”.
I zarzucona rzeczami bezużytecznymi i szkodliwymi, które nie pozostawiają miejsca dla najważniejszego gościa, którym jest sam Jezus Chrystus
— nadmienił.
Trzeba okryć ołtarz naszego serca czystym obrusem dobrych uczynków i ewangelicznej postawy
— apelował hierarcha.
Abp Tadeusz Wojda został mianowany przez papieża Franciszka arcybiskupem metropolitą gdańskim w marcu tego roku. Wcześniej był arcybiskupem białostockim.
Po mszy św. w Bazylice Mariackiej odbyła się tradycyjna procesja Bożego Ciała. Przeszła ona w centrum Gdańska, ulicami: Piwną, Chlebnicką, Kuśnierską, Długi Targ, Długą, Tkacką, Węglarską, Pańską i Katarzynki na plac przed Bazyliką św. Brygidy. Ołtarze zlokalizowane były na przedprożu Ratusza Głównego Miasta, przy siedzibie Rzemiosła Gdańskiego, przy bazylice św. Mikołaja i przed Bazyliką św. Brygidy.
Sopot
Z kolei w pobliskim Sopocie podczas mszy św. w Kościele Garnizonowym pw. św. Jerzego ksiądz w kazaniu zwracał uwagę na znaczenie szczepień przciw Covid-19.
Szczepimy się nie tylko dla siebie, ale również dla innych i czynimy to w imię miłości. Nasze miasto (…) jest na pierwszym miejscu w rankingu szczepień, jesteśmy dumni i dlatego dzisiaj śmiało możemy chodzić naszymi ulicami
— mówił duchowny.
Nagranie z tym fragmentem kazania zamieścił na Twitterze prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Sandomierz
We wzajemnych relacjach, w rodzinach, miejscach pracy i polityce potrzebujemy miłości – powiedział podczas uroczystości Bożego Ciała w Sandomierzu biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. „Właśnie Eucharystia daje nam siłę i motywację, żeby kochać, a nie tylko mówić o miłości” – dodał.
Uroczystości Bożego Ciała w Sandomierzu rozpoczęły się uroczystą mszą świętą w miejscowej katedrze. Podczas homilii biskup sandomierski podkreślił, że „nie możemy ulegać osobom, które pod hasłem wolności i wygodnego życia, próbują odwrócić nasz wzrok od Boga”.
Używają różnych metod, jak komuniści w minionej epoce, żeby wzbudzić niechęć do religii. Nie wahają się profanować największych świętości, zakłócają nabożeństwa w świątyniach, czy malują na nich wulgarne hasła. Dyskredytują autorytety, zaczynając od św. Jana Pawła II i prymasa tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego
— mówił bp Krzysztof Nitkiewicz. Dodał, że działania te nie są przypadkowe.
W jakim celu to robią. Bo chcą, żebyśmy czuli się mali, bezbronni, bez twarzy, bez tożsamości. Bo wtedy zrobią z nami to co zechcą
— zaznaczył duchowny. Podkreślił, że wiara nie polega tylko na pobożnym uczestnictwie we mszy świętej, przyjmowaniu komunii świętej czy uczestnictwie w procesji.
Powinniśmy otworzyć się na Ewangelię, to jest droga prowadząca do zbawienia, a zarazem wypełnienia naszego życia miłością
— powiedział biskup. Dodał, że „takiej miłości potrzebujemy we wzajemnych relacjach, w rodzinach, miejscach pracy i polityce”.
Bez niej rządowe programy walki z kryzysem wywołanym pandemią, chociaż ważne i potrzebne, ale bez miłości te programy pozostaną jedynie rzuceniem koła ratunkowego temu, kto tonie. Nie wystarczy jednak tylko rzucić koło ratunkowe. Trzeba jeszcze wyciągnąć tego kto się topi. A tu już potrzeba współdziałania, które wynika z miłości, bo chcemy pomóc drugiemu człowiekowi. Właśnie Eucharystia daje nam siłę i motywację, żeby kochać, a nie tylko mówić o miłości
— powiedział bp Nitkiewicz.
Po mszy świętej rozpoczęła się procesja, która zakończyła się na rynku starego miasta.
tkwl/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/553459-procesje-bozego-ciala-w-calej-polsce-zdjecia