Zgodnie z zapowiedziami 10 maja w niektórych kościołach katolickich w Niemczech o godzinie 19.00 doszło do publicznego błogosławienia par jednopłciowych. Akcja pod nazwą „Liebe gewinnt” (Miłość zwycięża) była jawną demonstracją nieposłuszeństwa wobec Stolicy Apostolskiej i bezpośrednią odpowiedzią na notę Kongregacji Nauki Wiary z 22 lutego, zakazującą błogosławienia związków homoseksualnych.
Podaż okazała się jednak większa niż popyt. Księży i diakonów pragnących udzielać błogosławieństw gejom i lesbijkom było więcej niż chętnych. Łącznie do tego typu aktów doszło w 110 świątyniach na terenie całego kraju. Jeszcze więcej kościołów zostało jednak przez kapłanów udekorowanych tęczowymi sztandarami. Pojawiły się też nowe żądania, np. ks. Carsten Leinhäuser, proboszcz z Winnweiler, zaapelował do Watykanu, że nadszedł już czas na beatyfikację osób pozostających w związkach homoseksualnych.
Mądrość etapu niemieckich biskupów
Hierarchowie niemieccy oficjalnie zdystansowali się od całej akcji, jednak w specyficzny sposób. Przewodniczący Episkopatu biskup Georg Bätzing wyjaśnił, że ów dystans wynika nie tyle z odrzucenia samego celu, ile raczej wyboru metody. Jego zdaniem najlepszym sposobem realizacji tego typu postulatów jest droga synodalna.
Poza tym dostojnicy zapowiedzieli, że nie będą wyciągać żadnych konsekwencji wobec duchownych, którzy błogosławią publicznie związki homoseksualne. Biskupi Helmut Dieser z Akwizgranu i Franz-Josef Overbeck z Essen przyznali, że pozostawili kapłanom w swoich diecezjach swobodę decydowania o uczestnictwie w akcji. Oznacza to de facto przyzwolenie na działania metodą faktów dokonanych. Część tęczowych kapłanów ogłosiła zresztą, że to dopiero początek praktyk, które wkrótce staną się nieodłączną częścią codziennego pejzażu niemieckiego Kościoła.
Entuzjazm mediów kościelnych
Co więcej, inicjatywa była rozpropagowana przez oficjalne media katolickie. Diecezjalne portale i rozgłośnie radiowe w zdecydowanej większości relacjonowały akcję 10 maja w tonie aprobatywnym, ewentualnie neutralnym. Co znamienne, dotyczyło to także mediów podlegających biskupom sprzeciwiającym się temu przedsięwzięciu (łącznie w Niemczech jest siedmiu takich ordynariuszy).
Przykładem mogą być materiały zamieszczane na portalu domradio.de, należącym do radia archidiecezji kolońskiej. Metropolitą jest tam kardynał Rainer Woelki, uznawany powszechnie za największego strażnika ortodoksji i przeciwnika rewolucji obyczajowej w niemieckim Episkopacie. Mimo to na podlegającym mu portalu przeczytać można np. wywiad z lesbijką Karin Hörstmann, szczęśliwą, że w końcu Kościół zaczął błogosławić związki homoseksualne, albo rozmowę z Moniką Kleine (dyrektorką Katolickiej Służby Społecznej Kobiet w archidiecezji kolońskiej), która z entuzjazmem powitała błogosławienie par jednopłciowych w katolickich świątyniach. To pokazuje, że hierarchowie wierni Magisterium Kościoła pozostają osamotnieni nawet w swoim najbliższym otoczeniu we własnych diecezjach.
Prawdziwa bitwa dopiero przed nami
Wczorajszą akcję porównać można do potyczki harcowników, czyli pojedynczych wojowników, którzy prowokowali przeciwnika przed wydaniem walnej bitwy. Za nimi posuwała się jednak potężna armia. Dziś za uczestnikami inicjatywy „Liebe gewinnt” toczy się wielka machina drogi synodalnej, mająca w swych szeregach 90 proc. niemieckiego Episkopatu, wszystkich delegatów Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich oraz wiele wpływowych środowisk. Z kim idą walczyć, powiewając tęczowymi chorągwiami? Kto jest ich wrogiem?
Wróg jest ten sam od dwóch tysięcy lat. Z zewnątrz atakowany prześladowaniami, od środka niszczony przez herezje. A jednak trwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/550527-akcja-blogoslawienia-par-homoseksualnych-w-niemczech