Świętość rozumiana jako radykalizm w nawróceniu – to recepta Michaela Vorisa na trwający obecnie w Kościele katolickim kryzys. W książce „Kościół walczący” bez znieczulenia wskazuje problemy współczesnych wyznawców Chrystusa oraz następców Apostołów, a stawiana przez niego diagnoza naprawdę daje do myślenia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Myśli zawartych w książce „Kościół walczący” nie da się tak po prostu streścić. Każda z nich niesie umieszczony w szerszym kontekście ładunek prawdy, która może okazać się dla czytelnika bardzo bolesna, a być może nawet nie do zniesienia,ale jest bardzo budująca. Autor niczym wprawny chirurg otwiera ropiejące rany, aby je oczyścić i wskazać drogę leczenia. Jednak przyjęcie jego racji wymaga pokory, modlitwy i zrozumienia złożoności sytuacji, a także jej konsekwencji.
Napisana nie bez emocji, niemniej w niezwykle racjonalny sposób stanowi wyrzut sumienia, nad którym trudno jest tak po prostu przejść do porządku dziennego. Wyrzut sumienia zarówno dla kapłanów, jak i dla osób świeckich, które zatraciły istotę przebywania we wspólnocie Kościoła błądząc po meandrach relatywizmu moralnego okraszonego modernizmem i brakiem trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość.
Wiele z tych dusz nic nie wie o swoim pakcie z piekłem
— pisze Voris dodając, iż „można powoli podryfować w stronę niebezpieczeństwa i nie mieć tego świadomości”.
Jak wielu duchownych zostało potępionych mimo zajmowania najwyższych urzędów w Kościele? Sprowadzając to na płaszczyznę powszechną: jak wielu kierowników kształcenia religijnego stanie w obliczu ognia piekielnego za to, że niewłaściwie kształtowali dusze powierzone ich opiece? Jak wielu proboszczów za dopuszczenie do tego? Jak wielu biskupów za to, że nie zrobili nic, co w ich mocy, by tak się nie stało?
— pyta, zauważając, iż we współczesnym Kościele katolickim zbyt mało mówi się o grzechu i jego konsekwencjach.
„Nowa ewangelizacja” powinna być katolicka
Przysłowiowej suchej nitki nie pozostawia przy tym na „nowej ewangelizacji” wraz z kursem „Alpha” i innymi protestanckim wynalazkami, które z różnych względów katoliccy hierarchowie zdecydowali się adaptować do jedynej prawdziwej wiary, powodując jej rozmycie. Stąd kładziony przez niego nacisk na konieczność zachowania katolickiej tożsamości w sposób radykalny i bezkompromisowy.
I chociaż problemy, z jakimi boryka się Kościół katolicki zostały przedstawione na przykładzie Stanów Zjednoczonych, to dotyczą całego Kościoła. W ocenie autora jedyną szansą na ratowanie dusz jest podjęcie walki, również z samym sobą, własnymi grzechami czy słabościami.
Pojęcie Ecclesia militans – Kościoła wojującego – nie jest dziś modne. W rzeczywistości jednak coraz lepiej rozumiemy, że jest prawdziwe, oddaje coś z prawdy. Widzimy, że zło chce opanować świat i konieczne jest podjęcie walki ze złem
— mówił papież Benedykt XVI 21 maja 2012 roku i słowa te niemalże dekadę później jedynie nabrały na aktualności.
Jeżeli nie zrozumiemy powagi sytuacji, ani nie będziemy w stanie w sposób pełny pojąć całość problemu, z którym zderzamy się jako wierni, trudno nam będzie podążać drogą zbawienia. Książka „Kościół walczący” to otrzeźwienie dla tkwiących w marazmie, a zarazem mocne wezwanie do nawrócenia, póki jeszcze nie jest za późno. Ten głos z pewnością wielu się nie spodoba, ponieważ niszczy złudne poczucie bezpieczeństwa, w którym tkwi tak wielu z nas, ale pozwoli odkryć na nowo wiarę i w sposób zupełnie świadomy zmierzyć się ze swoim powołaniem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/546679-kosciol-walczacy-ten-wyrzut-sumienia-trudno-zlekcewazyc