”Miłosierdzie Boże jest przymiotem Boga, jest jakąś cząstką Jego tajemnicy. Sięgamy tutaj głębi samego Boga, ale sięgamy tej głębi Boga, która objawia się w obliczu misterium nieprawości współczesnego świata, w ogóle świata” - mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralny i etyk, wykładowca UAM w Poznaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Niedziela Miłosierdzia. „Jezu, ufam Tobie! W tych trzech słowach zawiera się całe chrześcijaństwo”
wPolityce.pl: Dzisiaj przeżywamy Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Jaki wymiar ma to Miłosierdzie? Czym ono jest? Często spotykam się z postawą, że Pan Bóg jest miłosierny i wszystko wybaczy, a prawda jest taka, że żeby być w stanie przyjąć Boże Miłosierdzie, jednak trzeba być w stanie łaski uświęcającej. Czy tak?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Zdecydowanie tak. Nie można spłycać Miłosierdzia, nie można go banalizować. Miłosierdzie Boże jest przymiotem Boga, jest jakąś cząstką Jego tajemnicy. Sięgamy tutaj głębi samego Boga, ale sięgamy tej głębi Boga, która objawia się w obliczu misterium nieprawości współczesnego świata, w ogóle świata. Może warto zwrócić uwagę na to, że odczytaliśmy w sposób bardzo dogłębny to orędzie o Bożym Miłosierdziu i podjęliśmy kult Bożego Miłosierdzia właśnie w wieku XX, dlatego że – można bez przesady powiedzieć – wtedy dotknęliśmy jakiegoś apogeum zła, apogeum misterium nieprawości. Właśnie na tym tle mogliśmy się przekonać, że tak po ludzku rzecz ujmując nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zrekompensować tego zła, naprawić tego zła. Potrzebna jest tutaj interwencja Boga. To pokazuje nam więc, że to Miłosierdzie Boże jest bardzo radykalną odpowiedzią Boga na radykalne zło. Zdecydowanie nie można tego banalizować. Jest ono darem, ale też wezwaniem do nawrócenia i pokuty. I rzeczywiście tutaj ten element nawrócenia i pokuty jest elementem bardzo istotnym do tego, żebyśmy doświadczyli Miłosierdzia i je przyjęli.
Jak w czasie pandemii, gdy mamy ograniczony dostęp do sakramentów, ponieważ w kościołach nadal są limity wiernych, możemy przyjmować to Boże Miłosierdzie?
Pozostaje nam przede wszystkim modlitwa. Warto zauważyć, że ta modlitwa ma swoją ogromną moc i ogromne znaczenie. Mówię tu oczywiście o modlitwach związanych z kultem Miłosierdzia Bożego, przede wszystkim o Koronce do Bożego Miłosierdzia. Przeżywaliśmy nowennę, która była wzbogacona oprócz samej Koronki do Miłosierdzia Bożego zawierała także elementy rozważań objawień św. siostry Faustyny i to jest właśnie ten trop, którym powinniśmy iść, jednocześnie ofiarując nasz dyskomfort, naszą tęsknotę za Eucharystią, za sakramentami. To też jest myślę rzeczywistość duchowa, która wpisuje się w to pozyskiwanie Bożego Miłosierdzia.
Powiedział Ksiądz Profesor: modlitwa. Jak powinna wyglądać modlitwa? Czy samo wypowiadanie słów przysłowiowych „Zdrowasiek” wystarczy?
Sądzę, że powinniśmy pamiętać przede wszystkim o tym, że modlitwa jest pewnym wysiłkiem ducha ludzkiego, ale jest też łaską. Dlatego Apostołowie modląc się prosili Jezusa: Panie, naucz nas się modlić. Myślę, że to jest modlitwa ludzi obcujących przecież bardzo blisko z Bogiem, a jednak tak wyraziście wyrażona. Dlatego sądzę, że my także powinniśmy prosić Boga o dar modlitwy, o łaskę modlitwy, o to, żeby nasze przysłowiowe „Zdrowaśki” były naznaczone głębszym odniesieniem do Boga. Żeby po prostu oprócz tej formy była też dana treść. Niemniej jednak sądzę, że nawet te – znowu przysłowiowo mówiąc - „Zdrowaśki”, które są jednak wyrazem naszej wierności Bogu, one mają też swój sens i swoje znaczenie. Są może słowem niedoskonałym, ale jednak wyrażającym tę wierność Bogu.
I wreszcie ostatnia myśl, która mi towarzyszy od dłuższego już czasu, ale którą myślę warto przypomnieć w związku ze zbliżającą się miejmy nadzieję beatyfikacją Prymasa Wyszyńskiego. On w swoim „Duchu pracy ludzkiej” zwracał uwagę na to, że warto dzisiaj uwzględniając starą benedyktyńską zasadę „módl się i pracuj” dodać do niej nową, unowocześnioną formułę „módl się pracą”. Myślę, że w dobie współczesnego zabiegania, w dobie różnych obowiązków i ciężarów dnia, które rzeczywiście są czasem bardzo uciążliwe, w sytuacji, w której brakuje już nam czasu na modlitwę myślną i słowną, możemy Bogu ofiarować to doświadczenie życiowe, które też staje się naszą modlitwą właśnie w imię tej zasady, że możemy się modlić też naszą pracą.
Prekursorką tego była św. Faustyna Kowalska, która to praktykowała – całą swoją pracę ofiarowywała Panu Bogu.
Jeżeli chodzi o postawę, zdecydowanie tak, bo to jest kwestia chronologii, ale zwracam też uwagę na Prymasa Wyszyńskiego, bo on wyraził to też tak bardzo klarownie zestawiając obok siebie te dwie zasady: tę klasyczną, średniowieczną, benedyktyńską i tę właśnie, która jest zasadą na miarę naszej epoki, naszych czasów.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/546632-ks-prof-bortkiewicz-milosierdzie-boze-wezwaniem-do-pokuty