Dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Warszawie wydała dwa komunikaty dotyczące watykańskich postępowań wobec dwóch polskich biskupów: byłego ordynariusza kaliskiego Edwarda Janiaka i byłego ordynariusza gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia.
Biskupi objęci sankcjami
Z komunikatów Nuncjatury wynika, że dochodzenia w ich sprawach zostały wszczęte „na podstawie przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego i motu proprio Papieża Franciszka «Vos estis lux mundi«”, czyli dokumentu dotyczącego przypadków zawiadomienia o możliwości molestowania osób nieletnich bądź bezradnych przez duchownych. Przedmiotem dochodzenia były „sygnalizowane zaniedbania” obu hierarchów „w sprawie nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych duchownych wobec osób małoletnich”.
Na obu biskupów nałożono identyczne sankcje: nakaz zamieszkania poza diecezją, zakaz udziału w publicznych celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na terenie diecezji oraz obowiązek wpłaty z własnych środków „odpowiedniej sumy” na rzecz Fundacji Świętego Józefa, wspierającej ofiary wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych.
Jest kara, nie ma winy
Z komunikatów wynika, że Stolica Apostolska podjęła powyższe decyzje po zakończeniu dochodzenia, jednak nie podano do publicznej wiadomości, co konkretnie zarzucono obu hierarchom i co im udowodniono. W tej kwestii skazani jesteśmy na spekulacje i hipotezy, bazujące głównie na oskarżeniach pojawiających się np. w filmach braci Sekielskich, jednak nie potwierdzonych oficjalnie przez Nuncjaturę.
Nie wiemy zatem, jaka była wina obu hierarchów. Kara, która ich spotkała, jest symboliczna (ani jeden, ani drugi nie mieszkają przecież na terenie swych byłych diecezji, a w spotkaniach na tamtym terenie nie uczestniczą od dawna). Czy to oznacza, że ich wykroczenia były adekwatne do sankcji?
Ten stan niejasności powoduje, że – tak jak w przypadku kardynała Henryka Gulbinowicza – skazani jesteśmy na snucie domysłów. Mamy konkretną karę, a nie mamy konkretnej winy. Sprawa dotyczy postaci publicznych, nałożone sankcje są publiczne, zgorszenie ma charakter publiczny, a nie ma publicznego wyjaśnienia, co się naprawdę stało. Tymczasem katolikom w Polsce to się po prostu należy. Mamy prawo znać prawdę, co takiego uczynili obaj hierarchowie. Inaczej powstaje wrażenie, że zamiast oczyszczenia i oddania sprawiedliwości poruszamy się w jakiejś szarej strefie półcienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/545073-katolicy-w-polsce-maja-prawo-poznac-prawde