Trudno o większą hipokryzję niż to, co dziś prezentuje lewica, wzywająca rząd do zamknięcia kościołów. Mówią to ludzie, którzy nie wahali się dzień po dniu, przez wiele tygodni, wyprowadzać tysięcy ludzi na polityczne demonstracje. Mówią to także ludzie, którzy jeszcze przed chwilą zachęcali przedsiębiorców do nieposłuszeństwa, mniej lub bardziej sabotując obostrzenia wprowadzone przez rząd. Mówią to także ludzie z tych środowisk, które zachwycały się imprezami na Krupówkach.
Ale nawet gdyby nie było tego wszystkiego, wzywanie do zamknięcia świątyń powinno być dla nas ważnym sygnałem ostrzegawczym. Tu przecież nie chodzi o walkę z pandemią, a o ostentacyjną niechęć do katolicyzmu i chrześcijaństwa w ogóle. Czasem wprost z wykorzystaniem metod z poprzedniej epoki; media wysyłające „agentów” do świątyń i liczące wiernych - po to, by później złożyć donos - mają prawo kojarzyć się z metodami dobrze nam znanymi z historii.
Uśmiercenie wiary jest głównym celem każdego ruchu, który ma ambicje totalitarne, choćby nieuświadomione. Przerwanie praktyk religijnych w czasie pandemii ma stać się precedensem, później powtarzanym pod byle pretekstem.
Ale tej w sprawie jest coś jeszcze: straszliwy brak dobrej woli, niezwykła brutalność. Ludzie, którzy na co dzień wymachują sztandarami tolerancji, i którzy domagają się wielkiej wrażliwości w kontakcie z każdą z „pięćdziesięciu płci”, stosowania potwornych form językowych, przebudowania całej cywilizacji w interesie promila czy procenta ludzkości, teraz nie wykazują żadnego szacunku wobec głębokich, prawdziwych uczuć wierzących chrześcijan. Depczą nasze sacrum, nasze przekonanie, że Wielki Tydzień to najważniejszy okres całego roku liturgicznego. Że to czas, w którym nadzieja umiera, by za chwilę się odrodzić.
Są tysiące sposobów na zwiększenie skuteczności walki z pandemią. Przymusowe zamykanie świątyń wspólnoty, która żyje na tej ziemi od 10 wieków (w przeciwieństwie do aktywistów LGBT), która państwo polskie stworzyła, to krok nieakceptowalny. Bo demokracja, jeśli ma być czymś więcej niż fasadą, musi szanować autonomię Kościołów i prawa wierzących do swobodnego praktykowania i wyznawania swojej wiary. W przeciwnym razie to żadna demokracja, ale zwykły zamordyzm, owa Nowa Tyrania, która wcześniej czy później skończy się krwawym nieszczęściem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/545061-zaden-demokrata-nie-moze-zgodzic-sie-na-zamykanie-swiatyn