100 lat temu, 24 marca 1921 r., urodził się Franciszek Blachnicki – ksiądz katolicki, założyciel i duchowy ojciec Ruchu Światło-Życie. Był jednym z najbardziej inwigilowanych przez komunistów duchownych. Zmarł w Carlsbergu w 1987 r. – istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, że został zamordowany przez agentów wywiadu PRL. Dzisiaj premiera będzie miała również premiera filmu dokumentalnego „Prorok nie umiera –– ks. Franciszek Blachnicki” w reż. Adama Kraśnickiego. Polecamy!
CZYTAJ TAKŻE:
Premiera filmu „Prorok nie umiera – ks. Franciszek Blachnicki”
Zapraszamy na film dokumentalny „Prorok nie umiera –– ks. Franciszek Blachnicki” w reż. Adama Kraśnickiego. Dokument zostanie wyemitowany: 16 marca 2021 r. godz. 17.25 – TVP Historia 2, 24 marca 2021 r. godz. 17.25 – TVP Historia, 25 marca 2021 r. godz. 8.45 – TVP Historia, 28 marca 2021 r. godz. 10.00 – TVP 3 Katowice. Dokument powstał przy współpracy Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach oraz TVP 3 Katowice.
Działalność księdza Blachnickiego
Franciszek Blachnicki w działalność społeczną i patriotyczną zaangażował się już we wczesnej młodości. W 1931 r. wstąpił do drużyny harcerskiej im. Wincentego Janasa w Tarnowskich Górach, a tuż po maturze w 1938 r. rozpoczął służbę wojskową w Dywizyjnym Korpusie Podchorążych w Katowicach. Uczestniczył w walkach września 1939 r., aż do bitwy pod Tomaszowem Lubelskim, gdy jego oddział został rozbity.
Po powrocie spod Tomaszowa Lubelskiego do domu, już 13 października 1939 r., z grupą przyjaciół zawiązał grupę konspiracyjną, która nawiązała kontakt z Polską Organizacją Powstańczą. Wiosną 1940 r. formacja ta została jednak rozbita przez Niemców, a przyszły duchowny musiał uciekać przed gestapo.
Blachnicki próbował ratować się ucieczką, został jednak ujęty i aresztowany, a po kilku tygodniach przesłuchań wywieziono go do KL Auschwitz. Jesienią 1941 r. trafił do aresztu śledczego w Zabrzu, a następnie w Katowicach. 30 marca 1942 r. za działalność konspiracyjną został skazany na karę śmierci, którą po interwencjach rodziny zmieniono na dziesięć lat więzienia. Przebywając przez kilka miesięcy w celi śmierci, 17 czerwca przeżył nawrócenie. Jako skazaniec pracował w kilku niemieckich obozach koncentracyjnych, a z obozu w Legenfeld w kwietniu 1945 r. został uwolniony przez wojska USA.
Po powrocie do Polski wstąpił do Śląskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie – święcenia kapłańskie otrzymał w 1950 r. Przez pierwsze lata pracował w kilku parafiach diecezji katowickiej. W tym czasie diecezja przeżywała trudne chwile, co było związane z aresztowaniem, a następnie wygnaniem biskupów z terenu diecezji przez władze państwowe. Młody duchowny zaangażował się w prace tzw. tajnej Kurii (1952–1956), a także występował przeciw decyzjom ówczesnego – narzuconego przez władze komunistyczne – wikariusza kapitulnego, ks. Jana Piskorza.
W 1954 r. ks. Blachnicki po raz pierwszy zorganizował Oazę Dzieci Bożych, która była przeznaczona dla ministrantów. Z kolei w 1957 r. zainicjował ogólnopolski ruch „Krucjata Wstrzemięźliwości”, który miał być odpowiedzią na pogłębiający się problem alkoholizmu w społeczeństwie. Dla władz komunistycznych była to jednak działalność wywrotowa, ponieważ sprzedaż alkoholu była źródłem ogromnych zysków budżetu państwa. W marcu 1961 r. aresztowano ks. Blachnickiego i wytoczono mu proces. Duchowny został skazany na dziewięć miesięcy za „wydawanie nielegalnych druków i rozpowszechnianie fałszywych wiadomości o prześladowaniach Kościoła”. Po kilku miesiącach spędzonych w areszcie został zwolniony. Do idei walki z alkoholizmem oraz innymi uzależnieniami kapłan powrócił w 1979 r. w ramach przygotowań do pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.
W 1963 r. ksiądz powrócił do idei organizowania rekolekcji oazowych, z których najpierw narodził się Ruch Żywego Kościoła, a następnie – w 1976 r. – Ruch Światło-Życie.
Najbardziej spektakularnym momentem działalności ks. Blachnickiego było odejście od struktur parafialnych, tradycyjnego modelu duszpasterstwa i zawierzenie ludziom świeckim, którym zostały powierzone bardzo ważne funkcje w ruchu oazowym. Duchowny miał również głębokie przekonanie, że pewne prawa i wolności są niezbywalne, zatem państwo nie może ich ograniczać, a przepisy państwowe nie mogą hamować działalności ewangelizacyjnej
—mówi w rozmowie z PAP dr Andrzej Grajewski, redaktor „Gościa Niedzielnego”, który w marcu 2005 r. zainicjował wszczęcie śledztwa po tym, jak dowiedział się o okolicznościach śmierci ks. Blachnickiego.
Grajewski podkreśla, że projekt wychowania nowych, młodych chrześcijan był złamaniem w skali masowej bolszewickich dekretów z 1918 r. o rozdzieleniu państwa od Kościoła oraz Kościoła od szkoły, a stworzony przez ks. Blachnickiego ruch chrześcijańskiej formacji młodych katolików był pierwszym na tak wielką skalę w bloku państw komunistycznych.
W momencie, kiedy rozwinął się ruch, ważne było także wsparcie, jakie otrzymał ze strony instytucjonalnego Kościoła. Jednak nie wszyscy biskupi byli zwolennikami jego metody pracy; widzimy dość duży sceptycyzm, także po stronie prymasa Wyszyńskiego. Natomiast tym, co zadecydowało o sukcesie i przetrwaniu ruchu oazowego, było wsparcie kard. Karola Wojtyły, który był tą metodą zauroczony
—wyjaśnia dla PAP dr Grajewski.
W październiku 1961 r. ks. Blachnicki rozpoczął studia teologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a cztery lata później doktoryzował się. W latach 1964– 1972 pracował na tej uczelni jako asystent i adiunkt, a także współorganizował Instytut Teologii Pastoralnej. Zaangażowanie w przemiany soborowe w polskim Kościele, które przejawiało się m.in. w Ruchu Światło-Życie, wpłynęło na jego karierę naukową. Władze państwowe zemściły się bowiem na duchownym, blokując zatwierdzenie jego rozprawy habilitacyjnej. Kapłan na znak protestu zrezygnował z etatu na uczelni i całkowicie poświęcił się działalności oazowej.
Ks. Blachnicki był jednym z najbardziej inwigilowanych duchownych działających na terenie metropolii krakowskiej. W połowie lat sześćdziesiątych tamtejsza SB prowadziła dochodzenie w sprawie nielegalnej działalności gospodarczej duchownego – dotyczyło to wydawania i kolportowania publikacji, które nie przechodziły przez cenzurę. Kapłan był też wielokrotnie przesłuchiwany, sprawdzano jego korespondencję, a w lutym 1968 r. przeprowadzono rewizję w jego mieszkaniu w Krościenku.
Od września 1977 r. w Wydziale IV KW MP w Krakowie został powołany specjalny zespół do rozpracowania ruchu oazowego, a także prowadzenia działań dezinformacyjnych. Ważnym elementem prowokacji skierowanej przeciwko duchownemu było powołanie pod kuratelą SB biuletynu „Samoobrona Wiary”, adresowanego przede wszystkim do duchowieństwa i osób związanych z ruchem oazowym. Oficerowie SB, którzy redagowali biuletyn, często wykorzystywali w nim prawdziwe opinie pochodzące z niechętnych Blachnickiemu kręgów kościelnych.
Z upływem lat działalność SB nasilała się, a po wyborze kard. Wojtyły na papieża bezpieka sondowała, jaką opinię na temat ks. Blachnickiego mają nowy metropolita krakowski oraz inni biskupi ordynariusze. Inwigilację w kraju przerwał wyjazd ks. Blachnickiego do Rzymu 9 grudnia 1981 r.
Stan wojenny zastał ks. Blachnickiego w Rzymie. W przypadku powrotu do PRL trafiłby do więzienia, postanowił zatem pozostać na emigracji, aby pomagać polskim emigrantom oraz rozszerzyć inicjatywę oazową na inne kraje. W 1982 r. osiadł w Carlsbergu w RFN. Stworzył Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodu oraz Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło-Życie. Nawiązał także kontakty z przedstawicielami środowisk opozycyjnych krajów bloku wschodniego. Andrzej Grajewski w rozmowie z PAP przypomina również, że u schyłku życia ks. Blachnicki był przekonany, iż system komunistyczny się rozpadnie.
Spora część jego działań była ukierunkowana na tworzenie +chrześcijańskiej Międzynarodówki+ Polaków, Czechów, Słowaków, Ukraińców i Niemców, którzy wspólnie łatwiej wydostaną się z tego obozu komunistycznego, a w postkomunistycznej już Europie będą tworzyć nową jakość
—wskazuje.
Nagła śmierć duchownego
Działalność Blachnickiego przyciągnęła zainteresowanie zarówno wywiadu PRL, Stasi, jak i Moskwy. Jednocześnie polskie władze wszczęły śledztwo z zamiarem postawienia duchownemu zarzutów działania na szkodę interesów PRL. W lutym 1983 r. rozesłano nawet za nim list gończy. W otoczeniu księdza działało także co najmniej dwoje agentów wywiadu PRL. Byli nimi Jolanta i Andrzej Gontarczykowie, którzy zostali przerzuceni przez wywiad PRL do RFN w 1982 r. Dwa lata później nawiązali współpracę z ośrodkiem w Carlsbergu i z samym ks. Blachnickim. Szybko zyskali jego zaufanie i stali się bliskimi współpracownikami. W rzeczywistości jednak mieli oni za zadanie inwigilację środowisk polskich w RFN.
Ks. Blachnicki zmarł nagle w Carlsbergu 27 lutego 1987 r. Jako przyczynę śmierci wskazano zator płucny. Duchowny miał też cierpieć na wiele innych chorób. Stan jego zdrowia i samopoczucie pogarszała coraz gorsza sytuacja finansowa stworzonego przez niego ośrodka.
Do sprawy śmierci kapłana powrócono w marcu 2005 r. Dr Andrzej Grajewski, wówczas jako członek Kolegium IPN, zainicjował wszczęcie śledztwa po tym, jak dowiedział się o okolicznościach śmierci duchownego. Według niego wskazywały one na to, że kapłan został zamordowany, a tuż przed śmiercią rozmawiał z małżeństwem Gontarczyków.
Pierwsze dochodzenie Pionu Śledczego IPN w tej sprawie umorzono w lipcu 2006 r. z uwagi na brak przesłanek dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. Pod koniec kwietnia 2020 r. katowicki oddział IPN podjął decyzję o ponownym wszczęciu postępowania dotyczącego śmierci kapłana. W ocenie prokuratorów IPN zachodzi uzasadnione podejrzenie, że zabójstwa ks. Blachnickiego mogli dokonać funkcjonariusze MSW PRL.
Od 2000 r. grób ks. Blachnickiego znajduje się w kościele pw. Dobrego Pasterza w Krościenku nad Dunajcem. Duchowny został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Oświęcimskim. W 1995 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. W 2015 r. papież Franciszek wydał dekret o heroiczności jego cnót. Od tego czasu jest określany w Kościele jako „Czcigodny Sługa Boży”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujące wyniki poufnej ekshumacji ks. Blachnickiego. „Według moich ustaleń badania ujawniły ślady metali ciężkich oraz nikotynę”
Od inwigilacji ks. Blachnickiego do wspierania Trzaskowskiego
Należy przypomnieć, że osoba, która inwigilowała ks. Blachnickiego po latach stanęła w jednym szeregu z Rafałem Trzaskowskim deklarując walkę z dyskryminacją. Tą osobą była Jolanta Lange. Czy prezydent Warszawy wiedział, że Lange inwigilowała kiedyś jako TW Panna ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela ruchu Światło-Życie?
Co wiemy o jej mrocznej przeszłości? Jolanta Lange jeszcze kilkanaście lat temu nazywała się Jolanta Gontarczyk. Zaś w latach 80-tych była tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Działała w otoczeniu ks. Franciszka Blachnickiego, który po wprowadzeniu stanu wojennego osiadł w Carlsbergu w Niemczech Zachodnich.
Jej mąż Andrzej Gontarczyk karierę w Służbie Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik rozpoczął w 1974 r. Jego żona Jolanta do SB dołączyła trzy lata później. Ciekawa dyskusja na ten temat odbyła się na antenie radiowej „Jedynki”.
Ponieważ [Gontarczykowie - przyp. red.] mieli rodzinę w RFN i nosili się z zamiarem wyjechania tam, SB wykorzystała to przygotowując ich do działania
—mówił w radiowej „Jedynce” ekspert ds. służb specjalnych Piotr Woyciechowski.
Kapłan przez dłuższy czas otrzymywał sygnały o agenturalnej działalności Gontarczyków i w 1987 r., gdy powiedział dwóm współpracownikom o swoich podejrzeniach, zmarł krótko po tym, jak z nimi rozmawiał
—przypomniano w dyskusji.
W latach 2005-2006 Instytut Pamięci Narodowej prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa ks. Blachnickiego, które jednak zostało umorzone. Prokurator Instytutu Ewa Koj potwierdziła agenturalną działalność Gontarczyków na szkodę zarówno ośrodka w Carlsbergu, jak i zachodnioniemieckiej Polonii. Nie wykluczyła, że „ostra wymiana zdań” między księdzem a małżeństwem miała „działanie stresogenne”. Nie znalazła jednak podstaw do stwierdzenia, że ks. Blachnicki został otruty przez Gontarczyków.
Najpierw zajmował się dość skomplikowanymi kombinacjami operacyjnymi, zmierzającymi do zwalczania ambasad niemieckich na terenie w Polsce. Był bardzo dobrze wyszkolony, świadomy, niebezpieczny, w pełni sterowalny, chętnie podejmujący działalność z pełną inicjatywą. Współpraca Jolanty Gontarczyk zaczęła się trzy lata później, a do werbunku osobiście doprowadził jej mąż, który bał się, że jeśli do tego nie dojdzie, to zostanie przez nią nieświadomie zdekonspirowany
—mówił Piotr Woyciechowski o mężu Jolanty Lange.
Jak doszło zmiany nazwiska przez obecną prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum?
Jej ojciec i babka wywodzili się z tego rodu. Byli folksdojczami. Ojciec pani Jolanty na początku lat 40. był tajnym współpracownikiem, zanim wyjechał do Niemiec. Mając więc w RFN rodzinę, małżeństwo Gontarczyków nosiło się z zamiarem wyjechania tam z Polski. SB to wykorzystała, szkoląc i przygotowując ich do zadania
—stwierdził Piotr Woyciechowski.
Czym zajmowała się Lange już w wolnej Polsce? Po 1989 r. zaangażowała się w działalność proaborcyjną i feministyczną. W 1998 została radną sejmiku woj. mazowieckiego z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a po 2001 r., za rządów Leszka Millera, powołano ją na zastępcę dyrektora Departamentu Administracji Publicznej, jednej z najważniejszych struktur MSWiA. Gdy IPN rozpoczął swoje śledztwo, zwolniono ją z ministerstwa. Potem, już jako Jolanta Lange, pojawiła się jako prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum.
kk/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/544414-100-rocznica-urodzin-ks-franciszka-blachnickiego