”Widzieliśmy w przekazach telewizyjnych, jak bardzo żywy jest Kościół, rozmodlony. Kościół bardzo głęboki, nie taki, jak już w Europie się zdarza i do nas przechodzi jakiś rozkrzyczany i rozwrzeszczany, rozdygotany, gdzie wszystko się dyskutuje i relatywizuje, tylko Kościół głębokiej wiary, głębokiego skupienia. Myślę, że z tego punktu widzenia pielgrzymka ta dała papieżowi dużo do myślenia. Myślę, że tak jak papież starał się umocnić wiarę Irakijczyków, to z pewnością Irakijczycy, tamtejsi chrześcijanie przyczynili się do umocnienia wiary papieża” - mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Waldemar Chrostowski, konsultor Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich, komentując papieską pielgrzymkę do Iraku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
W ocenie ks. prof. Waldemara Chrostowskiego „trzeba zwrócić uwagę na kilka aspektów tej pielgrzymki”. Jako pierwszy wymienia spotkanie z głównym przywódcą duchowym szyitów.
Ono miało specyficzny charakter, dlatego że tam było bardzo mało słów. Być może nawet w ogóle odbywało się bez słów. Wydane zostały później dwa komunikaty – jeden ze strony przedstawiciela szyitów, drugi ze strony Watykanu, natomiast to, co najważniejsze to była sama obecność i samo spotkanie. Pamiętajmy, że przywódca szyitów ma 90 lat, papież ma 84 lata, więc to też jest bardzo znaczące, dlatego że jeden i drugi mają za sobą właściwie całe życie, szmat życia. Było to spotkanie – można by podkreślić – bardzo egzystencjalne w tym sensie, że nie słowa się liczyły, tylko sama obecność, samo spotkanie. To spotkanie, ta obecność miała być jakimś znakiem i zachętą także dla innych do spotkania świata chrześcijańskiego muzułmańskiego
— wyjaśnia.
Jako drugi aspekt ks. prof. Chrostowski wymienia podziały wśród muzułmanów na szyitów, sunnitów i jeszcze inne drobniejsze ugrupowania oraz tendencje.
Otóż papież nie pojechał tam, żeby godzić muzułmanów pomiędzy sobą, żeby jednoczyć świat muzułmański, który nawiasem mówiąc potrzebuje zjednoczenia, bo jest bardzo mocno skłócony. Papież udał się tam, żeby dokonać pewnego przezwyciężenia radykalnego podziału i przepaści, które zostały wykopane między światem muzułmańskim i światem chrześcijańskim, zwłaszcza w Iraku
— zauważa.
Papieżowi uda się zmienić postrzeganie chrześcijan przez muzułmanów?
Biblista przypomina, jak „wiele złego zrobiła inwazja amerykańska sił sprzymierzonych, która miała miejsce w roku 2003”.
My ją znamy tylko z przekazów politycznych, które są mocno jednostronne. Natomiast chodzi o to, że po tej inwazji chrześcijanie zaczęli być postrzegani w kategoriach czysto politycznych jako przedstawiciele kultury nazwijmy to umownie Zachodu, kultury ekspansywnej. Nawet więcej – w popularnych środkach przekazu zaczęto przedstawiać tych, którzy dokonali tej inwazji jako swego rodzaju krzyżowców i wyprawy krzyżowe, co oczywiście nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Pamiętamy, że Jan Paweł II bardzo ostrzegał i prosił, żeby do tej inwazji nie dochodziło i ona z chrześcijaństwem i z wyprawami krzyżowymi nic wspólnego nie ma. Ale środki masowego przekazu i propaganda międzynarodowa uczyniła tutaj taki znak równości i to się mówiąc językiem obiegowym „wlecze”
— nie kryje ubolewania duchowny.
Może teraz papieska obecność pokaże tę drugą stronę tzw. Zachodu i Europy, a więc pokaże nie od strony inwazji, nie od strony żołnierzy, nie od strony przemocy, nie od strony propagandy, nie od strony krzywdy, której doznały tysiące, miliony ludzi, tylko od strony Ewangelii i Krzyża i tego, czym chrześcijaństwo jest naprawdę
— mówi, podkreślając, iż „z tego punktu widzenia ta pielgrzymka może być bardzo ważna”.
Oczywiście ona jest ważna też dla miejscowych chrześcijan. Oni zostali dotknięci wielkimi zniszczeniami – setki tysięcy musiało pójść na wygnanie, opuściło swoje własne domy. Tysiące z nich zostały wymordowane, kościoły zostały zniszczone. Wielu z nich utraciło bliskich, a nade wszystko utraciło ducha i nadzieję, dlatego że się czuli opuszczeni przez świat. Miejscowi muzułmanie nie utożsamiali się z nimi, natomiast solidarność świata chrześcijańskiego oczywiście istniała, ale nie istniała w takim stopniu, żeby tym wyznawcom Chrystusa, którzy tam byli na miejscu, potomkom starożytnych chrześcijan dać wystarczająco dużo siły
— przypomina sytuację ludności chrześcijańskiej w Iraku.
Widzieliśmy też w przekazach telewizyjnych, jak bardzo żywy jest Kościół, rozmodlony. Kościół bardzo głęboki, nie taki, jak już w Europie się zdarza i do nas przechodzi jakiś rozkrzyczany i rozwrzeszczany, rozdygotany, gdzie wszystko się dyskutuje i relatywizuje, tylko Kościół głębokiej wiary, głębokiego skupienia. Myślę, że z tego punktu widzenia pielgrzymka ta dała papieżowi dużo do myślenia. Myślę, że tak jak papież starał się umocnić wiarę Irakijczyków, to z pewnością Irakijczycy, tamtejsi chrześcijanie przyczynili się do umocnienia wiary papieża
— konstatuje ks. prof. Chrostowski.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/542080-ks-prof-chrostowski-papiez-umocnil-wiare-irakijczykow