Sebastian Karczewski, autor książki „Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa” w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” przekonuje, że wiele wskazuje na to, iż zarzuty pod adresem ks. Andrzeja Dymera były zemstą wymierzoną w kapłana. „Jedną z osób, które doprowadziły wówczas do ujawnienia tego procederu i procesu owego pracownika oświaty, był właśnie ks. Andrzej” - przypomina Karczewski o aferze pedofilskiej w Ognisku św. Brata Alberta w Szczecinie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Publicysta „Naszego Dziennika”: Ks. Andrzej Dymer w świetle obowiązującego w Polsce prawa był niewinny
Afera pedofilska w Ognisku św. Brata Alberta w Szczecinie
Sebastian Karczewski wskazuje, że nie może być żadnego usprawiedliwienia dla czynów pedofilskich.
Jak już wielokrotnie powtarzałem i wyraźnie powiedziałem w książce „Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa”, w żaden sposób nie można usprawiedliwiać przestępstw o charakterze pedofilskim, jakich dopuścili się duchowni
— mówi Karczewski.
Dodaje jednak, że są poważne wątpliwości co do prawdziwości zarzutów kierowanych pod adresem ks. Andrzeja Dymera.
Jeśli chodzi o pytanie, dlaczego sprawa powróciła teraz. Dlatego, że uzyskano pewność, iż przykuty do szpitalnego łóżka śmiertelną chorobą kapłan nie będzie mógł już się w żaden sposób bronić
— podkreśla.
Autor książki „Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa”, który ma dostęp do akt sprawy zaznacza, że oskarżenia te kierowane są pod adresem księdza przez osoby, które wcześniej utrzymywały kontakty homoseksualne z jednym z pracowników Ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie.
Chodzi tu o środowisko homoseksualistów, którzy znaleźli schronienie we wspomnianym ośrodku. Z akt procesowych wynika, że osoby te utrzymywały stosunki homoseksualne z mężczyzną związanym z tym ośrodkiem, ale nie był to ks. Andrzej. Gdy wyszło to na jaw, mężczyznę tego w trybie dyscyplinarnym „wydalono z zawodu nauczyciela, a całą sprawę szybko „zatuszowano”, ponieważ człowiek ten piastował ważne stanowisko w szkolnictwie
— przypomina Karczewski.
Publicysta twierdzi, że wiele wskazuje na to, iż oskarżenia rzucane pod adresem ks. Dymera są zemstą za ujawnienie tamtej sprawy.
Jedną z osób, które doprowadziły wówczas do ujawnienia tego procederu i procesu owego pracownika oświaty, był właśnie ks. Andrzej
— podkreśla.
Wiele na to wskazuje. Po tym jak sąd dyscyplinarny usunął wspomnianego urzędnika kuratorium oświaty z ośrodka i odsunął go od pracy z młodzieżą, to właśnie ten człowiek jako pierwszy zaczął oskarżać ks. Andrzeja o czyny, których sam był sprawcą
— dodaje
Ks. Dymer prawomocnie niewinny
Publicysta przypomina, że ks. Dymer został prawomocnie uniewinniony przez sąd.
W przypadku ks. Andrzeja Dymera mamy wyrok sądu uniewinniający i prawomocny. I publiczne piętnowanie niewinnego człowieka jako przestępcy jest naruszeniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej
— mówi Karczewski.
Autor książki „Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa” odnosi się również do wyroku skazującego Sądu Metropolitalnego z kwietnia 2008 r. W tej sprawie Kongregacja Nauki i Wiary ostatecznie przyjęła odwołanie, ponieważ uznano, że ks. Dymer został pozbawiony prawa do obrony, a sąd apelacyjny nie wydał żadnego wyroku.
Czy w Polsce obowiązuje prawo kanoniczne czy cywilne? Czy to nie dziwne, że ci, którzy na co dzień najgłośniej krzyczą o „rozdziale Kościoła od państwa”, w sprawach oskarżeń osób duchownych o przestępstwa o charakterze pedofilskim nagle usiłują przedkładać prawo kościelne ponad prawo państwowe?
— pyta publicysta.
Jeżeli chcemy prawdziwego rozdziału Kościoła od państwa, to przede wszystkim musimy zatroszczyć się o rozdział państwa od Kościoła… Sprawa ks. Andrzeja wyraźnie to pokazuje
— podsumowuje Karczewski.
xyz/”Nasz Dziennik”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/540217-publicysta-nd-wiele-wskazuje-na-zemste-na-ks-dymerze