Czy to nie absurd?! Zarzut zakłócania spokoju usłyszał proboszcz jednej z parafii w Rawiczu (Wielkopolskie). Hałas miało powodować nagłośnienie zewnętrzne świątyni, sprawę zbada sąd.
Mieszkańcy skarżyli się na uciążliwe nagłośnienie świątyni
Oficer prasowy rawickiej policji asp. sztab. Beata Jarczewska powiedziała PAP w poniedziałek, że policja zajęła się sprawą po wpłynięciu zawiadomienia od okolicznych mieszkańców.
Proboszcz usłyszał zarzut zakłócania spokoju poprzez nadawanie utworów przez zewnętrzne głośniki świątyni w okresie od marca do września ub. roku. To jest wykroczenie, sprawa zostanie skierowana do sądu
— poinformowała.
Proboszcz złożył wyjaśnienia, mówił, że to m.in. forma wsparcia wiernych w okresie pandemicznym. Osoby, które poinformowały nas o sprawie, podkreślały, że nie są przeciwnikami Kościoła, ale muzyka z głośników płynęła od samego rana do późnego wieczora i było to uciążliwe
— dodała asp. sztab. Beata Jarczewska.
Według prawa, kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Jest odpowiedź parafii!
Parafia Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu odniosła się do sprawy, publikując na swojej stronie internetowej oświadczenie byłego proboszcza. Ks. Józef Podemski przyznał, że wniesiono „petycję, która jest również oskarżeniem, że ks. proboszcz zakłóca spokój mieszkańcom przez nagłośnienie zewnętrzne”.
Poinformował, że petycja zawierała żądanie całkowitego wyłączenia zewnętrznego nagłośnienia podczas wszystkich mszy św. niedzielnych i skutkowała zmniejszeniem głośności nagłośnienia, ale nie jego wyłączeniem.
Czy jakikolwiek odpowiedzialny proboszcz mógłby się na to zgodzić, kiedy wielu wiernych pozostaje z rożnych względów na zewnątrz kościoła i byliby pozbawieni możliwości uczestnictwa we mszy św.? Szczególnie w czasie pandemii, kiedy zobowiązani jesteśmy do zachowania odpowiednich odstępów i jest ograniczona ilość miejsc w kościele
— napisał ks. Józef Podemski.
Jak podkreślił, oskarżenie pojawia się w czasie, kiedy środowiska antykościelne „dokonują niespotykanego dotąd przeogromnego ataku na kościół, kapłanów, oraz ludzi wierzących”.
Nie cofają się nawet przed dewastacją świątyń czy przemocą fizyczną na kapłanów, szuka się wszelkich okazji by kościołowi i kapłanom dokuczyć, a jeśli się znajdzie jakiś paragraf - ukarać, by wypchnąć kościół w ogóle z przestrzeni publicznej. O takich wydarzeniach słyszymy niemal każdego dnia w wielu środkach przekazu. Pytam się więc, jaka intencja i cel miały przyświecać tej petycji i oskarżeniu
— napisał autor oświadczenia.
Były proboszcz podkreślił, że zarzutów nie poprzedziło żadne wiarygodne badanie poziomu hałasu. Wskazał, że zgodnie z żądaniem autorów petycji, we wrześniu, „dla świętego spokoju”, wyłączone zostały dzwony elektroniczne.
O sprawie poinformował serwis rawicz24.pl
Pod koniec ub. roku mandatem za zbyt głośne dzwony została ukarana jedna z poznańskich parafii. Proboszcz parafii Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie ks. Stanisław Pankiewicz poinformował w grudniu, że „bardzo przeszkadzające niektórym parafianom” dzwony zostaną całkowicie wyłączone.
CZYTAJ TAKŻE: Poznańska parafia ukarana mandatem. Za zbyt głośne dzwony. Skargi składali okoliczni mieszkańcy
A gdyby odgrywano koncerty disco polo z ratusza, problemu pewnie by nie było… Przeszkadza za to Msza święta.
olnk/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/534437-absurd-proboszcz-z-zarzutami-za-halasliwe-naglosnienie