Diakon Andriej Kurajew to najbardziej znany, wpływowy i poczytny rosyjski teolog prawosławny po upadku komunizmu. Jego książki od lat ukazują się w olbrzymich nakładach. Wychowały się na nich we współczesnej Rosji dwa pokolenia prawosławnych duchownych i świeckich. On sam stał się znanym misjonarzem podróżującym po całym kraju. Był też jednym z pionierów ewangelizacji w internecie.
Wojna z „lawendową mafią”
Jego kariera kościelna załamała się gwałtownie w 2013 roku, gdy zaczął walczyć z „lawendową mafią” w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Podczas swoich podróży zetknął się bowiem w kilku seminariach z przypadkami molestowania seksualnego kleryków przez duchownych, a nawet z przypadkami pedofilii. Uznał, że wiara nie pozwala mu milczeć w obliczu tak skandalicznego grzechu. Nie spotkał się jednak ze zrozumieniem i wsparciem przełożonych. Mało tego, w trybie nagłym został zwolniony z posady profesora w Moskiewskiej Akademii Duchownej i Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego. Z dnia na dzień przestały też przychodzić do niego zaproszenia na wykłady z poszczególnych diecezji. Jeden z najwybitniejszych i najbardziej błyskotliwych umysłów w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej nagle stał się outsiderem.
Diakona Andrieja Kurajewa miałem okazję poznać osobiście. Podczas swoich pobytów w Moskwie dwukrotnie gościłem u niego w domu. Byłem też na jego wykładzie na uniwersytecie, gdzie miałem możliwość na własne oczy przekonać się, jak wielkim zainteresowaniem cieszyły się jego zajęcia wśród studentów. Gdy szliśmy razem po ulicy, zaczepiali nas przechodnie, pozdrawiali duchownego i dziękowali mu za wszystko. Nawet ludzie wrodzy chrześcijaństwu doceniali jego kompetencję i moralną uczciwość.
Misja asenizatora w Kościele
Po zmarginalizowaniu przez hierarchię diakon Kurajew w większym stopniu przeniósł swoją aktywność do internetu. Na prowadzonym przez siebie blogu zaczął krytykować negatywne zjawiska w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, takie jak np. sojusz Patriarchatu Moskiewskiego z reżimem Władimira Putina, postsowiecką mentalność prawosławnego kleru czy działalność lobby gejowskiego wśród tamtejszego duchowieństwa. Z jego tekstów (i zamieszczanych przez niego fotografii) wynika, że „lawendowa mafia” głęboko zapuściła korzenie także w Kościele wschodnim, mimo że nie ma tam obowiązkowego celibatu.
W swojej publicystyce diakon Andriej Kurajew porównuje współczesną Cerkiew, zżeraną zepsuciem i skandalami, które są ukrywane i tuszowane, do domu, w którym zamiata się brudy pod dywan i upycha śmieci w szafach. Po jakimś czasie nieczystości zaczynają gnić, wylęga się robactwo i dom pogrąża się w smrodzie. Jeśli gospodarz upiera się, by nie robić porządku, wówczas fetor staje się nie do zniesienia, tak że nikt nie jest w stanie wytrzymać w środku. Dlatego konieczne jest oczyszczenie domu z brudów, bo inaczej nikt nie chce w nim przebywać. W tym kontekście diakon Kurajew pisze, że odkrył swoją misję w Kościele, którą jest charyzmat asenizatora – kogoś, kogo zadaniem jest usuwanie nieczystości. Pierwszym krokiem ku temu powinno być wydobycie brudu na powierzchnię i ujawnienie źródła zgnilizny. Ponieważ diakon jest w tym bezkompromisowy (potrafi zamieszczać na swoim blogu np. fotografie roznegliżowanych biskupów), szybko zyskał wielu wrogów.
Kara za niewłaściwe poglądy
Diakon Kurajew naraził się tak wielu wpływowym osobom w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, że w końcu jego sprawa trafiła do sądu cerkiewnego eparchii moskiewskiej. Warto wyjaśnić, czym jest ów sąd. Otóż jest to instytucja dość nowa w rosyjskim prawosławiu. Powstała zaledwie 15 lat temu i w każdej eparchii jest ona podporządkowana lokalnemu biskupowi. To biskupi wyznaczają do niej sędziów spośród podległych sobie księży, przy czym kadencja sędziowska trwa trzy lata. Do sprawowania tej funkcji nie jest wymagana znajomość prawa kościelnego. Członkowie owego gremium pełnią naraz rolę śledczych, prokuratorów, obrońców i sędziów, a oskarżeni nie mają prawa korzystać z pomocy adwokata. W rzeczywistości sędziowie wykonują polecenia biskupów, a ci ostatni zawsze mogą powiedzieć, że wyroki nie są ich decyzjami, lecz niezawisłego sądu.
Po rozpatrzeniu sprawy diakona Andrieja Kurajewa 29 grudnia sąd cerkiewny eparchii moskiewskiej rekomendował usunąć go ze stanu duchownego, tzn. pozbawić niższych święceń kapłańskich, czyli diakonatu. Wyrok zapadł pod nieobecność podsądnego.
Jakie zarzuty postawiono Kurajewowi? Pierwszy z nich związany był z wydaną przez niego w 2020 roku tysiącstronicową książką pt. „Bizancjum kontra ZSRR. Wojna fantomowych imperiów o Cerkiew ukraińską”. Autor postawił w swej pracy tezę, że Patriarchat Moskiewski popełnił błąd, nie godząc się na autokefalię na ukraińskiego prawosławia, gdyż w ten sposób zraził do siebie Ukraińców i utracił wpływy w tym kraju. Zdaniem Kurajewa patriarcha Cyryl powinien zgodzić się na niezależność Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej i ułożyć z nią stosunki na bardziej partnerskich zasadach. Niestety, Patriarchat Moskiewski realizował polityczną wolę Kremla i postąpił inaczej.
W tym kontekście diakon Kurajew ocenił pozytywnie działania patriarchy Konstantynopola Bartłomieja, który nadał tomos ukraińskiemu prawosławiu. Stało to w radykalnej sprzeczności ze stanowiskiem Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która z tego powodu zerwała wszelkie stosunki z Patriarchatem Konstantynopola. Ta różnica zdań wystarczyła, by sąd wydał wyrok na Kurajewa.
Diakon nie został więc ukarany za czyny sprzeczne z wiarą lub moralnością chrześcijańską, ani za nieposłuszeństwo wobec przełożonych, ale za to, że miał inne zdanie na temat polityki Patriarchatu Moskiewskiego na Ukrainie.
Drugim zarzutem wobec Kurajewa było oszczerstwo pod adresem zmarłego na Covid proboszcza moskiewskiej katedry ks. Aleksandra Agiejkina. Diakon nazwał go na swoim blogu „tępym karierowiczem, który zrobił karierę dzięki obsługiwaniu VIP-ów”. Kurajew tłumaczył, że po pierwsze – zgodnie z prawem kościelnym nie można pociągać do odpowiedzialności karnej za zniesławienie osoby zmarłej, a po drugie – został już za to ukarany przez patriarchę Cyryla zawieszeniem w czynnościach duszpasterskich na osiem miesięcy (prawo kościelne mówi zaś, że nie można ukarać kogoś dwa razy za ten sam czyn).
Przeciw sojuszowi Cyryla z Putinem
Mimo to sąd cerkiewny eparchii moskiewskiej rekomendował suspendowanie Kurajewa. Sami sędziowie nie mają władzy, by usunąć diakona ze stanu duchownego, mogą natomiast dać taką rekomendację patriarsze Cyrylowi, który jako jedyny ma prawo udzielić mu suspensy. Ukarany diakon przypuszcza, że tak właśnie się stanie. Jego zdaniem o wyroku przesądza różnica między nim a patriarchą, w jaki sposób obaj postrzegają miejsce Cerkwi w życiu Rosji. Tak mówi o tym sam zainteresowany:
„Całkowicie inaczej rozumiemy misyjność. Ja rozumiem prowadzenie misji jak uczciwy dialog, w trakcie którego wolny człowiek powinien otrzymać szansę, by zakochać się w Ewangelii. Patriarcha Cyryl zaś widzi misję tak, by przez maksymalne scalenie się z władzą państwową wykorzystywać jej policyjno-administracyjne zasoby «dla dobra Cerkwi«.
(…) Patriarcha Cyryl pozbawił rosyjską Cerkiew podmiotowości. Przestała być ponadpartyjnym i ponadpolitycznym głosem sumienia. Jest tak samo jak przed rewolucją 1917 roku, gdy Cerkiew traktowana była po prostu jak część aparatu państwa.
(…) Nie jestem prorokiem i nie mogę przewidzieć, jaka jeszcze będzie Rosja za Putina i po Putinie. Ale jestem pewien, że kiedyś za to utożsamienie się Patriarchatu z Kremlem trzeba będzie odpokutować”.
Jeśli patriarcha Cyryl suspenduje Andrieja Kurajewa, ten odwoła się od jego decyzji, ale wielkiej nadziei na pozytywne załatwienie sprawy nie ma. Jak mówi, nie będzie to dla niego żadną traumą. Nie zamierza też organizować jakiegoś ruchu dysydenckiego. Jeśli nadal będzie pełnił jednak swą misję asenizatora, wówczas rodzi się pytanie: jaki będzie następny ruch tych, którym nie podoba się takie czyszczenie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/533745-znany-rosyjski-teolog-prawoslawny-zostanie-wykluczony