„Poczułem ulgę, że nie będę dłużej kojarzony z tą ksenofobiczną, antysemicką sektą, jaką się stał Kościół katolicki w swej dominującej formie” - powiedział prof. Stanisław Obirek w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”, odnosząc się do swojego odejścia z zakonu jezuitów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zamiast przykazania miłości mamy spójny i odrażający sposób fałszowania tego najważniejszego chrześcijańskiego przesłania. To właśnie biskupom o pokrętnej moralności zawdzięczamy rosnącą przepaść między Kościołem i społeczeństwem
— ocenił prof. Obirek, zdaniem którego Kościół z organizacji marginalizowanej w okresie komunizmu stał się podczas transformacji „instytucją wyjątkowo uprzywilejowaną - z jednej strony ze względu na konkordat, z drugiej - poprawę poziomu życia członków kleru, hierarchów kościelnych, na których w żaden sposób nie odbiły się negatywne skutki transformacji”.
Kościół jest dziś więc w zupełnie innym miejscu niż społeczeństwo, te dwie przestrzenie nie przystają dziś do siebie. I ludzie to zauważyli. Dlatego wyszli na ulicę i - czasem w sposób radykalny i wulgarny - artykułują swoje niezadowolenie
— tłumaczył przyczyny, dla których zwolenniczki aborcji protestują na ulicach.
Dostrzegałem, niestety, w polskim katolicyzmie rodzaj regresji, która trwa nadal. Okazuje się np., że to, co na początku lat 90. wydawało się jakimś egzotycznym marginesem - ksenofobiczny, antysemicki przekaz, jaki zaczął się pojawiać w Radiu Maryja i w mediach z nim związanych - po 20-30 latach jest dla wielu hierarchów, księży, na tyle atrakcyjne, że stało się wręcz mainstreamem katolickim. To przekaz polaryzujący społeczeństwo, szerzący mowę nienawiści. To nie był już mój katolicyzm. Poczułem ulgę, że nie będę dłużej kojarzony z tą ksenofobiczną, antysemicką sektą, jaką się stał Kościół katolicki w swej dominującej formie
— wyznał.
Abp Jędraszewski wrogiem nr 1?
Pytany, jak to możliwe, że najważniejsi duchowni w tym kraju, zamiast mówić „kochaj bliźniego swego”, nazywają go „tęczową zarazą”, były jezuita odpowiedział:
Abp Jędraszewski, którego Łódź z ulgą pożegnała, uosabia wszystkie nadzieje, które sam łączyłem z katolicyzmem w latach 70., i jednocześnie najgłębsze rozczarowanie, jakie mnie ze strony tej instytucji spotkało.
Kiedy jednak w 2002 r. na jaw wyszła sprawa molestowania seksualnego kleryków i księży przez abp. Juliusza Paetza, stało się dla mnie jednoznacznie jasne, że tak nie będzie. Jędraszewski był wtedy biskupem pomocniczym w Poznaniu. Zamiast potępić arcybiskupa, co powinni byli zrobić jego pracownicy, bronił go, idąc w zaparte, zbierał podpisy lojalności pod listami, łamał kręgosłupy księży. Stał się twarzą Kościoła, który nie chce się rozliczyć z ciemną stroną własnej historii
— atakował abp Jędraszewskiego.
I przyjął bez mrugnięcia okiem tezę o zamachu smoleńskim. Stał się symbolem Kościoła upolitycznionego, popierającego bez żadnych zastrzeżeń rząd, który od 2015 r. niszczy naszą demokrację. Coś nie zadziałało w Watykanie, który takich ludzi, moralnie dwuznacznych, promował
— dodał.
To właśnie takim biskupom o pokrętnej moralności zawdzięczamy rosnącą przepaść między Kościołem i społeczeństwem, które wychodząc na ulicę i protestując przeciwko zakłamaniu w polityce i w Kościele, kieruje się odruchami przyzwoitości
— ocenił.
Jan Paweł II zestawiony ze… Stalinem
W ocenie prof. Obirka mit Jana Pawła II był tworzony przeszło 40 lat, i to nie tylko przez Kościół, ale też media, polityków, a w końcu wiernych.
To, że przedstawiciele mojego pokolenia mają trudność w akceptacji tej ciemnej strony papieża, wynika z tego, że nie chcą pozbawić się mitu, który sami współtworzyli
— diagnozował.
Po śmierci Stalina wielu płakało szczerymi łzami. Gdy Chruszczow ogłosił raport o jego zbrodniach, ludzie nie chcieli w to uwierzyć, prawda przebijała się przez lata. Sprawa Jana Pawła II to oczywiście zupełnie inny kontekst i nie mamy do czynienia ze zbrodniami na wielką skalę, ale tutaj - podobnie jak w przypadku Stalina - dochodziło do przemilczania wstydliwych, a jednocześnie bardzo ważnych spraw. Jeśli jednak ewidentne zbrodnie z takim trudem przebijały się do świadomości publicznej, to nie powinno nas dziwić, że ludzie nie chcą, aby runął mit tworzony przez ponad 40 lat
— podkreślał.
Kościół w takiej formie, w jakiej istnieje dzisiaj, musi zniknąć, bo jest instytucją absolutnie szkodliwą, niepomagającą ludziom budować przyszłość. Na jego miejsce musi powstać coś, co zmieni radykalnie nastawienie kleru, biskupów, papieża
— podsumował.
Ciekawe, że najwięcej do powiedzenia o Kościele mają osoby, które nie mają z nim zbyt wiele wspólnego…
aw/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/531662-obirek-atakuje-kosciol-ksenofobiczna-antysemicka-sekta