To, co stało się z emerytowanym arcybiskupem wrocławskim Henrykiem Gulbinowiczem, nie ma precedensu w 1000-letniej historii Kościoła w Polsce. Nigdy wcześniej żaden kardynał nie został ukarany przez Stolicę Apostolską tak dotkliwymi karami kościelnymi, jak zakaz używania insygniów biskupich, zakaz udziału w celebracjach i spotkaniach publicznych, a także odebranie prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze.
Jest kara, nie ma winy
Sytuacja jest jednak paradoksalna. Z jednej strony mamy bowiem niezwykle surową karę, a z drugiej nie znamy żadnego dowodu winy kardynała. Nie został przedstawiony ani jeden konkretny i potwierdzony zarzut pod adresem hierarchy. Lakoniczny komunikat nuncjatury apostolskiej stwierdza ogólnikowo, że decyzja wobec emerytowanego dostojnika została podjęta:
w wyniku przeprowadzonego dochodzenia w sprawie oskarżeń wysuwanych pod adresem kard. Henryka Gulbinowicza oraz po przeanalizowaniu innych zarzutów dotyczących kardynała.
Nie sprecyzowano jednak, czego konkretnie dotyczyły owe oskarżenia i zarzuty wobec kardynała. Na związanym ze Stolicą Apostolską portalu Vatican News poinformowano, że decyzja podjęta została po zbadaniu oskarżeń o „molestowanie, akty homoseksualne i współpracę z byłą Służbą Bezpieczeństwa”.
Historyk IPN Rafał Łatka po zbadaniu archiwów peerelowskich twierdzi, że hierarcha wrocławski „uwikłał się w nieciekawe kontakty z SB, których jednak nie można nazwać współpracą agenturalną”. Powołana przez Episkopat Kościelna Komisja Historyczna w swym raporcie z 2007 r. nie potwierdziła faktu współpracy kardynała ze Służbą Bezpieczeństwa. Na jakiej podstawie więc watykański portal podał taką informację? Czy dochodzenie, o którym mowa w komunikacie nuncjatury, ustaliło coś nowego?
Samemu zainteresowanemu nie dane było się w tej sprawie wypowiedzieć, ponieważ wiadomość o sankcjach nałożonych przez Stolicę Apostolską dotarła do niego, gdy znajdował się na łożu śmierci. Zmarł dziesięć dni po watykańskiej decyzji.
Sprawa wymaga publicznego wyjaśnienia
Na wieść o jego odejściu z tego świata arcybiskup Stanisław Gądecki oświadczył:
Proszę Boga, aby w swoim miłosierdziu przebaczył zmarłemu to, co spowodowało cierpienie pokrzywdzonych i ból wspólnoty wierzących. Wyrażając jednoznacznie dezaprobatę wobec popełnionych grzechów, nie można jednocześnie zapomnieć o dobru, które poprzez jego życie i posługę stało się udziałem wielu osób.
W oświadczeniu przewodniczącego Konferencji Episkopatu jest mowa o „cierpieniu pokrzywdzonych” i „dezaprobacie wobec popełnionych grzechów”, jednak katolicy w Polsce nie mają pojęcia, jakie konkretnie grzechy popełnił kardynał i kim są pokrzywdzone przez niego osoby. Wszystko pozostaje w sferze ogólników, niedomówień i domysłów.
Kardynał Henryk Gulbinowicz był postacią publiczną. Sankcje, które go dotknęły przed śmiercią, miały charakter publiczny. Dlatego sprawa wymaga publicznego wyjaśnienia. Należy się to zarówno jemu, jak i wszystkim katolikom w Polsce, a zwłaszcza wiernym archidiecezji wrocławskiej, którzy czują się zdezorientowani i przygnębieni.
Wiedzą o karach, ale nie znają ich przyczyny. Słyszeli o zarzutach pojawiających się w mediach, ale nie mają pojęcia, czy zostały one potwierdzone. Snują domysły, czy istnieją może jakieś inne dowody obciążające kardynała, które uzasadniałyby tak ostre sankcje kościelne, ale nikt im tego nie chce powiedzieć.
W tej sytuacji nie dziwi, że społeczność katolicka, zwłaszcza na Dolnym Śląsku, jest mocno podzielona w ocenie zmarłego dostojnika. Jedni mówią o jego winie, drudzy o niewinności. Jednak ich spór jest zawieszony w powietrzu, ponieważ tak naprawdę nie wiadomo o jaką winę czy niewinność chodzi, gdyż nie przedstawiono żadnego konkretnego zarzutu, oskarżenia czy dowodu winy. Jeśli się tej sprawy definitywnie nie wyjaśni, to zamiast poczucia, iż dokonuje się oczyszczenie i oddawana jest sprawiedliwość, pozostanie zamęt, dezorientacja i narastający podział w polskim Kościele.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/526879-sprawa-kard-gulbinowicza-powinna-byc-wyjasniona-publicznie