Półtora miesiąca temu w atmosferze wielkiego skandalu finansowego zmuszony został do rezygnacji ze wszystkich funkcji oraz pozbawiony przysługujących mu przywilejów kardynalskich Angelo Becciu, do niedawna osoba numer 3 w Watykanie. „Byłem przyjacielem papieża do godziny 18.02”, wspominał później swą audiencję w Domu św. Marty, do której doszło 22 września.
CZYTAJ TAKŻE: Trzęsienie ziemi w Watykanie. „Informacja o niespodziewanej dymisji Angela Becciu wywołała w Rzymie wstrząs”
Dymisja była dla niego tym bardziej bolesna, że w ciągu ostatnich lat uchodził za jednego z najbardziej zaufanych ludzi Franciszka, wykonującego w jego imieniu różne delikatne misje, np. delegata papieskiego przy Zakonie Maltańskim. Dowody machinacji finansowych purpurata, zebrane przez watykańskich śledczych, okazały się jednak tak obciążające, że spowodowały błyskawiczne załamanie jego kościelnej kariery.
Kolejny przedstawiciel „lawendowej mafii”?
Przypomnijmy, że w 2018 roku kardynał Becciu został mianowany prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Opuścił wówczas urząd substytuta ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu (odpowiednik stanowiska wicepremiera rządu), uważany za trzecie pod względem ważności stanowisko w watykańskiej hierarchii. Jego miejsce zajął wtedy wenezuelski arcybiskup Edgar Peña Parra, do tamtej pory nuncjusz apostolski w Mozambiku.
Kilka dni temu na blogu włoskiego watykanisty Aldo Marii Valliego ukazał się obszerny tekst byłego nuncjusza w USA arcybiskupa Carla Marii Viganò – tego samego, który zasłynął w sierpniu 2018 roku publikacją głośnego „świadectwa”, zarzucającego Franciszkowi tolerowanie w swoim otoczeniu „homoseksualnego drapieżnika” kardynała Theodore’a McCarricka. Tamta publikacja spowodowała, że Watykan zarządził opracowanie obszernego raportu mającego odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że tak zdeprawowany człowiek mógł zrobić tak zawrotną karierę w Kościele, mimo wielu wielu pojawiających się informacji o jego mrocznej przeszłości. Publikacja raportu o McCarricku spodziewana jest w najbliższy wtorek.
Arcybiskup Carlo Maria Viganò, który w latach 1998-2009 był delegatem ds. nuncjatur przy Stolicy Apostolskiej (a więc przechodziły przez niego raporty ze wszystkich watykańskich przedstawicielstw dyplomatycznych na świecie, w tym również te dotyczące nadużyć seksualnych księży), tym razem postanowił ujawnić swą wiedzę na temat obecnego człowieka numer 3 w Watykanie. Z jego tekstu wyłania się ponury obraz.
Zdaniem arcybiskupa Viganò, arcybiskup Edgar Peña Parra jest przedstawicielem „lawendowej mafii”, czyli lobby gejowskiego w Kościele. Jeszcze w czasach seminaryjnych dał się poznać jako aktywny homoseksualista. Został z tego powodu na trzecim roku studiów wyrzucony z seminarium duchownego w San Cristobal, ale sprawę udało się zatuszować dzięki ks. Roberto Lückertowi Leonowi, późniejszemu arcybiskupowi diecezji Coro.
Następnie Peña trafił do seminarium w Maracaibo. Tamtejszy arcybiskup Domingo Roa Pérez miał w lutym 1985 roku wyrazić wątpliwości, czy kandydat zasługuje na to, by dopuścić go do święceń, jednak rektor seminarium ks. Leon Cardenas przekonał go, że jak najbardziej. W rezultacie 23 sierpnia 1985 roku 25-letni Peña został wyświęcony na księdza, a następnie wysłany do Papieskiej Akademii Kościelnej w Rzymie, gdzie kształceni są przyszli dyplomaci Stolicy Apostolskiej.
Dziwne przypadki wenezuelskiego księdza
24 września 1990 roku – jak pisze dalej arcybiskup Viganò ¬– ks. Edgar Peña został oskarżony o molestowanie seksualne dwóch uczniów niższego seminarium w Maracaibo. Do wydarzenia miało dojść w kościele Matki Bożej Różańcowej, gdzie proboszczem był ks. José Severeyn. Prawdziwość zdarzenia potwierdził na piśmie ówczesny rektor wyższego seminarium duchownego w Maracaibo ks. Enrique Pérez, zaś Viganò – jak twierdzi – na własne oczy widział ów dokument. Sprawa została jednak zatuszowana.
W sierpniu 1992 roku ks. Edgar Peña Parra wspólnie ze wspomnianym już ks. José Severeynem byli świadkami w sprawie śmierci dwóch mężczyzn zabitych przez porażenie prądem na wyspie San Carlos na jeziorze Maracaibo. Jak pisze arcybiskup Viganò, powołując się na zebraną wówczas dokumentację, zwłoki obu denatów, „ofiary makabrycznych praktyk homoseksualnych”, były nagie. Ta afera również nie zahamowała kościelnej kariery przyszłego dyplomaty.
W styczniu 2000 roku wenezuelski dziennikarz Gastón Guisandes López postawił poważne zarzuty kilku homoseksualnym księżom z diecezji Maracaibo, w tym ks. Peñi. Próbował zainteresować tą sprawą ówczesnego nuncjusza apostolskiego w Wenezueli arcybiskupa André Dupuya, ale ten dwukrotnie odmówił spotkania. W 2002 roku dziennikarz przesłał jednak dokumentację na ten temat do Sekretariatu Stanu w Rzymie.
Stawką wiarygodność Stolicy Apostolskiej
Mimo tych niejasności kariera wenezuelskiego kapłana rozwijała się bez przeszkód. W 2011 roku został biskupem, później nuncjuszem w Pakistanie i w Mozambiku, a w końcu osobą numer 3 w Watykanie.
Włoski dziennikarz Emiliano Fittipaldi twierdzi, że nie tylko kardynał Angelo Becciu, lecz także arcybiskup Edgar Peña Parra jako substytut ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu odegrał w latach 2018-2019 kluczową rolę w podejrzanych transakcjach finansowych, które spowodowały w kasie Watykanu straty w wysokości ponad 100 milionów euro.
Arcybiskup Carlo Maria Viganò twierdzi, że o swoich zastrzeżeniach wobec arcybiskupa Peñi poinformował w 2018 roku kardynała Leonardo Sandriego, gdy tylko pojawiła się informacja o watykańskiej nominacji dla wenezuelskiego dostojnika. Nie zdołał jednak zablokować tej decyzji. Później o niemoralnym postępowaniu hierarchy mówił w rozmowie z dziennikarzem „Washington Post” w czerwcu 2019 roku. Przestrzegał, że może to być jeszcze większy skandal niż sprawa McCarricka. Okazało się jednak, że amerykański dziennik ocenzurował fragment wywiadu, w którym była mowa o wspomnianym dostojniku. Wówczas Viganò opublikował pominięte wypowiedzi na portalu LifeSiteNews. Teraz wzbogacił je o nowe szczegóły.
Niezależnie, od tego, czy zarzuty wobec arcybiskupa Peñi są prawdziwe, czy też nie, wymagają gruntownego sprawdzenia. Padły bowiem pod adresem osoby numer 3 w watykańskiej hierarchii. Zostały postawione publicznie, i to przez osobę, która miała bezpośredni wgląd do watykańskiej dokumentacji. Informacje przedstawione przez arcybiskupa Viganò nie są ogólnikowe, lecz cechują się dużą dokładnością (daty, miejsca, nazwiska), a więc są stosunkowo łatwe do zweryfikowania.
Brak odpowiedzi na tak poważne oskarżenia byłby dla Stolicy Apostolskiej katastrofalny, tym bardziej, że Kościół wciąż zmaga się ze skutkami tuszowanych przez lata skandali seksualnych. Okazuje się, że byli w nie zamieszani nawet kardynałowie i biskupi. Sprawa wymaga więc zbadania. Albo arcybiskup Edgar Peña Parra zostanie oficjalnie oczyszczony z zarzutów, albo podzieli los swojego zdegradowanego poprzednika. Najgorszy byłby brak reakcji ze strony Watykanu. Stawką jest wiarygodność Stolicy Apostolskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/525577-kolejny-watykanski-dostojnik-oskarzony-o-molestowanie