Gdy po obecnych protestach opadnie już w końcu bitewny kurz, a wraz z nim emocje, hierarchowie Kościoła w Polsce powinni zastanowić się, dlaczego tak duża liczba młodzieży, w większości ochrzczonej i deklarującej swój katolicyzm, opowiada się dziś za aborcją. Jeszcze dziesięć, piętnaście lat temu było inaczej. Wówczas większość nastolatków opowiadała się przeciw uśmiercaniu dzieci nienarodzonych. Coś się przez te lata jednak zmieniło.
W związku z tym należałoby przemyśleć na nowo model katechezy, który – jak widać – jest coraz mniej dostosowany do współczesnych wyzwań. Okoliczności się zmieniły zwłaszcza od czasu, gdy pokolenie JP2 zastąpione zostało przez pokolenie JPG, czyli generację wychowywaną przez Smartfony.
Dziś mamy całe rzesze młodych żyjących w medialnych bańkach, do których świat dorosłych, a zwłaszcza Kościół, nie ma żadnego dostępu. Oni nie oglądają tej samej telewizji, nie przeglądają tych samych portali, nie czytają tych samych książek co ich rodzice, nauczyciele czy katecheci. Kształtowani są na podatnych na bodźce konsumentów (czy raczej – jak pokazuje film „Social dillema” – tresowani i uzależniani jako użytkownicy mediów społecznościowych od przekazów nakręcających ich emocje).
Już w latach dziewięćdziesiątych wielu katechetów opowiadało, że idąc na lekcje czują się jak żołnierze wysyłani na pierwszą linię frontu i pozbawieni amunicji. Od tamtej pory sytuacja bynajmniej nie poprawiła się. Ostrości nabrały nowe zagadnienia, które w związku z wojną kulturową, presją sekularyzacyjną oraz ideologicznym profilowaniem algorytmów internetowych wysuwają się dziś na plan pierwszy.
Katecheza w szkole pozostaje jednym z niewielu miejsc styku Kościoła z młodzieżą. Miejscem stale kurczącym się z powodu wypisywania się uczniów z zajęć religii. Być może to ostatni moment, by przemyśleć, jak wykorzystać ów kanał do realnego przekazu swojego przesłania. Co z tego, że Kościół ma odpowiedzi na wiele pytań i wątpliwości nurtujących młodzież, skoro nie potrafi wykorzystać jednej z niewielu możliwości dotarcia, jakie posiada, by dotrzeć ze swym komunikatem do adresatów?
Przeciętny uczeń w Polsce od zerówki do matury ma średnio około tysiąca godzin lekcyjnych religii. Ile z nich jest poświęconych temu, co naprawdę stanowi dla młodych problem w ich relacjach z Kościołem? Nie można w nieskończoność opowiadać o Abrahamie i Józefie Cieśli, a milczeć o gender, in vitro czy aborcji.
Jeżeli miałbym coś podpowiedzieć, to należałoby przeprowadzić wśród młodzieży rozbudowaną ankietę socjologiczną, na podstawie której można byłoby sporządzić listę największych problemów, jakie nastolatkowie mają z Kościołem. Byłby to spis kilkunastu, może kilkudziesięciu zagadnień, które sprawiają, iż młodzi przeżywają kryzys wiary, odwracają się od Kościoła lub porzucają chrześcijaństwo. Po zidentyfikowaniu tych problemów należałoby odpowiedzieć na każdy z nich w sposób merytoryczny, przekonywujący i komunikatywny, dostosowany do wrażliwości współczesnych odbiorców.
Należy przy tym pamiętać, że to i tak nie rozwiązywałoby problemu, ponieważ liczba uczniów objętych katechizacją stale kurczy się, a coraz więcej jest tych, którzy nie mają żadnego styku z przesłaniem chrześcijańskim. Kluczowe pytanie brzmi: jak przebić się przez ich medialną bańkę?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/524970-kluczowe-wyzwanie-dla-kosciola