Kilkanaście lat temu przesłuchiwałem oryginalne nagrania z egzorcyzmów Anneliese Michel z lutego 1976 roku. Na jednym z nich słychać było gruby męski głos, który w pewnym momencie oświadczył, że tego dnia piekło jest puste, ponieważ nie ma w nim żadnego demona. Na żądanie egzorcysty, by wyjaśnił, co to konkretnie ma znaczyć, głos odpowiedział: dziś jesteśmy wszyscy w Bonn. W Bundestagu. Okazało się, że tego dnia w zachodnioniemieckim parlamencie odbywała się debata na temat aborcji, która zakończyła się tym, że proceder ten pozostał co prawda nielegalny, ale nie miał być już dłużej karany. W praktyce oznaczało to prawne usankcjonowanie aborcji.
Fizyczna manifestacja duchowego zła
Wojna o ochronę życia dzieci nienarodzonych to wojna duchowa. Dla każdego, kto oczami wiary obserwuje zmagania o życie, nie ulega to najmniejszej wątpliwości. Niekiedy wkroczenie metafizycznego zła na arenę dziejów ma charakter wręcz namacalny. Kondensacja nienawiści jest tak gigantyczna, że nie sposób jej zrozumieć bez odwołania się do ontologicznego zła.
W sytuacjach fizycznej manifestacji duchowego zła Ojciec Pio zwykł mawiać:
Jeśli szatan robi raban, to doskonały znak. To, co przeraża, to jego spokój.
To spostrzeżenie potwierdzają egzorcyści: manifestacja złego następuje wówczas, gdy ofiara zaczyna mu się wymykać – wtedy otwarcie okazuje on złość i próbuje ją zastraszyć. Z taką próbą zastraszania mamy do czynienia dziś.
Jak pisał św. Paweł w Liście do Efezjan (6,12), chrześcijanin nie toczy walki przeciwko ludziom:
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
To jest wojna duchowa, a w czasie wojny duchowej podstawowym orężem jest broń duchowa, zwłaszcza zaś modlitwa różańcowa. W tej sytuacji za opatrznościową można uznać akcję modlitewną „Różaniec do Granic Nieba”, która została zaplanowana wiele tygodni temu, gdy nikt nie przewidywał jeszcze, jak potoczą się wydarzenia.
Pierwsza taka modlitwa w historii Polski
Ideą „Różańca do Granic Nieba” jest to, by katolicy w Polsce między 1 a 8 listopada, w oktawie Uroczystości Wszystkich Świętych, na cmentarzach, w kościołach lub w swoich domach, odmówili modlitwy w trzech intencjach.
Po pierwsze: w intencji pokutnej za wszystkie grzechy aborcji dokonane w historii Polski.
Po drugie: prosząc dusze czyśćcowe o modlitwę i ofiarowując za nie odpusty.
Po trzecie: by przeprosić dzieci nienarodzone (te znane i te nieznane) zabite w czasie aborcji w naszych rodzinach we wszystkich pokoleniach wstecz, by przyjąć je do naszych rodzin i prosić je o modlitwę za nas.
Dlaczego jest to tak ważne, a zwłaszcza dlaczego tak istotna jest trzecia intencja?
Otóż aborcja jest największym grzechem we współczesnych czasach nie tylko dlatego, że giną bezbronne dzieci (ponieważ one i tak zostaną zbawione), ale dlatego, że osoby, które w tym uczestniczą, są najmocniej narażone na wieczne zatracenie duszy.
Liczby są gigantyczne: około 50 milionów aborcji rocznie na całym świecie, czyli ponad półtora miliarda w ciągu ostatnich dziesięcioleci. To oznacza wciągnięcie w spiralę śmierci nie tylko matek, lecz także często ojców, partnerów i członków rodzin, a także lekarzy i personel medyczny.
Grzech, który pozostaje niewyznany, zaprzeczony, zepchnięty do podświadomości, zżera człowieka od środka i powoduje duchowe obumieranie. Takim grzechem jest właśnie aborcja, dziś powszechnie i publicznie usprawiedliwiana, zachwalana i zalecana. Często powoduje ona zaskorupianie się człowieka na łaski Boże.
Podobnie jest w wymiarze zbiorowym. Można powiedzieć obrazowo, że nad ziemią unosi się jakby duchowa skorupa, która nie pozwala przebić się Bożym łaskom. Zsyłane miłosierdzie natyka się na pancerz zobojętnienia, zbudowany na ciężkim, zaprzeczonym i niewyznanym grzechu, na którym później nabudowują się kolejne warstwy grzechów, czyniące go grubym i nieprzeniknionym.
Poczwórny proces pojednania
W przypadku dokonanej aborcji – jak pokazuje praktyka duszpasterska –droga do uzdrowienia duchowego wiedzie przez poczwórny proces pojednania: z Bogiem, z zabitym dzieckiem (któremu nadaje się imię i przeżywa po nim żałobę), ze światem (zwłaszcza z rodziną) oraz z samym sobą. To najlepszy i po wielokroć sprawdzony sposób przezwyciężania syndromu postaborcyjnego.
W encyklice „Evangelium vitae” Jan Paweł II zwracał się do kobiet, które poddały się aborcji, w następujących słowach:
Z pokorą i ufnością otwórzcie się – jeśli tego jeszcze nie uczyniłyście – na pokutę: Ojciec wszelkiego miłosierdzia czeka na was, by ofiarować wam swoje przebaczenie i pokój w Sakramencie Pojednania. Odkryjecie, że nic jeszcze nie jest stracone, i będziecie mogły poprosić o przebaczenie także swoje dziecko: ono teraz żyje w Bogu.
Skoro owe dzieci – jak pisał papież – żyją w Bogu i matki mogą prosić je o przebaczenie, to dlaczego my nie mielibyśmy kierować do nich naszych próśb o wstawiennictwo modlitewne. Niemal nikt się do nich jednak nie zwraca, prawie nikt nie prosi ich o nic. A przecież jest to potencjalnie wielka armia modlitewna licząca ponad półtora miliarda dusz. Jeśli chodzi o Polskę, gdzie aborcja była legalna od 1956 do 1993 roku, to może być nawet kilkadziesiąt milionów.
Podczas „Różańca do Granic Nieba” zostanie odmówiona pierwsza w historii Polski (a może i świata) modlitwa skierowana do dzieci nienarodzonych, która oficjalnie otrzymała imprimatur Kościoła. To ewenement w skali światowej. To zarazem szansa na przezwyciężenie narodowego syndromu postaborcyjnego, który zawisł nad naszym krajem. To potężna broń duchowa mogąca rozbić skorupę zobojętnienia na grzech.
Możemy więc włączyć te dzieci w tajemnicę obcowania świętych i prosić je także – nie tylko podczas „Różańca do Granic Nieba”, ale i później – o modlitwy w intencji nawrócenia serc ludzi zaangażowanych w propagowanie aborcji oraz o zwycięstwo kultury życia w Polsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/524446-rozaniec-do-granic-nieba-potezna-bron-modlitewna