Podczas XIX Zjazdu Komunistycznej Partii Chin w listopadzie 2017 roku przyjęto program „sinizacji” religii, przewidujący dostosowanie nauczania wszystkich wiar i wierzeń do chińskich tradycji kulturowych. W praktyce oznacza to podporządkowanie przesłania wszystkich religii, w tym także chrześcijaństwa, założeniom panującej tam ideologii marksizmu-maiozmu. Widać to choćby na przykładzie kolaborującego z reżimem „kościoła patriotycznego”, który nie uznaje aborcji za grzech, a nawet ją aprobuje, ponieważ jest ona promowana przez władze komunistyczne.
W ramach programu „sinizacji” chrześcijaństwa w najbliższych latach wszystkie egzemplarze Pisma Świętego w całym kraju mają zostać skonfiskowane, a ich miejsce zajmie nowy przekład Biblii wraz z nową redakcją i komentarzami dokonanymi przez partyjnych ideologów, którzy dostosują treść natchnionych ksiąg do założeń marksizmu i maiozmu.
Jak może wyglądać nowotestamentowe przesłanie po obróbce przez komunistycznych egzegetów, można się przekonać na podstawie chińskiego podręcznika etyki i prawa dla szkół średnich (o czym doniosła niedawno agencja informacyjna UCA News). W książce przytoczony został znany wszystkim fragment z Ewangelii św. Jana, w których Chrystus ratuje jawnogrzesznicę przed ukamieniowaniem przez wzburzony tłum. Jak pamiętamy, scena kończy się słowami Jezusa: „Idź i nie grzesz więcej”. W chińskim podręczniku ma ona jednak swój ciąg dalszy. Po odejściu ludzi Chrystus osobiście ukamieniował cudzołożnicę, a potem nad jej zwłokami powiedział: „Ja też jestem grzesznikiem. Gdyby tylko ludzie bez grzechu mogli egzekwować prawo, wówczas prawo byłoby martwe”. Przyznacie Państwo, że to dość zasadnicza różnica z tym, czego nauczał Kościół przez dwa tysiące lat.
Już cztery miesiące temu „Wall Street Journal” opublikował tekst pt. „Ewangelia według Xi”, w którym pisał, że Komunistyczna Partia Chin zaostrza swą antychrześcijańską kampanię. Władze lokalne zakazują w niektórych kościołach śpiewania pieśni religijnych i nakazują zastępowanie ich hymnami patriotycznymi. Zabraniają też usług religijnych przez internet. Niedawno na siedem lat więzienia skazany został właściciel chrześcijańskiej księgarni internetowej. Zdaniem komentatora „WSJ”, wierzący w Chinach znajdują się obecnie pod największą presją ze strony władz od czasów rewolucji kulturalnej.
Co ciekawe, walka z Kościołem nasiliła się zwłaszcza po podpisaniu przez rząd w Pekinie we wrześniu 2018 roku porozumienia z Watykanem. Na mocy tej umowy Stolica Apostolska uznała prawowitość schizmatyckich i kolaborujących z reżimem „biskupów” z „kościoła patriotycznego” oraz dała chińskim władzom komunistycznym prawo mianowania biskupów katolickich. Zdaniem watykańskiego sekretarza stanu kardynała Pietro Parolina, chciano dzięki temu zapewnić chińskim katolikom możliwość swobodnego sprawowania kultu.
W rzeczywistości jednak władze nasiliły represje. Od tamtego czasu zburzono wiele kościołów i aresztowano nieposłusznych księży. Zakazano też osobom niepełnoletnim (przed ukończeniem 18. roku życia) uczestniczenia w Mszach, udziału w katechezie, a także studiowania katechizmu pod groźbą surowych kar. W niektórych miastach, np. w 15-milionowym Guangzhou, komuniści wprowadzili nowe prawo oferujące nagrody pieniężne tym, którzy doniosą na chrześcijan zaangażowanych w „nielegalną działalność religijną”. Za denuncjację sąsiada można zarobić nawet do 1500 dolarów.
Mimo to kardynał Parolin broni porozumienia z rządem w Pekinie zawartego na okres dwóch lat i zapowiada jego przedłużenie. 3 października podczas konferencji „Inne Chiny” zorganizowanej z okazji 150-lecia Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych stwierdził, że układ z chińskimi władzami gwarantuje komunię tamtejszych biskupów z papieżem oraz otwiera obie strony na wspólne zaangażowanie na rzecz pokoju na świecie.
Katolicki portal AsiaNews zwrócił uwagę, że z okazji drugiej rocznicy zawarcia porozumienia watykańsko-chińskiego w mediach pojawiło się wiele wypowiedzi na temat owego aktu. Dominowały w nich głosy duchownych, sinologów, publicystów i polityków. Co zastanawiające, nie było wśród nich niemal ogóle opinii samych Chińczyków. W związku z tym portal postanowił sporządzić specjalny raport oparty głównie na wypowiedziach chińskich katolików. Okazało się, że ich opinia na temat wspomnianego porozumienia jest miażdżąca. Ich zdaniem przyniósł on chrześcijanom w Państwie Środka więcej szkód niż korzyści.
Tego samego zdania jest emerytowany kardynał Hongkongu Joseph Zen, który przyleciał niedawno do Rzymu błagać Franciszka, by ten nie przedłużał porozumienia z komunistycznym reżimem. Przez cztery dni starał się o audiencję w Domu św. Marty, jednak nie został przyjęty. Hierarcha jest przekonany, że watykańsko-chiński układ legitymizuje jedynie antychrześcijańskie działania Pekinu, w tym „sinizację” Biblii. Już teraz chińskie dzieci uczą się o Jezusie kamieniującym cudzołożnice, a uznani przez Watykan „biskupi” z „kościoła patriotycznego” nie protestują przeciw temu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/520667-skutki-sinizacji-chrzescijanstwa