„Nie podobało mi się to, w jaki sposób potraktowano panią profesor na Uniwersytecie Śląskim dlatego tylko, że prezentowała w czasie zajęć katolickie poglądy na małżeństwo i rodzinę, na rozrodczość, otwartość na życie. Nie podobało mi się to, w jaki sposób próbowano potraktować prof. Nalaskowskiego, więc także w drugą stronę nie podoba mi się, żeby takie reguły panowały na uniwersytecie, że poglądy jakiegoś profesora nie są zbieżne z jakąś główną linią uniwersytetu, w takim razie go wyrzucamy. Nie. Zapraszamy do debaty, próbujemy wykazywać, gdzie ewentualnie któryś z nas może się mylić, w którym momencie może przestać reprezentować linię tradycji uniwersytetu na przykład Karola Wojtyły, ale traktujemy się bardziej podmiotowo, osobowo” - mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Robert Skrzypczak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Ks prof. Szostek poinformował, że rezygnuje z funkcji w KUL w geście solidarności z ks. prof. Wierzbickim i dodał, że na ogół w pełni zgadza się z opiniami ks. Wierzbickiego. Co się dzieje z katolicką etyką i filozofią?
Ks. prof. Robert Skrzypczak: Jedno z drugim może mieć niewiele wspólnego. Tu raczej wchodzi w grę jakaś wewnętrzna polityka personalna na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, duch rywalizacji, wypychania się nawzajem. Moim zdaniem poglądy księdza Wierzbickiego, profesora uniwersyteckiego wyrażane są zbyt dramatycznie w mediach zewnętrznych, tak jakby nie było wewnętrznej debaty, jakby nie było wewnętrznej rozmowy uniwersyteckiej. Być może tutaj coś szwankuje. Najłatwiejsza rzecz jest przyłapać kogoś na poglądach, które się nie zgadzają z większością, albo też przyłapać kogoś na tym, że jest w jakimś punkcie niezgodny z nauczaniem Kościoła, w takim razie przyklejamy mu naklejkę „nie nasz”, wyrzucamy. To jest zły duch, to może działać w dwie strony. Nie podobało nam się to, co usiłowano zrobić z panem prof. Nalaskowskim na uniwersytecie toruńskim, czy w jaki sposób został potraktowany dorobek pana prof. Zybertowicza. Widzimy, że są to podejścia faryzejskie: przyłapać kogoś na złym sformułowaniu czy jakiejś fałszywej idei i od razu dobrać mu się do skóry.
Ale z drugiej strony ks. prof. Wierzbicki jako wykładowca akademicki i dodatkowo duszpasterz odpowiada za formację młodych ludzi. To jest bardzo odpowiedzialna praca i włączanie w nią ideologii może mieć fatalne skutki.
Rozumiem, tylko ks. prof. Wierzbicki z tymi poglądami, które dzisiaj wybiły, obnosi się od ładnych kilku lat. Dawał wywiady głównie do prasy typu „Gazeta Wyborcza” czy „OKO.press” czyli lewicowej, budując apoteozę ideologii gender czy LGBT. Wtedy nikt nie reagował. Dopiero w tej chwili, kiedy rozgorzała wojenka wokół tęczowego sztandaru i stała się wojenką polityczną, wtedy dopiero dobieramy się do ludzi. Moim zdaniem z ks. Wierzbickim powinno się rozmawiać już dawno. Powinno się też podejmować jakąś próbę konfrontacji.
Mam wielki szacunek do ks. prof. Andrzeja Szostka. To jest polski profesor z ogromnym dorobkiem i to jest były rektor KUL, bezpośredni uczeń ks. prof. Stycznia, czyli powiedzmy - duchowy Karola Wojtyły. Jeśli on podejmuje tak dramatyczną decyzję, to znaczy, że coś tam nie gra. Jest coś poza samą debatą. To odsłania jakąś wewnętrzną słabość, niespójność, ale to są sprawy, w które nie jesteśmy w stanie wniknąć.
Tyle że Katolicki Uniwersytet Lubelski stopniowo „wchodził” jako uczelnia w ideologię. Może po prostu władze uczelni się opamiętały i postanowiły zawrócić z tej drogi?
Nie. Nie powinno tak być. Uniwersytet powinien być miejscem ścierania się różnych poglądów, także najgłupszych, także herezji. Natomiast jeśli chodzi o tzw. ortodoksyjność nauczania kapłana – mamy do czynienia z ks. Alfredem Wierzbickim jako kapłanem – to jest to już sprawa między nim a biskupem. Biskup może księdzu odebrać misję nauczania w imieniu Kościoła. Natomiast nie mamy do czynienia z konfliktem między kapłanem a biskupem, tylko mamy do czynienia z konfliktem między jednostką a instytucją w ramach uniwersytetu, KUL.
Nie podobało mi się to, w jaki sposób potraktowano panią profesor na Uniwersytecie Śląskim dlatego tylko, że prezentowała w czasie zajęć katolickie poglądy na małżeństwo i rodzinę, na rozrodczość, otwartość na życie. Nie podobało mi się to, w jaki sposób próbowano potraktować prof. Nalaskowskiego, więc także w drugą stronę nie podoba mi się, żeby takie reguły panowały na uniwersytecie, że poglądy jakiegoś profesora nie są zbieżne z jakąś główną linią uniwersytetu, w takim razie go wyrzucamy. Nie. Zapraszamy do debaty, próbujemy wykazywać, gdzie ewentualnie któryś z nas może się mylić, w którym momencie może przestać reprezentować linię tradycji uniwersytetu na przykład Karola Wojtyły, ale traktujemy się bardziej podmiotowo, osobowo. Oczywiście mówię to, nie podzielając w żaden sposób poglądów ks. Wierzbickiego nt. gender. Jestem po przeciwnej stronie tego, co on myśli. Wręcz byłbym gotowy z nim polemizować, pokłócić się nawet, gdyby na to przystał, ale to nie znaczy, że zabieramy się do wyrzucania.
Jeszcze nikt nie mówi o wyrzucaniu ks. prof. Wierzbickiego…
Ja nie słyszałem o tej decyzji ks. prof. Szostka. Jeśli on się decyduje na wycofanie z uczelni tylko dlatego, że staje w obronie ks. Wierzbickiego, to prawdopodobnie nie robi tego ze względu na poglądy ks. Wierzbickiego, tylko na sposób potraktowania go. Staje w obronie idei universitas, uniwersytetu, gdzie ścierają się różne wizje, także wizje człowieka, wizje Kościoła, podejścia do jego nauczania. Uniwersytet wyrósł z tradycji katolickiej, jest jakby młodszym dzieckiem ewangelizacji, ale nigdy nie był traktowany jako baza indoktrynacji katolickiej, tylko miejsce swobodnego poszukiwania prawdy. Jeśli zgadzamy się tylko na to, że chcemy szukać prawdy w różny sposób, to nas interesuje, to nawet jeśli ktoś pobłądzi to inni, w ramach tego uniwersytetu – jak w rodzinie – są po to, żeby mu pomagać, żeby pozwolić mu zrozumieć inne stanowiska, uzupełnić punkt widzenia, ale nie taka metoda inkwizycyjna, że nie podobają mi się poglądy tego profesora, to trzeba go wyrzucić.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/520386-ks-prof-skrzypczak-traktujemy-sie-bardziej-podmiotowo