Dziś przypada dokładnie 84. rocznica zwycięskiej obrony Alkazaru. Było to jedno z najbardziej symbolicznych wydarzeń wojny domowej w Hiszpanii. Przez długie lata dowódca oblężonej twierdzy Jose Ituarte Moscardó i jego syn Luis uważani byli w swoim kraju za bohaterów narodowych. Obecnie socjalistyczny rząd w Madrycie przygotował projekt „ustawy o pamięci demokratycznej”, która – jeśli wejdzie w życie – pociągnie za sobą surowe kary pieniężne (do 150 tysięcy euro) dla tych, którzy ośmielą się usprawiedliwiać lub pochwalać postaci historyczne zaangażowane po stronie generała Franco. Dzisiejszym lewicowym władzom Hiszpanii z pewnością naraziłby się Jan Paweł II, który uważał obrońców Alkazaru za wielkich bohaterów.
Kim byli ci, którzy poruszali niegdyś wyobraźnię zbiorową milionów katolików na całym świecie? W 1981 roku Ronald Reagan powiedział ministrowi spraw zagranicznych Hiszpanii José Pedro Pérezowi Llorce, że jako 25-latek codziennie przez ponad dwa miesiące za pośrednictwem relacji prasowych i radiowych śledził ich wyczyny.
Cofnijmy się do roku lipca 1936 roku, gdy 30-tysięczne Toledo zaraz po wybuchu wojny domowej szybko znalazło się w rękach lewicowych sił republikańskich. Powstańcy schronili się wówczas w górującej nad miastem twierdzy Alkazar. Było ich niewielu: ok. 1300 mężczyzn, a wraz z nimi 550 kobiet i 50 dzieci. Odcięci od świata i jakichkolwiek informacji przetrwali 70 dni oblężenia, odpierając w tym czasie wiele szturmów. Obroną dowodził 58-letni pułkownik Jose Ituarte Moscardó.
23 lipca 1936 roku zatelefonował do niego przywódca rewolucjonistów Candido Cabello. Dał mu 10 minut na kapitulację, gdyż w przeciwnym razie rozstrzela jego syna – Luisa Moscardó. Chcąc pokazać, że nie blefuje, podał słuchawkę 24-letniemu młodzieńcowi. Ten powiedział do ojca, żeby się nim nie przejmował. Pułkownik odpowiedział: „Jasne. Powierz duszę Bogu, synu, zakrzyknij: «Niech żyje Hiszpania!« i będziesz bohaterem, który za nią umiera. Żegnaj, synu, całuję cię mocno!” „Żegnaj, tato, ja też cię mocno całuję”, odpowiedział Luis. Miesiąc później został rozstrzelany.
Podczas, gdy Alkazar się bronił, wojska powstańcze odnosiły sukcesy. Gdy zajęły Maquedę, miały do wyboru: marsz na Madryt lub na Toledo. Współpracownicy generała Franco namawiali go, by uderzył na stolicę, która była celem strategicznym. On jednak podjął decyzję, by podążyć na odsiecz pułkownikowi Moscardó, choć z militarnego punktu widzenia było to mniej uzasadnione. Ratunek dotarł w ostatniej chwili. Obrońcy Alkazaru, mimo kurczących się zapasów amunicji i żywności, doczekali się wyzwolenia. 29 września 1936 roku Toledo zostało zdobyte przez oddziały generała Vareli.
Kiedy 17 października 1978 roku – nazajutrz po swoim wyborze na papieża – Jan Paweł II spotkał się z arcybiskupem Toledo, kardynałem Marcelo Gonzalézem Martínem, pierwszą rzeczą, o którą go zapytał, był Alkazar. Dodał, że zawsze bardzo chciał przyjechać do Hiszpanii, ale z powodów politycznych było to niemożliwe.
Podróż taka doszła do skutku jesienią 1982 roku – tuż po wyborach parlamentarnych, w których zwyciężyła socjalistyczna partia PSOE, zdobywając 202 mandaty w 350-osobowej izbie niższej Kortezów. Wizyta w Alkazarze nie znalazła się w programie pielgrzymki, ponieważ hierarchowie hiszpańscy nie chcieli drażnić rządzącej lewicy. Na prośbę Jana Pawła II papieski helikopter przeleciał jednak nad twierdzą.
Towarzyszący papieżowi kardynał Marcelo Gonzalés Martín wspominał, że wyraźnie wzruszony Jan Paweł II zwierzył mu się, że tak jak wiele osób w jego ojczyźnie codziennie śledził doniesienia z Alkazaru i każdego dnia modlił się o uwolnienie oblężonych. Gdy przelatywali nad twierdzą, papież uniósł prawą dłoń, udzielił swego błogosławieństwa i w zadumie kiwając głową powtarzał: „Alkazar, Toledo, bohaterowie…”
Dzisiejsze władze Hiszpanii mają jednak innych bohaterów. Heroizują lewicowych republikanów, którzy w trakcie wojny domowej prowadzili bezwzględną walkę z Kościołem. Zamordowali 13 biskupów, 4184 księży i seminarzystów, 2365 zakonników, 283 zakonnice oraz ok. 4000 osób świeckich, które udzielały pomocy osobom duchownym. Ogółem w latach 1936-1939 z rąk rewolucjonistów życie straciło 12 proc. hiszpańskiego duchowieństwa, choć na niektórych terenach zajętych przez lewicę odsetek ten dochodził nawet do 80 proc. Obóz lewicy zniszczył też ok. 20 tysięcy świątyń, czyli niemal połowę istniejących w Hiszpanii. Burzono, podpalano i łupiono wszystko, co miało jakikolwiek związek z Kościołem: pałace biskupie, klasztory, seminaria duchowne, siedziby organizacji katolickich. Razem z nimi przepadło wiele bezcennych dzieł sztuki. Podobny los spotkał liczne dokumenty historyczne przechowywane w archiwach, bibliotekach czy muzeach. Ma rację hiszpański historyk Pio Moa, gdy pisze, że żadna partia w całej Europie nie zniszczyła więcej bibliotek i dzieł sztuki niż te, które należały do Frontu Ludowego w Hiszpanii.
Niewykluczone, że młody Karol Wojtyła czytał też wydaną w 1937 roku w Polsce książkę Rudolfa Timmermansa pt. „Lwy Alkazaru”. Być może wkrótce w Hiszpanii znajdzie się ona wśród lektur zakazanych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/519600-jan-pawel-ii-i-lwy-alkazaru-czyli-niedemokratyczna-pamiec
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.