Z wielu miejsc na świecie dochodzą wiadomości o dramatycznej sytuacji finansowej licznych parafii, diecezji, zakonów, klasztorów oraz innych instytucji katolickich.
Na skutek obostrzeń sanitarnych związanych z koronawirusem drastycznie zmalała bowiem liczba wiernych uczęszczających na Msze, a wraz z tym zmalały datki na potrzeby Kościoła. Sam Watykan, z powodu odpływu pielgrzymów i turystów, spodziewa się w tym roku spadku dochodów na poziomie 45 proc. Wiele podmiotów katolickich bliskich jest ogłoszenia upadłości. Zaczyna brakować pieniędzy na pensje dla pracowników, zarówno duchownych, jak i świeckich, na utrzymanie budynków, w tym także zabytkowych, oraz na prowadzenie różnych przedsięwzięć, od ewangelizacyjnych po edukacyjne.
Niektórzy ekonomiści twierdzą, że Kościół staje dziś przed zadaniem wypracowania nowego modelu pozyskiwania funduszy. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa istniał podział dóbr, potem dziesięcina, później jałmużna, w niektórych miejscach pomoc państwowa, gdzieniegdzie (jak np. w Niemczech czy Austrii) podatek kościelny itd. W czasach pandemii, gdy transakcje finansowe przenoszą się do cyberprzestrzeni, okazuje się, iż zdecydowana większość instytucji kościelnych nie ma wypracowanego modelu pozyskiwania datków na pośrednictwem internetu. Wśród wiernych nie ma nawyku dawania „na tacę” kartą płatniczą. Nie ma „wdowiego przelewu”. Nikt nie wie natomiast, jak długo potrwa obecny stan. Jeżeli alarm pandemiczny przedłuży się, wówczas przed wieloma instytucjami katolickimi stanie widmo bankructwa.
Jeśli podmioty kościelne zostaną zmuszone zmienić swój model finansowania, przenosząc go do cyberprzestrzeni, zmieni się też logika pozyskiwania funduszy. Jałmużna wypierana będzie przez darowizny. To zasadnicza różnica. Jałmużna to pieniądz rzucony „na tacę”, ogólnie na potrzeby Kościoła, natomiast darowizna jest celowa, na konkretny projekt. Ludzie przez internet wolą dawać pieniądze na konkretne dzieło, widząc jego efekt.
Zdaniem jednych może być to zmiana na lepsze, ponieważ premiowani będą duszpasterze aktywni, mogący się pochwalić swoimi osiągnięciami, zaś bierni i pasywni nie będą mogli liczyć na hojne wsparcie wiernych. Według innych jednak będzie to zmiana niebezpieczna, ponieważ faworyzowani będą nie ci, którzy są rzeczywiście dobrymi duszpasterzami, często niedbającymi o rozgłos, ale ci, którzy będą potrafili swoją działalność najlepiej „sprzedać” w internecie. W związku z tym ciężar aktywności przesunie się na promocję, marketing i fundraising, a nie na ewangelizację.
Niezależnie od tego, jak będzie, zadanie utrzymania Kościoła spoczywa na wiernych, którzy są jego częścią i się z nim utożsamiają. Warto o tym pamiętać i wspierać nasze parafie oraz inne dzieła chrześcijańskie w tych trudnych czasach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/517407-nie-ma-wdowiego-przelewu-czy-kosciolowi-grozi-bankructwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.