Już trzeci dzień publicyści katoliccy we Włoszech komentują to, co wydarzyło się w niedzielę podczas modlitwy Anioł Pański na Placu św. Piotra w Rzymie. A właściwie to, co się nie wydarzyło…
Otóż o godzinie 11 dziennikarze akredytowani w Rzymie otrzymali w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej tekst przemówienia, które miał wygłosić Franciszek po modlitwie Anioł Pański. Jeden z wątków tej mowy dotyczył obecnej sytuacji w Hongkongu, gdzie dochodzi do masowych protestów antykomunistycznych demonstrantów, broniących wolności przed totalitarnym reżimem Xi Jinpinga.
Tekst w swej wymowie ani słowem nie krytykował władz chińskich. Nie zawierał też wyrazów poparcia dla obrońców demokracji w Hongkongu. Ustęp poświęcony tej kwestii brzmiał następująco:
W ostatnim czasie śledziłem ze szczególną uwagą i nie bez obaw rozwój skomplikowanej sytuacji w Hongkongu, i przede wszystkim chciałbym wyrazić serdeczną bliskość ze wszystkimi mieszkańcami tego terytorium. W obecnym kontekście poruszane kwestie są niewątpliwie delikatne i mają wpływ na życie wszystkich; dlatego zrozumiała jest wyraźna wrażliwość w tym zakresie. Mam zatem nadzieję, że wszyscy zaangażowani ludzie będą w stanie poradzić sobie z różnymi problemami w duchu dalekowzrocznej mądrości i autentycznego dialogu. Wymaga to odwagi, pokory, braku przemocy oraz poszanowania godności i praw wszystkich. Wyrażam też przekonanie, że życie społeczne, a zwłaszcza życie religijne, wyraża się w pełnej i prawdziwej wolności, jak przewidują to różne dokumenty międzynarodowe.
Kilka minut przed modlitwą Anioł Pański dziennikarze zostali poinformowani jednak przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej, że Franciszek nie przeczyta fragmentu poświęconego Hongkongowi. Jako pierwszy ujawnił to znany watykanista Marco Tosatti.
Komentatorzy zastanawiają się nad przyczynami tej nagłej i niespodziewanej decyzji. Jedni sugerują, że mogła za tym stać błyskawiczna akcja ambasady chińskiej, która w ostatniej chwili poznała treść wystąpienia i postanowiła je zablokować. Chińczyków mogło zaniepokoić samo wspomnienie o „prawdziwej wolności” oraz odwołanie do „dokumentów międzynarodowych”.
Inni z kolei przypuszczają, że tekst mógł zostać przygotowany przez Sekretariat Stanu i zmieniony osobiście przez Franciszka, któremu nie spodobało się poruszanie tej kwestii, ponieważ nie chciał rozdrażniać władz chińskich.
Obserwatorzy przypominają, że podobna sytuacja miała miejsce 20 maja 2018 roku, gdy dziennikarze otrzymali tekst wystąpienia Franciszka przewidzianego po modlitwie Regina Coeli. Znajdował się tam fragment mówiący o krytycznej sytuacji w Wenezueli rządzonej przez socjalistycznego dyktatora Nicolasa Maduro. Akapit dotyczący tej kwestii brzmiał następująco:
Chciałbym ponownie poświęcić szczególne wspomnienie mojej ukochanej Wenezueli. Z pomocą Ducha Świętego wszyscy powinni pracować, aby poszukiwać sprawiedliwych, skutecznych i pokojowych rozwiązań poważnego kryzysu humanitarnego, politycznego, gospodarczego i społecznego, który wycieńcza ludność, unikając zarazem pokusy uciekania się do jakiejkolwiek przemocy. Zachęcam władze tego kraju do zapewnienia poszanowania życia oraz godności każdej osoby, zwłaszcza tych, za których ponoszą odpowiedzialność, jak choćby więźniów.
Niespodziewanie Franciszek opuścił jednak ten passus, a zamiast tego wygłosił krótką improwizowaną mowę, w której powiedział:
Chciałbym poświęcić szczególne wspomnienie mojej ukochanej Wenezueli. Proszę, aby Duch Święty dał całemu ludowi Wenezueli – wszystkim, władcom, ludziom – mądrość, by mogli podążać drogą pokoju i jedności. Modlę się także za więźniów, którzy zmarli wczoraj.
Wróćmy jednak do opuszczonego fragmentu z ostatniej niedzieli. Wspomniany akapit nie zawierał żadnej krytyki pod adresem Chin. Jego novum polegało na tym, że po raz pierwszy Franciszek sam z własnej inicjatywy miał wypowiedzieć się na temat sytuacji w Hongkongu. Kiedy został o to zapytany w listopadzie 2019 roku na pokładzie samolotu w drodze z Tokio do Rzymu, uchylił się od oceny, wpisując protesty w Hongkongu w ogólnoświatowy trend, którego wyrazem są manifestacje we Francji, Chile, Hiszpanii, Brazylii czy Nikaragui. Nigdy też w czasie swego pontyfikatu nie potępił łamania wolności religijnej w Chinach, choć prześladowania chrześcijan w tym kraju nasiliły się w ostatnich kilku latach.
Część watykanistów opowiada się jednak za inną hipotezą. Ich zdaniem Stolica Apostolska celowo najpierw wręczyła dziennikarzom pierwotną wersję tekstu, a następnie w krótkim czasie ją anulowała. W rzeczywistości Watykan liczył na ujawnienie przez media wyciętego fragmentu, by w ten sposób wysłać władzom w Pekinie zawoalowane ostrzeżenie, co może Franciszek powiedzieć, jeśli reżim nie zaprzestanie represji. Następnym razem przecież przemówienie może zostać nieokrojone.
Niezależnie od tego, jak zinterpretujemy niedzielne zdarzenie, jest ono z pewnością ważnym sygnałem przed kolejną turą rozmów chińsko-watykańskich dotyczących dalszego podtrzymania lub zawieszenia tajnej umowy między Stolicą Apostolską a Pekinem z września 2018 roku. Jej stawką jest los Kościoła w Państwie Środka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/508444-milczenie-watykanu-na-temat-hongkongu-czyli-gra-stolicy