Ze smutkiem czytam wypowiedzi i aktywność niektórych publicystów określanych lub określających się (kiedyś?) mianem katolickich, którzy dzisiaj doszli do momentu w którym dziękują autorom utworów zrównujących Kościół z pedofilią za ich twórczość, sugerując nawet, że to Pan Bóg posłużył się tymi autorami do oczyszczenia Kościoła.
Podkreślam: mają prawo pisać, co uważają. Każdy rozważa to w sumieniu. Ale ja mam też prawo napisać, że w mojej opinii wyraźnie wiele osób się tu pogubiło. Przypuszczam, że powodem takiej postawy jest zderzenie ziemskiej codzienności wielu sfer życia naszego Kościoła ze świętością, którą ten Kościół głosi. Zobaczyli to, dotknęli i poczuli żal. Owszem, to może być bolesne, zwłaszcza dla ludzi, którym nie przekazali starsi, że tak było, jest i tak będzie. Kościół jest święty, ale ludzie Kościoła bywają grzeszni.
W przypadku zbrodni pedofilii ból jest szczególnie duży. Nie może być i nie ma żadnej taryfy ulgowej dla sprawców, trzeba zrobić wszystko, by otoczyć opieką ofiary - bez względu na to, czy są/byli księżmi, autorami kids-show czy znanymi moralizującymi reżyserami, aktorami, dziennikarzami.
Burze wokół tych ostatnich kategorii trwają jednak zaledwie kilka chwil, a każdy przypadek w Kościele jest powielany w nieskończoność. Celem jest zbudowanie równania: „każdy ksiądz to pedofil”. Wiele bólu i cierpienia ten mechanizm zadał. Opowieść znajomego wspaniałego księdza o tym, jak został opluty i zwyzywany gdy z ministrantami szedł odwiedzić Zamek Królewski, należy do najłagodniejszych.
Kościół katolicki w Polsce wypracował procedury i działania, które - pewnie niedoskonałe - są jednak jasną deklaracją zmierzenia się z tym problemem. Wiele już zrobiono. Są jasne instrukcje dotyczące pracy księżmi z dziećmi. Każdy publicznie wywołany przypadek spotyka się z reakcją i potępieniem. W przypadkach potwierdzonych (bo padło wiele niesłusznych oskarżeń) księża są zmuszani do odejścia z kapłaństwa. Jeżeli tak nie jest, należy o tym mówić. Większość publicystów ma narzędzia, by to czynić. Atmosfera wielkiego skandalu i udział w operacjach medialnych tego akurat środowiska nie wydają się w mojej ocenie do tego koniecznym warunkiem.
Zaproponowana konstrukcja skandalu i skumulowanego uderzenia medialnego ma nas wszystkich zmusić do wzięcia udziału w tej nagonce. Chciałbym zatem wyraźnie zadeklarować: potępialiśmy zawsze pedofilię i krzywdę najmłodszych, gdziekolwiek by się zdarzyła. Biliśmy się o prawo do godnego życia każdego dziecka. W całej tej „zabawie” nie chodzi jednak chyba już o ofiary - ale o kolejny atak na Kościół. Zgodnie z tym, co przerobiono z sukcesem na Zachodzie. Wplątywanie w to Świętego Jana Pawła II to kolejny trop prowadzący do tej tezy.
Warto też zwrócić uwagę: wyznania protestanckie, wyznania judaistyczne, islamskie i wszelkie świeckie organizacje o charakterze sekciarskim w Europie w ogóle nie są pod tym względem sprawdzane.
Warto widzieć jaka jest - akceptowana przez autorów - „oprawa” tego medialnego eventu. Księża jako potwory, straszne monstra, ze zdehumanizowanymi twarzami - takie okładki drukują w setkach tysięcy egzemplarzy. Robią to ludzie, którzy Kościół uważają swojego stałego wroga.
Nie! My tej nagonki na księży i Kościół nie pochwalimy. A wszystkich proszę: tym księżom i zakonnicom, których znamy i cenimy, którzy wykazują wspaniałą pracę, którzy są naprawdę wierzący, przekażmy w tych dniach nasze wyrazy wsparcia i szacunku. Szkoda, że będzie to trudne bezpośrednio, bo supermarkety jadą już pełną parą, a w kościołach nadal bardzo ostre restrykcje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/500564-nie-my-tej-nagonki-na-ksiezy-i-kosciol-nie-pochwalimy