Musimy wykorzystać wszystkie możliwości, które daje nam ten czas – oczywiście, bardzo smutny, tragiczny i ciężki – aby odnaleźć dobre rozwiązania, by coś nowego zostało odbudowane w naszej wierze, by pokonać nasze słabości
— opowiada w przejmującej relacji don Carlo, włoski ksiądz z Lombardii, straszliwie dotkniętej zarazą koronawirusa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wielkie świadectwo wiary umierającego na Covid-19 księdza: „Nie bójcie się!”; „Widzimy się w niebie!”
Don Carlo - włoski ksiądz z Gorgonzoli, niedaleko Mediolanu i Bergamo
Don Carlo jest włoskim księdzem, który mieszka w Gorgonzoli – miejscowości położonej ok. 20 km od Mediolanu i równie niedaleko od Bergamo i Codogno. Miasta te, z wysoką liczbą zakażeń koronawirusem - stały się niejako symbolem tragicznej epidemii. Nasz rozmówca opowiada o codzienności w obowiązkowej kwarantannie społecznej, o trudach związanych z epidemią i o braciach kapłanach, którzy zmarli na Covid-19.
Jesteśmy księżmi, którzy opiekują się dwiema parafiami w Gorgonzoli i żyjemy razem w domu wspólnoty. Niczym ewangeliczna rodzina
— żartuje don Carlo związany ze wspólnotą Focolare.
Normalnie księża żyją samotnie. Obecna sytuacja, życie w kwarantannie, bez zewnętrznych obowiązków, jest dla nas - mojej wspólnoty - szansą, by pogłębić nasze relacje
— dodaje.
Mieszkańcy nie mogą wychodzić ze swoich domów, a Msze święte i nabożeństwa nie mogą być odprawiane z udziałem wiernych. Rodzi to, podobnie jak w Polsce, nowe wyzwania, które duszpasterze muszą starać się przezwyciężać.
Odprawiamy Msze święte we wspólnocie i udostępniamy ich transmisje, by chociaż w ten sposób łączyć się z naszymi wiernymi. Podczas Triduum Paschalnego w liturgii może uczestniczyć dodatkowo jedynie organista, lektor i jedna osoba śpiewająca. Posługuje u nas również zakrystianin
— opowiada.
„Mamy wielu księży, którzy zmarli z powodu koronawirusa”
Ksiądz z Gorgonzoli akcentuje również trudną sytuację, którą muszą przeżywać jako duszpasterze. Nasz rozmówca wspomina też o heroizmie kapłanów, którzy poświęcili własne życie, by błogosławić chorych i umierających na Covid-19.
Nie możemy udzielać sakramentów, chyba że dotyczy to przypadków zagrożenia życia danej osoby. Jest też zakaz wejścia do środka szpitali, a przez to nie możemy być blisko osób, które zachorowały z powodu koronawirusa. Są oczywiście kapłani, którzy idą odwiedzać placówki medyczne, by błogosławić, modlić się i być blisko pacjentów, ale nie mogę wejść do oddziałów z zakażonymi osobami. Musimy zostać na zewnątrz
— słyszymy.
W naszej diecezji, w Mediolanie i Bergamo, mamy wielu księży, którzy zmarli z powodu koronawirusa w bardzo krótkim czasie. Teraz inni księża przebywają zamknięci w domach, by uchronić się od zagrożenia
— mówi.
Jak przyznaje włoski duchowny, to wyjątkowo smutne, że jako duszpasterze nie mogą docierać do potrzebujących z modlitwą i sakramentami. Jednak don Carlo nie traci nadziei…
Niedawno miała miejsce modlitwa papieża Franciszka na pustym Placu Świętego Piotra. To wydarzenie było niezwykle ważne. Ojciec Święty prosił o miłosierdzie i łaski dla świata ogarniętego pandemią. Pamiętajmy, że jest możliwość odpuszczenia nam naszych win przez Boga, jeśli nie mamy fizycznej możliwości przystąpienia do spowiedzi. Bóg może wejrzeć w nasze serca
— podkreśla.
Myślę, że w każdej sytuacji jest specyficzna łaska od Boga. Nasz arcybiskup napisał kilka miesięcy temu list zatytułowany: „Każda sytuacja jest okazją”. Opowiedział w nim, że gdy święty Paweł Apostoł został zamknięty w więzieniu, nawet w takim położeniu dostrzegł szansę na głoszenie Ewangelii. Czyli każda okoliczność jest dobra, by móc głosić Ewangelię. Pisząc ten list, nasz arcybiskup nie mógł nawet przewidzieć, że dojdzie do takiej sytuacji, jaka obecnie panuje
— opowiada dalej włoski kapłan.
Ja również widzę w tym czasie pewną szansę. Przykład? Możemy rozwijać naszą modlitwę w domach. Codziennie celebrujemy Msze święte, jest ona transmitowana w sieci, przez co uczestniczy w niej wiele osób. Dodatkowo każdego dnia dzielimy się naszą wspólnotową modlitwą. Nasi wierni się cieszą, ponieważ mogą brać w tym udział właśnie pełną rodziną. A do tej pory we Włoszech modlitwa rodzinna nie była tak powszechna… Każdy miał swoje sprawy na głowie, teraz są razem z powodu kwarantanny. Nasi wierni dziękują nam za te nabożeństwa, ponieważ czują tę jedność, nawet jeżeli nie widzimy się nawzajem
— relacjonuje don Carlo.
Na czas Wielkiego Tygodnia nasza diecezja proponuje wiernym, by celebrowali te dni w swoich domach – by odczytywali odpowiednie fragmenty Ewangelii, rozważali je, modlili się… To bardzo ważne, ponieważ całe rodziny mogą być razem przy Panu Bogu
— dodaje.
Przesłanie włoskiego duchownego: „Naszym zadaniem jest wzrastać w tym trudnym czasie”
Don Carlo kieruje do nas wszystkich, zmagających się z trudami, które przynosi nam czas pandemii, ważne przesłanie!
Musimy wykorzystać wszystkie możliwości, które daje nam ten czas – oczywiście, bardzo smutny, tragiczny i ciężki – aby odnaleźć dobre rozwiązania, by coś nowego zostało odbudowane w naszej wierze, by pokonać nasze słabości. Warto przemienić ten ciężki czas w okazję dla Ewangelii, dla każdego z nas. Znajdźmy wszelkie sposoby, by żyć w dobry sposób, w takich a nie innych okolicznościach
— mówi.
Nie wiemy, jak długo ta sytuacja będzie trwała. Kilka lat, miesięcy, tygodni? Nie wiemy. Dlatego budujmy to teraz, w czasie tych dni. Musimy się rozwijać, przemieniajmy się w tym momencie, a nie potem. Nie zastanawiajmy się, co będziemy zmieniać potem. Samo czekanie na „moment” niczego nie zmieni. To trzeba po prostu to wykonać
— nawołuje duchowny z Italii.
Oczywiście, ten czas dla niektórych ludzi w kwarantannie może być ciężki. Nie chodzimy do pracy, jesteśmy zamknięci w gronie swojej rodziny i „skazani” na obecność drugich. To także problem dla dzieci, które nie idą do szkół, nie mogą wyjść na zewnątrz, pobawić się na ulicy. Wiem, że to nie jest łatwe, to często budzi w nas nerwowość. Ale próbujmy to przezwyciężać – pomagajmy sobie wzajemnie, módlmy się, róbmy razem coś miłego. Naszym zadaniem jest wzrastać w tym trudnym czasie
— podkreśla na koniec naszej rozmowy don Carlo.
Anna z Włoch, nadal pracuje, by pomagać innym
Rozmawialiśmy również z Anną - młodą świecką dziewczyną z Polski, która mieszka we Włoszech, w pobliżu Florencji, w domu jednej ze wspólnot katolickich. Została w Italii, pomimo szalejącej dookoła zarazy koronawirusa.
Sytuacja jest bardzo trudna. Obowiązuje nas wiele ścisłych restrykcji, jednak chodzę do pracy, gdzie szyjemy maseczki dla osób, które ich najbardziej potrzebują. Musimy przy tym zachować wszelkie środki bezpieczeństwa, sami chodząc na przykład w maseczkach
— opowiada.
Stosujemy się do wszystkich zasad i wierzę w to, że jesteśmy bezpieczni
— dodaje.
Kościoły są zamknięte, a Msze święte są tylko transmitowane w Internecie. Jest to dla mnie bardzo trudne doświadczenie. Brakuje mi takiej namacalnej obecności, bliskości Boga w Eucharystii
— akcentuje nasza rozmówczyni.
Chociaż w ten sposób wszyscy uczymy się, jak duchowo przeżywać komunię
— podkreśla.
Zapytaliśmy również młodą Polkę przebywającą we Włoszech, czy po prostu nie bała się tam pozostać.
Oczywiście, że się bałam… Ale myślę, że jeśli wszystko powierzy się Panu Bogu, to On się tym „zaopiekuje”
— odpowiada z wiarą Anna.
Przejmująca refleksja księdza Daniela, polskiego kapłana posługującego w Toskanii
Publikujemy również refleksję, którą spisał ksiądz Daniel - polski kapłan pracujący w miejscowości Faella niedaleko Florencji. Skierował on do „przyjaciół w Polsce i za granicą” słowa, które mogą być dla nas ważną wskazówką.
Na początku Wielkiego Postu zapraszałem wiernych z mojej parafii w Toskanii, abyśmy oczyścili się w tym okresie z wszelkiej “światowej chciwości”, ze zwariowanego rytmu, którego często jesteśmy ofiarami nie z naszej woli. Teraz, w kontekście niespodziewanie trudnym, w jakim się znajdujemy, pozwólcie, że podzielę się z wami moją refleksją, która ma na celu ukoić ducha i doprowadzić każdego z nas do podjęcia konkretnych decyzji, które będą musiał zmienić tryb naszego życia
— czytamy.
Warto jednak sobie wziąć pod uwagę, że nasze życie jest darem od Pana Boga, za który trzeba dziękować i dbać: “Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” ( Rdz 2,7 )
— pisze ks. Daniel.
Jak każdy z nas, również i ja jestem zmartwiony sytuacją, która ma miejsce na naszej kochanej Ziemi: wystarczyłoby spojrzeć na miliony osób, które żyją otoczone wirusem wojny, głodu i pragnienia, strachu i nienawiści. Kryzys spowodowany przez koronawirus, jest niczym w porównaniu z kryzysem humanitarnym w krajach ubogich, wykorzystywanych przez kraje bogate. Uważam, że to, co nas spotyka w tym momencie, to koniec starej i początek nowej ery. Nie powinniśmy zatem, jako chrześcijanie zwieść się fałszywym prorokom, których dzisiaj nie brakuje, ale coraz bardziej powinniśmy wsłuchać się w głos Pana Jezusa, który nieustannie rozbrzmiewa w naszych wspólnotach, zwłaszcza kiedy gromadzimy się na Wieczerzy Pańskiej
— podkreśla duszpasterze z Toskanii.
Ks. Daniel nazywa ten czas „wielką próbą”, którą musimy przejść i „wielką okazją”, aby odkryć na nowo piękno życia oraz przyczyniać się każdego dnia do budowania więzi miłości i solidarności z każdym człowiekiem, poczynając od naszych rodzin.
Moi drodzy wiedzcie, że zło, które dotyka nas w postaci Covid-19, to przede wszystkim walka z naszymi zwyczajami. Ta cała sytuacja, która wydaje nam się nie do zniesienia, może być dobrą okazją, żeby przeobrazić zmarnowany czas w solidarność i poświęcenie się naszym bliskim, w sposób szczególny chorym i starszym. A zatem zmieńmy nasz sposób myślenia i działania: To nie ja boję się zarażenia wirusem, lecz to ja zadbam o ciebie, żebyś się nie zaraził. To ja będę z dystansem dla twojego dobra. To ja umyję ręce dla twojego dobra. To ja zrezygnuję z wycieczki dla ciebie. To ja zrezygnuję z koncertu dla ciebie. To ja nie pójdę w tłum dla ciebie. To ja dla ciebie, który jesteś na oddziale intensywnej terapii. To ja dla ciebie osoby starszej i słabej, a której życie warte jest jak moje. To ja dla ciebie, który zmagasz się z nowotworem i nie możesz nawet go zwalczyć
— czytamy.
Ks. Daniel wzywa nas, abyśmy podnieśli „w górę nasze serca” i kieruje szczególne słowa do Polaków.
Mam nadzieję, że w tych dniach Polacy, jak 40 lat temu, okażą wielką solidarność względem każdego człowieka. Wszystkie inne sprawy to marność…
— pisze duchowny z Toskanii.
Not. Adam Kacprzak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/495128-tylko-u-nas-przejmujaca-relacja-wloskiego-ksiedza