Zwycięstwo sprawiedliwości
Australijski kardynał George Pell jest już na wolności!
W natłoku złych wiadomości, które docierają do nas w ostatnich dniach, w końcu dostaliśmy jedną, która jest dowodem na zwycięstwo sprawiedliwości.
Wiadomość ta powinna być dobra nie tylko dla tych, dla których Pell jest ważny jako katolicki dostojnik, ale dla wszystkich ludzi, dla których prawda i sprawiedliwość coś znaczą.
Wszyscy, którzy choć wyrywkowo śledzili proces przeciwko kardynałowi, oskarżonego o wykorzystywanie seksualne dwóch chłopców w zakrystii katedry w Melbourne w latach 90-tych, wiedzą, że właśnie prawda została tu głęboko zaniedbana. Aż do dziś.
Wątpliwe zarzuty
Akt oskarżenia był pełen nielogiczności. Na przykład, dlaczego ława przysięgłych nie wzięła pod uwagę zarzutów, iż to niemożliwe, aby do takiej zbrodni mogło dojść w takim miejscu i czasie – w zakrystii katedry, która po zakończonej mszy św.zawsze jest pełna ludzi?
Dlaczego ta sama ława przysięgłych nie wzięła od uwagę, że jedna z domniemanych ofiar, która zmarła przed sześciu laty, przyznała przed śmiercią, że jej oskarżenia złożone na kardynała Pella były fałszywe?
Dzisiaj Sąd Najwyższy Australii jednogłośnie uznał te dowody, które od początku potwierdzały niewinność kardynała. W swojej decyzji wyjaśnił, że w poprzednich rozprawach ława przysięgłych nie wzięła tych faktów pod uwagę.
Ta decyzja chociaż w pewnym stopniu pozwoliła odzyskać zaufanie australijskiemu wymiarowi sprawiedliwości, który w ocenie wielu wziął udział w „polowaniu na czarownice” skierowanym przeciwko kardynałowi. George Pell, na co zwrócili uwagę analitycy przeszkadzał wielu, ponieważ był wpływową osobą w społeczeństwie, a przy tym trzymał się nauki Kościoła w wielu ważnych kwestiach (niektóre teorie wspominają, że jeszcze przed zatrzymaniem stał się wrogiem wielu osób z powodu reform finansowych w Watykanie, którymi kierował).
Dzisiaj patrząc z tej perspektywy wydawać by się mogło, że właśnie to stało się jego największą zbrodnią.
Katolicy na celowniku
Co nam to mówi? Otóż, że istnieją grupy, w których największą zbrodnią jest to, że jesteś katolikiem oraz, że otwarcie bronisz swoich przekonań. Bo jak inaczej wyjaśnić ogromne prawne zaniedbania do których doszło podczas rozpraw? Tutaj nie chodziło o sprawiedliwość wobec ofiar zbrodni seksualnych, ale o coś kompletnie innego.
Jednak, jak tuż po uwolnieniu powiedział sam kardynał, „dość już bólu i pretensji”. Dodał, że chociaż w swojej starości musiał niewinnie spędzić w więzieniu 400 dni, tym, którzy go oskarżyli niczego nie zarzuca.
Po ponad roku spędzonym w więziennej celi kardynał będzie mógł odprawić mszę św., której celebracja przez ten cały czas była mu surowo zakazana.
Co za Wielkanoc! I jak ważne przesłanie o zwycięstwie sprawiedliwości dla każdego z nas.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/494774-kard-pell-wychodzi-na-wolnosc-zwyciestwo-sprawiedliwosci