Przy ograniczeniu możliwości spotkania fizycznego i braku doświadczenia społecznej solidarności wyrażanej poprzez obecność współwierzących w świątyni – sytuacja ta dla wielu katolików jest bolesna i niezrozumiała. Wydaje mi się, że spowodowane pandemią lęku zatomizowanie społeczeństwa, odizolowanie, oddzielenie od siebie nie sprzyja dobremu przeżywaniu także relacji społecznych i osobistych, a także religijnych
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl psycholog ks. prof. Romuald Jaworski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wielki Tydzień i celebracja Triduum Paschalnego w czasie epidemii. Watykan wydał ważny dekret! SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY
wPolityce.pl: Relacja z Panem Bogiem jest relacją osobową, a relację osobową w jej pełni nawiązuje się poprzez spotkanie, a nie za pośrednictwem internetu. Czy na tym polega główna trudność w przeżywaniu Mszy on-line? Czy z punktu widzenia psychologii jest coś jeszcze?
Ks. prof. Romuald Jaworski: Pan Bóg ma różne drogi spotkania z człowiekiem i na drodze on-line też można spotkać się z Nim. Natomiast wydaje mi się, że jest tu ważny nie tylko kontekst teologiczny, ale także ludzki. Przy ograniczeniu możliwości spotkania fizycznego i braku doświadczenia społecznej solidarności wyrażanej poprzez obecność współwierzących w świątyni – sytuacja ta dla wielu katolików jest bolesna i niezrozumiała. Wydaje mi się, że spowodowane pandemią lęku zatomizowanie społeczeństwa, odizolowanie, oddzielenie od siebie nie sprzyja dobremu przeżywaniu także relacji społecznych i osobistych, a także religijnych.
Myślę z troską o tych wszystkich ludziach, którzy przeżywają teraz ogromne trudności związane z ich zdrowiem – ci, którym odmawia się dzisiaj operacji, ci, którzy nie mogą się dostać do lekarza, do dentysty i muszą cierpieć bez możliwości pomocy. Ta sytuacja jest bardzo trudna do opanowania. Ratowanie ludzi przed pandemią koronawirusa spowodowało, że właśnie opieka nad ludźmi cierpiącymi z powodu różnych trudności fizycznych, psychicznych czy duchowych znacząco się załamała. To rodzi też wiele pytań, także natury religijnej. W każdej zwłaszcza trudnej sytuacji człowiek pyta o Boga, o Jego miejsce, o Jego stanowisko wobec tego, co się dzieje. I na pewno są ludzie, którzy przez tę trudną sytuację odnajdują ponownie głęboką relację z Bogiem. Ale są też tacy, którzy przeżywają bunt, rozczarowanie i lęk. Nie zbliżają się do Boga, ale oddalają od Niego, od Kościoła i od ludzi.
Czy decyzje Watykanu o wprowadzeniu bezprecedensowych środków oraz decyzje biskupów o udzieleniu dyspensy również przyczynią się do wzrostu wiary i pobożności u jednych, a u drugich – do buntu? Czy w tej chwili można zaobserwować jakieś konkretne procesy?
Są dwa aspekty. Jeden jest psychospołeczny. Można powiedzieć: nie wiemy wszystkiego, nie wiemy czegoś, o czym wie papież i dlatego wiele osób - kierując się zdrowym rozsądkiem i własnym rozeznaniem - stawia krytyczne pytania i odpowiedzi. Dla wielu te decyzje wydają się niezrozumiałe i trudne do zaakceptowania. Może w kontekście doświadczeń włoskich są zrozumiałe, ale w skali światowej – są chyba zbyt daleko idące, asekuracyjne. Jako ksiądz katolicki nie jestem od krytykowania Ojca Świętego, tylko od wypełniania jego poleceń. Aby łatwiej było te polecenia przyjąć warto uwzględnić drugi ważniejszy kontekst - kontekst teologiczny. Chodzi tu też wymiar posłuszeństwa wobec władz kościelnych i zaufanie, że Pan Bóg nawet z takich trudnych i złożonych sytuacji potrafi wyprowadzić dobro. Dlatego trzeba z ufnością modlić się o to, żeby wola Boża została zrealizowana. Wielu ludzi uwierzyło w swoją wszechmoc, w dobrobyt na ziemi, w niezaburzone życie doczesne tutaj, bez chorób, bez śmierci. Sytuacja pandemii przypomniała o znikomości ludzkiego życia i dla wielu osób jest to okazja do refleksji i do powrotu do Boga.
Nie chciałbym tu krytykować czy chwalić działań, które podejmuje Kościół hierarchiczny, bo nie jestem do tego powołany. Wydaje mi się, że kwestia posłuszeństwa była zawsze mocną stroną Kościoła katolickiego, także w wymiarze psychospołecznym, a na pewno w religijnym też, bo Jezus mówi: „Przyszedłem, aby służyć, aby pełnić wolę Ojca” i właśnie o tę wolę Ojca i o to dobre rozeznanie trzeba prosić Boga.
Na ile ten czas pandemii daje pole do działania różnego rodzaju sekt? Kto jest szczególnie narażony?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, dlatego, że my ciągle tak mało wiemy o tej sytuacji. Z pewnością istnieją różne grupy, które próbują zadbać o swój interes, także i tej trudnej sytuacji. To są banki i giełda, spekulanci, wiele środowisk politycznych, gospodarczych, które przestawiają się na różnego rodzaju produkcje, a często. Bywają też sekty deklarujące jako cel religię, a w rzeczywistości mające bardzo silne ukierunkowanie ekonomiczne, czy polityczne. Nie badałem tego zjawiska dokładnie i chcę tu zachować ostrożny dystans do tej sytuacji.
Na jakiego rodzaju zagrożenia duchowe katolicy są obecnie, w czasie tej pandemii szczególnie narażeni? Jak się przed nimi bronić?
Może łatwiej by było powiedzieć, jak się bronić, bo wszystkich zagrożeń nie jesteśmy w stanie wymienić. W każdym bądź razie jednym z nich jest niezadowolenie i bunt w stosunku do Boga, albo odchodzenie od religii. Zagrożeniem jest uznanie wielu form aktywności, które wcześniej świadczyły o gorliwości, za mniej ważne, chociażby kwestie obecności na Mszy świętej, czy przeżywania Triduum Paschalnego. U wielu katolików i osób religijnych rodzą się te pytania: „W takim razie dlaczego mam chodzić na Mszę świętą?” „Jak zinterpretować decyzje Watykanu, episkopatu, proboszcza?”
Zagrożeniem duchowym bywa krytyczne ustosunkowanie się do Kościoła hierarchicznego i wątpliwości dotyczące tego, co naprawdę jest istotne, a co bez znaczenia w religijności.
Te zagrożenia mogą być oczywiście także szansą do przemyśleń i okazją do dyskusji, do pogłębienia życia religijnego, ale obawiam się, że wiele osób może skorzystać z łatwiejszego schematu: „Nie muszę iść do Kościoła, boję się, panuje pandemia, mogę się pomodlić w domu”. Taka postawa może zostać utrwalona i przyjęta jako powszechny schemat zachowania religijnego. W kościołach protestanckich obecność w kościele w niedzielę nie jest aż tak konieczna, a życie religijne bardziej weryfikuje się poprzez czyny ascetyczne czy charytatywne. W tym obszarze zmiany mogą okazać się trwałe. Czy będą korzystne, czy nie – trudno powiedzieć.
A jak się bronić przed tym, żeby religijność w nas nie osłabła? Iść drogą, którą Kościół wskazuje do zrealizowania w Wielkim Poście: modlitwa, post, jałmużna. Trzy ważne wymiary: dzieła miłosierdzia, ograniczenie siebie i samodyscyplina, przywrócenie właściwego rytmu życia i głęboka jak najczęstsza, pełna ufności relacja z Bogiem. To właściwe sposoby obrony, ale także i rozwoju.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/492305-ks-prof-jaworski-pandemia-leku-nie-sprzyja-relacjom