Mirjana Dragičević Soldo, jedna z sześciorga widzących z Medjugorje powiedziała, że Matka Boża zapowiedziała jej, iż nie będzie się jej więcej objawiać publicznie.
W tym miasteczku w Bośni i Hercegowinie od 1981 r. mają trwać objawienia Maryi, w sprawie których uznania Kościół nie podjął jeszcze decyzji.
Informacja opublikowana na stronie Međugorje.info, która śledzi tamtejsze wydarzenia, wywołała wiele reakcji wśród wiernych, ponieważ po raz pierwszy od rozpoczęcia objawień doszło do takiej sytuacji.
Na samym początku Dragičević Soldo - tak jak pozostała piątka widzących - miała regularne widzenia. Później, jak sama twierdzi, Maryja miała jej powiedzieć , że będzie jej się objawiać w dniu jej urodzin, 18 marca. W kolejnym etapie widzenia miały miejsce każdego drugiego dnia miesiąca.
Było tak do środy, do momentu prywatnego widzenia w domu Mirjany. Jak donosi Međugorje.info, Maryja powiedziała kobiecie w prywatnym objawieniu, iż nie będzie się więcej objawiać każdego drugiego dnia miesiąca na wzgórzu objawienia Podbrdo. Te objawienia zawsze były publiczne i brały w nich udział tłumy wiernych. Od teraz nie będzie ani publicznych objawień ani przesłań, które Mirjana otrzymywała od Maryi dla całego świata.
Pozostała piątka widzących (Ivanka Ivanković-Elez, Ivana Dragičević, Jakov Čolo, Marija Pavlović-Lunetti i Vicka Ivanković-Mijatović) w dalszym ciągu otrzymują widzenia w określonych dniach – Dragičević, Pavlović-Lunneti i Ivanković-Mijatović codziennie, a pozostali raz w roku.
Kościół ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył prawdziwości objawień w Medjugorje. Komisja watykańska , którą kierował kardynał Camillo Ruini, zbadała tę sprawę, a wyniki prac przekazała Ojcu Świętemu Franciszkowi. Rezultaty badań nigdy nie zostały opublikowane, ale papież po przeczytaniu wniosków postanowił mianować abp. Henryka Hosera wizytatorem apostolskim o charakterze specjalnym w Medjugorie. Po jego przybyciu, Medjugorje zyskało silniejszy status w Kościele, a w zeszłym roku Stolica Apostolska wyraziła zgodę na organizowanie w to miejsce oficjalnych pielgrzymek kościelnych, które wcześniej odbywały się półlegalnie.
Z naszej rozmowy z osobami pozostającymi w bliskim kontakcie z widzącymi dostaliśmy potwierdzenie o zakończeniu publicznych objawień za pośrednictwem Mirjany Dragičević-Soldo. Jak się dowiedzieliśmy, nikt w Medjugorje nie poświęca zbyt wiele uwagi tej wiadomości. Są osoby, które łączą to wydarzenie z epidemią koronawirusa w Europie, jednak mieszkańcy Medjugorja nie chcą dawać wiary takim interpretacjom.
Nasze źródła potwierdzają, że mieszkańcy miasteczka i franciszkanie, którzy kierują parafią, są niezwykle wdzięczni polskiemu biskupowi, którego papież mianował jako wizytatora w tym miejscu. Twierdzą, że dzięki niemu wielu pielgrzymów mogło otrzymać jeszcze większe wsparcie i opiekę duszpasterską podczas swoich wizyt w Medjugorje. Dodają, że po objęciu przez biskupa stanowiska do miejsca rzekomych objawień zaczęło napływać jeszcze więcej Polaków. Oczywiście z powodu epidemii koronawirusa, liczba pielgrzymów jest teraz mniej liczna, ale msze św. są sprawowane nadal.
Mirjana Dragičević Soldo wydaje się jest najciekawszą postacią wśród widzących, o czym miałem okazje przekonać się sam, kiedy przed kilku laty przeprowadzałem z nią wywiad. W przeciwieństwie do pozostałych widzących, którzy wychowywali się w biednym Medjugorje, Mirjana wyrosła w Sarajewie, gdzie jej rodzice przeprowadzili się w poszukiwaniu pracy.
„Dorastałam w Sarajewie, ale każdego lata odwiedzałam dziadków w Medjugorje, gdzie oprócz tytoniu i słabo rodzących winogron nie było niczego. Rodzice i brat jechali nad morze, a mnie coś ciągnęło do Hercegowiny“ -
— opowiadała mi w wywiadzie.
Po objawieniu w 1981 r., to ona miała najwięcej problemów z komunistami i ówczesnym reżimem SFRJ.
Po półtora miesiąca objawień, policja zaciągnęła ją siłą do auta i odwiozła do Sarajewa do rodziców. Nie chciała jechać. Bała się, że objawienia mogą się skończyć, kiedy zostawi swoich przyjaciół. Tak się nie stało, ale czekały na nią inne problemy. W Sarajewie i ona, i jej rodzina otrzymali status „wroga narodu”, dlatego zostali zupełnie sami, bez przyjaciół, którzy w jednym momencie zaczęli ich unikać. W tym wszystkim znajdowała siłę na to, żeby pocieszać rodziców, chociaż na policję jeździła z lękiem o własne życie. Pozostali widzący zostali razem w Medjugorje, gdzie po początkowych przesłuchaniach komunistyczna policja zostawiła ich w spokoju. Po przeprowadzeniu wywiadu wyrobiłem sobie o niej zdanie jako o osobie racjonalnej, stabilnej, dojrzałej duchowo.
„Trzeba przeżyć objawienie, żeby to zrozumieć. To nie ja troszczę się o te tajemnice, to robi Bóg. Jeślibym nie miała Jego pomocy, nie mogłabym żyć normalnie. Kiedy mam objawienia, jestem w niebie. Możecie więc się domyślać, co czuję, kiedy wszystko się kończy i wracam na ziemię. Gdybym nie miała pomocy z góry, chyba bym oszalała. Jestem normalna i mam na to papiery” —
— powiedziała mi.
Teraz stała się pierwszym z widzących, który nie będzie miał więcej publicznych objawień. Ciekawe, jak teraz będzie się rozwijać sytuacja w Medjugorje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/492099-widzaca-z-medjugorja-oglasza-nie-bede-miala-wiecej-objawien