„On nie przeszedł nigdy obojętnie wobec matek, które stały z wózkami, w których były ich dzieci. Nie przeszedł obojętnie obok kobiety w stanie błogosławionym. Nie przeszedł też obok żadnej rodziny, młodych ludzi, których dzieci potrafią nawiązać bardzo charakterystyczny dialog” - wspominał ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz ks. bp. Stanisława Stefanka, którego doczesne szczątki spoczęły w łomżyńskiej katedrze.
Wspominam go najpierw jako mojego profesora, wykładowcę wstępu do Pisma Świętego i po części także Starego Testamentu. Był bardzo niekonwencjonalnym wykładowcą – z jednej strony takim bardzo wnikliwym, dociekliwym. Na wstępnym etapie egzaminu musieliśmy wykazać się taką formalną znajomością lektur, to znaczy podać opis taki bardzo plastyczny czytanych książek, czy artykułów, a więc wskazać na przykład kolor okładki książki, z czego ta książka była zrobiona, czy twarda, czy miękka okładka, w jakiej części pozycji zbiorowej znajdował się artykuł, czy w pierwszej, czy w drugiej, czy w trzeciej części. Potem przychodziły pytania, które były już pytaniami merytorycznymi
— mówił nie bez sentymentu ks. prof. Bortkiewicz, który wspomina go jako człowieka, który pokazywał Biblię w bardzo egzystencjalnym wymiarze, w bardzo konkretnym – takim, który miał ogromne znaczenie dla duszpasterstwa.
To było ujęcie bardzo życiowe, bardzo plastyczne, bardzo poruszające, naznaczone zarazem taką charakterystyczną mądrością, powiedziałbym w najlepszym słowa tego rozumieniu mądrością rabinistyczną. To jest pierwsze wspomnienie
— dodał.
Drugie wspomnienie ks. prof. Bortkiewicza z bp. Stefankiem wiąże się z możliwością uczestniczenia w jego święceniach biskupich, w sierpniu 1980 roku.
Czas niezwykle burzliwy – Szczecin oblepiony transparentami, plakatami. Wiadomo – czas rodzącej się Solidarności, czas strajków zarazem. I właśnie w takim okresie przyszło mu rozpoczynać to posługiwanie. Bardzo szczególny moment. Potem oczywiście mogłem go oglądać już niejako z daleka, spoglądając na jego dokonania pasterskie, biskupie najpierw w diecezji szczecińskiej, a później w diecezji łomżyńskiej. Był w pewnym sensie kontynuatorem dzieła ks. abp. Majdańskiego jeżeli chodzi o troskę o rodzinę. Mówię „w pewnym sensie dlatego, że formalnie był najpierw wicedyrektorem, a potem dyrektorem Instytutu Łomiankowskiego, ale tak naprawdę dzięki swojemu charyzmatowi, dzięki swojemu sprzężeniu mądrości i wiedzy biblijnej i takiego bardzo egzystencjalnego, bardzo empatycznego zarazem podejścia do człowieka, myślę, że wytworzył zupełnie nowy klimat i nowy charakter tych studiów
— ocenił duchowny.
Podkreślał, że „praca nad rodziną była pracą decydującą dla profilu duchowego, intelektualnego” ks. bp. Stefanka.
Bardzo żywo interesował się bieżącymi sprawami. Komentował też i prywatnie i publicznie te wydarzenia, które działy się w ostatnich latach w związku chociażby z synodem biskupów poświęconym małżeństwu i rodzinie
— przypomniał.
I wreszcie zupełnie można powiedzieć przypadkowo, spontanicznie, jeżeli tak to po ludzku można określić, zdecydowałem się na telefon do niego w dzień sylwestrowy. Nie wiedziałem, w jakim jest stanie zdrowia. Miałem taką potrzebę serca, żeby zadzwonić. To była nasza ostatnia rozmowa. Chociaż telefon odebrała siostra Maksymiliana, ale mimo tej słabości fizycznej zechciał do mnie skierować kilka słów, bardzo ciepłych, bardzo osobistych, które mają dla mnie bardzo szczególne, bardzo wyjątkowe znaczenie i pozostaną we mnie
— wyznał duchowny.
Na uwagę portalu wPolityce.pl, że bp Stefanek był człowiekiem, który w każdym drugim człowieku dostrzegał Chrystusa, co nie jest łatwą umiejętnością, ks. prof. Bortkiewicz powiedział:
Rzeczywiście to jest bardzo wymowne, bardzo istotne. On nie przeszedł nigdy obojętnie wobec matek, które stały z wózkami, w których były ich dzieci. Nie przeszedł obojętnie obok kobiety w stanie błogosławionym. Nie przeszedł też obok żadnej rodziny, młodych ludzi, których dzieci potrafią nawiązać bardzo charakterystyczny dialog. Odwiedzał często Polaków przebywających na emigracji – był przecież chrystusowcem – i tam też znakomicie nawiązywał przy okazji chociażby bierzmowań kontakt z młodymi ludźmi i z ich rodzicami
— wyliczał.
Mówiąc o nawiązywaniu kontaktu mam na myśli właśnie taki kontakt, który był naznaczony jego oglądaniem wnętrza tego człowieka i odkrywaniem tam Chrystusa. Pomagał też tym ludziom zrozumieć, że tak naprawdę żyje w nich Chrystus
— doprecyzował.
Ks. prof. Bortkiewicz ma również w pamięci bardzo prywatne wspomnienia ks. bp. Stefanka.
Wiadomo, że będąc pasterzem diecezji, nawet już emerytowanym, miał czasem z konieczności, czasem z potrzeby kontakty z różnymi ludźmi ze świata polityki i niekoniecznie bliskich sobie jeżeli chodzi o poglądy. Mimo to potrafił traktować ich zawsze z wielkim szacunkiem, z wielką godnością na wskroś bardzo ewangelicznie chrześcijańską
— wspominał, dodając, iż „to jest rzeczywiście ta cecha, która w nim głęboko była”.
Myślę, że to jest rzeczywiście taki bardzo charakterystyczny rys jego osobowości
— podkreślił.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/483693-tylko-u-nas-ks-prof-bortkiewicz-wspomina-bp-stefanka