Jędraszewski posługuje się terminem „ekologizm” ukutym przez prawicę na takiej samej zasadzie jak „ideologia LGBT”. Są to po prostu kije, którymi prawica okłada ludzi mających inne światopoglądy. Nie odpowiada im żadna konkretna realna treść, to wyłącznie hasło bojowe w walce z „tęczową zarazą” czy „kłamstwem klimatycznym”<<
— napisał na łamach „Polityki” Adam Szostkiewicz.
Autor tego artykułu zdaje się być po świętach w niezbyt dobrej formie intelektualnej, raz to zarzucając w swoim tekście arcybiskupowi czelność przeciwstawienia się samemu papieżowi Franciszkowi, co
w zdyscyplinowanym hierarchicznym Kościele rzymskim zdarza się rzadko,
to znów pisząc że boi się on szwedzkiej nastolatki:
nie miał nawet odwagi zaatakować z podniesioną przyłbicą Grety Thunberg”, bo nie wymienił jej z nazwiska, tylko nazwał „nastolatką”.
Spuśćmy zasłonę milczenia na człowieka piszącego pod wyraźnym wpływem politycznego zacietrzewienia i spróbujmy odpowiedzieć jemu, (oraz wszystkim bezmyślnie powtarzających że nie ma czegoś takiego jak ekologizm i nie rozróżniających go od ekologii) spokojnie, na retoryczne pytanie. Jednym z takich, które redaktorowi >>Polityki<< „ciśnie się na usta”, a na które mu „biskup nie odpowiada” (sic!) brzmi: „Czemu (wszystkie siły) nie słuchają Jędraszewskiego, tylko Grety i Franciszka?!”
Zacznijmy może od tego co to jest ekologizm (patrz encyklopedia PWN) i czym różni się od ekologii? Uproszczona odpowiedź na drugie z pytań brzmi - różni się tym samym czym kapitał od kapitalizmu, a komuna od komunizmu. Poważnie zaś - ekologizm, w formie ujętej przez duchownego jest doktryną, czyli zamkniętym sposobem myślenia, niedopuszczającym innych poglądów, oraz upraszczającym interpretację zjawisk. Jak każda doprowadzona do swej krańcowej postaci filozofia, staje się ideologią dążącą do osiągnięcia celów „po trupach”.
Czy zacięty wyraz twarzy nastolatki, oraz zapał (zapiekłość?) z jakim mówi, wzmocnione choćby słowami o „stawianiu pod ścianą polityków”, którzy niewystarczająco działają na rzecz ochrony klimatu, nie mogą być odczytywane jako ideologizacja ekologii?
Wszystkie sfery życia człowieka, jeśli zostaną one zbyt wyeksponowane i doprowadzone do skrajności mogą stać się narzędziem w rękach socjopatów. Nie tylko miłość do ojczyzny może przekształcić się wówczas w nazizm, a apoteoza pracy w socjalizm, czy komunizm. Podobnie jest z seksem. Wyznawcy panseksualizmu to osoby które twierdzą, że świat nie krąży - jak twierdził Kopernik - wokół Słońca, ale wokół tyłka. Czy nie seks jest w centrum uwagi działaczy elgebetyzmu? Zresztą już samo określenie: „działacze LGBT+” budzi moje obawy. Bardzo dobrze pamiętam czasy pełne aktywnych działaczy jedynej słusznej partii. I nie wspominam ich dobrze.
Podobnie jest z ekologizmem. Sama Greta Thunberg przypomina mi jako żywo, swoim zachowaniem działaczkę ZSMP. Brakuje jej tylko czerwonego krawata.
Stykam się ostatnio coraz częściej z twierdzeniem, że prawica dzieli ludzi, kategoryzuje i tworzy granice, po to by ich antagonizować.
Jest dokładnie odwrotnie - to patrzenie na wszystko przez okulary ideologiczne wypacza obraz świata. Najłatwiej jest założyć sobie klapki przy oczach, bo wtedy widzi się tylko cel i ponoć łatwiej do niego iść. Tyle, że wówczas istnieje niebezpieczeństwo, że przestanie się widzieć ludzi. To co dobre dla konia - nie zawsze jest dobre dla człowieka. A poza tym, kiedy nie widzi się pełnego spektrum zjawisk, prawdę dostrzega się tylko cząstkowo. To tak jakby patrzeć przez zwiniętą w rulon gazetę na ogon karpia i twierdzić, że ma się przed sobą syrenę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/480233-strzezmy-sie-ideologii-dazacych-do-celow-po-trupach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.