Chociaż istnieje rozdział Kościoła od państwa, to jednak w momencie nierespektowania prawa naturalnego, katolicy mają prawo a nawet obowiązek powiedzieć non possumus! Kościół katolicki przyznaje sprawom doczesnym autonomię. Przypomina jednak, że samodzielność nie polega na niezależności od Boga i Jego praw
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. UKSW dr hab. Przemysław Artemiuk, teolog fundamentalny i apologeta, adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym w Łomży oraz przewodniczący Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce.
wPolityce.pl: Zajmuje się Ksiądz Profesor nową apologią. Apologia, w najprostszym ujęciu, kojarzy się z obroną wiary i Kościoła. Dlaczego jednak „nowa”? Co to znaczy?
Ks. prof. UKSW dr hab. Przemysław Artemiuk: Może najpierw wyjaśnienie, czym jest i skąd się wzięła nowa apologia, a potem dlaczego nowa.
Nowa apologia dokonuje się w aktualnym czasie i przestrzeni. Jej kontekst to płynny świat, który rozmywa i poddaje dekonstrukcji podstawowe pojęcia. Dominuje w nim dyktatura politycznej poprawności, głosi przegraną Boga i zmierzch christianitas, porzuca przy tym metafizykę i ogłasza triumf nieokreśloności. Świat ten jest równocześnie zmęczony bezideowością i tęskni za powrotem do trwałych wartości. Nie potrafi jednak porzucić ciemności i otworzyć się na światło, ponieważ cechuje go utrata wiary w prawdy transcendentne i nieufność wobec wszelkiego rodzaju religii, nierzadko kojarzonych z fundamentalizmem i przemocą.
Aktualny kontekst decydująco wpływa i kształtuje przedmiot nowej apologii. Tradycyjnie definiowano go jako obronę wiary i wartości chrześcijańskich, jednak z perspektywy najnowszych badań takie stwierdzenie jest niewystarczające. Chcąc całościowo spojrzeć na przedmiot nowej apologii, należy go poszerzyć i dostrzec, iż obrona zaczyna się już zdecydowanie wcześniej, w obrębie samej cywilizacji, a jej przestrzenią jest najpierw człowiek. Współczesna apologia staje się zatem obroną jego tożsamości, która wyraża się w pamięci historycznej, odpowiedzialności za swoje czyny, nienaruszalności życia oraz kulturze ukazującej drugą, duchową przestrzeń. Obok zmagania o człowieka, przedmiotem obrony jest naturalnie samo chrześcijaństwo i jego obecność w świecie. Nowa apologia walczy więc o chrześcijańską duszę, uzasadnia istnienie ewangelicznego katolicyzmu, wykazuje racjonalność chrześcijaństwa oraz szuka przestrzeni dla preewangelizacji. W końcu staje w obronie istotnych treści samej wiary i odpiera zarzuty uderzające w serce chrześcijaństwa.
Dlaczego współczesną apologię określamy mianem nowej? Ks. prof. Henryk Seweryniak jako pierwszy, łącząc ją z dziełem nowej ewangelizacji, posłużył się analogicznym sformułowaniem: skoro mówimy o nowej ewangelizacji, to również powinniśmy apologię nazywać nową. Czy jednak jest to wystarczające uzasadnienie? Współczesna apologia nie odcina się od dziedzictwa przeszłości, ale czując się spadkobierczynią dawnych mistrzów, szeroko nawiązuje do tradycji. Jest jednak nowa, i tak powinnyśmy ją określać, przynajmniej z kilku powodów. Powróciła po półwieczu nieobecności, nie ogranicza się jedynie do obrony chrześcijaństwa, ale pragnie ocalić cywilizację, znakomicie rozpoznaje współczesny kontekst, cechuje ją bogactwo form i stając wobec nowych pytań, nie uchyla się od odpowiedzi.
Tymczasem mówi się tyle o potrzebie dialogu, czy też tolerancji. W nowej apologii tego już nie ma?
Dwie rzeczy musimy tutaj zauważyć. Po pierwsze, kontekst, czyli co sprawiło, że apologia powróciła, a po drugie, jak ją uprawiać w pluralistycznym świecie, który trudno zrozumieć bez dialogu.
Apologia powróciła po latach nieobecności. Oznacza to, że chrześcijaństwo wciąż na nowo podejmuje zmaganie z „duchem tego świata”, ponieważ dostrzega, że jest w nim obecna potężna anty-ewangelizacja, która ma swoje środki, programy i z całą determinacją przeciwstawia się Ewangelii oraz ewangelizacji. I chociaż w latach posoborowych wrażliwość apologetyczna została wzięta w nawias i wydawało się, że dialog wypełnił całkowicie przestrzeń Kościoła, to od końca dwudziestego wieku, wraz z ekspansją nowolewicowej ideologii (przypomnijmy, że momentem jej narodzin był rok 1968), uderzającej w podstawowe wartości (prawdę, dobro, piękno, moralność) i redefiniującej antropologię (płeć, małżeństwo, rodzinę), jesteśmy świadkami powracania apologii. Nie jest ona kopią dawnej apologetyki, ale przyjmuje inną postać, którą możemy określić właśnie jako „nową apologię”.
Co do samego dialogu, to warto podkreślić, że apologia, którą się zajmuję, jest zawsze apologią w dialogu. Jej istotną cechą pozostaje dialogiczność.
Jak to rozumieć?
Chociaż jedną z przyczyn powrotu apologii było zmęczenie dialogiem, nie oznacza to, że jej twórcy całkowicie wykluczyli tego rodzaju postawę. Wręcz przeciwnie, dialogiczność jest obecna w wielu wymiarach współczesnej apologii. Najpierw pojawia się w samej metodzie apologijnej. Oznacza ciekawość, chęć poznania, otwartość, zainteresowanie światem. Nowi apologeci to twórcy doskonale zorientowani we współczesności. Swobodnie poruszają się w różnorodnych obszarach kultury. Ich konserwatyzm nie ma nic wspólnego z zamknięciem się, odejściem w „ciszę klauzury”, ale jest głosem obrony rozbrzmiewającym w zgiełku tego świata. Rzeczywistość nie przeraża ich, nie jest też dla nich jedynie miejscem działania sił zła, dlatego nie budują murów, które pozwolą im zachować nieskazitelność. W świecie szukają śladów Boga i unikają alternatywy: albo dialog, albo apologia. Nie chcą tylko bronić lub tylko dialogować. Nowa apologia jest dla nich „apologią w dialogu”. I tylko w ten sposób, według nich, można ją dzisiaj uprawiać. Taka postawa pozwala im uniknąć kojarzenia apologety z pewną formą zawziętości, fundamentalizmu, czyli tego, co ks. Janusz Pasierb nazywał „twarzą stężałą i zaciętą”. Zresztą wielcy apologeci współcześni (Chesterton, Frossard, Żychiewicz, Messori, Weigel) słyną z intelektualnej bystrości, a jednocześnie z poczucia humoru, inteligentnej ironii i dystansu do siebie, radości życia i otwartości. Czuje się, że kochają ten świat, orientują się w nim i jego przemianach, rozumieją go, umieją wchodzić w dialog z kulturą współczesną, nie potępiają jej w czambuł, pamiętają, że świat – nawet taki jak nasz – pozostaje nie w szponach szatana, lecz w objęciach Bożej Opatrzności i Miłosierdzia. To wszystko wyrażało się u nich w pogodnej wierze, rozumieniu kultury współczesnej i umiejętności dialogu z nią, solidnej argumentacji, pewnej anglosaskiej jowialności i „francuskim” dowcipie, którym wręcz skrzyła się i skrzy ich twórczość.
Kwestie wartości i cywilizacji chrześcijańskiej, a także obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, jak rozumiem, to to również elementy nowej apologii?
Oczywiście. Nowa apologia nie tylko zajmuje się klasycznymi tematami, które znamy z historii teologii. Wchodzi za to w nowe przestrzenie i zajmuje się nowymi kwestiami. Szczególną cechą nowej apologii jest ponadkonfesyjność lub niekonfesyjność.
Czyli?
To oznacza obecność nowej apologii w przestrzeni całkowicie świeckiej. Apologeci, broniąc spraw fundamentalnych, stają po stronie zdrowego rozsądku, prawdy, uczciwości czy sprawiedliwości. Traktują przy tym katolicyzm jako swoje naturalne podłoże, fundament, na którym jest zbudowana cała cywilizacja. Dlatego odwołują się do niego. Wartości chrześcijańskie pojawiają się zawsze w horyzoncie uzasadnienia.
Nową apologię cechuje również kontekstualność. Dokonuje się w aktualnym czasie i przestrzeni, zatem rozpoznanie kontekstu chrześcijaństwa okazuje się niezbędnym warunkiem jej skutecznego działania. Współcześni apologeci celnie diagnozują ducha obecnych czasów, odczytując wiodące idee i intelektualne prądy. Zwracają szczególną uwagę na wszelkie działania, które w sposób jawny lub zakamuflowany przyjmują antychrześcijańską postać. Stają więc w opozycji do dyktatury politycznej poprawności, która niejednokrotnie ujawnia się w działaniach instytucji, narzucających wolę laickiej mniejszości. Nie zgadzając się na dekonstrukcję podstawowych pojęć i wartości chrześcijańskich, występują w ich obronie, uzasadniając wyższość chrześcijaństwa nad filozofią ponowoczesną. Apologeci wskazują także na trwałość i niezmienność Chrystusowej religii, wobec której podejmuje się próby rozmywania lub dyskredytacji. Twórcy nowej apologii dostrzegając ekspansywność sekularyzacji, która ujawnia się w próbach budowania społeczeństw bez Boga, państw całkowicie zeświecczonych i pozbawionych jakichkolwiek odniesień do chrześcijaństwa, w żywej wspólnocie wiary widzą ratunek dla świata odrzucającego sacrum.
Tymczasem wiele tych kwestii, weszło do sfery publicystyki i polityki, a ściślej, sporów politycznych w Polsce i na świecie. Czyli było to naturalne?
Jak najbardziej. Wymienione we wcześniejszym pytaniu kwestie z perspektywy chrześcijańskiej są niezwykle istotne. Dlatego pojawiły się również w dyskusjach światopoglądowych. Tam, gdzie kwestia życia jest zagrożona czy nawet dyskutowana, tam odzywają się apologeci. Wtedy też daje o sobie znać świadectwo, które należy do istoty nowej apologii. Świadectwo to szczególna kategoria, jest dobrze wyczuwalna w nowej apologii, chociaż nie zawsze stanowi jej integralny element. Jednak faktem jest, że najskuteczniejszą obronę może uprawiać jedynie świadek.
Nasuwa się więc pytanie, co to znaczy być prawdziwym i skutecznym świadkiem.
Odpowiedziałbym, że cechuje go wrażliwość na wyzwania współczesności, a jego postawę kształtuje zarówno przywiązanie do tradycji, jak i oświecona, żywa wiara. Świadek to człowiek wierny do końca, przenikliwy, stawiający dogłębnie przemyślane diagnozy, zakorzeniony. Współcześni apologeci stają się zarówno stróżami, gotowymi obronić wartości fundamentalne, cywilizację i chrześcijaństwo, które ją zrodziło, jak i świadkami prawdy, która jest z Boga. W ich wypowiedziach nie brakuje osobistych wyznań, opisów momentów decydujących, które jednoznacznie zaważyły na ich życiu. Określają je jako nawrócenie, przejrzenie czy spotkanie z Bogiem. Dla wielu to doświadczenie staje się motywem przewodnim ich misji. Bycie apologetą jest zadaniem intelektualnym, czyli konstruowaniem argumentacji przemawiającej za chrześcijaństwem, opowiedzeniem się za prawdą i trwaniem przy niej, ale również postawą wobec świata, która przybiera formę szeroko rozumianego świadectwa.
Wróciłbym to sfery polityki. Czy da się znaleźć odpowiedni balans w życiu publicznym, by nie było wątpliwości, że te kwestie nie zostały wyłącznie upolitycznione? Staną się narzędziem w sporze politycznym, ale bez odniesienia do wiary i Boga?
Nie można ich traktować jako karty przetargowej w sporach politycznych. Chociaż istnieje rozdział Kościoła od państwa, to jednak w momencie nierespektowania prawa naturalnego, katolicy mają prawo, a nawet obowiązek powiedzieć non possumus! Kościół katolicki przyznaje sprawom doczesnym autonomię. Przypomina jednak, że samodzielność nie polega na niezależności od Boga i Jego praw.
Przyglądając się wnikliwie laicyzacji, możemy zauważyć najpierw jej formę spontaniczną, która rodząc się oddolnie, prowadzi do powolnego wyzwalania się zarówno instytucji, jak i ludzkich zbiorowości spod wpływów kościelnych. Sacrum zanika i zaczyna ustępować miejsca profanum. Słabną więzi religijne, wiara już nie determinuje ludzkich wyborów, dominują wartości doczesne, przesuwa się horyzont etyczny człowieka, a Bóg przestaje być wyróżnikiem ludzkiego życia. Laicyzacja może przybrać również formę zaplanowanego procesu, odgórnie zamierzonego i przeprowadzonego. Dzieje się tak w przypadku, gdy chociażby państwo przeniknięte ideologią laicyzacji, rozpoczyna systematycznie realizować program zeświecczenia. Najpierw eliminuje się z życia publicznego Kościół, odbierając mu szkoły, szpitale, domy opieki społecznej i instytucje kultury, a następnie pozbawia się religię chrześcijańską racji bytu, sprowadzając ją do sfery prywatnej, pozostającej bez wpływu i znaczenia społecznego. Nie ma wątpliwości, że laicyzacja niesie ze sobą negatywne konsekwencje. Ogołacając Kościół, a nawet spychając go na margines, „zmusza” jednak wierzących do świadectwa wierności Ewangelii.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/478894-ks-prof-artemiuk-mamy-obowiazek-powiedziec-non-possumus
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.