Ks. Robert Skrzypczak, komentując zakończony niedawno Synod ds. Amazonii, powiedział, że wielkim nieobecnym tego wydarzenia był Jezus Chrystus. Ojcowie synodalni – jak stwierdził kapłan – nie postawili bowiem w centrum swej refleksji ani Jego osoby, ani głównego celu misji Kościoła, jakim jest zbawienie dusz.
Trzeba przyznać, że w tamtych dniach w Rzymie o wiele głośniej niż o Jezusie było o… indiańskiej bogini Pachamamie.
Wszystko zaczęło się jeszcze przed inauguracją Synodu, 4 października, gdy w Ogrodach Watykańskich miał miejsce dziwny obrządek, któremu przewodniczyła czerwonoskóra szamanka. Grupa Indian, wśród których znajdował się także zakonnik w brązowym habicie, odprawiła tajemniczy rytuał, wznosząc modły i bijąc pokłony wokół okrągłej maty z rozłożonymi na niej różnymi przedmiotami. Wśród nich na pierwszy plan wybijały się dwa drewniane posążki nagich ciężarnych kobiet. Całemu obrzędowi (transmitowanemu na żywo przez stację Vatican News) przyglądał się z bliska sam Franciszek w otoczeniu kardynałów, biskupów i swoich współpracowników.
7 października figurki wraz z innymi indiańskimi artefaktami poniesiono w uroczystej procesji – w amazońskim czółnie spoczywającym na ramionach katolickich biskupów – najpierw do Bazyliki św. Piotra, a następnie do Sali Synodalnej, gdzie zostały ustawione na honorowym miejscu. Następnie przeniesiono je z takimi samymi honorami do pobliskiego kościoła Santa Maria in Traspontina, gdzie zostały wystawione na widok publiczny. Każdego dnia odbywał się tam indiański obrzęd zwany „chwilą amazońskiej duchowości”.
We wnętrzu świątyni ustawiono też duży transparent przedstawiający zdjęcie półnagiej Indianki, która do jednej piersi tuli dziecko, a drugą karmi małe zwierzątko. Fotografia opatrzona była cytatem z encykliki „Laudato si” Franciszka: „wszystko jest ze sobą połączone.”
Wspomniane wydarzenia wywołały ożywioną dyskusję w wielu środowiskach katolickich. W mediach społecznościowych na całym świecie pojawiły się zarzuty, iż rytuał w Ogrodach Watykańskich miał charakter pogański, zaś papież swą obecnością autoryzował go. W odpowiedzi rozpowszechniano twierdzenia, jakoby figurki przedstawiały Matkę Bożą Amazońską, a więc uroczystość miała charakter maryjny. Krytycy zwracali jednak uwagę, że Maryja nigdy nie była ukazywana półnago.
W tej sytuacji głos zabrać postanowili watykańscy urzędnicy. Sekretarz Komisji ds. Informacji ks. Giacomo Costa oficjalnie potwierdził, że posążek nie jest wyobrażeniem Matki Bożej. Dodał, że to „tubylcza kobieta reprezentująca życie. To figura o naturze kobiecej, nie sakralnej, a tym bardziej pogańskiej”.
W podobnym tonie wypowiedział się prefekt Dykasterii ds. Komunikacji Stolicy Apostolskiej kardynał Paolo Ruffini, który oświadczył, że figurka „reprezentuje życie”, stanowi „personifikację życia poprzez postać kobiety”, a zatem nie jest właściwe dopatrywanie się w niej pogańskich symboli.
Wtórował im dyrektor programowy tej samej watykańskiej dykasterii Andrea Tornielli, który nazwał rzeźbę „obrazem macierzyństwa i świętości życia, tradycyjnym dla rdzennej ludności symbolem, przedstawiającym więź z naszą «matką ziemią«, jak to opisywał św. Franciszek z Asyżu w swojej «Pieśni o stworzeniu«”.
Bardzo szybko jednak religioznawcy zidentyfikowali wspomniane rzeźby jako figurki Pachamamy, inkaskiej bogini ziemi i płodności, zwanej też Matką Ziemią. Żeby zjednać sobie jej przychylność, przez wieki składano ofiary ze zwierząt, głównie z lam, a w niektórych plemionach nawet z dzieci. Jeśli więc posążek przedstawiał bożka, to znaczy, że miał charakter pogański, a zatem rytuał z jego udziałem musiał mieć wymiar religijny.
Zgodził się z tym uczestniczący w Synodzie jeden z najbardziej znanych teologów wyzwolenia, niemiecko-brazylijski kapłan, ks. Paolo Suess. Powiedział on, że nawet jeśli był to pogański obrzęd, to jednak było to pogańskie uwielbienie Boga, a więc nie możemy odrzucać go tylko dlatego, że jest pogańskie.
Wątpliwości co do charakteru rytu odprawionego w Ogrodach Watykańskich nie miał również inny duchowny mieszkający w Brazylii – biskup José Luis Azcona Hermoso. Jego opinia była jednak bardziej krytyczna. Nazwał wprost wspomnianą ceremonię „skandalicznym demonicznym świętokradztwem”.
Przedłużająca się obecność pogańskich bożków w kościele San Maria in Traspontina budziła coraz więcej emocji wśród chrześcijan na całym świecie. 21 października dwaj niezidentyfikowani mężczyźni wynieśli posążki z kościoła i wrzucili je do Tybru. Całą akcję sfilmowali, a nagranie umieścili w internecie. Wywołała ona lawinę komentarzy. Jednym z tych, którzy zabrali głos, był kardynał Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Powiedział on następujące słowa:
Wielkim błędem było wprowadzenie tych bożków do Kościoła, a nie akt wyrzucenia ich, ponieważ zgodnie z prawem Bożym – pierwszym przykazaniem Dekalogu – idolatria jest grzechem śmiertelnym i nie wolno jej mieszać z liturgią chrześcijańską. (…) Wyrzucenie ich może być przeciwne prawu ludzkiemu, ale wniesienie tych bożków do Kościoła było grzechem ciężkim, przestępstwem przeciwko prawu Bożemu.
25 października głos zabrał sam Franciszek. Przyznał (wbrew temu, co wcześniej utrzymywali jego współpracownicy: kardynał Paolo Ruffini, ks. Giacomo Costa czy Andrea Tornelli), że kobiece figurki nie były personifikacją życia, ale przedstawiały konkretną postać: Pachamamę.
Dzień dobry, chciałbym powiedzieć kilka słów o posążkach Pachamamy usuniętych z kościoła Santa Maria in Traspontina, które znajdowały się tam bez bałwochwalczych zamiarów i zostały wrzucone do Tybru. Przede wszystkim wydarzyło się to w Rzymie i jako biskup diecezji proszę o przebaczenie ludzi, których ten akt obraził
—powiedział papież.
Franciszek dodał, że posążki zostały już wyłowione z rzeki i przed zakończeniem Synodu powrócą do kościoła.
Jeśli ktoś myślał, że te słowa zamkną sprawę, był w błędzie. W odpowiedzi w wywiadzie dla portalu LifeSiteNews były przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych kardynał Walter Brandmüller powiedział:
Ci dwaj młodzi mężczyźni, którzy wrzucili te pozbawione gustu bożki do Tybru, nie dopuścili się kradzieży, ale dokonali symbolicznego aktu, jaki znamy od Proroków Starego Przymierza, od Jezusa – patrz oczyszczenie w Świątyni – i od świętego Bonifacego, który powalił dąb Thora w pobliżu Geismar.
Kardynał Brandmüller porównał dwóch nieznanych śmiałków walczących z bałwochwalstwem do biblijnych Machabeuszy, którzy oczyścili świątynię jerozolimską z idoli bezczeszczących to święte miejsce. Dodał, że powinniśmy raczej świętować z tego powodu niż się smucić.
Tego samego zdania jest biskup Athanasius Schneider z Astany w Kazachstanie. Po ostatnich wydarzeniach opublikował on list otwarty, w którym napisał:
uczciwa, chrześcijańska reakcja na taniec wokół Pachamamy – nowego złotego cielca – w Watykanie powinna polegać na pełnym godności proteście, skarceniu tego błędu, a nade wszystko na akcie zadośćuczynienia. Ze łzami i szczerym żalem w sercach powinniśmy wznieść modlitwy wstawiennicze i zadośćuczynienia do Boga o wieczne zbawienie duszy papieża Franciszka, namiestnika Chrystusa na ziemi, oraz zbawienie tych księży katolickich i wiernych, którzy dopuszczali się takich aktów kultu zabronionych przez Boże Objawienie.
Jednym z efektów zakończonego Synodu jest więc publiczna kontrowersja na samym szczycie Kościoła, jakiej do tej pory nie było. Spór dotyczy de facto rozumienia pierwszego przykazania Dekalogu, a więc fundamentu wiary chrześcijańskiej. Mamy w tej sprawie dwa stanowiska, których nie sposób pogodzić.
Jedno jest pewne: nie byłoby tej całej awantury, gdyby zamiast figurek Pachamamy biskupi wnieśli do kościoła figurę Jezusa.
PS. Już po zakończeniu Synodu włoski portal La Nuova Bussola Quotidiana ujawnił treść broszury, jaką wydano w kwietniu tego roku pod patronatem Konferencji Episkopatu Włoch w ramach przygotowań do Synodu ds. Amazonii. W publikacji skierowanej do parafii i wiernych autorzy zamieścili m.in. wskazania, co możemy zrobić, żeby pomóc ludziom w Amazonii. Jedna z odpowiedzi brzmiała: pomodlić się do Pachamamy. Żeby nie pozostawić czytelnika bezradnym, obok wydrukowano modlitwę do Pachamamy, w której znalazły się błagania zakończone słowami: „Prosimy Cię: daj nam wszystko. Bądź życzliwa! Bądź życzliwa!”. W 30-stronicowej broszurze ani razu nie pojawia się imię Jezus Chrystus.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/471041-kosciol-z-amazonska-twarza