Coraz więcej wskazuje na to, że metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski staje się głównym celem antyklerykalnych ośrodków w Polsce. W jaki sposób „zneutralizować” biskupa, który odważnie mówi o patriotyzmie i głośno sprzeciwia się coraz śmielszej ideologii LGBT? Nałożyć łatki polityczne na realia kościelne i wmówić, że to karierowicz, dla którego liczy się jedynie kapelusz kardynalski. Gdy doda się do tego porównania do o. Tadeusza Rydzyka, mamy już pełny paszkwil.
Abp Mark Jędraszewski chce budować polski Kościół w kontrze do Kościoła toruńskiego, tyle że jest bardziej radykalny od Tadeusza Rydzyka. Walka o przywództwo ma dziś polityczną twarz
— grzmi zajawka tekstu w „Newsweeku”, w którym na celownik wzięto właśnie krakowskiego biskupa.
Groteskowo brzmią słowa rzekomych przedstawicieli episkopatu, którzy mieliby się dzielić z tygodnikiem Tomasza Lisa wewnętrznymi sprawami polskiego Kościoła. Używa się zestawienia: „wierchuszka PiS jeździ do Torunia”, a „Andrzej Duda jest częstym gościem przy Franciszkańskiej w Krakowie” i „też chce mieć swojego Rydzyka”.
(…) zdołał zbudować w Krakowie własne zaplecze i nie jest – jak mówią środowiska mu niechętne - „biskupem przywiezionym na Wawel na teczce”
— napisano w „Newsweeku”.
Powodem do tych ataków są z pewnością słowa o zagrożeniach, które niesie ze sobą ideologia LGBT. Metropolita krakowski nazwał ją „tęczową zarazą”, stosując analogię do „czerwonej zarazy” - czyli komunizmu. Jak podjąć walkę z hierarchą, który mówi tak odważnie i którego wsparło wielu innych biskupów z Polski oraz Europy? Wmówić czytelnikom, że to tylko gra, niczym w politycznym serialu „House of Cards”.
Awans do Krakowa to nie tylko objęcie jednej z najważniejszych diecezji, ale także nadzieja na kardynalską nominację, bo poprzednicy na Wawelu dostawali ten tytuł niejako z automatu (…). Wszyscy byli więc pewni, że toczona z rozmachem krucjata w sprawie LGBT to element gry Jędraszewskiego o tytuł kardynała. Przekonanie to umocniły listy poparcia słane mu przez hierarchów
— czytamy w tygodniku Tomasza Lisa.
Na dodatek „Newsweek” cytuje… rzekomo jednego z biskupów:
Sprawa wykroczyła poza granice kraju i stało się jasne, że wyrasta ponadregionalny lider. Tymczasem polski Kościół słabo radzi sobie z jednym z samozwańczym księciem: Tadeuszem Rydzykiem. A co dopiero z dwoma?
Czy naprawdę jakiś polski hierarcha chciałby w ten sposób prać brudy?! Tym bardziej, że mówienie o „mitycznym” podziale na „Kościół toruński” i „Kościół łagiewnicki” nie ma żadnego pokrycia w realiach!
Oskarżono też abp. Jędraszewskiego, że „skrajnie konserwatywnymi poglądami” oraz „otaczaniem się radykalną prawicą” (tak nazywa się trzeźwe i tradycyjne poglądy?) chce „zatuszować niewygodny epizod” z czasów, gdy obecny metropolita krakowski był biskupem pomocniczym w rodzinnym Poznaniu i „przez lata krył swojego zwierzchnika”. Mowa o abp. Juliuszu Paetzu.
Dla człowieka, który już dopiął Wawelu, a kolejnym krokiem jest udział w konklawe, cel uświęca środki
— próbuje wystrzelić z armaty „Newsweek”.
Upolityczniony Kościół? Episkopat zachowujący się jak politycy? Gra o kardynalskie kapelusze, podczas gdy papież Franciszek odwrócił stare zwyczaje z ich nadawaniem, orientując się na „peryferia” Kościoła, do tej pory niedocenianie? To całkowite pomieszanie z poplątaniem. Jedno jest pewne. Wszelkie łatki i kalki, które próbuje się nakładać na Kościół, zawsze wymykają takim stronniczym osądom. I mimo, że temat jest niezwykle poważny, to same nasuwają się słowa ze słynnego wierszyka: „Lecz choćby przyszło tysiąc atletów, i każdy zjadłby tysiąc kotletów, i każdy nie wiem jak się wytężał, to nie udźwigną, taki to ciężar”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Abp Jędraszewski w tygodniku „Sieci”: „Pasterze Kościoła nie mogą milczeć. Chodzi o to, by ocalić w sobie autentyczną wolność”
kpc/”Newsweek”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/465017-tak-chca-zneutralizowac-arcybiskupa-jedraszewskiego