Abp Marek Jędraszewski wskazując marksistowskie źródła ideologii ruchów LGTB ma absolutnie rację, takie są fakty. Oskarżanie go o szerzenie nienawiści do osób LGTB to typowa dla lewicy próba zamknięcia ust osobie, która jest wobec niej krytyczna. Arcybiskup nazwał „zarazą” ideologie, a nie człowieka.
Słowa abp Jędraszewskiego, które wypowiedział w homilii podczas Mszy św. w bazylice mariackiej w Krakowie, sprawowanej w intencji powstańców warszawskich w 75. rocznicę sierpniowego zrywu, wywołały na lewicy furię.
WARTO ZAPOZNAĆ SIĘ Z CAŁOŚCIĄ: Ta homilia abpa Jędraszewskiego bije rekordy popularności! Wysłuchaj
Kaznodzieja mówił w niej o walce powstańców, z których mogił narodziła się wolna Polska. Jak zauważył trzeba było na nią długo czekać ze względu na komunizm. Zwrócił przy tym uwagę, że komunizm już upadł, ale pojawiło się inne niebezpieczeństwo.
Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa
— stwierdził.
Po czym diagnozował metody działania nowej „zarazy”:
Na ustach głoszących tolerancję, pojawiają się przemoc, poniżanie, szyderstwo z najświętszych znaków: Matki Bożej Częstochowskiej, a w ostatnich dniach z symbolu Polski Walczącej. Pamięć o mogiłach każe nam zdobywać się na sprzeciw i bronić autentycznej wolności.
Słowa o „tęczowej zarazie” spotkały się z ostrymi reakcjami środowisk lewicowych. Pojawiły się wezwania do dymisji Arcybiskupa, doniesienia do prokuratury, zarzuty o szerzenie nienawiści itd. Generalnie krytyka idzie w kierunku, że hierarcha zaatakował osoby LGTB nazywając ich zarazą.
Lektura krytykowanego sformułowania jednoznacznie wskazuje, że mowa jest o sporze ideologicznym, o źródłach ideologii, która przyświeca ruchom LGTB, a która jest też nazywana ideologią gender. Pojęcia „zaraza” nie odnosi się do ludzi, tylko do ideologii. Jednak lewicy nie chodzi o filozoficzny wymiar sporu, oni chcą po prostu zamknąć usta krytykom genderyzmu zarzucając im „mowę nienawiści”.
Gdyby uznać ten zarzut, nie ma miejsca na jakąkolwiek debatę merytoryczną. Adwersarz jest zdyskredytowany, powinien być wykluczony z dyskursu publicznego. O to właśnie chodzi w tej metodzie. Nie dyskutujemy o istocie problemu, ale dyskredytujemy osobę, która zwraca na niego uwagę.
Takie metody, zresztą rodem z systemów totalitarnych, trzeba zdecydowanie odrzucić i merytorycznie przyjrzeć się tezie abp Jędraszewskiego. Analiza faktów wskazuje, że ma on absolutnie racje. Nie miejsce tu na szerokie rozważania, przytoczę więc jeden przykład. Współtwórca marksizmu Fryderyk Engels w jednej ze swoich najważniejszych książek pt. Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, pisał:
W historii za pierwszorzędny antagonizm należy uznać antagonizm między mężczyzną i kobietą w monogamicznym małżeństwie, a za pierwszorzędny ucisk – ucisk kobiety przez mężczyznę.
Tę myśl rozwinęła amerykańska feministka Shulamith Firestone (1945-2012), uważana za klasyka ideologii gender. Jej słynna książka „Dialektyka płci” z 1970 r. stanowi syntezę idei Zygmunta Freuda, Karola Marksa, czy Fryderyka Engelsa. S. Firestone pisze w niej m.in.
Tak jak wyeliminowanie klas ekonomicznych wymaga rewolucji proletariatu i przejęcia środków produkcji na drodze przejściowej dyktatury, tak wyeliminowanie klas płciowych wymaga rewolucji klasy uciśnionej (kobiet) i objęcia przez nie władzy nad środkami reprodukcji; nie tylko pełne przywrócenie kobietom możliwości dysponowania własnym ciałem, lecz także sprawowania przez nie kontroli (przejściowej) nad całą sferą ludzkiej płodności – nową biologią demograficzną oraz wszystkimi instytucjami społecznymi związanymi z rodzeniem i wychowaniem dzieci.
Cytat ten jednoznacznie pokazuje, że u podstaw „tęczowej ideologii” jest marksizm, walka klas została zastąpiona walką płci, w której kobiety są klasą uciśnioną, a ich celem jest objęcie kontroli na sferą płciowości. Można przytaczać tu jeszcze inne cytaty z genderowych myślicielek, które wskazują na marksizmu jako źrodło ideologii LGTB. Następnym krokiem powinna być analiza szkodliwości tej ideologii, a więc dlaczego abp Jędraszewski słusznie nazwał ją „czerwoną zarazą”, ale to temat na osobny artykuł
Warto jeszcze zwrócić uwagę na metody stosowane przez lewicę. Zdumiewa ich zestawienia z metodami stosowanym w państwach totalitarnych. Totalitarne elementy środowisk LGTB to m.in.: ideologia „postępu” – w naszym przypadku rewolucji obyczajowej, wskazywanie kozła ofiarnego odpowiedzialnego za „wszelkie zło” – w Polsce jest to Kościół katolicki, podporządkowywanie jednostki państwu – np. prawo pozwalające odbieranie rodzicom dzieci z powodu biedy czy przymusowa permisywna edukacja seksualna, dążenie do wyeliminowania przeciwników ideowych, a szczególnie katolików z życia publicznego – obecny atak na abp Jędraszewskiego, czy antykościelna propaganda stosowana w mainstreamowych mediach.
W 1953 r. Bostonie odbyła się wielka konferencja naukowa z udziałem największych umysłów tamtego czasu na temat totalitaryzmu z Hannh Arendt na czele. Oprócz wymienionych składników, jej uczestnicy wskazywali na szczególny rys totalitaryzmów, który odróżnia je od różnego rodzaju dyktatur czy systemów autorytarnych. Psycholog społeczny Alexh Inkeles zwrócił uwagę, że totalitaryzmie wszystko jest podporządkowane realizacji określonych założeń ideologicznych, które są fałszywe, a ich wdrażanie w życie oznacza szaleństwo. W nazizmie był to rasizm, w komunizmie walka klas, w genderyzmie uznanie, że człowiek może sam wybierać swoją płeć, a wszystkie zachowania seksualne są normalne. Stoimy obecnie w obliczu szaleństwa ideologii LGTB.
Bogumił Łoziński jest publicystą „Gościa Niedzielnego”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/457744-bogumil-lozinski-dla-wpolitycepl-abp-jedraszewski-ma-racje